Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć A gdyby tak cofnac czas ... Co zrobilibyście inaczej?

A gdyby tak cofnac czas ... Co zrobilibyście inaczej?

A gdyby tak cofnac czas ... Co zrobilibyście inaczej?

Strony (2): 1 2 Dalej
Ailusia

Posting Freak

809
10-14-2007, 08:32 AM #1
Odgapiam temat z psiego forum Smile gdybyście wiedzieli to co teraz, o jeździectwie naturalnym, o metodach pozytywnych, o "nie-podwórkowych" klasycznych (ja do nich zaliczam Hempflinga na przykład), co zrobilibyście inaczej? Ze swoimi końmi, z końmi które przeszły przez wasze ręce, z końmi na których się uczyliście/którymi się opiekowaliście...? Gdybyście mieli wiedzę i doświadczenie takie, jakie macie teraz.

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
10-14-2007, 08:32 AM #1

Odgapiam temat z psiego forum Smile gdybyście wiedzieli to co teraz, o jeździectwie naturalnym, o metodach pozytywnych, o "nie-podwórkowych" klasycznych (ja do nich zaliczam Hempflinga na przykład), co zrobilibyście inaczej? Ze swoimi końmi, z końmi które przeszły przez wasze ręce, z końmi na których się uczyliście/którymi się opiekowaliście...? Gdybyście mieli wiedzę i doświadczenie takie, jakie macie teraz.


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

jasmina

Senior Member

254
10-14-2007, 10:03 AM #2
1. nie kupiłabym młodego koniaSmile
2. pewnie uniknęłabym kilku "wpadek", utraty cierpliwości, dokładnych sytuacji już niestety nie przytoczę.
3. nie słuchałabym rad "mądrych" ludzi którzy mi ciągle mówili "uderz tego konia, kopnij ja, szarpnij...".
jasmina
10-14-2007, 10:03 AM #2

1. nie kupiłabym młodego koniaSmile
2. pewnie uniknęłabym kilku "wpadek", utraty cierpliwości, dokładnych sytuacji już niestety nie przytoczę.
3. nie słuchałabym rad "mądrych" ludzi którzy mi ciągle mówili "uderz tego konia, kopnij ja, szarpnij...".

Waniutek

Junior Member

33
10-14-2007, 06:02 PM #3
Chciałabym pracować z młodymi końmi (najwięcej się przy nich nauczyłam się cierpliwości). Big Grin
Waniutek
10-14-2007, 06:02 PM #3

Chciałabym pracować z młodymi końmi (najwięcej się przy nich nauczyłam się cierpliwości). Big Grin

Waniutek

Junior Member

33
10-14-2007, 06:04 PM #4
Poprawka:
bez tego drugiego "się" SmileSmile
Waniutek
10-14-2007, 06:04 PM #4

Poprawka:
bez tego drugiego "się" SmileSmile

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
10-15-2007, 09:19 AM #5
Ailusia Odgapiam temat z psiego forum Smile gdybyście wiedzieli to co teraz, o jeździectwie naturalnym, o metodach pozytywnych, o "nie-podwórkowych" klasycznych (ja do nich zaliczam Hempflinga na przykład), co zrobilibyście inaczej? Ze swoimi końmi, z końmi które przeszły przez wasze ręce, z końmi na których się uczyliście/którymi się opiekowaliście...? Gdybyście mieli wiedzę i doświadczenie takie, jakie macie teraz.

Kochani! gdybym ja był taki mądry jak jestem, a taki młody jak byłem to
ho ho .......
W.M.
Wojciech Mickunas
10-15-2007, 09:19 AM #5

Ailusia Odgapiam temat z psiego forum Smile gdybyście wiedzieli to co teraz, o jeździectwie naturalnym, o metodach pozytywnych, o "nie-podwórkowych" klasycznych (ja do nich zaliczam Hempflinga na przykład), co zrobilibyście inaczej? Ze swoimi końmi, z końmi które przeszły przez wasze ręce, z końmi na których się uczyliście/którymi się opiekowaliście...? Gdybyście mieli wiedzę i doświadczenie takie, jakie macie teraz.

Kochani! gdybym ja był taki mądry jak jestem, a taki młody jak byłem to
ho ho .......
W.M.

