Hipologia Kategoria Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki Dla właścicieli stadnin, hodowców i miłośników.

Dla właścicieli stadnin, hodowców i miłośników.

Dla właścicieli stadnin, hodowców i miłośników.

Strony (6): Wstecz 1 2 3 4 5 6
03-11-2011, 10:34 AM #76
Mieszkam w miasteczku...podstawówka, gimnazjum, liceum..takie tam...
Chcę wyprowadzić się sześć km dalej- do lasu. Mam domek- stan surowy zamknięty, stajnię, konia, kozy i osiem kotów.. Moja córcia, która zaczyna szkołę od września marudzi, ze nie będzie Tam- w puszczy miała przyjaciół. Potwierdzam. Najbliższe dzieci mieszkają w wiosce cztery km dalej. Sama nie wiem jak to bedzieSmile

<t>Nie jestem Idealna, ale idealnie sobie z Tym radzęSmile</t>
Dorota Hałaburda
03-11-2011, 10:34 AM #76

Mieszkam w miasteczku...podstawówka, gimnazjum, liceum..takie tam...
Chcę wyprowadzić się sześć km dalej- do lasu. Mam domek- stan surowy zamknięty, stajnię, konia, kozy i osiem kotów.. Moja córcia, która zaczyna szkołę od września marudzi, ze nie będzie Tam- w puszczy miała przyjaciół. Potwierdzam. Najbliższe dzieci mieszkają w wiosce cztery km dalej. Sama nie wiem jak to bedzieSmile


<t>Nie jestem Idealna, ale idealnie sobie z Tym radzęSmile</t>

basikonik

Member

68
03-11-2011, 11:05 AM #77
A w jakiej odległości od miejsca gdzie mieszkasz mieszka bliska koleżanka córki?Czy teraz puszczasz ją samą"na miasto"?
Czy Twoja córka jeździ na rowerze?, 6 km, to śmieszna odległość...
Raczej zaproś , już teraz koleżanki córki na ognisko, ze spaniem na sianie( raz tak zrobiłam i żałowałam, bo zrobiły się kolejki). Zbudujcie zamek z kostek słomy, postrzelajcie z łuku do tarczy... i wreszcie, jeśli bardzo zechce się nim opiekować, - kup dziecku konia. Będziesz mieć towarzystwo na spacery.Nie martw się na zapas, jeśli miałaś przyjaciół, nadal będziesz ich mieć, córka też. Dzień dziecka połączony z malowaniem na koniach ( farbami do skóry dla dzieci), możliwość pobiegania, powrzeszczenia, i zrobienia rzeczy, których nigdy nie da się zrobić w domu, tylko podniosą "prestiż" córki w grupie. Moje dzieci nie znalazły bliskich przyjaciół w szkole , zresztą teraz szkoła nie daje nawet czasu na zaprzyjaźnienie - 3 lata i znowu inna szkoła. Do liceum będzie dojeżdżać, bo pewnie na wsi tylko gimnazjum.Nie warto ustawiać całego życia rodziny, ze względu na odległość do szkoły! Szkoła się kończy, a życie trwa.

<t></t>
basikonik
03-11-2011, 11:05 AM #77

A w jakiej odległości od miejsca gdzie mieszkasz mieszka bliska koleżanka córki?Czy teraz puszczasz ją samą"na miasto"?
Czy Twoja córka jeździ na rowerze?, 6 km, to śmieszna odległość...
Raczej zaproś , już teraz koleżanki córki na ognisko, ze spaniem na sianie( raz tak zrobiłam i żałowałam, bo zrobiły się kolejki). Zbudujcie zamek z kostek słomy, postrzelajcie z łuku do tarczy... i wreszcie, jeśli bardzo zechce się nim opiekować, - kup dziecku konia. Będziesz mieć towarzystwo na spacery.Nie martw się na zapas, jeśli miałaś przyjaciół, nadal będziesz ich mieć, córka też. Dzień dziecka połączony z malowaniem na koniach ( farbami do skóry dla dzieci), możliwość pobiegania, powrzeszczenia, i zrobienia rzeczy, których nigdy nie da się zrobić w domu, tylko podniosą "prestiż" córki w grupie. Moje dzieci nie znalazły bliskich przyjaciół w szkole , zresztą teraz szkoła nie daje nawet czasu na zaprzyjaźnienie - 3 lata i znowu inna szkoła. Do liceum będzie dojeżdżać, bo pewnie na wsi tylko gimnazjum.Nie warto ustawiać całego życia rodziny, ze względu na odległość do szkoły! Szkoła się kończy, a życie trwa.


