Pastwisko dla konia (+ pryzma)
Pastwisko dla konia (+ pryzma)
pastwisko dla konia, żeby spełniało swoją funkcję musi być odpowiednio użytkowane.
Moje nie jest zbyt duże, niestety. Odrobinka ponad 1 hektar. Do tego trzeba zbierać kupki bo potem konie w tych miejscach gdzie się załatwiają nie chcą jeść. Nie ukrywam, że sporo z tym pracy...i trochę się nie chce.
Czy ktoś ma z tym jakieś doświadczenia , jakieś pomysły? Po jakim czasie konie chcą jeść w tych miejscach gdzie się załatwiały?
Czym nawozicie swoje pastwiska? Moje jest dość ubogie, bo to piaszczysta gleba.
Aha...ponoć konie zimą nie powinny chodzić po takim terenie bo szkodliwe jest to dla darni. Ja tego nie zauważyłam, ale...mieszkam tu zaledwie od 3 lat.
Też mam niewielkie pastwisko i podobne problemy... Po pierwsze z moich obserwacji - konie mają kilka miejsc "toaletowych" i stamtąd nigdy nie wyjadają trawy... miejsca te po jakimś czasie - pomimo sprzątania na bieżąco - robią się żółte - tj trawa się wypala :-(
Zimą konie kopią w poszukiwaniu korzonków niszcząc darń... jeden z moich koni kopie jeszcze w poszukiwaniu zaginionej arki... nawet tam, gdzie trawy nie ma , zatem i nijak korzonków nie znajdzie... Teoretycznie dobrze jest zatem chociaż częściowo ograniczyć im wybieg...
Nawożenie zależy od gleby no i nawozić trzeba było przedsiewnie - w październiku. Najrozsądniej jest oddać do badania próbki z okolic "niekupowych" (jakieś kompletne grosze to kosztuje) i zadecydować (oczywiście wspomagając się doradcą rolniczym) - czego ew glebie brakuje... Ja tak robię i działa ;-)
Wczesną wiosną dobrze jest dosiać trawę stosując mieszankę pastwiskową specjalnie dla koni. Z reguły mieszanki te są tak dobrane, aby miały dużą wartość odżywczą , jednocześnie były stosunkowo odporne na końskie kopyta ;-) Można też ew. nawieźć pogłównie.
Ja robię to tak:
1. końcówka zimy/wczesna wiosna - lekka brona, grodzenie, dosianie trawy
2. Pierwszy pokos - jak lekko urośnie (wzmacnia trawę)
3. Wpuszczam konie na kolejne kwatery nie dopuszczajac do sytuacji, kiedy trawy nijak nie ma, bo zniszczą kopiąc...
a tu artykuł na ten temat:
http://www.uprawy.pl/laki_i_pastwiska_tr...e_uzytkow/
Gaga Najrozsądniej jest oddać do badania próbki z okolic "niekupowych" (jakieś kompletne grosze to kosztuje)
Siedziałam latem w Anglii i oglądałam tamtejsze łąki (okiem laika ;-)). Konie chodziły po trawiastych kwaterach całą dobę, zwykle po dwa, do stajni szły tylko jak b. długo i mocno padało, a do tego dokładał się wiatr na przykład. A tak to cały czas na dworze. Dokarmiane sianem i granulatem. Patrzyłam z podziwem, że na łąkach niemal nie było "łysizn". Nawet jak konie trawę przystrzygły, to zielsko pokrywało ziemię równomiernie. Zastanawiałam się, czemu to tak. Wpadły mi do głowy takie wytłumaczenia:
- to stare łąki, dobrze ukorzenione, a nie jakieś nowo odzyskane nieużytki
- trawa dobra, gleba dobra
- klimat dobry - bez ciężkich zim
- konie mało świrują, bo chodzą po dwa - mało wydzierają kopytami
- kupy (wszystkie) się sprzątało raz dziennie
Nie wiem, co ma większe znaczenie, co mniejsze. A co do tych kup - jak się sprzątało nie później, niż po dobie, to trawa nie żółkła, rosła dalej równie dobra. Co innego, jak się jakąś kupę przeoczyło. Miejsca "toaletowe" konie miały i tak, chociaż chyba nie aż tak precyzyjne, jak wtedy, kiedy się kup nie sprząta.
Gaga Najrozsądniej jest oddać do badania próbki z okolic "niekupowych" (jakieś kompletne grosze to kosztuje)
Wszystkie Towje argumenty są słuszne :-)
trochę na temat: jak zrobić tzw. angielski trawnik (niezniszczalny)?
Zasiać, zwalcować, potem podlewać - kosić - podlewać - kosic i tak ze 200 lat i gotowe ;-)
Próbki oddaje się do Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej , lub np do Akademii Rolniczej
ja wiem jaką mam glebę i stosownie do niej mam zasianą trawę..a teraz moje ogony tam chodzą non stop bo straszne błocko się zrobiło na wybiegu. Zresztą nie mam sumienia ich zamknąć na samym wybiegu bo to jest jakieś 5 arów.
I rzeczywiście grzebią w poszukiwaniu korzonków i grzebia gdy chcą się wytarzać...
Codzienne zbieranie kup na ponad hektarze...no cóż...chyba jestem BARDZO leniwa chlip, chlip.
A może mnie ktoś poradzi co zrobić?
Mam kawał łąki- w planie podzielić chcę na minimum dwie kwatery (popas na zmianę).
Łąka jest dość podmokła, kwaśna.
Mam w planie zmienić kwasowość gleby wapnem, które "wysieję" za tydzień. Rów wzdłóż łąki będzie właśnie kopany więc pomoże znacznie w wytępieniu tych łykowatych traw lubiących podmokłe tereny.
Roślinność występująca na tej łące:
turzyce, dzika marchew, szczaw, gdzieniegdzie krwawnik, cykoria podróżnik, czosnek niedźwiedzi, kminek i troszkę innych. Czy mam zastosować dosiew mieszanek ( kostrzewami, rajgrasem, odrobinę lucerny,)? Ziół jest sporo, ale szlachetniejszych i wartościowych traw chyba tam niewiele). Mój koń był szczęśliwy pasąc się tam w zeszłym roku, a teraz mam dwie klacze i chciałabym aby miały jak najsmaczniej na tych padokach :wink: .
Turzyce raczej nie są właściwym pokarmem dla koni...są sztywne, twarde, zdrewniałe, nie zawierają właściwych dla koni składników pokarmowych...pozatym mają często ostre brzegi co może zranić przewód pokarmowy konia...
jeżeli turzyce to właściwie jedyne "trawy" na tym pastwisku to napewno warto dosiać "prawdziwych" traw
ojej Asio
musisz mieć piękną łąkę, czosnek niedzwiedzi?
Ja bym się nie śpieszył wszystko zależy ile masz ha na jednego kona z tej łąki, może się okazać że starczy i szkoda robić te wszystkie zabiegi :-) choć problem jest ze szczawiem,
Jak jest taka masa gatunków to na pewno konie znajdą coś dobrego i wartościowego do jedzenia, wszystko zależy jakie konie masz bo np hc były by w niebowzięte hi hi hi
Zdaję sobie sprawę z tych bogactw ziółek- jest co wybrać, ale turzyc jest tam wiele i zastanawiam się, czy tylko odwodnienie łąki i wapnowanie zmieni jakość (nie ingerować więcej i poprawić tylko jakość gleby) czy również podosiewać lepszych traw, jakieś koniczyny... Część jaką chcę wygospodarować na padoki, to około 2ha na 2 konie (2 padoki) więc dlatego się zastanawiam. W przyszłości możliwe, że będzie koni więcej więc może już zacząć dosiewanie? Porozsiewa się samo na pozostałą część łąki.
A co z saletrą? Wapno można sypnąć razem z saletrą?
