Hipologia Kategoria Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki Jak rozstać sie z koniem???

Jak rozstać sie z koniem???

Jak rozstać sie z koniem???

Strony (2): 1 2 Dalej
Lutejaxx

Administrator

2,782
06-01-2010, 06:11 PM #1
Nahajka nie jest moim koniem, ponieważ niewiele mi juz czasu zostało, żeby sobie pojeździć postanowiłam w tym roku kupić miękko noszącego hucuła.
Udało się.
Hucułek przyjechał aż z gór, a tym samym transportem miała wrócić Nahajka do swego rodzinnego domku..

Wszystko było fajnie, ale do czasu.....gdy właściciel poszedł pakować ja do bukmanki.....po prostu rozkleiłam się, rzuciłam się mu na szyję , po-przepraszałam i ....Nahajka została u mnie :!:

nie bardzo mam siły, czas i miejsce na 3 konie......postąpiłam bardzo egoistycznie, ale to było silniejsze ode mnie. Sad
Zarówno ta pierwsza, jak i druga decyzja... Sad nie umiem się odnaleźć w takich sytuacjach...

Co byście zrobili na moim miejscu????? Jak Wy sobie radzicie z rozstaniami...?

<t></t>
Lutejaxx
06-01-2010, 06:11 PM #1

Nahajka nie jest moim koniem, ponieważ niewiele mi juz czasu zostało, żeby sobie pojeździć postanowiłam w tym roku kupić miękko noszącego hucuła.
Udało się.
Hucułek przyjechał aż z gór, a tym samym transportem miała wrócić Nahajka do swego rodzinnego domku..

Wszystko było fajnie, ale do czasu.....gdy właściciel poszedł pakować ja do bukmanki.....po prostu rozkleiłam się, rzuciłam się mu na szyję , po-przepraszałam i ....Nahajka została u mnie :!:

nie bardzo mam siły, czas i miejsce na 3 konie......postąpiłam bardzo egoistycznie, ale to było silniejsze ode mnie. Sad
Zarówno ta pierwsza, jak i druga decyzja... Sad nie umiem się odnaleźć w takich sytuacjach...

Co byście zrobili na moim miejscu????? Jak Wy sobie radzicie z rozstaniami...?


<t></t>

Piotr Sabiniarz

Member

102
06-01-2010, 06:50 PM #2
Życie pisze różne scenariusze, czasem potrafi bardzo zaskoczyć, splot okoliczności potrafi człowieka powalić, rozwalić psychicznie,..............................................................są rozstania z końmi, czasem bardzo trudne, z którymi nie można sobie poradzić Sad , chociaż czas podobno goi rany, ale blizny pozostają.
Jak poradzić sobie z rozstaniami - to w dużej mierze zależy od wrażliwości człowieka, który przekazuje "niechcący" tę wrażliwośc koniom. Bo konie wbrew temu co niektórzy twierdzą , też czują. Myślę, że jaki właściciel - taki koń,... jednym koniom wystarczy siano i woda, inne potrzebują czegoś więcej. Doświadczając pozytywnych emocji od człowieka, potrzebują ich nadal -... nie otrzymując ich, zamykają się w sobie, stają się jakby introwertykami. Takie jest moje zdanie, oczywiście, ktoś może mieć inne.

Słusznie powiedział Antoine de Saint-Exupéry - Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.

<t></t>
Piotr Sabiniarz
06-01-2010, 06:50 PM #2

Życie pisze różne scenariusze, czasem potrafi bardzo zaskoczyć, splot okoliczności potrafi człowieka powalić, rozwalić psychicznie,..............................................................są rozstania z końmi, czasem bardzo trudne, z którymi nie można sobie poradzić Sad , chociaż czas podobno goi rany, ale blizny pozostają.
Jak poradzić sobie z rozstaniami - to w dużej mierze zależy od wrażliwości człowieka, który przekazuje "niechcący" tę wrażliwośc koniom. Bo konie wbrew temu co niektórzy twierdzą , też czują. Myślę, że jaki właściciel - taki koń,... jednym koniom wystarczy siano i woda, inne potrzebują czegoś więcej. Doświadczając pozytywnych emocji od człowieka, potrzebują ich nadal -... nie otrzymując ich, zamykają się w sobie, stają się jakby introwertykami. Takie jest moje zdanie, oczywiście, ktoś może mieć inne.

