Carolyn Resnick - Waterhole rituals
Carolyn Resnick - Waterhole rituals
Bardzo świeże i inspirujące podejście do jeździectwa reprezentuje Carolyn Resnick.
Niestety jej książka 'Naked Liberty" nie jest dostępna w Polsce. Czy Ktoś z szanownych forumowiczów mógłby przybliżyć na czym polega waterhole rituals...czym sie to je kolokwialnie rzecz ujmująć.
Z góry dziękuję za informacje.
pozdrawiam
linki: http://www.youtube.com/watch?v=w5pbKg54Uzw
Słodkie - koń którym się opiekowałam podobnie się zachowywał (jak ..czuł jedzonko) nawet w stadzie z "dzikimi" końmi, potrafił zabrać ze sobą 2 kompanów - kumpli przedstawił, dałam mu parę ziaren i tak ost. sie pożeganliśmy na zawsze
-eh. Ja wyjechałam...
No, ale nie widzę w tych zachowaniach koni Carolyn Resnick nic szczególnego, przynajmniej na razie...
Widziałem i osobiście mi się nie podoba i to z kilku względów.
1. Prowadząca prowadzi lekcję z długim batem. Co w tym nadzwyczajnego :?: Jedni z batem drudzy bez, ja tego nie oceniam, ale jeżeli jest to jakaś wyjątkowa metoda to co robi tam ten sprzęt :?:
2. Koń nie pokazał nic nadzwyczajnego. Robił wprawdzie zatrzymania z kłusa, ale robi je nawet Adiutant, który chodzi od kilku miesięcy pod siodłem.
I jeszcze uwagi na temat samego zachowania.
3. Pomijam kwestię braku kasku (powinien być, choć sam jeżdżę bez), ale jazda w okularach przeciwsłonecznych jest wysoce niewychowawcza. Ludzie obserwują i naśladują. A efekt jest potem przykry (sam posiadam na twarzy trzy blizny po upadku sprzed 10 lat). No i to co mnie rozbawiło. Mówimy o nadzwyczajnych metodach, a brakuje zwykłego rzemiosła - jeździec w zakręcie kłusuje na złą nogę.
W takich sytuacjach zastanawiam się - ile jeszcze pojawi się mistrzów z ich nadzwyczajnymi metodami. Może by tak zwyczajnie i systematycznie pracować :?:
A mnie się podobał ten siwy koń jak myślicie czy to Andaluz??
:-)))))
Ciekawi mnie cała otoczka związana z tym sposobem szkolenia. Bat myslę to przedłużenie ręki stąd jego obecność. Te całe rytuały mają spowodować,że koń skojarzy człowieka z liderem stada i zawsze za nim podąży.
Na youtube był przykład początkowej pracy z koniem,że amazonka siedziała w centrum ujeżdżalni i "dzieliła" terytorium z koniem.
Podobno cuda robi tylko nie wiadomo o co chodzi:-)
Zapewne masz rację. Wprawdzie nie rozumiem terminu "przedłużenie ręki" i odróżnienia go od zwykłego użycia bata, ale się nie upieram, gdyż w sprawach jeździectwa naturalnego nie jestem biegły.
http://www.youtube.com/watch?v=r15L1W80SzU - ładny film... oh, eh... chce wakacje , gdzieś na wyspie blisko morza, byle by pogoda była :mrgreen:
no to nikt i tak jak do tej pory nie przybliżył metod...
ja to widzę, albo fajne wakacje (kiedyś trzeba by był się tam wybrać.. pomarzę jeszcze trochę), albo nic szczególnego - do tego jeszcze piszę bzdury, bo jest późno - kończę pizdrawiam
Spahis Zapewne masz rację. Wprawdzie nie rozumiem terminu "przedłużenie ręki" i odróżnienia go od zwykłego użycia bata, ale się nie upieram, gdyż w sprawach jeździectwa naturalnego nie jestem biegły.
Spahis Zapewne masz rację. Wprawdzie nie rozumiem terminu "przedłużenie ręki" i odróżnienia go od zwykłego użycia bata, ale się nie upieram, gdyż w sprawach jeździectwa naturalnego nie jestem biegły.
Czyli zwykłe "lanie wody" na młyn tzw. naturalu. Nie siedzę w tej tematyce...aczkolwiek bawię się z moim koniem w 7 gier...bo dzięki temu nasze spotkania są ciekawsze.
