Koń Singiel
Koń Singiel
Czy ktos z Was ma konia i trzyma go samego-jednego , bez towarzystwa innych koni?
Czy trzymając konia z innymi zwierzetami mozna częściowo zrekompensowac brak towarzystwa końskiego?
Co zrobic by kon był szczęśliwy i nie czuł sie samotnie, jeżeli nie może na codzien przebywać z sobie podobnym?
Polecam owcę. Są sprawdzonymi "współlokatorami" "samotnych" koni. Ze 4 lata temu miałem taki "duet". Konia sprzedałem + owca w promocji.
Fakt owca lepsza nawet dla właściciela takiego duetu. Przy kozie nagle wsiąkąją miotły stajenne, oraz wszystko to, co da się zjeść "przy pomocy kozy" ;-) W przypadku owcy nie ma tego problemu :-)
Owca to i o równy trawnik zadba :-) Może nawet wytrzyże te kępy wyrosłe na tych miejscach gdzie koń chodzi piechotą :-)
od grudnia do sierpnia moja klacz była sama....do boksu na noc zamykałam ją z psem, którego zawsze radośnie rżeniem witała.
koń bardzo sie do mnie przywiązał...spał przy mnie, wołał mnie rżeniem jak się nudził, chodził za mną krok w krok...wskakiwał na ganek i otwierał klamką drzwi /samotność matką wynalazków!/.
W trakcie zajeżdżania chodziłam z nią dużo w ręku po lesie, trochę sie pasłyśmy razem.....ona trawa ,ja cukierki....W zasadzie byłyśmy nieomal zespolone.
Ale...w pewnym momencie złapałam się na tym, że mam poczucie winy wobec niej gdy idę do domu gotować obiad, albo napisać jakiś tekst, żeby zarobić na sianko.
Zle znosiła samotność....ciągle z pyskiem w oknie, w tym pomieszczeniu gdzie akurat byłam.
Myślałam o owcy...bo to takie nie niszczące niczego stworzenie. No, ale okazyjnie /bardzo okazyjnie/ trafił się arabek.
Klacz bardzo długo go nie akceptowała..w zasadzie to od tego miesiąca jest lepiej. Odkąd zaczął ją kryć. A do mnie to już mu w ogóle nie wolno było podejść....!
Jak są tylko dwa konie to możesz mieć problem z wyjazdami w teren. Moja klacz wciąż jest do mnie przywiązana...ale po dłuższej przerwie w jeździe też potrafi próbować zawracać do domu!
Kuc , choć mały , to też koń. Jak wiadomo nie wszystkie konie "pasują" do siebie i nie wszystkie lubią swoje towarzystwo. Trzeba by więc najpierw sprawdzić czy się zaakceptują.
Koń z kozą czy koń z owcą też chyba muszą sie zaakceptować? A jak się ma dwa zwierzaki tego samego gatunku, to chyba człowiekowi łatwiej, bo ich potrzeby są takie same, a koniowi też chyba fajniej z innym koniem. Poza tym koń pachnie cudnie, a koza śmierdzi (zapachu owcy w tej chwili nie kojarzę). Oczywiście, że wszystko jest względne i jeden lubi to, inny tamto, ale nie uwierzę, że można lubić zapach kozy. Że nie wspomnę o smrodzie niewykastrowanej kozy płci męskiej (cap? tryk?). Raz w swej nieświadomości pogłaskałam takiego osobnika czubkiem palca (na szczęście był za ogrodzeniem i udało mi się dotknąć go tylko palcem). Smród się trzymał cały dzień mimo wielokrotnego mycia rąk.
Trusia Oczywiście, że wszystko jest względne i jeden lubi to, inny tamto, ale nie uwierzę, że można lubić zapach kozy.
Trusia Oczywiście, że wszystko jest względne i jeden lubi to, inny tamto, ale nie uwierzę, że można lubić zapach kozy.