Słusznie powiedział Antoine de Saint-Exupéry - Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
06-01-2010, 07:02 PM #3
Nahajek była juz oswojona przez włascicieli, i bardzo kochana. Smile
myslę, ze nie powinnam była chcieć /chociaż na chcecie rady nie ma czasami../jeździć konno,. Jazda to nie wszystko....

<t></t>
Lutejaxx
06-01-2010, 07:02 PM #3

Nahajek była juz oswojona przez włascicieli, i bardzo kochana. Smile
myslę, ze nie powinnam była chcieć /chociaż na chcecie rady nie ma czasami../jeździć konno,. Jazda to nie wszystko....


<t></t>

Anula

Junior Member

42
06-07-2010, 09:40 AM #4
Jak rozstać się z koniem- temat jakby do mnie. Nie przetrawiłam 2 rozstań. Musiałam oddać 2 żrebaki od mojej klaczy. Byłam nastolatką i zostałam zmuszona przez rodziców. Oni nie wiedzą NIC na temat koni. Najpierw zażrebiali kobyłkę, a póżniej oddawali (nawet nie sprzedawali) te żrebaki. Fugger był u mnie 7 miesięcy- był cudowny, spokojny, słodki kochany ogierek. Musiałam patrzeć jak odjeżdża. W życiu mnie tak nie bolało. Flora była trochę dłużej- była trudnym koniem, bo wielce przemądrzałe rodzicielstwo wychowywało żróbke jak pluszaka- ja nie miałam dostępu. Jak już sobie nie mogli poradzić oddali jak stary nadpleśniały fotel. Nic nie wiedziałam o tym. Gdy przyjechałam na przerwe semestralną konia już nie było. Nigdy więcej moich żrebaków nie zobaczyłam. Nie umiem się rozstać z koniem. Za bardzo boli przepracowanie tego. Za silne są to emocje. Albo ja za wrażliwa. Ostatnio odzyskałam jednego ze szczeniaków którego mi odebrano, drugi dalej siedzi na złomie. (psy mają 4 lata, były katowane) Zbieram siły żeby go odbić. Sporo mnie to kosztuje. Może dlatego, że nigdy nie chciałam oddawać moich zwierząt. Zostałam zmuszona. Dlatego nie mogę się rozstać- nie chcę!

<t></t>
Anula
06-07-2010, 09:40 AM #4

Jak rozstać się z koniem- temat jakby do mnie. Nie przetrawiłam 2 rozstań. Musiałam oddać 2 żrebaki od mojej klaczy. Byłam nastolatką i zostałam zmuszona przez rodziców. Oni nie wiedzą NIC na temat koni. Najpierw zażrebiali kobyłkę, a póżniej oddawali (nawet nie sprzedawali) te żrebaki. Fugger był u mnie 7 miesięcy- był cudowny, spokojny, słodki kochany ogierek. Musiałam patrzeć jak odjeżdża. W życiu mnie tak nie bolało. Flora była trochę dłużej- była trudnym koniem, bo wielce przemądrzałe rodzicielstwo wychowywało żróbke jak pluszaka- ja nie miałam dostępu. Jak już sobie nie mogli poradzić oddali jak stary nadpleśniały fotel. Nic nie wiedziałam o tym. Gdy przyjechałam na przerwe semestralną konia już nie było. Nigdy więcej moich żrebaków nie zobaczyłam. Nie umiem się rozstać z koniem. Za bardzo boli przepracowanie tego. Za silne są to emocje. Albo ja za wrażliwa. Ostatnio odzyskałam jednego ze szczeniaków którego mi odebrano, drugi dalej siedzi na złomie. (psy mają 4 lata, były katowane) Zbieram siły żeby go odbić. Sporo mnie to kosztuje. Może dlatego, że nigdy nie chciałam oddawać moich zwierząt. Zostałam zmuszona. Dlatego nie mogę się rozstać- nie chcę!


