Ile kosztuje koń [koszty utrzymania]
Ile kosztuje koń [koszty utrzymania]
Pensjonat - 420zł, ujeżdżalnia(opcjonalnie jeśli chcę korzystać - zwykła 50zł, plac z przeszkodami late a zimą hala - 150zł). Do tego koszt paszy dodatkowej(lucerna plus zimą dodatek na bazie siemienia lnianego) - miesięcznie to około 80-100zł. Latem przynajmniej połowe mniej, bo jest pastwisko. Plus koszty odrobaczania(ok 3 razy do roku po 50-80zł) i szczepienia raz do roku - ok 80zł. Strugam sama kopyta, ale co jakiś pół roku kupuję nowy róż(ok 60zł o ile pamiętam). tarnik raz na rok - ok 100zł. Plus transporty ewentualne. aha - jeszcze dojazdy do stajni - ok 80zł miesięcznie.
Jestem w tej chwili w najtańszym pensjonacie w jakim byłam. Mieszczę się średnio w tych 600zł miesięcznie bo z hali nie korzystam.
Mam swoją stajnie wiec za pensjonat nie płacę. Mnie miesięczne utrzymanie konia (siano, słoma, zboże) wynosi nie więcej niż 270zl . ALE!! Siano, słomę, ziarno mam swoje. Do tego dochodza jakieś witaminy (biotyna, hippowit) na miesiąc to jest ok 40zł. Marchew z okresie jesienno zimowym - kupuje marchew odpadową czyli pękniętą, krzywą, za małą lub za duża itd, ponad tonę jednorazowo co mnie wyniosło w tym roku 400zł (Na 3 konie), czyli na miesiac ale w skali całego roku to jest 11 zł. Strugam sama tak jak Ania ale ja częściej wymieniam pilniki (2 pilniki rocznie +1 nóż) tj 240zł. Szczepienia - 40zł (szczepione tylko na grypę), Odrobaczenie 2razy =100zł. Trzeba przewidzieć coś na losowe wypadki (ja mam zawsze w zapasie jakieś 500zł na czarną godzinę w razie nagłych przypadków)
Tak na oko ze wszystkim to nie więcej niż 500 na miesiąc na konia (nie wliczając swojej pracy- sprzątanie, karmienie, wypuszczanie to w ciągu dnia przy 3 koniach około 1,5 h dziennie)
hm, no prosze, ktos mnie zachecil do liczenia /ale sama jestem ciekawa jak to wychodzi.
No wiec tak sianko kostka 3 zlotych rowna sie jak dwie 6 zlotych dziennie : czyli na pol roku wychodzi to /nie smiac sie jak kiepsko policze bo nie uzywam kalkulatora/ ciut ponad 1000 zlotych,dodam do tego 500 zlotych bo czasami trzeba wiecej.
Latem mam pastwisko, a sianko ronie sama , odrobinke bo konie nie chca siana, wola pokjsc do lasu i na spacerze poskubac roznosci.
2100 na rok piasek lniany, slome mam za darmo najczesciej wiec nie licze..zreszta u mnie to najwyzej 40 kostek.
200 zl, ziola z witaminami,
odrobaczanie: 300
werkowanie, mam taniej jakies 120 zlotych /sama cos tam ciut robie tez/
szczepienia : okolo 300 zl
owies, no ja daje malo 50 zlotych miesiecznie tj, 600 rocznie.
No nie liczac weterynarza, jak potrzeba to wychodzi miesiecznie ;UTRZYMANIE 3 NIEDUZYCH KONI -430 zlotych!!!!!!!!
bylam kiepska z matematyki.....Stajenny jak cos to mnie popraw....ichociaz sie juz nie obrazaj!
Chyba lepiej jest właśnie liczyć koszt roczny, szczególnie w przypadku własnej stajni. Mnie zawsze zastanawiało, że w przypadku małych przydomowych stajni nie myśli się o wszystkich kosztach i często wtedy jest wrażenie, że są one o wiele, wiele tańsze od pensjonatu. Przecież jedzenie i ściółka to nie wszystko. A prąd i woda? A podatki od nieruchomości? A remonty i naprawy (zwłaszcza ogrodzeń)? A inwestycje (stajnie w końcu trzeba jakąś wybudować no i ziemie kupić albo dzierżawić)? Wiem, że to inwestycja w swoje ale jednak trochę kasy trzeba wydać, żeby tego konia przy domu mieć. A utrzymanie pastwisk i padoków? Rekultywacja? Dosiewanie? Nawożenie? Sprzątanie? Czasem i jakiemuś komuś trzeba za dorywczą pracę zapłacić. Trzeba mieć ogromne szczęście chyba, jak Duchowa, by trafić na miejsce i możliwości naprawdę nie drogiego utrzymania tego wszystkiego. Dla mnie własna stajnia by oznaczała jeszcze nie pracowanie na pełnym etacie więc koszt zostałby podwyższony o kasę, której w czasie opiekowania się końmi nie mogę zarabiać. Jakby się nie liczyło konie kosztują i będą kosztować, niestety...
Ja w roku 2009 miałam takie wydatki (liczę roczne – aż się boję, żeby mój mąż nie przeczytał hehe):
Pensjonat: 300 + 10 x 400 = 4 300 zł
Werkowanie: 8 x 40 = 320 zł
Dodatkowe pasze, łakocie, przekupy: ok. 1000 zł
Szczepienie: 50 zł
Odrobaczenie: 2 x 50 zł = 100 zł
Leczenie? Co ja to w tym roku miałam hmm wiem! (liczenie w pamięci) jakieś 250 zł
Dojazdy do stajni?? O matko!! Nie wiem !! Ale pewnie 60 zł miesięcznie, czyli 720 zł
Telefony do właściciela pensjonatu? Uhm na szczęście zero hehe
Razem… 6 740 zł? Plus minus 100 zł pewnie. Czyli około 560 zł na miesiąc. O rany… ale nadal taniej od dobrego psychiatry! Ale w tym roku będzie drożej, bo od kwietnia 450 zł za pensjon uhm
Ci co maja konie w pensjonatach, poczytają i posypie się lawina zamówień na małe 1-2 konne stajenki :wink: . Bo różnice odczuwam na własnej skórze.
2 klacze dorosłe + źrebak, podaję stawki na miesiąc.
I księgową nie jestem więc informuję jak zwykły człowiek.
Lato:
owsa- 40 zł -zjadają akurat 40kilowy wór
sianko- nie będę liczyć bo dosłownie po garści- mają trawy bardzo dużo
słoma- 2zł
Odrobaczanie 3x60/ rok=ok.45zł/m-c
Kowal- 80zł ( nasz kowal nie liczy werkowania konia do 3 roku :wink: )
czosnek-ok 10 zł
woda!-kiedyś liczyłam, wypadło jakieś ok 4 zł
Lato:około 180zł + PRACA!- jaką stawkę godzinową liczyć sobie samej..? :roll:
Doliczyć powinnam kupowane pastuchy, żerdzie na ogrodzenia, śruby, prąd, koszenie trawy (nie mamy maszyn), prace porządkowe wszelkiego rodzaju- wałowanie, nawożenie, prasowanie siana (częściowo mam własne). Praca zapewniona non- stop.
Zima:
owies-40zł
sianko-6zł
słoma- 3zł
odrobaczanie-45
kowal- 80zł
hippovit+czosnek-30zł
biotyna- 60zł
robione mussli z nasion kupionych na targu- 90zł
marchew-30
woda- mniej niż latem... + praca (zimą noszenie wody- około 80 m :roll: )
I wychodzi około 384 zł
Takie koszty gdy byłabym cały czas na wsi- jestem teraz w pensjonacie pod Warszawą, mamy halę, nie pytajcie o cenę... Wytrzymam tak nie długo i wraz z nadejściem wiosny spadam na wieś, bo wolę sama pracować przy moich koniach. W przyszłym roku już zostajemy na wsi-najwyżej zainwestuję w ciepłe derki. Doliczam do kosztów poniesionych w sezonie: transport małej na Mazury (jest teraz w pensjonacie-500/m-c) + nasze jazdy tu i tam, ok1200...+codzienne dojazdy do stajni pensjonatowej (15km). Wolę jeszcze rok- dwa nosić wodę do mojej małej stajni :| .
ps- jak posprzątam i pościelę sama moim koniom, to mam wrażenie :wink: , ze lepiej odpoczywają, dlatego bardzo lubię przy nich pracować. Poza tym własny dom, to Dom i one chętnie wiosną do niego powracają.
Mogę podać koszt utrzymania jesienno-zimowego (okres ok. 6 miesięcy) we własnej stajence:
siano - 120 zł (4 zł za kostkę) - to jest cena maksymalna, bo arabek takiej kostki zwykle w sobie nie mieści i je średnio 3/4 (jakieś 7 kilo).
słoma - 50 zł (kupuję duże bale - schodzi mi 2 bale po 25 zł miesięcznie)
mesz eggersmanna - 40 zł (na jednego konia schodzi mi pół worka za 80 zł na miesiąc - podaję 2,3 razy w tygodniu)
owsa nie podaję, a marchew, jabłka mam za friko.
kopyta - 200 zł/6 m-cy = +- 30 zł
2 x odrobaczanie - 160 zł/6 m-cy = +- 30 zł
woda, prąd - nie wiadomo właśnie, ale niewiele
Wychodzi jakieś 270 zł
(Latem odejdzie spora porcja siana i ściółki, bo konie będą bezstajenne, a dojdzie szczepienie na grypę i tężec)
asio Ci co maja konie w pensjonatach, poczytają i posypie się lawina zamówień na małe 1-2 konne stajenki :wink: . Bo różnice odczuwam na własnej skórze.
asio Ci co maja konie w pensjonatach, poczytają i posypie się lawina zamówień na małe 1-2 konne stajenki :wink: . Bo różnice odczuwam na własnej skórze.
No ja mam prace na umowe - zlecenie i praktycznie nie musze wychodzic z domu, bo na szczescie mam tu internet, wolny to wolny, ale maile daje sie wysylac.
Co do remontow to w zasadzie jak szopa dobrze zrobiona i zakonserwowana to wiele nie trzeba. Ogrodzic i tak musialam calosc ziemi bo inwazje dzikow byly nie do zniesienia!!!!! No, ale jakies tam pieniadze na to dodatkowe rzeczywiscie zawsze ida..
Fakt, ze konie trzymaja , glownie psychicznie, nigdzie sie nie chce wyjezdzac. Bo nawet zaufanej osobie nie zawsze czlowiek ma sile powierzyc je na dluzej. Glownie z powodu tesknoty, ale moze ja po prostu jestem dosc nie normalna....tj. uzalezniona!
Pawle ja uwielbiam karmic swoje konie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nie moge sie doczekac kiedy znowu, w sumie to marnuje mi sie tez przez to troche siana... no i przez to nie zawsze mam czysto...bo ja siano rozsypuje na ziemi,cienko i rozciagam takimi dlugimi zygzakami..., nie zawsze zjedza. Najczesciej nie....troche depcza troche kupkaja w to.
A co do zarabiania wlascicieli pensjonatow to ja wiem, ze nie sa to kokosy, a poza tym dlaczego mieliby nie zarabiac nawet i dobrze??? A co w tym zlego??? Przeciez to praca jest. Uczciwa.
Paweł, poniekąd :wink: oznacza " "
Poza kasą, czas, praca. Za to płaci się w pensjonacie, dlatego mogę teraz pisać :!: . W sezonie może zasiądę przed kompem raz w miesiącu.
Jest jednak druga strona medalu: ruch na powietrzu . No i uśmiech koni jak widzą kolację.
Co do zarabiana prowadząc pensjonat- jeśli ma się do dyspozycji to za co się płaci, w jakości z góry ustalonej i zapewniającej komfort życia i bezpieczeństwo konia, czemu nie. Sama stanęłam przed dylematem tania, a ta droższa. Padło na dalej położona i droższą. I wiem dlaczego. Poza tym w woj łódzkim jeśli pensjonat kosztuje 700 zł, to jest to bardzo dużo, jeśli podobne warunki weźmiesz pod uwagę wybierając teren warszawsko-podmiejski, będzie to nawet i 2krotnie więcej. Ceny słomy, siana tez się mocno różnią. Ale ogólnie zgadzam się- mało dochodowe.
No właśnie urlop, wakacje - ja jestem za młoda, by sie związać końmi, lubie podróżować poza tym w ogóle nigdy bym nie chciała być uwiązana zwierzętami do miesjca. Wolę mieć konia w pensjonacie nawet daleko, ale gdzie ma dobre warunki i móc sie ruszyć bez niego(albo go ze sobą zabrać) niż kupic dom, wybudować stajnie i nie móc już wykonać zadnego ruchu... takie życie trzeba lubić, ja bym oszalała. Poza tym ja myślę też trochę tak - koń jest, potem przyjdzie inny i jeszcze inny jak będe chcieć(konie nie żyją tyle co ludzie, w tym sensie będa kolejne..), więc nie chciałabym wszystkiego podporządkować jednemu zwierzęciu, mam taką koleżankę, która rzuciła pracę przez psa i teraz jest 2 lata bezrobotna, nie ma z czego żyć i psa i tak musiała oddać, bo by zdechł z głodu(i tak ledwo sama ma co jeść).
tylko, ze ja jak mialam konia w pensjonacie to tez mi sie automatycznie odechciewalo gdziekolwiek wyjezdzac!!!!
moglam, a nie chcialam.
Bylam chyba najczestszym gosciem w stadninie, bo mimo pracy i malego dziecka bylam tam prawie codziennie. Jezdzilam nawet w nocy czasami.Dla mnie najwspanialszy urlop to byl wlasnie w tym pensjonacie . Poznalam tam fantastycznych ludzi, z wlascicielem wlacznie.Zadne podroze nie daly mi tylu wspanialych wspomnien..
Zreszta ja i tak podrozuje glownie wyobraznia, wiec samolot ani obce kraje nie sa mi az tak bardzo potrzebne..ani urlopy.