Absolutnie podziwiam dokonania choćby nawet Navzorova i niesamowicie imponuje mi ten sposób porozumienia między człowiekiem a zwierzęciem. Do takiej harmonii dążę i mam nadzieję,że będzie ona naszym udziałem.
Zastanawia mnie jedno...jeśli ta wiedza to zbawienie dla wielu końskich istnień, jeśli edukacja w tym kierunku powinna być priorytetem...to dlaczego poznanie tych "prawd objawionych" kosztuje niejednokrotnie słone pieniądze. Ja rozumiem,że biznes to biznes ale w ten sposób wiedza dotrze do niewielkiej grupy koniarzy i nie wpłynie to na szybkie zmiany w sposobie myślenia.
Nie jest to troche tak,że oczywistą oczywistość pakuje się w różową bibułkę i sprzedaje jako "nowe, fantastyczne metody". A jest tak jak powiedział Spahis...wystarczy być ze swoim koniem...odpowiedzialnie i konsekwentnie.
Troszkę się rozpisałam...ale takie mam przemyślenia w ten chmurny dzień słotny :mrgreen:
Bronze Nie siedzę w tej tematyce...aczkolwiek bawię się z moim koniem w 7 gier...bo dzięki temu nasze spotkania są ciekawsze.
[...]
Zastanawia mnie jedno...jeśli ta wiedza to zbawienie dla wielu końskich istnień, jeśli edukacja w tym kierunku powinna być priorytetem...to dlaczego poznanie tych "prawd objawionych" kosztuje niejednokrotnie słone pieniądze.
Bronze Nie siedzę w tej tematyce...aczkolwiek bawię się z moim koniem w 7 gier...bo dzięki temu nasze spotkania są ciekawsze.
[...]
Zastanawia mnie jedno...jeśli ta wiedza to zbawienie dla wielu końskich istnień, jeśli edukacja w tym kierunku powinna być priorytetem...to dlaczego poznanie tych "prawd objawionych" kosztuje niejednokrotnie słone pieniądze.
naucza "z przyczyn ideologicznych" - Monty Roberts.
zgadłam ??
Może Ktoś otrzaskany w temacie mógłby wyjaśnić o co w tych metodach chodzi??
I kiedy natural to natural...a kiedy nie...
Nie chcę robić off-topa bo podobny temat żyje swoim własnym życiem...ale lubię się edukować i chętnie się dowiem czegoś nowego.
Bronze naucza "z przyczyn ideologicznych" - Monty Roberts.Ha, być może Monty Robertsa akurat w ogóle nie śledzę, więc nie wiem - ale do pewnego stopnia każdy taki nauczyciel, lepszy czy gorszy, ma taką motywację "ideologiczną" - a nie tylko "komercyjną" - przynajmniej dobrze by było
zgadłam ??
Cytat:Może Ktoś otrzaskany w temacie mógłby wyjaśnić o co w tych metodach chodzi??We wszystkich? Myślę, że chodzi o to: niektórzy ludzie dochodzą do wniosku, że mogliby dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem na temat koni. Nie zawsze jest to możliwe w sytuacji "oko w oko", kiedy uczeń przyjeżdża do nich, dlatego tworzą programy, opracowują ćwiczenia, piszą książki i nagrywają filmy. Czasem posługują się internetem - za "pomoc naukową" służą fora, blogi, podcasty. Bez tych rzeczy pewnie nigdy o wielu z tych ludzi można by nie usłyszeć. Czy słusznie im się wydaje, że ich wiedza i doświadczenie mogą się komuś przydać? Czy wynagrodzenie jakiego oczekują jest adekwatne do tego, co mogą zaoferować? To już ocenia każdy indywidualnie, kiedy decyduje się skorzystać z ich usług.
Cytat:I kiedy natural to natural...a kiedy nie...Naturalne jeździectwo to takie chwytliwe hasło, które bardzo dobrze się sprzedaje, dlatego coraz więcej ośrodków, pod hasłem "oferta", pisze coś w stylu: "nauka jazdy konnej, przejażdżki bryczką, jeździectwo naturalne, pokaz naturalnej pracy z koniem, ognisko, kiełbaski..." 8) co się za tym kryje? W zasadzie za każdym razem coś innego. Łatwiej zrozumieć, co to jest np. "naturalny krajobraz", chociaż gdybyśmy zaczęli o tym dyskutować, to pewnie też by się okazało, że każdy widzi coś innego ale najpewniej każdy zobaczy coś miłego, przyjemniejszego niż "krajobraz miejski", albo "postindustrialny" i może dlatego "naturalne jeździectwo" dobrze się sprzedaje. "Naturalne kosmetyki" i "naturalna żywność" też
Bronze naucza "z przyczyn ideologicznych" - Monty Roberts.Ha, być może Monty Robertsa akurat w ogóle nie śledzę, więc nie wiem - ale do pewnego stopnia każdy taki nauczyciel, lepszy czy gorszy, ma taką motywację "ideologiczną" - a nie tylko "komercyjną" - przynajmniej dobrze by było
zgadłam ??
Cytat:Może Ktoś otrzaskany w temacie mógłby wyjaśnić o co w tych metodach chodzi??We wszystkich? Myślę, że chodzi o to: niektórzy ludzie dochodzą do wniosku, że mogliby dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem na temat koni. Nie zawsze jest to możliwe w sytuacji "oko w oko", kiedy uczeń przyjeżdża do nich, dlatego tworzą programy, opracowują ćwiczenia, piszą książki i nagrywają filmy. Czasem posługują się internetem - za "pomoc naukową" służą fora, blogi, podcasty. Bez tych rzeczy pewnie nigdy o wielu z tych ludzi można by nie usłyszeć. Czy słusznie im się wydaje, że ich wiedza i doświadczenie mogą się komuś przydać? Czy wynagrodzenie jakiego oczekują jest adekwatne do tego, co mogą zaoferować? To już ocenia każdy indywidualnie, kiedy decyduje się skorzystać z ich usług.
Cytat:I kiedy natural to natural...a kiedy nie...Naturalne jeździectwo to takie chwytliwe hasło, które bardzo dobrze się sprzedaje, dlatego coraz więcej ośrodków, pod hasłem "oferta", pisze coś w stylu: "nauka jazdy konnej, przejażdżki bryczką, jeździectwo naturalne, pokaz naturalnej pracy z koniem, ognisko, kiełbaski..." 8) co się za tym kryje? W zasadzie za każdym razem coś innego. Łatwiej zrozumieć, co to jest np. "naturalny krajobraz", chociaż gdybyśmy zaczęli o tym dyskutować, to pewnie też by się okazało, że każdy widzi coś innego ale najpewniej każdy zobaczy coś miłego, przyjemniejszego niż "krajobraz miejski", albo "postindustrialny" i może dlatego "naturalne jeździectwo" dobrze się sprzedaje. "Naturalne kosmetyki" i "naturalna żywność" też
Dlaczego tak jest, że jak człowiek chce pokazać i podyskutować o ciekawym lub nie trenerze/koniarzu, który ma jakieś tam swoje metody (wymyślone, wypracowane lub stare, które propaguje, których uczy, bo warto), jak każdy trener przecież (dobrzy koniarze mają wielki wspólny mianownik, bo konie od lat są takie same, metody siłą rzeczy są te same, ale w drobiazgach, sposobie opowiadania o tym, uczenia ludzi, wymagań wobec koni są różnice) - to zaraz ten człowiek słyszu o "metodach naturalnych" (funkcjonują już prawie jak "uwaga murzyn") i te centralne hasło "a co to za nowość?". Tak, wszystko już było u Ksenofonta. Może w ogóle nie powinno się poza nim już nic czytać, nikogo nie wymieniać. W tym kontekście nawet wojskowa instrukcja jest wtórna. Dlaczego nikt nie napisał przy niej " a cóż to za niby wyjątkowa metoda?? konia czyścić na dworze? co to za niby nowość, lub raczej starość" bez urazy ale rozczarowujące jest to szablonowe i szowinistyczne prawie myślenie
Polecam prosty sposób: nie czytam postów, które mnie nie interesują.
Warto - człowiek zdrowszy. :-)
Czuję się trochę "wywołany do tablicy" i spieszę wyjaśnić, że moja "niechęć" wynika z tego, że "sprzedaje się" jakąś metod ę jako odkrywczą i szczególną, choć taką nie jest. Kiedy sam piszę o metodach kawaleryjskich napisałem, że to są po prostu dobre stare metody (nie pisałem nic o tym, że są odkrywcze) i, że moim celem było odczarowanie obrazu kawalerii, spaczonego przez kawalerię ochotniczą. I tyle.