<t></t>

03-11-2011, 11:25 AM #78
Basikonik... im więcej czytam Twoich postów ...tym bardziej jestem od nich "uzalezniona"..Smile


Koleżanki córki mieszkają w miasteczku. Parokrotnie były z nami u zwierząt- ale o malowaniu konia nie pomyślałam- dzięki- świetny pomysł- zwłaszcza na sierści srokaczaWink

Nie jeździ sama rowerem dalej niż dwie ulice od teraźniejszego miejsca zamieszkania. W czerwcu obchodzić będzie dopiero siódme urodziny. Czy kiedyś pozwolę jej smigać sześć km w jedna stronę..hmm trudne pytanie. Pare lat temu ukradziono nam auto i śmiertelnie potrącono rowerzystę, co chwilę na tej trasie giną, bądź traca zdrowie piesi, cykliści... Niby mało uczęszczana, ale kręta. Niestety. Chyba, że pozwolę jej drogami leśnymi, które pokonuję w siodle. Kilometr dłuższa, ale ciekawszaWink
Z drugiej strony zapewne będe ja odwozić- za bardzo się boję- samotna dziewczynka...hmm.. może mam zbyt wybujałą wyobraźnie. ..Na dniach zacznę smigać do moich stworów rowerem- paliwo drogie..eh

Masz rację ...szkoła kiedyś sie skonczy.... zycie będzie trwac dalej. Urodziłam i wychowałam się Tu, gdzie do sklepu blisko, szkoła niedaleko... Nie mam Przyjaciół w okolicy. Mam jedną, serdeczną. Wychowała się " na zadupiu", wśród koni, zwierząt...i dojeżdzam do niej 35 km, nocuję tam i razem ujeżdzamy młodego konia..Smile Masz racje,...jak ktoś kogoś lubi...odległosc nie ma większego znaczeniaSmile

<t>Nie jestem Idealna, ale idealnie sobie z Tym radzęSmile</t>
Dorota Hałaburda
03-11-2011, 11:25 AM #78

Basikonik... im więcej czytam Twoich postów ...tym bardziej jestem od nich "uzalezniona"..Smile


Koleżanki córki mieszkają w miasteczku. Parokrotnie były z nami u zwierząt- ale o malowaniu konia nie pomyślałam- dzięki- świetny pomysł- zwłaszcza na sierści srokaczaWink

Nie jeździ sama rowerem dalej niż dwie ulice od teraźniejszego miejsca zamieszkania. W czerwcu obchodzić będzie dopiero siódme urodziny. Czy kiedyś pozwolę jej smigać sześć km w jedna stronę..hmm trudne pytanie. Pare lat temu ukradziono nam auto i śmiertelnie potrącono rowerzystę, co chwilę na tej trasie giną, bądź traca zdrowie piesi, cykliści... Niby mało uczęszczana, ale kręta. Niestety. Chyba, że pozwolę jej drogami leśnymi, które pokonuję w siodle. Kilometr dłuższa, ale ciekawszaWink
Z drugiej strony zapewne będe ja odwozić- za bardzo się boję- samotna dziewczynka...hmm.. może mam zbyt wybujałą wyobraźnie. ..Na dniach zacznę smigać do moich stworów rowerem- paliwo drogie..eh

Masz rację ...szkoła kiedyś sie skonczy.... zycie będzie trwac dalej. Urodziłam i wychowałam się Tu, gdzie do sklepu blisko, szkoła niedaleko... Nie mam Przyjaciół w okolicy. Mam jedną, serdeczną. Wychowała się " na zadupiu", wśród koni, zwierząt...i dojeżdzam do niej 35 km, nocuję tam i razem ujeżdzamy młodego konia..Smile Masz racje,...jak ktoś kogoś lubi...odległosc nie ma większego znaczeniaSmile


<t>Nie jestem Idealna, ale idealnie sobie z Tym radzęSmile</t>

basikonik

Member

68
03-11-2011, 11:45 AM #79
moja najmłodsza córka na początek nauki w szkole dostała kuca, bo wcześniej za często bywała w boksie dużych koni. Zwariowała zupełnie i zostało jej do dziś. Kanapka z czterolistną koniczyną jest symbolem tego okresu życia. Dzieci właziły na konia przez głowę, albo od zadu, i wołając jedź Lucky, galopowali gdzieś w dal, w pojedynkę lub we dwoje, robiliśmy zawody w "porywaniu królewny" i indiańskie kładzenie się z koniem na czatach. Kuc, który dorosłego mężczyznę potrafił wywieźć w pole, tym zabiegom poddawał się z wyraźną przyjemnością.I tak nam zostało - na zawody bez podków, ostatnio jechany, na 148 cm koniku w konkurencji z dużymi końmi, kros klasy"P", bez (urwanego ) strzemienia - i podium. Samo się nauczyło.Dzieciom warto również zaproponowac zajęcia z ceramiki na powietrzu i wypał prac w ognisku.
Przeżyliśmy wielkie tragedie, gdy nie udało się uratować wyrzuconego z gniazda pisklęcia, czy króliczego noworodka, ale dzięki temu, że widziały śmierć, moje dzieci wiedzą, że ma się tylko jedno życie.
Natomiast serdecznie , z góry współczuję rozmów z sąsiadami rolnikami. Mieliśmy kozę - Honoratę, rozpieszczoną domową maskotkę - ale to, że była stara i niczego "nie dawała" przysporzyło nam opinii dziwaków.A kot na wsi, to w ogóle nie jest zwierzę, zresztą jak i koń wierzchowy, który "nic nie robi".Wszystko się uda, tylko przekonaj siebie, że robisz coś dobrego.wtedy wszyscy to zaakceptują.Jeszcze raz pozdrawiam

<t></t>
basikonik
03-11-2011, 11:45 AM #79

moja najmłodsza córka na początek nauki w szkole dostała kuca, bo wcześniej za często bywała w boksie dużych koni. Zwariowała zupełnie i zostało jej do dziś. Kanapka z czterolistną koniczyną jest symbolem tego okresu życia. Dzieci właziły na konia przez głowę, albo od zadu, i wołając jedź Lucky, galopowali gdzieś w dal, w pojedynkę lub we dwoje, robiliśmy zawody w "porywaniu królewny" i indiańskie kładzenie się z koniem na czatach. Kuc, który dorosłego mężczyznę potrafił wywieźć w pole, tym zabiegom poddawał się z wyraźną przyjemnością.I tak nam zostało - na zawody bez podków, ostatnio jechany, na 148 cm koniku w konkurencji z dużymi końmi, kros klasy"P", bez (urwanego ) strzemienia - i podium. Samo się nauczyło.Dzieciom warto również zaproponowac zajęcia z ceramiki na powietrzu i wypał prac w ognisku.
Przeżyliśmy wielkie tragedie, gdy nie udało się uratować wyrzuconego z gniazda pisklęcia, czy króliczego noworodka, ale dzięki temu, że widziały śmierć, moje dzieci wiedzą, że ma się tylko jedno życie.
Natomiast serdecznie , z góry współczuję rozmów z sąsiadami rolnikami. Mieliśmy kozę - Honoratę, rozpieszczoną domową maskotkę - ale to, że była stara i niczego "nie dawała" przysporzyło nam opinii dziwaków.A kot na wsi, to w ogóle nie jest zwierzę, zresztą jak i koń wierzchowy, który "nic nie robi".Wszystko się uda, tylko przekonaj siebie, że robisz coś dobrego.wtedy wszyscy to zaakceptują.Jeszcze raz pozdrawiam


