Końskie nogi a podłoże
Końskie nogi a podłoże
Ostatnio obiło mi się o uszy, że kiepskie podłoże, w sensie takie, który zasysa końskie nogi, np. grząski piach może powodować zerwanie ścięgien bądź inne kontuzje nóg końskich. Do tej pory nigdy w sumie nie zwracałam uwagi na to czy nogi mojego konia się zapadają. Omijałam podłoże twarde (gruda, asfalt), śliskie (lód, błoto), dziurawe (dołki, dziury). Czy powinnam też omijać np. wydmy? Mamy taką górkę wydmową w okolicy stajni, na której chciałam wraz z wiosną trochę potrenować z ziemi, ale teraz się trochę obawiam tych zasysających piasków. Jak to jest z tym obciążeniem? Przyzwyczajać po trochu, nie forsować, tylko stępować? Czy raczej broń boże nie trenować tam w ogóle?
Ja się przy głębokim piachu trzymam stępa. No i grunt to dobra rozgrzewka w długim stępie na początek - potem można i po głębszym piachu przejechać i po mniej równym niż stół podłożu. Ja wolę się przesadnie asekurować, więc większe nierówności i głębsze piachy przemierzam w stępie.
rowniez uwazam ze zaorane pole jest gorsze niz piach. grunt to dobra rozgrzewka. ja jezdze po wydmach ktore sa w okolicy mojej stajni i nigdy nic sie nie dzialo. step pod stroma gorke wydzie tylko na plus dla Twojego konia . znajomy trener koni wyscigowych Adam Wyrzyk trenuje swoje konie do sezonu tylko i wylacznie na piachu miejscami dosc glebokim. nie obchodzi sie bez kontuzji ale przy 40 koniach w treningu jest to nieuniknione. w czasie pol roku kiedy u niego jezdzilam moze 4 koniom cos sie stalo i wcale nie musialo byc to zerwanie sciengien tylko np podbicie sie.
uwazam ze piach jest dobrym pomocnikiem tylko z glowa .
Nasze konie raz na tydzień w sezonie (są w ciągłym treningu) odbywają wyścig po plaży, biegną po płytkim piachu przy lini brzegowej morza ,jak i po tym najgłebszym, nigdy nie zdarzyła się żadna kontuzja z powodu tego, choć jeździmy tam od 6 lat.
My rowniez czesto jezdzimy po plazy, w tym takze celowo po glebszym piachu, nie wspomne o stepe i klusie w morzu, super silownia niestety ja sama nie dlugo wytrzymuje w wodzie, bo zaczyna krecic mi sie w glowie hock:
o jej choroba morska na koniu z czyms takim sie jeszcze nie spotkalam hock: :o
no wlasnie jest to dosc niesamowite, bo na jachcie nic mi nie jest. Moze to tak dziala, jak u niektorych kiedy stoja na pomoscie, a pod nogami widza ruch wody. U mnie jest to samo, tyle ze na koniu
Ha ha to myślałam, że tylko ja mam tak dziwnie - jak jeżdze koniem w wodzie i patrze w dół tez mi niedobrze. Szczególnie jak sa silne fale i wszystko wiruje. Konie też mogą mieć takie objawy, mój ulubieniec z Irladii - Clyde, nie lubił wody dlatego, że sie tak przemieszczała - widac było, że stawał, patrzył sie w dół, a potem chodził lekkim zygzakiem Z czasem sie jednak nauczył iść z głową wyżej uniesioną i patrząc przed siebie i było ok. Ale to był mądry koń.
ufff...a juz myslalam , ze ze mna cos nie tak, ale ciesze sie, ze nie jestem sama z moja dziwna przypadloscia )
Po przeczytaniu wypowiedzi powyżej i przemyśleniu sprawy, dochodzę do wniosku, że jedną z ważniejszych rzeczy jest przygotowanie. Co nagle, to po diable.
P.S. Zdarzyło mi się (chyba więcej niż raz) wrażenie jak przy chorobie morskiej - jak jeździłam po ciemku. Koń kolebie, punkt odniesienia zaciemniony. Może przez to?
TO może zależeć od stylu orientacji w przestrzeni(jakoś to sie tam fachowo nazywa, ale nie pamiętam jak) - że orientujesz się, czy jesteś w pionie czy sie przechylasz po obrazie otoczenia, albo po ułożeniu swojego ciała - jak masz to pierwsze a jest ciemno, to na koniu można sie pewnie czuć nieswojo