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
10-15-2007, 09:51 AM #6
ja bym w wielu kwestiach dużo mniej naciskała, dawała więcej czasu, cieszyła mniejszymi krokami naprzód. np. najgorzej z początków moich zabaw z Teo, wspominam naukę chodów bocznych. dziś byłoby powoli, spokojniej, bez presji

a generalnie: żałuję, że tyle czasu zajęło mi porządkowanie własnych emocji
Klara Naszarkowska
10-15-2007, 09:51 AM #6

ja bym w wielu kwestiach dużo mniej naciskała, dawała więcej czasu, cieszyła mniejszymi krokami naprzód. np. najgorzej z początków moich zabaw z Teo, wspominam naukę chodów bocznych. dziś byłoby powoli, spokojniej, bez presji

a generalnie: żałuję, że tyle czasu zajęło mi porządkowanie własnych emocji

sznurka

Senior Member

269
10-15-2007, 11:56 AM #7
ja chyba bym powtorzyła stare błędy, przeszła przez te etapy przez ktore przeszłam ze swoim koniem, bo taka perspektywa jaka mam daje mi dopiero mozliwosc docenienia metod naturalnych, tego jak zmnieniło to mojego konia i mnie
gdybym tej drogi nie przeszła na pewno bym nie doceniała tego co osiągnęłam na dzien dzisiejszy

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
10-15-2007, 11:56 AM #7

ja chyba bym powtorzyła stare błędy, przeszła przez te etapy przez ktore przeszłam ze swoim koniem, bo taka perspektywa jaka mam daje mi dopiero mozliwosc docenienia metod naturalnych, tego jak zmnieniło to mojego konia i mnie
gdybym tej drogi nie przeszła na pewno bym nie doceniała tego co osiągnęłam na dzien dzisiejszy


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

kurczak_wtw

Junior Member

2
10-15-2007, 01:04 PM #8
zmieniłabym niestety dosłownie wszystko Sad od marnej jakości nauki podstaw, poprzez kupno młodego, nie umiejącego nic konia. twierdziłam, że przecież nie potrzebne mi żadne podstawy ujeżdżenia, bo zamierzam jeździć rekreacyjnie. czas i potrzeby konia dość brutalnie kazały mi zweryfikować moje poglądy. najbardziej żałuję, że go sprzedałam, ale czasu się nie cofnie, choćby nie wiem jak bardzo by się chciało
kurczak_wtw
10-15-2007, 01:04 PM #8

zmieniłabym niestety dosłownie wszystko Sad od marnej jakości nauki podstaw, poprzez kupno młodego, nie umiejącego nic konia. twierdziłam, że przecież nie potrzebne mi żadne podstawy ujeżdżenia, bo zamierzam jeździć rekreacyjnie. czas i potrzeby konia dość brutalnie kazały mi zweryfikować moje poglądy. najbardziej żałuję, że go sprzedałam, ale czasu się nie cofnie, choćby nie wiem jak bardzo by się chciało

T.B.

Member

147
10-15-2007, 02:28 PM #9
wojciech.mickunas gdybym ja był taki mądry jak jestem , a taki młody jak byłem to
ho ho .......
Czy aby na pewno rozmawiamy ciągle o koniach? :?

A tak na poważnie, to biorąc pod uwagę intencje i okoliczności w jakich Ailusia zadała pytanie, odpowiadam:
ja nie zmieniłbym nic.

Gdy z całą rodziną (w wieku od lat 7 do XXL) rozpoczynaliśmy naukę jazdy konnej, "Człowiek, który słucha koni" był dopiero w planach, a terminu "naturalne jeździectwo" nigdzie nie słyszeliśmy. I choć nie uczono nas czarów tylko techniki, to przecież nie uczono nas niczego złego. A już na pewno nie uczono nas stosowania przemocy wobec konia (nie mylić z przymusem). No a gdy w czwartym roku nauki poczuliśmy się zdatni do wyjazdu w Bieszczady, na konie, to przeszliśmy u Tomka Kwiatkowskiego przyspieszony kurs "natural horsemanship" w najczystszej postaci, choć znów - nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że to się tak nazywa. I nikt nam już tego nie odebrał - ani skromnych umiejętności podróżowania na koniach, które zdążyliśmy nabyć, ani znacznie większej wiedzy, którą zdążyliśmy przyswoić, ani otwarcia oczu na koński sposób myślenia.
T.B.
10-15-2007, 02:28 PM #9

wojciech.mickunas gdybym ja był taki mądry jak jestem , a taki młody jak byłem to
ho ho .......
Czy aby na pewno rozmawiamy ciągle o koniach? :?