<t></t>

Marek Wiśniewski

Senior Member

253
03-11-2011, 09:54 PM #80
Basikonik wie co mówi :wink: Jak poszedłem z awanturą do sąsiada, bo mi jego pies zagryzł kota-to usłyszałem "Kot?- a ja myślałem, że coś się stało..." Koza też mi się kojarzy z pewną historią. Jak kupiliśmy wymarzoną chałupę na wsi i pierwszy raz skosiłem trawę z 25-cio arowej działki- pojawił się problem pt "co zrobić z trawą??" (nie miałem wtedy konia). Uczynna sąsiadka zaproponowała mi, żebym wziął od jej szwagierki capka, albo nawet dwa- to mi tą trawę wyżrą "capka nikt nie chce- to nawet darmo, czy tam za litra oddadzo". Na moje obiekcje co do capka jako zwierzęcia niezbyt sympatycznie pachnącego- pani stwierdziała, że "młode nie śmierdzo"; ja na to, że przecież wiecznie młode nie będą. Kobieta popatrzyła na mnie święcie oburzona i stwierdziła, że ona mi nie wciska nic na siłę i że przecież nie muszę ich trzymać tak długo; na pytanie co w takim razie miałbym z nimi zrobić- odparła śmiertelnie poważnie: "no...grila".
Nie mogła zrozumieć, że u mnie wszelkie futrzaki mają dożywocie- wtedy byłem jeszcze "normalny" miałem psa i dwa koty. Teraz jestem dziwny, bo "kto to trzyma tyle kotów- przecież to źreć musi..."
Wieś jest jaka jest- ale za nic bym nie wrócił do miasta.

<t></t>
Marek Wiśniewski
03-11-2011, 09:54 PM #80

Basikonik wie co mówi :wink: Jak poszedłem z awanturą do sąsiada, bo mi jego pies zagryzł kota-to usłyszałem "Kot?- a ja myślałem, że coś się stało..." Koza też mi się kojarzy z pewną historią. Jak kupiliśmy wymarzoną chałupę na wsi i pierwszy raz skosiłem trawę z 25-cio arowej działki- pojawił się problem pt "co zrobić z trawą??" (nie miałem wtedy konia). Uczynna sąsiadka zaproponowała mi, żebym wziął od jej szwagierki capka, albo nawet dwa- to mi tą trawę wyżrą "capka nikt nie chce- to nawet darmo, czy tam za litra oddadzo". Na moje obiekcje co do capka jako zwierzęcia niezbyt sympatycznie pachnącego- pani stwierdziała, że "młode nie śmierdzo"; ja na to, że przecież wiecznie młode nie będą. Kobieta popatrzyła na mnie święcie oburzona i stwierdziła, że ona mi nie wciska nic na siłę i że przecież nie muszę ich trzymać tak długo; na pytanie co w takim razie miałbym z nimi zrobić- odparła śmiertelnie poważnie: "no...grila".
Nie mogła zrozumieć, że u mnie wszelkie futrzaki mają dożywocie- wtedy byłem jeszcze "normalny" miałem psa i dwa koty. Teraz jestem dziwny, bo "kto to trzyma tyle kotów- przecież to źreć musi..."
Wieś jest jaka jest- ale za nic bym nie wrócił do miasta.


<t></t>

basikonik

Member

68
03-11-2011, 09:56 PM #81
Ja też nie!

<t></t>
basikonik
03-11-2011, 09:56 PM #81

Ja też nie!


<t></t>

Marek Wiśniewski

Senior Member

253
03-11-2011, 10:09 PM #82
Widzisz Dorota? Słuchaj starszych od siebie :wink:
Pozytywy: spanie latem w ogrodzie na hamaku, ogniska do rana, las rzut beretem od domu...
A na sąsiadów jest sposób- rogal na twarz i nie przejmować się- wtedy szybko im się nudzi.

<t></t>
Marek Wiśniewski
03-11-2011, 10:09 PM #82

Widzisz Dorota? Słuchaj starszych od siebie :wink:
Pozytywy: spanie latem w ogrodzie na hamaku, ogniska do rana, las rzut beretem od domu...
A na sąsiadów jest sposób- rogal na twarz i nie przejmować się- wtedy szybko im się nudzi.


<t></t>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
03-12-2011, 07:53 AM #83
Taka jest niestety mentalność "wiejskich" ludzi.
Ja przywiozłam z interwencji od złych ludzi capa. Wykastrowałam od razu i teraz już nie śmierdzi :!: a jest przesympatycznym stworzeniem :!:

I jeszcze: "ci" ludzie nie mogą pojąć, jak można sterylizować psy. "Przecież to nie honor mieć psa bez jaj"

I też bym wsi nie zamieniła na żadne miasto, choćby mi za to płacili :wink:

<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Krystyna Kukawska
03-12-2011, 07:53 AM #83

Taka jest niestety mentalność "wiejskich" ludzi.
Ja przywiozłam z interwencji od złych ludzi capa. Wykastrowałam od razu i teraz już nie śmierdzi :!: a jest przesympatycznym stworzeniem :!:

I jeszcze: "ci" ludzie nie mogą pojąć, jak można sterylizować psy. "Przecież to nie honor mieć psa bez jaj"

I też bym wsi nie zamieniła na żadne miasto, choćby mi za to płacili :wink:


<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Grace

Junior Member

17
03-12-2011, 08:50 PM #84
Doroto, nie mam takiego doświadczenia jak Basikonik, ale gdybym miała taką możliwość nie zastanawiałabym się ani chwili. Oczywiście dzieci odbierają to inaczej, przeżywają przeprowadzkę bardziej emocjonalnie - rozstanie z koleżankami i kolegami, inny nieznany świat, nowe środowisko a co za tym konieczność znalezienia swojego miejsca w nim. Rutyna i przewidywalność zdarzeń u dzieci w tym wieku jest b. ważna. Wydaje mi się, że powinnaś zwrócić baczną uwagę na kontakty córki z koleżnkani/kolegami, pomóc jej w problemach jakie mogą się pojawić. Sądzę, że pomysł Basikonika z imprezą integrującą jest doskonały - ty poznasz mamy i dzieci, dowiesz się nieco o dzieciach i "układach".
Nie wiem jakie są Twoje umiejętności - w szkole mojego syna niektórzy rodzice organizują lekcje rodzicielskie- np. mama plastyk - znakomitą lekcje o Rembrancie (kl. I - 7-latki). tata fotografik - świetną lekcje o technice fotografowania. Uważam, że to doskonaly sposób na poznanie się i intergrację ze środowiskiem również dorosłych.

<t></t>
Grace
03-12-2011, 08:50 PM #84

Doroto, nie mam takiego doświadczenia jak Basikonik, ale gdybym miała taką możliwość nie zastanawiałabym się ani chwili. Oczywiście dzieci odbierają to inaczej, przeżywają przeprowadzkę bardziej emocjonalnie - rozstanie z koleżankami i kolegami, inny nieznany świat, nowe środowisko a co za tym konieczność znalezienia swojego miejsca w nim. Rutyna i przewidywalność zdarzeń u dzieci w tym wieku jest b. ważna. Wydaje mi się, że powinnaś zwrócić baczną uwagę na kontakty córki z koleżnkani/kolegami, pomóc jej w problemach jakie mogą się pojawić. Sądzę, że pomysł Basikonika z imprezą integrującą jest doskonały - ty poznasz mamy i dzieci, dowiesz się nieco o dzieciach i "układach".
Nie wiem jakie są Twoje umiejętności - w szkole mojego syna niektórzy rodzice organizują lekcje rodzicielskie- np. mama plastyk - znakomitą lekcje o Rembrancie (kl. I - 7-latki). tata fotografik - świetną lekcje o technice fotografowania. Uważam, że to doskonaly sposób na poznanie się i intergrację ze środowiskiem również dorosłych.


<t></t>

Strony (6): Wstecz 1 2 3 4 5 6
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości