Problem ze sobą? jak pokonać strach?
Problem ze sobą? jak pokonać strach?
Nie wiedziałam jak zatytułować ten temat. Kocham jazdę konną, lecz od jakiegoś czasu oddalam się od tego co tak kocham. Konie zawsze były moim marzeniem, a odkąd dostałam szansę je spełniać to robię to ze wszystkich sił. Nie jestem idealna bardzo daleko mi do tego. Jeździłam ponad rok czasu regularnie na koniach zimnokrwistych. Później to było trochę rzadsze z przyczyn technicznych. Z powodu zmiany pobytu tych koni. Na przełomie października/listopada zaczełam jeździć na 2SP i od tego czasu mam problemy ze sobą.
Nie mam tu na myśli techniki, bo z tym sobie radzę raz lepiej raz gorzej.
Chodzi bardziej o psychikę. Przed ich poznaniem nie wiedziałam co to jest tak naprawdę cwał. A wraz z pierwszą jazdą musiałam się dowiedzieć co to znaczy zostać poniesionym przez konia. W grę wchodziły tylko tereny, które przeważnie niosły ze sobą strach. Teren, wogóle wyjazd poza obrzeża powoduje u mnie odrazu paniczny strach. Nie umiem sobie z tym poradzić. Kocham jaze konną, pamiętam uczucie jakie niesie ze sobą spokojny bezpieczny galop, lecz się boję. Na tych koniach zbyt dużo było niebezpiecznych chwil.
Doszło do tego, że niby się nie boję, lecz gdy już je sprowadzam z padoku i wiem, ze zaraz muszę wsiąść to się cholernie boję. Nie zmienia tego nic, nawet tłumaczenie sobie, zę są spokojne. Nie umiem tego opisać Nie wiem co powiedzieć.
Zastanawiam się czy nie zrezygnować z jazdy konnej, ale zdaje sobie sprawę, zę nie umiem żyć bez koni.
Kiedyś mnie to uspokajało. Wręcz uratowało, a teraz budzi strach. Po jeździe nie wracam zrelaksowana lecz jeszcze bardzo sfrustrowana i zła.
Co mogę zrobić?
Czy można wogóle coś z tym zrobić.
Pasiak a moze kwestia jest dla ciebie w tym wypadku odpowiednio dopasowany koń na te trudne początki.Jakiś naprawdę bezpieczny profesor który spowrotem cie przekona,
Ja miałam podobną sytuację po wypadku z koniem. Ciężko bylo wrócić do jazdy ale pewnego dnia zaparłam się, wraz z zaufaną koleżanką pojechałyśmy w teren i jakoś tak bez zmuszania i presji samo poszło. choć do skoków nadal mam traume.
Myślę ,że nic na siłe. Jeśli bardzo chcesz to probuj małymi kroczkami
Nie chcę być złośliwa :twisted: ale.......
No przecież ostrzegałyśmy cię że te konie są dla ciebie za trudne!
Jak najszybciej znajdź sobie inną stajnię. Albo wróć do tych grubasów z którymi się dobrze rozumiałaś na jakiś czas.
Wielokrotnie zdarzało mi się pracować z ludźmi "po przejściach" i najlepsze co ich może spotkać to po prostu solidny, spokojny, pewny koń.
I DUUUUUŻO czasu!
miałam to samo kiedy pracowałam z bardzo nieufną , gryzoąco-kopiącą kobyłką pogrubianą. Za kazym razem odczuwałam pewnien strach, jednak satysfakcja z tego ,że idziemy do przodu, dawała mi siły, po prostu się zaparłam i już .
Wszystko zależy od psychiki człowieka .
A efekt końcowy utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że nie można się łatwo poddawać
Powiem Ci ,że jeżeli odczuwasz strach przed wsiadaniem, czujesz się sfrustrowana, to nie wsiadaj! Po co? Ja spędząłam z nią dużo czasu na ziemi i dopiero jak zaczęła mi jako tako ufac ,to zaczynałam wsiadać. Choć z drugiej strony rozumiem chęc wsiadania, nie wiem jak Wy ,ale ja na początku jazde bez galopu uważalam za zmarnowaną.... teraz wszystko się zmieniło .
Hej Pasiak. Głowa do góry. Po upadku z mojej kobyłki nie jeżdziłam na niej 1,5 roku. Było ciężko, był cykor, ale miłość do konia i do jazdy była silniejsza po 1,5 gapienia się na konia w boksie postanowiłam spróbować. Wsiadłam i ...... znowu spadłam! Na pierwszym treningu po roku!!! Od tego czasu cykor mi nie przeszkadza, bo wiem,że nie ma patentu, zawsze może się coś stać. Konie to zwierzęta ruchu. Ponosza, brykają, szaleją, uciekają... Jak następnym razem twój konik się spłoszy lub poniesie trzymaj wodze na mostek, na otwartej przestrzeni zataczaj koła, trzymaj się blisko stajni. I bądż świadoma. Dowiedz się gdzie dokładnie koń ponosi, dlaczego, a może ma za mało ruchu, sprawdż siodło itd.. Znajdż przyczynę, pogadaj z trenerem. Zawsze jest jakieś wyjście. Uszy do góry. Miłość jest zawsze większa niż strach. Mój tata mówi ze nie ma ludzi którzy się nie boją. Ma rację. Strach też jest potrzebny- trzyma nas w ryzach, uaktywnia rozsądek
Proponuje Ci zmienic stajnie - spokojny kon i madry instruktor to klucz do sukcesu i Twojego dobrego samopoczucia.
Jazda konna powinna dostarczac Ci radosnych chwil, a nie niepotrzebnych napiec, ktorych w zyciu i tak jest mnostwo :? .
Jakie sa mozliwosci w Twoich okolicach?
Właśnie o to przede wszystkim chodzi, zę nie ma zbytniego teraz wyboru
Do moich grubasków nie mogę wrócić, bo są za daleko. Odwiedzam je czasami.
Co lepsze ja zawsze najwiekszy strach mamjeśłi jeżdżę przy właścicielu. Jego żelazna reguła"Ty możesz się połamać koń nie" mnie poprostu paraliżuje. Gdy jestem sama z koleżanką i nawet jak koń staje dęba, ponosi czy mamy inne problemy jest ok.
Mam świadomość, ze to są konie gorące temperamentne, ale w jakiś sposób je lubię.
Tylko strach mnie paraliżuję. Przykładem jest bolący kręgosłup po jeździe w stępie!!
No widzisz, to że się boisz oznacza tylko, że posiadasz instynkt samozachowawczy - Twój organizm wykazuje się większym rozsądkiem niż Ty sama. Nauka jazdy konnej na znarowionych koniach, pod okiem nieodpowiedzialnego faceta to świetny przepis na skręcony kark! Może się to wydawać abstrakcyjne, ale tylko do momentu kiedy samemu się nie wyląduje w szpitalu lub nie będzie się świadkiem poważnego wypadku kogoś innego. W stajni, w której trzymałam kiedyś konia, była taka szkółka - karetka przyjeżdżała po jej uczniów średnio 2 razy w tygodniu. Znam dziewczynę, którą rodzice do stajni wożą na wózku, bo jeździła z nieodpowiedzialnym trenerem. Znam taką, która wylądowała w szpitalu w takim stanie, że jej własna mama nie poznała jej wchodząc na salę. Znam taką, którą ciągnięta przez konia po ujeżdżalni (noga w strzemieniu) zaliczyła głową chyba wszystkie możliwie przeszkody i do dziś ma niesprawną rękę. Mogłabym pisać i pisać - o wypadkach śmiertelnych również! Nie wspominam już o połamanych rękach, nogach, obojczykach, wstrząśnieniach mózgu z utratą świadomości i innych pomniejszych urazach - czyli tzw. szczęśliwych zakończeniach. Także - Twój strach jest jak najbardziej uzasadniony.
Lepiej chyba pojeździć "czasami' na normalnych koniach, niż 3 razy w tygodniu ryzykować swoje życie?
Zdaje sobie z tego sprawę.. nie boję się, ze spadnę, bo wiem, zę to się zdarza, ale blokuje mnie myśl, ze noga utkie miw strzemieniu w momencie gdy ko n mnie poniesie
Cytat:"blokuje mnie myśl, ze noga utkie miw strzemieniu w momencie gdy ko n mnie poniesie"
No to, na chłopski rozum, lepiej jeździć na koniach, które mają lepsze rzeczy do roboty niż ponoszenie Nieprawdaż? Spadanie to spadanie - się jeździ, się spada - ale nikt nie może od Ciebie wymagać (myślę, że to jest nawet niezgodne z prawem), żebyś uprawiała kaskaderkę na początku nauki jazdy konnej!
Bądź rozsądna i weź sobie do serca to co Ci tu wszyscy próbują włożyć do głowy - jazda konna jest wystarczająco ryzykowna bez spanikowanego konia i jakiegoś wariata, który ma w poważaniu to czy wsiadając na tego konia spadniesz i chrupnie ci kręgosłup czy też jakoś się utrzymasz i będziesz w stanie mu zapłacić za tę lekcję przetrwania. Jak lubisz mocne wrażenia to jedź na jakiś kontrolowany survival. No chyba, że lubisz sobie poleżeć w szpitalu - jeśli tak to brak mi argumentów.
Cytat:"blokuje mnie myśl, ze noga utkie miw strzemieniu w momencie gdy ko n mnie poniesie"
wiem
Dlatego teraz powiedziałam, ze nie jeżdżę w teren. Postawiłam warunek, ze jeżdżę tylko w ogrodzeniu. I to nie w miejscu gdzie one jedzą tylko mamy teraz specjalne miejsce do jazdy. Mam podejrzenie, ze możliwe, ze w ciągu pół roku lub szybciej zmieni się moje miejsce jazdy, ponieważ w prawie moim mieście są organizowane zawody (Lidzbark Warmiński chyba 8 sierpnia 2010r.) Teraz wyjdą najaw wszystkie prywatne takze osoby. Ostatnio zaczęłam dostrzegać ile nagle pojawiło się różnych stacjonat, krzyżaków i innych przeszkód na polach i nagle pojawiły się konie!
Czy ja swoim strachem mogę powodować to, ze koń się denerwuje? Mi się zdaje, ze tak. Lecz pewna nie jestem
Oczywiście.... cżłowiek w strachu wydziela pot , koń to czuje, słyszy też łomotanie serca...
Były takie badania, które opisła chyba Koń Polski.
Sadzano ludzi na konia i kazano im przejechać w stępie koło człowieka z parasolem (wiedzieli ,że będzie on otworzony, choć to była podpucha) i tą samą trasę bez tego . Porównywano zachowanie konia w obu sytuacjach ... Czy ktoś pamięta te badania ?
o tych badaniach nie słyszałam, ale właśnie o tym, ze koń czuję to tak.
ięc trochę winy jest we mnie i koło się zatacza;/
whisperer13 Oczywiście.... cżłowiek w strachu wydziela pot , koń to czuje, słyszy też łomotanie serca...Dobrze ujezdzony kon to reaguje nawet na gleboki wdech i wydech jezdzca .
whisperer13 Oczywiście.... cżłowiek w strachu wydziela pot , koń to czuje, słyszy też łomotanie serca...Dobrze ujezdzony kon to reaguje nawet na gleboki wdech i wydech jezdzca .