<t></t>

Anula

Junior Member

42
06-07-2010, 09:42 AM #5
Zrobiłabym chyba to samo DuchowaPrzygoda Smile

<t></t>
Anula
06-07-2010, 09:42 AM #5

Zrobiłabym chyba to samo DuchowaPrzygoda Smile


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
06-07-2010, 10:00 AM #6
ANULKA, dzięki! nie jestem sama..... Big Grin Big Grin
a po wczorajszej przygodzie to BARDZO się cieszę, ze Nahajka została. Wiem, ze część osób mnie teraz skrytykuje /ona 2 latka skończyła w marcu/ ale opowiem zgodnie z faktami....

no wiec po zabawach, , przewiesiłam się na niej, potem wsiadłam, i w dosiadzie odciążającym /plus sam kantarek i lineczka/ przejechałam dwa kółka w koralu. Szła tak, jakby to była dla niej normalna, super znana sprawa....podczas jazdy 3 razy zatrzymywała się na głos i delikatne napięcie sznurka.

potem zsiadałam, po zadku....ześlizgiwałam się trzymając za ogon prosto pod zadnie kopytka, weszłam pod brzuch, /pozwoliła mi odstawiając jedno kopytko/ i siedząc pod brzuchem karmiłam marchewka, a ona schylała łebek , żeby dosięgnąć...nawet z moja ukochana Lunka bym tego nie zrobiła, chociaż na wiele sobie pozwalamy!

Nahajka jest cudowna: charakter idealny, bardzo ufna. KIEDYŚ SIĘ ZDZIWIŁAM; wracam z miasta /miałam zepsuty zamek w drzwiach i dom byl otwarty/Luna stoi na ganku, przeprosiłam ja i weszłam do domu...a tam na podłodze leży kto???Nahajka...leży i ziewa. Luna już sie widocznie nie zmieściła..... :lol:
NIE ODDAM JEJ JUZ !!!!!!!!!!!/Stasiu i Justynko DZIĘKUJĘ ZA ZROZUMIENIE!!!!!/

<t></t>
Lutejaxx
06-07-2010, 10:00 AM #6

ANULKA, dzięki! nie jestem sama..... Big Grin Big Grin
a po wczorajszej przygodzie to BARDZO się cieszę, ze Nahajka została. Wiem, ze część osób mnie teraz skrytykuje /ona 2 latka skończyła w marcu/ ale opowiem zgodnie z faktami....

no wiec po zabawach, , przewiesiłam się na niej, potem wsiadłam, i w dosiadzie odciążającym /plus sam kantarek i lineczka/ przejechałam dwa kółka w koralu. Szła tak, jakby to była dla niej normalna, super znana sprawa....podczas jazdy 3 razy zatrzymywała się na głos i delikatne napięcie sznurka.

potem zsiadałam, po zadku....ześlizgiwałam się trzymając za ogon prosto pod zadnie kopytka, weszłam pod brzuch, /pozwoliła mi odstawiając jedno kopytko/ i siedząc pod brzuchem karmiłam marchewka, a ona schylała łebek , żeby dosięgnąć...nawet z moja ukochana Lunka bym tego nie zrobiła, chociaż na wiele sobie pozwalamy!

Nahajka jest cudowna: charakter idealny, bardzo ufna. KIEDYŚ SIĘ ZDZIWIŁAM; wracam z miasta /miałam zepsuty zamek w drzwiach i dom byl otwarty/Luna stoi na ganku, przeprosiłam ja i weszłam do domu...a tam na podłodze leży kto???Nahajka...leży i ziewa. Luna już sie widocznie nie zmieściła..... :lol:
NIE ODDAM JEJ JUZ !!!!!!!!!!!/Stasiu i Justynko DZIĘKUJĘ ZA ZROZUMIENIE!!!!!/


<t></t>

Maria Masaz

Senior Member

465
06-07-2010, 12:23 PM #7
Miłość nie zawsze wybiera Wink, a tak poważniej nie odzywałam się , bo sama nie wiem jakby postąpiła, sama duszę w sobie pewien żal, a może tęsknotę za tym co straciłam - ale to życie jest
Pozdrawiam

<r><COLOR color="#400000"><s></s><I><s></s>Maria<e></e></I><e></e></COLOR></r>
Maria Masaz
06-07-2010, 12:23 PM #7

Miłość nie zawsze wybiera Wink, a tak poważniej nie odzywałam się , bo sama nie wiem jakby postąpiła, sama duszę w sobie pewien żal, a może tęsknotę za tym co straciłam - ale to życie jest
Pozdrawiam


<r><COLOR color="#400000"><s></s><I><s></s>Maria<e></e></I><e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
06-07-2010, 12:56 PM #8
ja też duszę,
stąd moje nowo założone gospodarstwo agroturystyczne /które nie wiem czy ruszy tak na prawdę../ nazywa się PROMYK!!!!

No właśnie życie....nigdy nie wiadomo czy w jakimś miejscu i w jakimś czasie nie otworzą się w najszlachetniejszym Człowieku zupełnie niespodziewanie jakieś ukryte w ciemnych zakamarkach duszy- nowe drzwi....

<t></t>
Lutejaxx
06-07-2010, 12:56 PM #8

ja też duszę,
stąd moje nowo założone gospodarstwo agroturystyczne /które nie wiem czy ruszy tak na prawdę../ nazywa się PROMYK!!!!

No właśnie życie....nigdy nie wiadomo czy w jakimś miejscu i w jakimś czasie nie otworzą się w najszlachetniejszym Człowieku zupełnie niespodziewanie jakieś ukryte w ciemnych zakamarkach duszy- nowe drzwi....


<t></t>

06-07-2010, 01:31 PM #9
Rady nie udzielę. Musiałem się rozstać z powodu wędrownego trybu życia z dwoma żrebakami od Czanty. Do dzisiaj mam przed oczyma moment rozstania z nimi. Mając klacz liczyłem się z tym, że jeszcze kiedyś ją zaźrebię. Przygotowywałem się psychicznie 6 lat. Ludzie dali mi zaliczkę na źrebaka w ciemno. Niestety zanim Czanta się oźrebiła okazało się, że przyszła właścicielka lat wtedy 18 ma poważną wadę serca i nie będzie mogła się opiekować koniem, bo sama wymaga opieki. Zostałem ze żrebakiem, którego na szczęście udało się umieścić u fajnych ludzi, a Czantę niestety od razu zażrebiłem i tego drugiego mieli wziąć ci sami ludzie. Niestety u nich też pojawił się problem zdrowotny i po raz kolejny mam problem. Czili jest świetnym żrebakiem. Problem si ę pojawia gdy matka i siostra mają ruję, ale już sobie radzę (rozdzielam). Główny problem pozostaje. Znaleźć dobry dom dla młodego. Jak się ma pewność, że dom będzie ogonowi przyjazny to jest lżej. Poprzedniego 2 razy w roku odwiedzam i widzę jak ma fajnie, ma 3 lata i jeszcze nic nie robi. Wierzę, że Czili też znajdzie fajny dom. Może, gdybym miał jakieś doświadczenie w układaniu koni to bym go zostawił. Niestety mam tylko teorię.

<r><B><s></s>"Z potraw, które się zjada, powstają wszystkie choroby ludzkości"<e></e></B><br/>
<B><s></s>Herodot<e></e></B><br/>
<br/>
<B><s></s><URL url="http://www.ratownicy.zgora.pl/index.php?o3cGZxAUIw0="><s>http://</s>http://www.ratownicy.zgora.pl...xAUIw0=<e></e></URL><e></e></B></r>
Jerzy Leon Święch
06-07-2010, 01:31 PM #9

Rady nie udzielę. Musiałem się rozstać z powodu wędrownego trybu życia z dwoma żrebakami od Czanty. Do dzisiaj mam przed oczyma moment rozstania z nimi. Mając klacz liczyłem się z tym, że jeszcze kiedyś ją zaźrebię. Przygotowywałem się psychicznie 6 lat. Ludzie dali mi zaliczkę na źrebaka w ciemno. Niestety zanim Czanta się oźrebiła okazało się, że przyszła właścicielka lat wtedy 18 ma poważną wadę serca i nie będzie mogła się opiekować koniem, bo sama wymaga opieki. Zostałem ze żrebakiem, którego na szczęście udało się umieścić u fajnych ludzi, a Czantę niestety od razu zażrebiłem i tego drugiego mieli wziąć ci sami ludzie. Niestety u nich też pojawił się problem zdrowotny i po raz kolejny mam problem. Czili jest świetnym żrebakiem. Problem si ę pojawia gdy matka i siostra mają ruję, ale już sobie radzę (rozdzielam). Główny problem pozostaje. Znaleźć dobry dom dla młodego. Jak się ma pewność, że dom będzie ogonowi przyjazny to jest lżej. Poprzedniego 2 razy w roku odwiedzam i widzę jak ma fajnie, ma 3 lata i jeszcze nic nie robi. Wierzę, że Czili też znajdzie fajny dom. Może, gdybym miał jakieś doświadczenie w układaniu koni to bym go zostawił. Niestety mam tylko teorię.


<r><B><s></s>"Z potraw, które się zjada, powstają wszystkie choroby ludzkości"<e></e></B><br/>
<B><s></s>Herodot<e></e></B><br/>
<br/>
<B><s></s><URL url="http://www.ratownicy.zgora.pl/index.php?o3cGZxAUIw0="><s>http://</s>http://www.ratownicy.zgora.pl...xAUIw0=<e></e></URL><e></e></B></r>

Maria Masaz

Senior Member

465
06-07-2010, 02:45 PM #10
Gdyby tak ktoś chciał pracować z końmi i podróżować mam jedną radę: NIE PRZYWIĄZYWAĆ SIĘ! - łatwo się pisze ...
pozdrawiam

<r><COLOR color="#400000"><s></s><I><s></s>Maria<e></e></I><e></e></COLOR></r>
Maria Masaz
06-07-2010, 02:45 PM #10

Gdyby tak ktoś chciał pracować z końmi i podróżować mam jedną radę: NIE PRZYWIĄZYWAĆ SIĘ! - łatwo się pisze ...
pozdrawiam


<r><COLOR color="#400000"><s></s><I><s></s>Maria<e></e></I><e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
06-07-2010, 04:50 PM #11
Big Grin no właśnie najłatwiej się pisze, mówi, wyobraża....
a najtrudniej się żyje...... Sad chociaż teoretycznie to właśnie ono -życie - powinno być najprostsze. Gdyby nie te drzwi..
oj Mario co Ty ze mną robisz, jakieś refleksje do głowy mi przychodzą nie w porę!

<t></t>
Lutejaxx
06-07-2010, 04:50 PM #11

Big Grin no właśnie najłatwiej się pisze, mówi, wyobraża....
a najtrudniej się żyje...... Sad chociaż teoretycznie to właśnie ono -życie - powinno być najprostsze. Gdyby nie te drzwi..
oj Mario co Ty ze mną robisz, jakieś refleksje do głowy mi przychodzą nie w porę!


<t></t>

Karolina Jaskulska

Posting Freak

803
06-08-2010, 02:59 PM #12
ja opiekowąłam się rok pewnym koniem i w pażździerniku się musialam z nim rozstać, w pewnym momencie chcialam juz przestać jeździć, byłam w dołku, potem , 3 miesiące później pojawił się Rumpel, konik niepozrorny, zupełnie odbiegający od moich ideałów, pogrubiany, na pewno nie w typie sportowca,a jednak podbił moje serce, mimo sceptycznego podejscia do niego... miał to być konik w teren, został moim ujeżdżeniowo skokowym koniem na zawody towarzyskie po pół roku wspolpracy.

poza nim pracuję jeszzce z młodziakiem, którego właściciel chciał sprzedać ,mimo że jest genialny i fajny, świadomość ,że ma być na sprzedaż powoduje,iż się tak do niego nie przywiązuję.

Rumpel [Obrazek: p1060003v.th.jpg]

<t>nie ma trudnych koni, są tylko trudni ludzie...</t>
Karolina Jaskulska
06-08-2010, 02:59 PM #12

ja opiekowąłam się rok pewnym koniem i w pażździerniku się musialam z nim rozstać, w pewnym momencie chcialam juz przestać jeździć, byłam w dołku, potem , 3 miesiące później pojawił się Rumpel, konik niepozrorny, zupełnie odbiegający od moich ideałów, pogrubiany, na pewno nie w typie sportowca,a jednak podbił moje serce, mimo sceptycznego podejscia do niego... miał to być konik w teren, został moim ujeżdżeniowo skokowym koniem na zawody towarzyskie po pół roku wspolpracy.

poza nim pracuję jeszzce z młodziakiem, którego właściciel chciał sprzedać ,mimo że jest genialny i fajny, świadomość ,że ma być na sprzedaż powoduje,iż się tak do niego nie przywiązuję.

Rumpel [Obrazek: p1060003v.th.jpg]


<t>nie ma trudnych koni, są tylko trudni ludzie...</t>

Anula

Junior Member

42
07-01-2010, 10:40 AM #13
DuchowaPrzygoda- WOOOOOOOOW

Fajny ten Twój konik. Prawdziwy skarb. Zazdroszczę porozumienia i życzę Wam wiele radosnych wspólnych chwil... Smile

<t></t>
Anula
07-01-2010, 10:40 AM #13

DuchowaPrzygoda- WOOOOOOOOW

Fajny ten Twój konik. Prawdziwy skarb. Zazdroszczę porozumienia i życzę Wam wiele radosnych wspólnych chwil... Smile


<t></t>

pasiak92

Senior Member

302
07-01-2010, 10:54 AM #14
Ja to chyba się nie powinnam wogóle odzywać;/ ostatnio stwierdziłam, ze jestem bez serca;/
Przywiązuje się za szybko i teraz mi zostało chyba coś w psychice.
Często mówię o koniach zimnokrwistych bo do nich byłam przywiązana.
Od prawie roku gdy widuję je bardzo rzadko już się odzwyczaiłam. Fakt, że mój ukochany koń nadal wzbudza we mnie jakieś uczucie to "coś" ale poza nią już to są tylko konie. Które kocham tą samą miłością co wszystkie. Żaden nie jest na wyższym czy niższym miejscu.
Nie przywiązuję się już tak do nikogo ani do niczego. Może to i dobre, ale tak dziwnie bez uczuć;/

<r><COLOR color="#FF40BF"><s></s>"Jeździć konno moze nauczyć się każdy, ale jazda w harmonii z koniem jest sztuką"<br/>
Wilhelm Museler<br/>
" Do celów pożądanych wiodą drogi trudne..."<br/>
<URL url="http://www.photoblog.pl/zmienna92">http://www.photoblog.pl/zmienna92</URL><br/>
<URL url="http://zmienna92.bloog.pl/">http://zmienna92.bloog.pl/</URL> <e>
</e></COLOR></r>
pasiak92
07-01-2010, 10:54 AM #14

Ja to chyba się nie powinnam wogóle odzywać;/ ostatnio stwierdziłam, ze jestem bez serca;/
Przywiązuje się za szybko i teraz mi zostało chyba coś w psychice.
Często mówię o koniach zimnokrwistych bo do nich byłam przywiązana.
Od prawie roku gdy widuję je bardzo rzadko już się odzwyczaiłam. Fakt, że mój ukochany koń nadal wzbudza we mnie jakieś uczucie to "coś" ale poza nią już to są tylko konie. Które kocham tą samą miłością co wszystkie. Żaden nie jest na wyższym czy niższym miejscu.
Nie przywiązuję się już tak do nikogo ani do niczego. Może to i dobre, ale tak dziwnie bez uczuć;/


<r><COLOR color="#FF40BF"><s></s>"Jeździć konno moze nauczyć się każdy, ale jazda w harmonii z koniem jest sztuką"<br/>
Wilhelm Museler<br/>
" Do celów pożądanych wiodą drogi trudne..."<br/>
<URL url="http://www.photoblog.pl/zmienna92">http://www.photoblog.pl/zmienna92</URL><br/>
<URL url="http://zmienna92.bloog.pl/">http://zmienna92.bloog.pl/</URL> <e>
</e></COLOR></r>

07-01-2010, 10:58 AM #15
Duchowa, rozumiem i popieram Twoje podejście do konie, nie wiem jak mogłabym się z nimi rozstać. Nasz z założenia mają być z nami do końca swoich dni, a często spotykam instruktorów, którzy mi mówią sprzedać te trzy a kupić sobie konia profesora, ale jak można sprzedać swoje dzieci ?? Dla mnie pies, kot czy koń, to członkowie rodziny, a rodziny się przecież nie wybiera Smile

<t></t>
Marta Suchocka
07-01-2010, 10:58 AM #15

Duchowa, rozumiem i popieram Twoje podejście do konie, nie wiem jak mogłabym się z nimi rozstać. Nasz z założenia mają być z nami do końca swoich dni, a często spotykam instruktorów, którzy mi mówią sprzedać te trzy a kupić sobie konia profesora, ale jak można sprzedać swoje dzieci ?? Dla mnie pies, kot czy koń, to członkowie rodziny, a rodziny się przecież nie wybiera Smile


<t></t>

Strony (2): 1 2 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości