Złamanie nogi u konia
Złamanie nogi u konia
Witam,
Ostatnio w mojej stajni zdarzył się straszny wypadek. Koń złamał nogę. Było to otwarte złamanie kości strzałkowej. Weterynarz stwierdził, że tego nie da się wyleczyć. Koń został uśpiony.
Obraz był przerażający: wystraszony zwierz, lejąca się krew, wisząca noga. Błagalny wzrok o pomoc. Przecież to my jak działo się coś złego przychodziliśmy zawsze z pomocą, z ukojeniem. Czy smierć w tym wypadku była jedynym ratunkiem?
Z informacji, które znalazłam na internecie, dowiedziałam się, że większości złamań można próbować leczyć. Jednak jaK uważacie, czy humanitarne jest ratowanie konia, którego szansa na powrót do zdrowia jest znikoma, którego czeka wiele miesięcy bolesnego leczenia, życia w unieruchomieniu.
Koń to ruch, to energia. Czy pozbawianie go tego może być humanitarne? Gdyby wyzdrowienie było pewne... Jednak przy trudnych złamaniach szanse na to są niewielkie.
Na to nie ma, niestety, jedynie słusznej odpowiedzi.
Współczuję, żal zwierzaka i ludzi.
Dlatego "bawią" mnie ludzie, którzy po zdjęciu wystawionym w sieci przez jakąś fundację potrafią pwoiedzieć jednoznacznie, że danego konia lepiej uśpić. To jest tak koszmarnie trudna decyzjia, że szkoda słów. Lucyfer, to bardzo trudne pytania.
A mnie z drugiej strony nie bawi wstawianie przez fundacje dzien po dniu, tydzien po tygodniu zdjec konia, ktory nie wstaje prawie i ma sie coraz gorzej, odlezyny, apatia, rany po probach wstawania, narastajace wycienczenie; by go po tygodniach cierpienia i wyludzania przez ten czas pieniedzy od ludzi, uspic. A niestety niejedna fundacja to praktykuje; i potem kolejna saga o placzacym kucyku bez nogi, pomilujcie panie i sypnijcie kaska.
Brak mozliwosci swobodnego wstawania jest dla konia ogromnie stresujaca sytuacja. Kon moze zniesc zamkniecie na czas rehabilitacji i w pewien sposob przywyknac do tego, zwlaszcza jesli ma towarzystwo. Ale jesli nie moze wstawac, kiedy chce, po prostu wykancza go to psychicznie. Widzialam klacz, ktora umierala 3 dni; tak dlugo, bo wet dawal zludna nadzieje, ze moze kon z takim miesnioochwatem, ze tylne nogi byly calkiem niewladne, wyjdzie z tego! I klacz przez 3 dni walczyla o to, zeby wstac, wyrzucala przednie nogi, opierala sie na nich, zamach glowa, i lezy, od uderzania glowa o slome poranila sobie calkiem oko...nie chciala jesc, cala energie wkladala w te bezsilne, bezsensowne proby wstania. I to jest dla mnie nic innego tylko meczenie konia.
Wyleczyc zlamanie nogi u konia, ze wzgledu na wage i sposob zycia tego zwierzecia, jest bardzo trudno i jest to ogromnie kosztowne; do tego rehabilitacja, koszty transportu itd. I czesto niestety lepiej jest uspic takiego konia od razu, niz meczyc go. Nie jest zle uspic, kiedy nie mozna pomoc; ale zle jest meczyc zwierze i tlumaczyc to tym, ze sie za bardzo kocha, zeby pozwolic odejsc! Kocham- nie krzywdze. Na pewno nie mozna podjac decyzji na podstawie zdjecia w internecie, ale konsultacja z zaufanym specjalista lub dwoma dla pewnosci powinna dac klarowny obraz sytuacji (i nie mowie tu tylko o lekarzu ale po prostu- doswiadczonym koniarzu).
Niestetu znałam konia który złamał nogę i go uspiono- to na nim zaczynałam prawdziwa przygode w siodle...
Santi- Wiesz zapewne, że chodzi o Blekiego...u ś.p Joanny Niemirowskiej...
Nie zawsze i nie każde złamanie oznacza dla konia ostateczny wyrok, czyli uśpienie. Mój koń Czefalo jako 2 latek na torze na Służewcu wgalopował w jakąś dziurę i złamał wieloodpryskowo kość pęcinową przedniej nogi. Pan Walicki- jego trener mimo złych prognoz zdecydował się na leczenie konia ( Czefalo nie był w żaden sposób wybitny wyścigowo - ten trener po prostu stara się leczyć konie, które uległy u niego wypadkom w trakcie treningu ). Koń przeszedł leczenie operacyjne- oczyszczenie z odprysków i ześrubowanie, a po kilku miesiącach zdjęcie tychże śrub. Potem długi okres rehabilitacji i jako 4 latek koń zaliczył bezkontuzyjnie cały sezon wyścigowy (7 gonitw). Rok po zakończeniu pobytu na Służewcu i po przygodzie w gospodarstwie agroturystycznym ( gdzie go nie karmili, aby nie rozrabiał :evil: ) konik ten trafił do mnie i brykając jak szalony ( a to w ogóle jest wyjątkowo wesolutki egzemplarz :lol: ) poślizgnął się i przewrócił przyklękając na drugiej przedniej nodze i ... pękła mu na pół kość dodatkowa napiąstka :? Po kilku miesiącach aresztu w boksie i odpowiedniej w suplementy diecie- pęknięcie zalało się, a ruchowo koń był czysty. Czesiu rozpoczął trening i tak bezkontuzyjnie i w pogodzie ducha ( to jego wspaniała cecha charakteru) uprawiamy sobie małe WKKW (póki co narazie do P klasy z apetytem na więcej ). Warto tu też nadmienić, że zawsze przeszedł też pozytywnie przez przeglądy .
Nie każde złamanie to wyrok dla konia !!!! Niektóre można leczyć, jest szansa na zalanie się.
Niestety nie każdego na To stac
Ciesze się, że Twój został tak dobrze poskładany Życze wielu sukcesów
Jakas fotka ozdrowieńca?..
Noga po takim śrubowaniu bardzo różni się od pozostałych?
U niego obydwie pokontuzyjne nóżki są bez widocznych zmian (na kości dodatkowej napiąstka jest ledwo wyczuwalne w dotyku zgrubienie). On miał wieeelkie szczęście , że za pierwszym złamaniem był w stajni u mądrego i moralnie względem swoich koni postępującego trenera wyścigowego, a za drugim razem też miał po prostu szczęście- raz ,że nie musiał zapracować na swój owies np w usługach, tylko był konikiem do kochania, a dwa że to była kość nie biorąca motorycznie udziału w ruchu i więzadła nie zostały uszkodzone ... On po prostu miał tylko ( albo aż... ) szczęście w nieszczęściu...
Poniżej zdjęcia Czesia
mmmm Śliczny koń
Nie wiesz ile mniej więcej kosztowała pierwsza operacja drutująca nogę?..plus oczywiście czas i opieka w klinice , leki itp...Dziękuję za ewentualna informację
Niestety nie mam takiej wiedzy. Ten wypadek wydarzył się ok 7,5 roku temu, więc cennik z tamtego okresu na pewno byłby mało aktualny. Proponuję zadzwonić do szpitala na Służewcu - tam zostaną podane aktualne ceny związane z takim zabiegiem i hospitalizacją zwierzęcia.
Niesamowita historia 2 złamania i z obydwu wyszedł cało. Twój koń miał niewiarygodne szczęście, że jest zdrowy. Niestety w większości przypadków tak dobrze się nie kończy. Mój złamał nogę i mimo natychmiastowego leczenia, po 3 miesiącach trzeba było uśpić. Z koniem jest o tyle ciężko że nawet jak złamanie się poskłada do kupy to pozostaje jeszcze widmo powikłań które często doprowadzają do tragicznego końca.
Anna kon sliczny.Gratuluje powotpru do zdrowia i zycze sukcesow WKKW-`wskich
Moja klacz zlamala kosc kopytowa galopujac na pastwisku.( w tylniej nodze ,co jest zadkoscia)
Rokowania byly ostrozne.
Po 7 m-cach kosc zrosla sie w 75 %
Po roku klacz byla znow pod siodlem.
Istniala mozliwosc operacji i srubowania ,ale wet okreslil te metode jako
1. inwazyjna
2.bardzo kosztowna
Zdecydowalam sie dac jej czas na samozrosniecie.
Oplacilo sie.
My właśnie leczymy co prawda nie złamanie, a pęknięcie kości kopytowej. Niedługo kontrolne rtg...