Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Metoda Jeana d'Orgeix

Metoda Jeana d'Orgeix

Metoda Jeana d'Orgeix

Strony (6): Wstecz 1 2 3 4 5 6
Maria Masaz

Senior Member

465
05-18-2010, 11:23 AM #76
Bardzo rzeczowo przedstawione.
Pozdrawiam

<r><COLOR color="#400000"><s></s><I><s></s>Maria<e></e></I><e></e></COLOR></r>
Maria Masaz
05-18-2010, 11:23 AM #76

Bardzo rzeczowo przedstawione.
Pozdrawiam


<r><COLOR color="#400000"><s></s><I><s></s>Maria<e></e></I><e></e></COLOR></r>

Bartosz Marchwica

Senior Member

477
05-18-2010, 12:30 PM #77
Ania Rzeczywiście temat trochę schodzi z głównego wątku, chociaż z drugiej strony może nie tak do końca.
Moim zdaniem zamieszanie związane z tak zwanym 'bezstresowym wychowaniem' bierze się w większości z braku zrozumienia różnicy między wychowaniem (przystosowaniem do życia w określonej społeczności, w określonych zasadach) a nauką (stwarzaniem takich warunków, w których osobnik jest wstanie przyswajać sobie określoną wiedzę bądź umiejętności).

Wychowanie to w skrócie pokazywanie granic, czego nie wolno, co jest zagrożeniem. Granice są jakby murem bezpieczeństwa (każdego rodzaju) i szczególnie w naturze widać, że jeśli dany osobnik nie rozumie lub nie zauważa danej granicy, często po przekroczeniu jej nastąpi kara. I tak musi być by było bezpiecznie.

Jeśli jednak ma nastąpić proces nauki, to odbędzie się on efektywnie i prawidłowo, a jego wyniki będą trwałe jeśli warunki, w których ten proces się odbywa, będą przyjazne dla uczącego się, pozbawione stresu i strachu, wolne od elementów rozkojarzających i będzie w nich występowały element przyjemności. Nauka również musi być nastawiona na sukces, a nie na porażkę. Czyli należy stawiać takie wymagania i w taki sposób aby możliwie uczący się jak najmniej doświadczał negatywnych odczuć związanych z porażką.

Jest to podstawowa zasada nauki, oparta na badaniach naukowców i odnosi się praktycznie do większości organizmów - zarówno ludzi jak i zwierząt.

Że zacytuję klasykę, czyli "Samych swoich": ot, i mądrze i politycznie mówi!
Święte słowa. Smile

<t>Im więcej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.</t>
Bartosz Marchwica
05-18-2010, 12:30 PM #77

Ania Rzeczywiście temat trochę schodzi z głównego wątku, chociaż z drugiej strony może nie tak do końca.
Moim zdaniem zamieszanie związane z tak zwanym 'bezstresowym wychowaniem' bierze się w większości z braku zrozumienia różnicy między wychowaniem (przystosowaniem do życia w określonej społeczności, w określonych zasadach) a nauką (stwarzaniem takich warunków, w których osobnik jest wstanie przyswajać sobie określoną wiedzę bądź umiejętności).

Wychowanie to w skrócie pokazywanie granic, czego nie wolno, co jest zagrożeniem. Granice są jakby murem bezpieczeństwa (każdego rodzaju) i szczególnie w naturze widać, że jeśli dany osobnik nie rozumie lub nie zauważa danej granicy, często po przekroczeniu jej nastąpi kara. I tak musi być by było bezpiecznie.

Jeśli jednak ma nastąpić proces nauki, to odbędzie się on efektywnie i prawidłowo, a jego wyniki będą trwałe jeśli warunki, w których ten proces się odbywa, będą przyjazne dla uczącego się, pozbawione stresu i strachu, wolne od elementów rozkojarzających i będzie w nich występowały element przyjemności. Nauka również musi być nastawiona na sukces, a nie na porażkę. Czyli należy stawiać takie wymagania i w taki sposób aby możliwie uczący się jak najmniej doświadczał negatywnych odczuć związanych z porażką.