Dodam, że konie będą się tam wypasać mniej więcej od maja. Do tego czasu powinnam zrobić jak najwięcej aby wszystko wniknęło w glebę i w korzonki.
Czołem,
podsiewanie w tym wypadku nie wiele da, chyba że będziesz kosić - turzyce nie tak łato wyeliminować przez konkurencję raczej jest odwrotnie to one wypierają inne gatunki, trzeba kosić
Co do podsiewania to najlepiej wynająć kogoś ze specjalnym siewnikiem do podsiewania - taki siewnik wprowadza nasiona do gleby na odpowiednią głębokość, nie niszy istniejącej roślinnosci a jest bardzo duża skuteczność zabiegu - koszt nie jest taki drogi 300 - 400 zł za ha więc polecam bo widziałem efekty.
Pełnej rekultywacji za to nie polecam - szkoda tych wszystkich cenny roślin.
DuchowaPrzygoda
Widzisz, zbierasz kupy z całej łąki a jeśli masz piachy takie jak piszesz to najlepszy jest? koński nawóz hi hi hi - nie dość że nawozi, to magazynuje wilgoć która powoduje że rośliny żyją, z czasem tak nawożona łąka staje się na prawdę wartościowa łąką :-)
coś za coś
jedzą ale później, czasem po roku, ale z tego co pamiętam to masz koło 1 ha? to rzeczywiście może być mało.
Ja też zbieram, tak co 3- 4 dni, a okolic najbliższych i głównego padoku no i tam gdzie karmię, norma to taka duża przyczepka niewiadowa, nawóz I klasa i brak chętnych czasem sam zawożę a w mieście za taka przyczepkę 50 dych hi hi hi
zazdroszczę Ci tych 10 hektarów...toż Ty jak król jesteś, plus konie , rodzinka pewnie....jejkuuuuu! Raj !
Ja co prawda też żyje w raju...tyle, ze na mniejszej powierzchni.
Sama myślę, żeby jak moja ziemia pod miastem zdrożeje uciec stad , kupić w większej odległości od miasta 10 ha / / i hodować dotacyjne hucuły.
Oczywiście moje aktualne dwa ogony zostają...sprzedawałam araba, sprzedawałam...aż sie przywiązałam do niego i nie dam rady!
a wracając do tematu kupek ...czy to prawda, ze jeżeli w pryzmie jest dużo słomy to może się ona zapalić. Bo ja mam jedną kupę w lasku i tam tej słomy jest sporo, bo ja mokrą zawsze wyrzucałam razem z kupami.
Dzięki
szkoda tylko że te 10 ha ma czterech właścicieli hi hi hi - po prostu większość ziemi dzierżawię, a le fakt faktem że to fajne miejsce i raj dla koni
Co do dużej ilości słomy w oborniku i możliwości zapalenia się tego to myślę że nie. Jakbyś na raz zrobiła taką wielką pryzmę z czegoś takiego to może ... słyszałem u nas o przypadkach zapalenia się siana niedosuszonego i złożonego w stóg ... ale to rzadkość
Duchowa, to mało prawdopodobne na wolnym powietrzu... Słoma gnijąc wydziela dużą ilość ciepła , dlatego też składowana np w stosunkowo nieprzewiewnej stodole nie może być mokra - w takim przypadku właśnie potrafi się zapallić, razem z całą stodołą :-( Podobnie świeża słoma/siano zebrane za wcześnie z pola potrafi się zapalić samo... Ma to jeszcze coś wspólnego z wydzielanymi przez bakterie gazami (przy gniciu to pewnie metan), ale dokładnie nie wiem co...
Mi kiedyś u kuzyna, gdzie zajmowałam się stajnią - przeciekał dach w stodole... No i słoma zamokła (kilka balotów, ale jednak), jak wyrzucałam to już na prawdę ciepłe było
ale na zewnątrz nie sądzę, aby taki proces był wogóle możliwy...