Zmiany w ustawie o sporcie
Zmiany w ustawie o sporcie
julia9933 Może i nowa ustawa jest dobra, ale dla sportu a co y t rekreacja?
Osobiscie uwazam ze brak wzianki o rekreacji o tyym kto ma się tym zajmowac i jakie m usi spelniac wymogi, spowoduje wielki chaos, jazdy bedą prowadzic ludzie bez zadnych jezdzieckich umiejetnosci, bez OC, bez przestrzegania jakichkolwiek zasad BHP
Dla mnie to czarna dziura. było źle bo intruktorem juz mógl zostac kazdy kto jakos wsiadł na konia, a teraz bedzie jeszcze gorzej, jak tylko ludzie sie dowiedzą.
kolejna mądra reforma.......moze pzrenieśmy sie na facebooka, napiszmy petycje i zbierajmy "Lubie to" może podziała, jak w przypadku "Kevin sam domu".
julia9933 Może i nowa ustawa jest dobra, ale dla sportu a co y t rekreacja?
Osobiscie uwazam ze brak wzianki o rekreacji o tyym kto ma się tym zajmowac i jakie m usi spelniac wymogi, spowoduje wielki chaos, jazdy bedą prowadzic ludzie bez zadnych jezdzieckich umiejetnosci, bez OC, bez przestrzegania jakichkolwiek zasad BHP
Dla mnie to czarna dziura. było źle bo intruktorem juz mógl zostac kazdy kto jakos wsiadł na konia, a teraz bedzie jeszcze gorzej, jak tylko ludzie sie dowiedzą.
kolejna mądra reforma.......moze pzrenieśmy sie na facebooka, napiszmy petycje i zbierajmy "Lubie to" może podziała, jak w przypadku "Kevin sam domu".
Podoba mi się to co piszesz Spahisie.
Wolna amerykanka w kwestii rozdawnictwa uprawnień instruktora rekreacji w PZJ była farsą i dobrze, że się skończyła. Sprawę min jeździectwa amatorskiego pozostawiono amatorom i tak jest dobrze. Znam ośrodek pod Krakowem, gdzie jedynym kryterium otrzymania uprawnień była opłata za kurs (no może jeszcze trzeba było wiedzieć gdzie koń ma łeb, a gdzie ogon).
W zeszłym roku kilka osób z naszego klubu uczestniczyło w kursie sponsorowanym przez UE; większość z Was zrobiłaby baaaaardzo wielkie oczy widząc tematy wykładów przygotowawczych do egzaminu. Skoro kasa była z Unii natychmiast pojawiło się mnóstwo ludzi związanych z organizatorem kursu, których wiedza (np. historyczna) okazała się niezbędna do przygotowania potencjalnego instruktora do nauczania początkujących adeptów sztuki jeździeckiej.
Przy całym szacunku dla tradycji i historii- sądzę, że przebieg bitwy pod Samosierrą ma taki sam wpływ na umiejętność nauczania jazdy konnej, jak miesiączkowanie pingwinów na rozwój narciarstwa alpejskiego w Laponii.
Uwolnienie rynku w interesującej nas materii spowoduje szybką selekcję pseudoszkółek jeździeckich. Podejrzewam, że każdy zna miejsce, gdzie po dwóch godzinach jazdy dowie się, że jest stworzony do jazdy i na trzeciej już go puszczą samodzielnie w teren... Zwykle ich kariera kończy się po pierwszej poważnej glebie niedoszkolonego jeźdźca.
Poza tym dyskusja- jeśli nie ma być biciem piany powinna potoczyć się w kierunku nie "czy nam się podoba...", ale "co możemy w ramach zaistniałych MOŻLIWOŚCI zrobić, aby było LEPIEJ".
Lubię wyzwania i chciałbym, żeby nasze Forum było inicjatorem idei stworzenia sieci szlaków konnych obejmujących całą Polskę. Nie wywodzę się z jeździeckiego świata, ale mam świadomość, że kilka konkretnych i szanowanych nazwisk związanych z "Hipologią" może otworzyć nam wiele drzwi...
Przeciętny człowiek myśląc o jeździe konnej widzi oczyma wyobraźni romantyczną przygodę w siodle, spanie pod gołym niebem, powrót do natury itp. Osobiście myślę, że umożliwienie im obcowania z końmi właśnie w taki sposób jest najlepszą drogą do tego, żeby ludzie nauczyli się kochać te zwierzęta.
Tych, którzy już w tym siedzą i traktują konie przedmiotowo raczej ciężko będzie odmienić. Łatwiej chyba pozyskać armię ludzi, którzy zaczną obcować z jeździectwem zaczynając od realizacji pozornie tylko utopijnych marzeń...
P.S.
Przegiąłem??
Absolutnie NIE przegiąłeś ! Jestem całkowicie ZA !
