Przepisy łowieckie
Przepisy łowieckie
Rozmawiałem niedawno z leśniczym z Drawieńskiego Parku Narodowego. Facet opowiadał, że widział jak grupa psów z wioski (wszystkie znał nawet po imieniu), zbierała się nocą w watahę i zrobiła polowanie. Zagoniły jelenia, a on musiał się chronić wchodząc do rzeki. Psy nie odpuściły i pilnowały go. Leśniczy został przywołany ujadaniem i rozgonił bractwo strzałem w powietrze. Jeleń uciekł, psy też. Następnego dnia poszedł do właścicieli i powiedział im o zdarzeniu, na co oni stwiedzili, że "Reksio" był cały czas na obejściu, wprawdzie w nocy spali, ale on by sam się nie oddalił.
I tak to jest. Zawsze są dwie strony medalu.
Oj tak, psy potrafią w łowisku narozrabiać. Nie mniej jednak niż myśliwi-kłusownicy. Z tą małą różnicą, że łupem psów padają zwierzęta chore, słabe, które powinny być z hodowli eliminowane, natomiast myśliwi potrafią (i to niestety często) odstrzelić lochę, która prowadzi młode :!: :!:
Wychowałam się w środowisku myśliwych, więc o takich przypadkach słyszałam wiele razy
Edytując, dodam jeszcze, że coraz mniej w tym gronie spotyka się myśliwych etycznych, a wstąpienie do koła jest pretekstem do podniesienia swego ego i zaimponowania kolegom bronią z wyższej półki. Przy czym nie ma to nic wspólnego z hodowlą w łowisku, która powinna być głównym celem łowiectwa.
Zgadzam się pani Krystyno z tym ,że coraz mniej myśliwych przestrzegających etyki łowieckiej,ale co do tych psów, to mam odmienne zdanie, te psy co widziałam w Puszczy Augustowskiej polowały na sarnę z młodym, i ona wcale nie była chora, za to psy doskonale znały łowiecki proceder, było widać,że to dla nich ,nie pierwszyzna.
Wracając do obecnych myśliwych, no cóż, miałam szczęście polować z pewnym doktorem, który pochodził z majątku ziemskiego. Mierząc obecnych myśliwych podług jego miary, to wg.mnie nie ma takich co przestrzegają etyki.To było zupełnie inne myślistwo.