Jest to podstawowa zasada nauki, oparta na badaniach naukowców i odnosi się praktycznie do większości organizmów - zarówno ludzi jak i zwierząt.

Że zacytuję klasykę, czyli "Samych swoich": ot, i mądrze i politycznie mówi!
Święte słowa. Smile


<t>Im więcej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.</t>

05-18-2010, 04:41 PM #78
Wyżej wymieniona metoda , była w Polsce znana już ok 18 lat temu. Rzeczywiście daje konie lekkie przodem, z podstawionym zadem, i posłuszne ,ale nie nadaje się dla koni pobudliwych.
Dam taki przykład: miałam w roczniku trzy klacze przygotowywane do polowej próby dzielności, dwie dobrze zbudowane ale bardzo wrażliwe (po jednym ogierze), trzecia to klacz flegmatyczna wolno reagująca, do tego mocno przebudowana zadem, z nisko osadzoną szyją. Jazda na tej ostatniej nie była przyjemnością, wiecznie wisiała na ręku, mimo ciągłego wyjeżdżania. Zastosowałam metodę Jeana d'Orgeix, -sukces był namacalny, klaczy do oceny wybitnej zabrakło 1,25 pkt, jeździłam jeszcze na niej jakiś czas ujeżdżenie na poziomie regionalnym, gdzie z reguły łapałyśmy się w czubie kl.P, miała dobre oceny, ale ze względu na budowę nie dało się wyżej. Dwóch pierwszych klaczy nigdy nie odważyła bym się jeździć tą metodą, zbyt brutalne użycie pomocy groziło wykatapultowaniem jeźdźca ze siodła.Tylko kompromis i łagodne obchodzenie się z nimi, dały efekty, jedna doszła do poziomu dużej rundy w skokach, jednak wciąż sieje postrach u swoich jeźdźców, łamiąc im nosy, lub podbijając oczy, przypomina by traktowano ją fer.
Do dosiadu bym mniej się przyczepiała, jak obejrzymy zdjęcia Filisa, Caprillego i innych starych mistrzów, to można znaleźć punkty wspólne.

<t></t>
Anna Tomaszewska
05-18-2010, 04:41 PM #78

Wyżej wymieniona metoda , była w Polsce znana już ok 18 lat temu. Rzeczywiście daje konie lekkie przodem, z podstawionym zadem, i posłuszne ,ale nie nadaje się dla koni pobudliwych.
Dam taki przykład: miałam w roczniku trzy klacze przygotowywane do polowej próby dzielności, dwie dobrze zbudowane ale bardzo wrażliwe (po jednym ogierze), trzecia to klacz flegmatyczna wolno reagująca, do tego mocno przebudowana zadem, z nisko osadzoną szyją. Jazda na tej ostatniej nie była przyjemnością, wiecznie wisiała na ręku, mimo ciągłego wyjeżdżania. Zastosowałam metodę Jeana d'Orgeix, -sukces był namacalny, klaczy do oceny wybitnej zabrakło 1,25 pkt, jeździłam jeszcze na niej jakiś czas ujeżdżenie na poziomie regionalnym, gdzie z reguły łapałyśmy się w czubie kl.P, miała dobre oceny, ale ze względu na budowę nie dało się wyżej. Dwóch pierwszych klaczy nigdy nie odważyła bym się jeździć tą metodą, zbyt brutalne użycie pomocy groziło wykatapultowaniem jeźdźca ze siodła.Tylko kompromis i łagodne obchodzenie się z nimi, dały efekty, jedna doszła do poziomu dużej rundy w skokach, jednak wciąż sieje postrach u swoich jeźdźców, łamiąc im nosy, lub podbijając oczy, przypomina by traktowano ją fer.
Do dosiadu bym mniej się przyczepiała, jak obejrzymy zdjęcia Filisa, Caprillego i innych starych mistrzów, to można znaleźć punkty wspólne.


<t></t>

Strony (6): Wstecz 1 2 3 4 5 6
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 15 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 15 gości