Zakładając forum liczyłem na to, że będzie ono między innymi skupiało ludzi "pozytywnie zakręconych " , chcących coś zmienić ,myślących "nowocześnie" ,chcących działać na rzecz tego , by było coraz lepiej .
Jestem przekonany ,że tak się dzieje i będzie się coraz więcej w tym kierunku działo .
W żadnym wypadku nie przegiąłeś!
Na całym świecie ludzie wspaniale bawią się z końmi,
. Dwójka moich dzieci, dobrze jeżdżących odmówiła udziału w zawodach( po pierwszym starcie) ze względu na absolutnie niesportową atmosferę, bawią się na podwórku skacząc szeregi 130 cm, albo jeżdżąc bez ogłowia.
Ale, jak już wspominałam, samo się nie zrobi. W sprawie rekreacji konnej mam swoje zdanie, trochę nietypowe: instruktor, który ma prowadzić zajęcia z ludźmi którzy na co dzień np. pracują w banku, ( nie mogą sobie pozwolić na obtarte krocze, podrapane ramiona i podbite po upadku oko), musi mieć kwalifikacje WYŻSZE niż instruktor sportu. Od konia do rekreacji powinienno się wymagać innych umiejętności niż od sportowego, oczywiście nie chodzi mi o piaff, czy potęgę skoku.
F.I.T.E.organizuje nawet zawody w jeździe terenowej - coś jak ścieżka huculska.
Pomysł ministra, żeby słabe ośrodki same się wykruszyły, jest bardzo dobry z rynkowego punktu widzenia. Oby się obyło bez ofiar w ludziach.
A propos szkolenia: u mnie na pierwszym spotkaniu z koniem, wszyscy na czworakach najpierw przechodzą pod brzuchem konia, a potem jedziemy w teren - naokoło gospodarstwa. 15 lat, kilkaset osób, żadnego wypadku.Ogrodzony błotnisty placyk , dziesiątki godzin w kłusie bez strzemion i obwiązany patentami koń wcale nie są gwarancją ani dobrego wyszkolenia, ani bezpieczeństwa. Tylko opanowany instruktor i dobrze wyszkolony koń.
Pozdrawiam,
basikonik (...) u mnie na pierwszym spotkaniu z koniem, wszyscy na czworakach najpierw przechodzą pod brzuchem konia, a potem jedziemy w teren - naokoło gospodarstwa. 15 lat, kilkaset osób, żadnego wypadku.Ogrodzony błotnisty placyk , dziesiątki godzin w kłusie bez strzemion i obwiązany patentami koń wcale nie są gwarancją ani dobrego wyszkolenia, ani bezpieczeństwa. Tylko opanowany instruktor i dobrze wyszkolony koń.
Pozdrawiam,
basikonik (...) u mnie na pierwszym spotkaniu z koniem, wszyscy na czworakach najpierw przechodzą pod brzuchem konia, a potem jedziemy w teren - naokoło gospodarstwa. 15 lat, kilkaset osób, żadnego wypadku.Ogrodzony błotnisty placyk , dziesiątki godzin w kłusie bez strzemion i obwiązany patentami koń wcale nie są gwarancją ani dobrego wyszkolenia, ani bezpieczeństwa. Tylko opanowany instruktor i dobrze wyszkolony koń.
Pozdrawiam,
....'uprawnienia zawsze będą mniej warte niż kompetencje."..napisałeś Marku. Oczywiście że tak, ale jak zdobyć pierwszego klienta, nie mając ani uprawnień, ani wieloletniego doświadczenia?
Uprawnienia są dla młodych, żeby nie musieli każdemu napotkanemu kandydatowi na klienta tłumaczyć że potrafią, a przede wszystkim, żeby nie pozwolili sobie wejść na głowę ( moja córka nie będzie jeździć na tym koniu, albo w takim towarzystwie, ..) Uprawnienia, to certyfikat, że ktoś kompetentny widział jak prowadzisz zajęcia ( Nie mylić z tym jak jeździsz!)i swoim autorytetem potwierdzi, że to TY masz rację.
Więc, z powrotem - Stowarzyszenie instruktorów?
Marku, wcale nie przegiąłeś. Przyzwyczailiśmy się trochę, że jakaś "władza" będzie za nas wszystko załatwiać, a teraz samemu trzeba się ruszyć. Ale prawdziwa samorządność daje dużo frajdy, i może być bardzo efektywna w działaniu, choć na początku trochę pewnie zaboli przełamanie się do nowego, bo i takiej niewdzięcznej roboty "u podstaw" będzie bardzo dużo. Każda "branża" jeździecka ma swoje potrzeby i wymagania, i do jednego wora nie ma co na siłę tego pakować, bo zawsze coś się tam nie zmieści. Monopol jest dobry głównie dla monopolisty, cała reszta zwykle na tym cierpi. Zaś internet już teraz zaczyna być dobrym źródłem opinii i informacji z pierwszej ręki, a będzie jeszcze bardziej się wzbogacał, więc ludzie nie będą wybierać tak zupełnie na ślepo, i dobra renoma będzie na wagę złota.
basikonik Więc, z powrotem - Stowarzyszenie instruktorów?
basikonik Więc, z powrotem - Stowarzyszenie instruktorów?
Ja absolutnie nie uważam ze przedtem było lepiej, pamietam jak przed rozpoczeciem kursu na instruktora wykupowałam lekcje z uznanym w wojewodztwie trenerem, jak prosilam innych trenerw o ocene moich umiejetnosci, jak bałam sie ze moze sie skompromituje. na wszelki wypadek wzielam własnego konia na egzamin wstepny, i co sie okazalo, ze przegiełam, ludzie nie potrafili anglezowac, juz nie bede opisywac ich poziomu jezdziectwa bo sami wiecie jak to było.
Wcale mnie to nie cieszy ze uprawnienia mogl zdobyc kazdy i takim sposobem moje miejsce w szkólce gdzie pracowalam, zajela dziewczyna ktorej umiejetnosci nauczania i obejscia z koniem nikt najpierw nie sprawdzil, potem było juz za późno,
takz eza zlikwidowaniem tych kursow byłam, ale nie podoba mi się przepasc jaka powstala miedzy rekreacja czyli jak to ujeliscie jezdziectwem amatorskim a juz nawet małym sportem.
Moj mąż chce isc na kurs instruktora sportu, nie dla uprawnien samych w sobie, bo na co dzien i tak pracuje w zupenie innym zawodzie, ale chce bo moze przeznaczyc na to odpowiednia kwote, bo poprostu móglby ten kurs skonczyc, ale wiecie jaka jets droga i jaki bezsens.
Nie widze lepszej przyszlosci dla szkółek jezdzieckich, kiedys juz tak było, szkólki byly prowadzone w 90 % pzez ludzi bez paierów, i nawet jak ktos ten papier mial to nikt nie zwracal na to uwagi.
Mało tego, uwazam ze rekreacja moze tez miec "stopnie wtajemniczenia" moze nalezaloby pomyslec o kursach podnoszacy poziom uzyskanych wczesniej uprawnien, nie mieszajac w to pzj, ale tak by móc odróznic tych prawdziwych IRR od tych co sie jeszce długo po kursie uczyli podstaw, oraz od tych co nie maja nic.
I jak juz chyba pisalam, nie chce robic proponowanych kursów przez PZJ, bo sama nie jezdze sportowo, a uwazam ze jestem juz na tyle doswiadczonym instruktorem ze zasługuje na leszy papier niz instruktor który podczas jazy pamieta tylko zeby pięte opuścic a czasem zmienic kierunek jazdy.
Muszę powiedzieć, że przez cały czas staram się zrozumieć problem. Nie rozumiem na co jest teraz potrzebny "papier". Oczywiście pomysł ze stowarzyszeniem instruktorów jest bardzo dobry, ale trzeba wreszcie zrozumieć, że uprawnienia państwowe nie są potrzebne, potrzebne są kompetencje. Jedynie wypadkową kompetencji powinien być rodzaj certyfikatu. I taki właśnie certyfikat, po ustaleniu wymagań dla instruktora rekreacji byłby dobry.
Swoją drogę nie wiem czy wiecie, ale jest taki tytuł jak "instruktor wyszkolenia kawaleryjskiego". Oczywiście nic za tym nie idzie, ale daje namiastkę gwarancji - "to jest ktoś kto wie jak to powinno wyglądać".
Wojciech Mickunas Zakładając forum liczyłem na to, że będzie ono między innymi skupiało ludzi "pozytywnie zakręconych " , chcących coś zmienić ,myślących "nowocześnie" ,chcących działać na rzecz tego , by było coraz lepiej .
Jestem przekonany ,że tak się dzieje i będzie się coraz więcej w tym kierunku działo .
Wojciech Mickunas Zakładając forum liczyłem na to, że będzie ono między innymi skupiało ludzi "pozytywnie zakręconych " , chcących coś zmienić ,myślących "nowocześnie" ,chcących działać na rzecz tego , by było coraz lepiej .
Jestem przekonany ,że tak się dzieje i będzie się coraz więcej w tym kierunku działo .
Osobiście jestem przeciwny mnożeniu bytów. Jest przecież stowarzyszenie PHB :!: Nie wiem jak władze się do tego odniosą, by prócz szkoleń wydawać certyfikaty dla instruktorów rekreacji.
IMHO, kwestia papieru sprowadza się do prostej sprawy: jest wiele zawodów do których wykonywania jest potrzebny właśnie papier tj. dyplom, świadectwo ukończenia itp., i bez nich nikt Cie do roboty nie przyjmie. Tak do tej pory był z IR którego papierek był poświadczeniem kwalifikacji zawodowych (bez wnikania w poziom) jak to ma miejsce w wielu innych dziedzinach.
Przez lata słyszałem z rożnych ust, że żeby móc prowadzić naukę jazdy muszę mieć papierek, bo bez tego to d..pa zbita, jak się coś wydarzy, bo będę robił nielegalnie. Życie pokazało że faktycznie brak papierka w niczym nie przeszkadza dopóki nie wydarzy się coś niefajnego, a nawet jak się wydarzy to pewnie rozejdzie się po kościach w miarę bezboleśnie.
Oczywiście masz rację (pisałeś wcześniej) nikt mnie nigdy nie spytał czy mam uprawnienia, nie żądał wglądu do nich. Jedyne kryteria o jakie pytają potencjalni adepci to za ile, kiedy oraz jak szybko się nauczą.
Obecna sytuacja jest komiczno-dramatyczna, bo okazuje się z naszych dyskusji, że jeden papierek zamienimy na inny. Nie będzie się nazywał legitymacja instruktora tylko certyfikat. Niemniej będzie tylko papierkiem, jednakże niezbędnym do tego aby się wyróżnić z tzw. tłumu i wykazać swoje kompetencje. Ja wiem, wolny rynek czy tam wolna amerykanka wyłoni zwycięzców, taki jest ogólnie panujący pogląd na rozwiązanie wszelkich niedostatków, nie do końca jestem przekonany o jego słuszności.
Kiedyś wspominałem, o pewnym miejscu, gdzie jeździ się na tzw. rympał, uczą ludzie bez uprawnień, główną atrakcja są dzikie galopady w terenie itp. Wiele razy poruszana była kwestia prowadzenia jazd przez dzieciaki. Co było powodem "świętego" oburzenia na wielu grupach dyskusyjnych. Teraz dzięki pomocy nowych przepisów, nie tylko wychodzę na durnia, który poświecił kupę czasu na podnoszenie kwalifikacji, a na dokładkę Ci kiedyś "bezpapierowi" są usankcjonowani bo im wolno.
Spahisie, czekałam na Twój post, bo właśnie zagadnienia prawne są najważniejszą częścią każdego projektu.
Oczywiście zakładając, że za obsługę rekreacji konnej wezmą się ludzie niekompetentni, pozbawieni ambicji i zapatrzeni w swoje wybitne kwalifikacje, to oczywiście nie ma problemu. Nie ma go również wtedy, gdy taki "instruktor" osiądzie na swoich włościach w trudno dostępnym miejscu z zamiarem, że go nigdy nie opuści.
Problem zaczyna się, gdy z zamiarem zajmowania się rekreacją styka się ktoś młody, kompetentny, ambitny i znający swoje aktualne możliwości.Na dodatek jako obywatel świata, chciałby poprowadzić jazdę konną w Boliwii( na przykład), bo to jego zawód, umie to robić nie tylko na swoim podwórku.
Equestrian Passport właśnie po to wymyślono - żeby właściciel takowego zdobytego w Polsce mógł wykonywać zawód w Australii. To tak samo jak z prawem - każdy może udzielić porady prawnej - nie potrzeba do tego żadnych kwalifikacji. Trzeba tylko znaleźć klienta, który z usługi chciałby skorzystać.A zupełnie nie rozumiem tych wszystkich aplikacji, kancelarii, Izb?
W sytuacji obecnej rzesza ludzi wykonujących zawód szkoleniowca jest pozbawiona możliwości podnoszenia kwalifikacji w zawodzie, awansu a co za tym idzie wzrostu prestiżu albo chociaż wynagrodzenia.Czy to jest problem? Dziś jeszcze nie zobaczymy za jakiś czas.
Po co dbać o dobre imię swojego tytułu? Dziś tytuł IRR większości jest odczytywany jako:"człowiek absolutnie nie znający się na niczym a jeździe konnej przede wszystkim", zamiast:człowiek wykonujący ciężką pracę szkolenia podstawowego i selekcji do sportu"
Który tytuł zawodowy byś wybrał?'
Spahis Osobiście jestem przeciwny mnożeniu bytów. Jest przecież stowarzyszenie PHB :!: Nie wiem jak władze się do tego odniosą, by prócz szkoleń wydawać certyfikaty dla instruktorów rekreacji.
Spahis Osobiście jestem przeciwny mnożeniu bytów. Jest przecież stowarzyszenie PHB :!: Nie wiem jak władze się do tego odniosą, by prócz szkoleń wydawać certyfikaty dla instruktorów rekreacji.