A tak na poważnie, to biorąc pod uwagę intencje i okoliczności w jakich Ailusia zadała pytanie, odpowiadam:
ja nie zmieniłbym nic.

Gdy z całą rodziną (w wieku od lat 7 do XXL) rozpoczynaliśmy naukę jazdy konnej, "Człowiek, który słucha koni" był dopiero w planach, a terminu "naturalne jeździectwo" nigdzie nie słyszeliśmy. I choć nie uczono nas czarów tylko techniki, to przecież nie uczono nas niczego złego. A już na pewno nie uczono nas stosowania przemocy wobec konia (nie mylić z przymusem). No a gdy w czwartym roku nauki poczuliśmy się zdatni do wyjazdu w Bieszczady, na konie, to przeszliśmy u Tomka Kwiatkowskiego przyspieszony kurs "natural horsemanship" w najczystszej postaci, choć znów - nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że to się tak nazywa. I nikt nam już tego nie odebrał - ani skromnych umiejętności podróżowania na koniach, które zdążyliśmy nabyć, ani znacznie większej wiedzy, którą zdążyliśmy przyswoić, ani otwarcia oczu na koński sposób myślenia.

Ailusia

Posting Freak

809
10-15-2007, 02:29 PM #10
Ale się forum rozkręciło Big Grin
Teraz ja zatem. Kupno młodego, surowego konia - tego jednego na pewno bym nie zmieniła Smile
Na pewno zaczęłabym od porządnego nauczenia się metody klikerowej na własnych psach. Bo dopiero kiedy to opanowałam (no, w miarę), to zrozumiałam na czym polegają wszelkie inne strategie. Więcej poznawałabym innych metod, przynajmniej w teorii. Dłużej uczyłabym się z koniem samej, czystej zabawy, zanim zaczęłabym uczyć konkretów. Wcześniej zainteresowałabym się równowagą między pobudzeniem a wyciszeniem emocjonalnym konia. Mniej przypisywałabym końskiej naturze, a więcej "managementowi" i moim strategiom Wink
Doprowadzałabym jedną rzecz do końca, przed rozpoczęciem drugiej 8) bo w pewnym momencie moja konia "zaczynała umieć" bardzo wiele rzeczy, ale ani jednej nie umiała naprawdę i do końca.
Nie zastanawiałabym się nad tym, czy i kiedy powinnam zacząć jeździć. W ogóle bym o tym nie myślała Smile
Później zaczęłabym uczyć zebrania. Spodobało mi się, że to takie łatwe. Ale to jednak duży wysiłek dla konia, nawet w wersji "freestyle". W ogóle nie troszczyłabym się tak bardzo o zebranie. Zadbałabym o rozluźnienie w odpowiedniej proporcji. No i... pamiętałabym o rozgrzewce na początek :oops:
A z moimi ulubionymi końmi z przeszłości spróbowałabym jazdy bez ogłowia i zabawy z ziemi Big Grin
Jako instruktorka, nie przejmowałabym się uczeniem wyłącznie potrzebnych rzeczy, jak dosiad, jazda maneżowa. Uczyłabym też, jak znaleźć wspólny język między tym konkretnym ludziem, a tym konkretnym koniem, nawet jeśli ów język stanowiłby całkowitą nowość. Wink Zwracałabym większą uwagę na intuicję nawet bardzo początkujących jeźdźców. Wtedy najlepiej uczą się słuchać konia Smile

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
10-15-2007, 02:29 PM #10

Ale się forum rozkręciło Big Grin
Teraz ja zatem. Kupno młodego, surowego konia - tego jednego na pewno bym nie zmieniła Smile
Na pewno zaczęłabym od porządnego nauczenia się metody klikerowej na własnych psach. Bo dopiero kiedy to opanowałam (no, w miarę), to zrozumiałam na czym polegają wszelkie inne strategie. Więcej poznawałabym innych metod, przynajmniej w teorii. Dłużej uczyłabym się z koniem samej, czystej zabawy, zanim zaczęłabym uczyć konkretów. Wcześniej zainteresowałabym się równowagą między pobudzeniem a wyciszeniem emocjonalnym konia. Mniej przypisywałabym końskiej naturze, a więcej "managementowi" i moim strategiom Wink
Doprowadzałabym jedną rzecz do końca, przed rozpoczęciem drugiej 8) bo w pewnym momencie moja konia "zaczynała umieć" bardzo wiele rzeczy, ale ani jednej nie umiała naprawdę i do końca.
Nie zastanawiałabym się nad tym, czy i kiedy powinnam zacząć jeździć. W ogóle bym o tym nie myślała Smile
Później zaczęłabym uczyć zebrania. Spodobało mi się, że to takie łatwe. Ale to jednak duży wysiłek dla konia, nawet w wersji "freestyle". W ogóle nie troszczyłabym się tak bardzo o zebranie. Zadbałabym o rozluźnienie w odpowiedniej proporcji. No i... pamiętałabym o rozgrzewce na początek :oops:
A z moimi ulubionymi końmi z przeszłości spróbowałabym jazdy bez ogłowia i zabawy z ziemi Big Grin
Jako instruktorka, nie przejmowałabym się uczeniem wyłącznie potrzebnych rzeczy, jak dosiad, jazda maneżowa. Uczyłabym też, jak znaleźć wspólny język między tym konkretnym ludziem, a tym konkretnym koniem, nawet jeśli ów język stanowiłby całkowitą nowość. Wink Zwracałabym większą uwagę na intuicję nawet bardzo początkujących jeźdźców. Wtedy najlepiej uczą się słuchać konia Smile


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

Trusia

Senior Member

324
10-15-2007, 02:43 PM #11
Ja bym wcześniej przeszła z etapu "jazda na koniach szkółkowych" do etapu "koń własny". To zupełnie inna bajka. Radości z nawiązywania kontaktu z koniem i rozwijania związku z nim nie da się z niczym porównać.
Trusia
10-15-2007, 02:43 PM #11

Ja bym wcześniej przeszła z etapu "jazda na koniach szkółkowych" do etapu "koń własny". To zupełnie inna bajka. Radości z nawiązywania kontaktu z koniem i rozwijania związku z nim nie da się z niczym porównać.

Cejloniara

Posting Freak

1,108
10-15-2007, 07:59 PM #12
Hmmmm.... w stosunku do koni... gdybm znowu stanęła na początku mojej drogi i Cejlona.. z jednej strony chyba nie chciałabym mieć mlodego konia, który nie daje sobie dotykać nóg i nie wie co to jest szczotka Smile ale gdybym zmieniła go na konia profesora, to czy bym dziś miała tak cudnego przyjaciela, jakiego mam? Gdybym miała coś zmienic, na pewno nie zamieniłabym Cejlona na zadnego innego konia na świecie Wink

Za to na początku swojej "kariery" jeździeckiej, jako pewna zadziorna nastolatka, pewnie założyłabym jakieś koło fanatycznych koniarek pod hasłem do instruktorów "Uczniowie chcą Was rozumieć!". Podeszłabym do tego zadufanego w sobie trenerciątka i powiedziała mało grzecznie. "Słuchaj no Pan, bo nie będę powtarzać. Nie widzę najmniejszego powodu, dla którego mam być niegodna Pana uwagi i tego, by łaskawie zachciał mnie Pan po tych 6 miesiącach czegoś nauczyć. Jestem wystarczająco zakochana w koniach i jeżdzie na nich, by czuć potrzebę nauczenia się czegoś więcej niż nie-spadania. Mam serdecznie dość dopytywania się sąsiadów w zastępie, jak sie skreca i zatrzymuje. Mam dość dowcipó starszych kolegów, którzy narażają mnie na przykre spotkania bliskiego stopnia z bandą na ujeżdzalni. Nie rozumiem dlaczego mam się uczyć podstaw na koniu, ktory nie wykonuje prawidłowo poleceń nawet pod bardzo doświadczonymi jeźdźcami. Dlaczego do cholery fakt, że nie będę w waszym mniemaniu sportowcem, decyduje o jakości mojego "kształcenia"?? Rekreantow nie warto trenować? Niech się Pan lepiej weźmie do roboty i mnie czegoś nauczy i to bez złośliwości, wyśmiewania się i poniżania, bo jak nie... to zawołam Mickunasa i dopiero Ci będzie głupio!" - zawsze chciałam to z siebie wyrzucić ... heh

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
10-15-2007, 07:59 PM #12

Hmmmm.... w stosunku do koni... gdybm znowu stanęła na początku mojej drogi i Cejlona.. z jednej strony chyba nie chciałabym mieć mlodego konia, który nie daje sobie dotykać nóg i nie wie co to jest szczotka Smile ale gdybym zmieniła go na konia profesora, to czy bym dziś miała tak cudnego przyjaciela, jakiego mam? Gdybym miała coś zmienic, na pewno nie zamieniłabym Cejlona na zadnego innego konia na świecie Wink

Za to na początku swojej "kariery" jeździeckiej, jako pewna zadziorna nastolatka, pewnie założyłabym jakieś koło fanatycznych koniarek pod hasłem do instruktorów "Uczniowie chcą Was rozumieć!". Podeszłabym do tego zadufanego w sobie trenerciątka i powiedziała mało grzecznie. "Słuchaj no Pan, bo nie będę powtarzać. Nie widzę najmniejszego powodu, dla którego mam być niegodna Pana uwagi i tego, by łaskawie zachciał mnie Pan po tych 6 miesiącach czegoś nauczyć. Jestem wystarczająco zakochana w koniach i jeżdzie na nich, by czuć potrzebę nauczenia się czegoś więcej niż nie-spadania. Mam serdecznie dość dopytywania się sąsiadów w zastępie, jak sie skreca i zatrzymuje. Mam dość dowcipó starszych kolegów, którzy narażają mnie na przykre spotkania bliskiego stopnia z bandą na ujeżdzalni. Nie rozumiem dlaczego mam się uczyć podstaw na koniu, ktory nie wykonuje prawidłowo poleceń nawet pod bardzo doświadczonymi jeźdźcami. Dlaczego do cholery fakt, że nie będę w waszym mniemaniu sportowcem, decyduje o jakości mojego "kształcenia"?? Rekreantow nie warto trenować? Niech się Pan lepiej weźmie do roboty i mnie czegoś nauczy i to bez złośliwości, wyśmiewania się i poniżania, bo jak nie... to zawołam Mickunasa i dopiero Ci będzie głupio!" - zawsze chciałam to z siebie wyrzucić ... heh


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

10-16-2007, 07:17 AM #13
Inaczej?? Nie pozwalałabym wsiadać pewnym osobom na moją koninkę. Kupiłam konia nie umiejąc jeździć ale...Basia wynagradza mi wszystko jest dobrym nauczycielemSmile . Myślę, że mnie wiele nauczy nie zamieniłabym jej na żadnego innego konia na świecie Smile

Nie dosyć, że mam wspaniałego konia to jeszcze poznałam dziewczyny które są przykładem, że w jeździectwie nie chodzi o rywalizację i o to kto jak wygląda i jaki ma czaprak Smile
Iwona Gasparewicz
10-16-2007, 07:17 AM #13

Inaczej?? Nie pozwalałabym wsiadać pewnym osobom na moją koninkę. Kupiłam konia nie umiejąc jeździć ale...Basia wynagradza mi wszystko jest dobrym nauczycielemSmile . Myślę, że mnie wiele nauczy nie zamieniłabym jej na żadnego innego konia na świecie Smile

Nie dosyć, że mam wspaniałego konia to jeszcze poznałam dziewczyny które są przykładem, że w jeździectwie nie chodzi o rywalizację i o to kto jak wygląda i jaki ma czaprak Smile

W&amp;W

Junior Member

18
10-16-2007, 07:22 AM #14
Z jednej strony nic bym nie cofneła bo dzięki tym wszytskim niepowodzeniom i dzięki temu że robiłam tyle błedów wiem ile osiągnełam i wiem że moge zawdzieczać to tylko sobie Smile

Jednak wiem tez że za te wszystkie moje błędy i dziwne pomysły najbardziej płacił koń i tego najbardziej mi żal Sad
W&amp;W
10-16-2007, 07:22 AM #14

Z jednej strony nic bym nie cofneła bo dzięki tym wszytskim niepowodzeniom i dzięki temu że robiłam tyle błedów wiem ile osiągnełam i wiem że moge zawdzieczać to tylko sobie Smile

Jednak wiem tez że za te wszystkie moje błędy i dziwne pomysły najbardziej płacił koń i tego najbardziej mi żal Sad

Hoss Cartwright

Junior Member

20
10-16-2007, 07:22 AM #15
Nie byłbym taki arogancki i słuchałbym, co mówi do mnie instruktor.
Ergo
Nie spadłbym, więc prawdopodobnie z konia na pierwszej jeździe a moje życie nie wisiałoby na włosku)
Ergo
Nie musiałbym wracać po czasie do jexdzictwa jako inwalida fizyczny i psychiczny i nie wracałbym awaryjnym wejściem wymyślając powrót (bo wracania by nie było) stylem west jako w moim mniemaniu wówczas bezpieczniejszym.
Ergo
Miałbym trenera.
Ergo
Nie musiałbym wchodzić „na rympał” otwartymi drzwiami jeździectwa.
Ergo
Nie kupowałbym konia, a gdybym go kupował to profesjonalnej, więc nie byłby on surowy jak i ja byłem, a ja nie byłbym surowym.
Ergo
Nie byłbym zakładnikiem z wyboru swoich koni i pewnie pozostałych zwierzaków.
Ergo
Nie miałbym w każdej parze nawet świeżo upranych skarpet plew słomy i resztek siana.
Byłbym może już jednym z wielu zakochanych w sobie i swych umiejętnościach nadętym i bezkrytycznym bufonem.
Byłbym człowiekiem bardziej wolnym?
Co zrobiłbym z taka wolnością?
Wymyśliłbym, że będę jeździł konno i arogancko uznałbym ze nikt nie będzie mnie pouczał jak to się robi, bo ja mam to przecież we krwi, więc....... spadłbym z konia na pierwszej jeździe i moje życie wisiałoby na włosku.... itd. i tak w kółko. Da capo al fine
Zastanawiałbym się, co bym zrobił ze swym jeździectwem gdybym mógł cofnąć czas!
Jakie to szczęście, że czasu nie można cofać!!!
Hoss Cartwright
10-16-2007, 07:22 AM #15

Nie byłbym taki arogancki i słuchałbym, co mówi do mnie instruktor.
Ergo
Nie spadłbym, więc prawdopodobnie z konia na pierwszej jeździe a moje życie nie wisiałoby na włosku)
Ergo
Nie musiałbym wracać po czasie do jexdzictwa jako inwalida fizyczny i psychiczny i nie wracałbym awaryjnym wejściem wymyślając powrót (bo wracania by nie było) stylem west jako w moim mniemaniu wówczas bezpieczniejszym.
Ergo
Miałbym trenera.
Ergo
Nie musiałbym wchodzić „na rympał” otwartymi drzwiami jeździectwa.
Ergo
Nie kupowałbym konia, a gdybym go kupował to profesjonalnej, więc nie byłby on surowy jak i ja byłem, a ja nie byłbym surowym.
Ergo
Nie byłbym zakładnikiem z wyboru swoich koni i pewnie pozostałych zwierzaków.
Ergo
Nie miałbym w każdej parze nawet świeżo upranych skarpet plew słomy i resztek siana.
Byłbym może już jednym z wielu zakochanych w sobie i swych umiejętnościach nadętym i bezkrytycznym bufonem.
Byłbym człowiekiem bardziej wolnym?
Co zrobiłbym z taka wolnością?
Wymyśliłbym, że będę jeździł konno i arogancko uznałbym ze nikt nie będzie mnie pouczał jak to się robi, bo ja mam to przecież we krwi, więc....... spadłbym z konia na pierwszej jeździe i moje życie wisiałoby na włosku.... itd. i tak w kółko. Da capo al fine
Zastanawiałbym się, co bym zrobił ze swym jeździectwem gdybym mógł cofnąć czas!
Jakie to szczęście, że czasu nie można cofać!!!

Strony (2): 1 2 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości