Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Koń a pies

Koń a pies

Koń a pies

Strony (7): Wstecz 1 2 3 4 5 7 Dalej  
Klara Naszarkowska

Senior Member

686
12-31-2007, 11:58 AM #31
Nasz jest tylko ten najmniejszy psiak z uszami :-) To znaczy to jest pies moich rodziców, ja pełnię funkcję niańki-przedszkolanki. Dunia: http://dunia-corgi.blogspot.com

Za ogon nie ciągnie, bo jej nie dajemy ;-) Nie wiem, co by było, gdyby ją ze smyczy spuścić. To znaczy chyba wiem... Raz poleciała na wybieg dwu szetlandów, myk myk - i zaczęła je szczypać za pęciny. Czyli tak jak ma w genach, bo to pasterz od krówek, heeler, czyli niesforne sztuki podszczypujemy za nogi, jak nie chcą biec, gdzie powinny. A i jak widzi konie na wybiegu, to w oczach pojawiają jej się dziwne błyski... Chyba wola uporządkowania chaosu (bez sensu konie łażą!)

Chciałabym, żeby się nauczyła, że konie (a zwłaszcza nasz) nie służą do pasienia. Fajnie, gdyby można było pojechać na mały stępo-kłusowy teren z psem. Albo chociaż móc je razem z ziemi wyprowadzić. Dlatego zaczynamy to przyzwyczajanie powoli.

Większy pies z uszami to Dunina półsiostra, ma ponad rok. Odwiedziła nas drugi raz, poprzednio było pierwsze nieśmiałe obwąchanie się z koniem. Co by robiła bez smyczy - też nie wiadomo. Ale instynkt chyba ma, bo podobno kiedyś się zabrała za pasienie napotkanych krów... A pozostałe dwa grzeczne, klikerowe, i niepasterze :-) I na smyczach ;-)

branka A właśnie, czy żeby cwiczyć z psem klikerem trzeba wcześniej przejśc podstawową tresurę?

Nie, to jest właśnie podstawowa tresura (i jak przewiduję - innej niż pozytywna/klikerowa nie będzie) :-) Zresztą tak chyba najłatwiej, jak nie ma zaszłości z innych sposobów szkolenia.

Szczeniak na razie ma trzy i pół miesiąca, więc się uczy tylko podstaw - siada, kładzie się, chodzi z przy lewej nodze, dotyka nosem targetu, przychodzi na wołanie (to znaczy.... zależy od ilości rozproszeń...).

Cytat:I czy używając klikera trzeba z nim chodzić na każdy spacer i wszedzie i każdy z domowników powinien go używać?
Kliker w jednej kieszeni a żarło w innej stają się nawykiem... Ale pewnie zależy, czego się uczy, jakie się ma plany i potrzeby. Dunia się cały czas szkoli w przychodzeniu na wołanie, więc jakieś fajnostki cały czas się na spacer bierze, żeby jak przyjdzie, móc nagradzać. Czasem papu, czasem piszczącą zabawką.

Podobno dobrze się trzymać zasady - jednego zachowania uczy jedna osoba. Nawet jeśli kilka używa klikera. Bo każdy uczy trochę inaczej, trochę inaczej ustala kryteria. Wtedy danego zachowania uczy jedna, a reszta korzysta. Ale pewnie najgorzej byłoby nie tyle uczących mieszać, co różne metody. To znaczy jedna osoba by uczyła siadania z klikerem, kto inny przez naciskanie zadu na przykład.

Generalnie klikanie z psem to dla mnie nowość. Ale z koniem jest tak, że tylko ja używam klikera. I nie ma problemów. Tyle, że mówię, czego uczę, żeby się nie okazało, że koń z dobrej woli prezentuje jakieś zachowania i natrafia na ludzkie niezadowolenie. Chociaż koń najwyraźniej doskonale rozumie, jak jest z kim - kto za co chwali, kto wzmacnia, kto jest od "sztuczek".

P.S. Teo lubi się tak włóczyć z ludźmi. Jak odjeżdżałam w jakąś inną ścieżkę, żeby trochę pokłusować, to tęsknie łypał za gromadą.

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
12-31-2007, 11:58 AM #31

Nasz jest tylko ten najmniejszy psiak z uszami :-) To znaczy to jest pies moich rodziców, ja pełnię funkcję niańki-przedszkolanki. Dunia: http://dunia-corgi.blogspot.com

Za ogon nie ciągnie, bo jej nie dajemy ;-) Nie wiem, co by było, gdyby ją ze smyczy spuścić. To znaczy chyba wiem... Raz poleciała na wybieg dwu szetlandów, myk myk - i zaczęła je szczypać za pęciny. Czyli tak jak ma w genach, bo to pasterz od krówek, heeler, czyli niesforne sztuki podszczypujemy za nogi, jak nie chcą biec, gdzie powinny. A i jak widzi konie na wybiegu, to w oczach pojawiają jej się dziwne błyski... Chyba wola uporządkowania chaosu (bez sensu konie łażą!)

Chciałabym, żeby się nauczyła, że konie (a zwłaszcza nasz) nie służą do pasienia. Fajnie, gdyby można było pojechać na mały stępo-kłusowy teren z psem. Albo chociaż móc je razem z ziemi wyprowadzić. Dlatego zaczynamy to przyzwyczajanie powoli.

Większy pies z uszami to Dunina półsiostra, ma ponad rok. Odwiedziła nas drugi raz, poprzednio było pierwsze nieśmiałe obwąchanie się z koniem. Co by robiła bez smyczy - też nie wiadomo. Ale instynkt chyba ma, bo podobno kiedyś się zabrała za pasienie napotkanych krów... A pozostałe dwa grzeczne, klikerowe, i niepasterze :-) I na smyczach ;-)

branka A właśnie, czy żeby cwiczyć z psem klikerem trzeba wcześniej przejśc podstawową tresurę?

Nie, to jest właśnie podstawowa tresura (i jak przewiduję - innej niż pozytywna/klikerowa nie będzie) :-) Zresztą tak chyba najłatwiej, jak nie ma zaszłości z innych sposobów szkolenia.

Szczeniak na razie ma trzy i pół miesiąca, więc się uczy tylko podstaw - siada, kładzie się, chodzi z przy lewej nodze, dotyka nosem targetu, przychodzi na wołanie (to znaczy.... zależy od ilości rozproszeń...).

Cytat:I czy używając klikera trzeba z nim chodzić na każdy spacer i wszedzie i każdy z domowników powinien go używać?
Kliker w jednej kieszeni a żarło w innej stają się nawykiem... Ale pewnie zależy, czego się uczy, jakie się ma plany i potrzeby. Dunia się cały czas szkoli w przychodzeniu na wołanie, więc jakieś fajnostki cały czas się na spacer bierze, żeby jak przyjdzie, móc nagradzać. Czasem papu, czasem piszczącą zabawką.

Podobno dobrze się trzymać zasady - jednego zachowania uczy jedna osoba. Nawet jeśli kilka używa klikera. Bo każdy uczy trochę inaczej, trochę inaczej ustala kryteria. Wtedy danego zachowania uczy jedna, a reszta korzysta. Ale pewnie najgorzej byłoby nie tyle uczących mieszać, co różne metody. To znaczy jedna osoba by uczyła siadania z klikerem, kto inny przez naciskanie zadu na przykład.

Generalnie klikanie z psem to dla mnie nowość. Ale z koniem jest tak, że tylko ja używam klikera. I nie ma problemów. Tyle, że mówię, czego uczę, żeby się nie okazało, że koń z dobrej woli prezentuje jakieś zachowania i natrafia na ludzkie niezadowolenie. Chociaż koń najwyraźniej doskonale rozumie, jak jest z kim - kto za co chwali, kto wzmacnia, kto jest od "sztuczek".

P.S. Teo lubi się tak włóczyć z ludźmi. Jak odjeżdżałam w jakąś inną ścieżkę, żeby trochę pokłusować, to tęsknie łypał za gromadą.


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

branka

Posting Freak

2,096
12-31-2007, 12:42 PM #32
U mnie jest problem z rodziną, która i tak nie stosuje się do tego co im mówię i pozwalaja się ciągnąc na smyczy, jak pies nie przychodzi to na niego wrzeszcza, itp. Albo powtarzaja komendy sto tysięcy razy. Więc nie wiem czy zaczynanie klikerem ma sens, bo oni juz mi powiedzieli, że nie będą tego stosowac. Co prawda kupiłam ojcu ksiazkę o tresurze pod choinke i nawet coś tam czytał, ale nie wiem czy będzie sie stosował do tego co mówię :? Dlatego chociaż ja z nią cwicze tak, żeby mnie sluchała i jest nieźle, ale wciąż chodzenia przy nodze nie mogę jej nauczyć tak, żeby szła bez prowadzenia smakołykiem.
Bo widzisz ja jestem tą osobą uczaca psa ale nikt z tego nie korzysta tylko to zaniedbuje i zamiast psaradzac to na niego krzyczą, że sie nie słucha.I jeszcze mowią, że mieli psy całe zycie i wiedza lepiej...Oni tak ogólnie to psine uwielbiaja, ale jak ona sie nie słucha, to na nią krzycza zamiast no wołac spokojnie i miłym tonem.
A targetowania nie próbowałam chodze na tresurę krótko i było to podobno na ostatnich zajęciach, które opuściłam :? Ale za tydzień ma byc kontynuacja, to się dowiem jak się to robi może.

<t></t>
branka
12-31-2007, 12:42 PM #32

U mnie jest problem z rodziną, która i tak nie stosuje się do tego co im mówię i pozwalaja się ciągnąc na smyczy, jak pies nie przychodzi to na niego wrzeszcza, itp. Albo powtarzaja komendy sto tysięcy razy. Więc nie wiem czy zaczynanie klikerem ma sens, bo oni juz mi powiedzieli, że nie będą tego stosowac. Co prawda kupiłam ojcu ksiazkę o tresurze pod choinke i nawet coś tam czytał, ale nie wiem czy będzie sie stosował do tego co mówię :? Dlatego chociaż ja z nią cwicze tak, żeby mnie sluchała i jest nieźle, ale wciąż chodzenia przy nodze nie mogę jej nauczyć tak, żeby szła bez prowadzenia smakołykiem.
Bo widzisz ja jestem tą osobą uczaca psa ale nikt z tego nie korzysta tylko to zaniedbuje i zamiast psaradzac to na niego krzyczą, że sie nie słucha.I jeszcze mowią, że mieli psy całe zycie i wiedza lepiej...Oni tak ogólnie to psine uwielbiaja, ale jak ona sie nie słucha, to na nią krzycza zamiast no wołac spokojnie i miłym tonem.
A targetowania nie próbowałam chodze na tresurę krótko i było to podobno na ostatnich zajęciach, które opuściłam :? Ale za tydzień ma byc kontynuacja, to się dowiem jak się to robi może.


<t></t>

Ailusia

Posting Freak

809
01-02-2008, 10:27 PM #33
A propos psiego posłuszeństwa, ten filmik mi niezmiennie imponuje:
http://video.google.com/videoplay?docid=...6723081679
Myślę że Ludwig spokojnie może towarzyszyć swojej pańci przy koniu :lol:

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
01-02-2008, 10:27 PM #33

A propos psiego posłuszeństwa, ten filmik mi niezmiennie imponuje:
http://video.google.com/videoplay?docid=...6723081679
Myślę że Ludwig spokojnie może towarzyszyć swojej pańci przy koniu :lol:


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

Ola Wewiórska

Senior Member

301
02-08-2008, 05:26 PM #34
[Obrazek: f7823c5b725c9439m.jpg][Obrazek: 4fab76b041851a09m.jpg]
[Obrazek: ab9f657056087f3fm.jpg][Obrazek: 4fab76b041851a09m.jpg][Obrazek: d61195faf5f95566m.jpg][Obrazek: 0be4badb8afe8272m.jpg]
Moja psica to tzw pies po przejściach. Przywiozłam ja kilkanaście lat temu z lasu( dosłownie!) Wiem od tamtejszego leśniczego,że przez okres ok roku biegała razem z kilkoma innymi psami po lesie. w kńcu zaczęły za bardzo rozrabiac i zapadła decyzja o odstrzeleniu...rRazem z kilkoma osobami postanowiłysmy znaleźć psiakom dom. 3 Znalazły dość szybko pozostale 2 nie...wiec trafiły do mnie- jedna bo byla brzydka i straszliwie nieufna...drugi bo brzydki i niezależny, ze swoim własnym "widzimi się"...W końcu pies znalazł dom a Sumka została u mnie. Od poczatku była przyzwyczajona do jeżdżenia ze mną samochodem na różne "wyprawy" w tym do koni oczywiście. No ale w czasie pracy z końmi, prowadzenia jazd itp nie mialam czasu by non stop pilnowac psa więc pies musiał si enauczyć "pilnować sie sam". Zeby nie musieć wydzierać sie z drugiego końca ujeżdzalni gdy widzialam ze piesa sie gdzies wybiera albo podchodzi do miejsca gdzie bedzie przeszkadzała, nauczyłam ja reagowania na komendy wydawane jedynie gestem. Gwizd dla zwrócenia jej uwagi a potem komenda- zostań, waruj, siad, "uciekaj"....No i w ten sposób pies mógł juz być ze mna cały czas- w stajni,na treningach, jazdach, zawodach itp itd
Gdy pojawiła sie moja konina początkowo nie była zachwycona obecnościa psa... powoli "zaakceptowala" al enie "kochała"... Przełom nastąpił gdy pojechałam kiedys w teren i moja mała psice zaatakował sznaucer olbrzym. Sumka niewiedząc gdzie sie chowac dosłownie wlazła Grecji pod brzuch... Kobyła zrobiła strasznie groźna mine i zaczeła odganiać "intruza" głową, gdy nie poskutkowalo to zanim zdążyłam zareagować łapała sznaucera za kark i odrzuciła kawałek dalej.... byłam w szoku! Pies popiszczał, jego właściciel pokrzyczal a kobyła była wyraźnie zadowolona ze spełnionego obowiazku...Drugi raz podobna sytuacje widzialam gdy Sumke goniły jakies wiejskie psiaki a ona nie wiedziala gdzie sie chowac- wpadła pędem na padok na którym byla Grecja. Kobyła chwilke popatrzyła i zaszarżowała ze złościa na tamte psy po czym obrzuciła spojżeniem Sumke i wróciła do skubania trawki.... Od tej pory dość często jeździłyśmy na wspólne tereny. Teraz niestety piesa już za stara i nie daje rady ( pół ślepa, półgłucha i do tego z własnymi wizjami szukania skrótów...) wiec biore ja tylko na krótkie spacerki stepem na pobiska łąke lub na spacery w rece. No ale w okolicach stajni zawsze wiernie pilnuje mnie i konia. czasem ma tylko dylemat gdzie iśc- kon na padoku a pancia wsiada na innego.... Big Grin
Ola Wewiórska
02-08-2008, 05:26 PM #34

[Obrazek: f7823c5b725c9439m.jpg][Obrazek: 4fab76b041851a09m.jpg]
[Obrazek: ab9f657056087f3fm.jpg][Obrazek: 4fab76b041851a09m.jpg][Obrazek: d61195faf5f95566m.jpg][Obrazek: 0be4badb8afe8272m.jpg]
Moja psica to tzw pies po przejściach. Przywiozłam ja kilkanaście lat temu z lasu( dosłownie!) Wiem od tamtejszego leśniczego,że przez okres ok roku biegała razem z kilkoma innymi psami po lesie. w kńcu zaczęły za bardzo rozrabiac i zapadła decyzja o odstrzeleniu...rRazem z kilkoma osobami postanowiłysmy znaleźć psiakom dom. 3 Znalazły dość szybko pozostale 2 nie...wiec trafiły do mnie- jedna bo byla brzydka i straszliwie nieufna...drugi bo brzydki i niezależny, ze swoim własnym "widzimi się"...W końcu pies znalazł dom a Sumka została u mnie. Od poczatku była przyzwyczajona do jeżdżenia ze mną samochodem na różne "wyprawy" w tym do koni oczywiście. No ale w czasie pracy z końmi, prowadzenia jazd itp nie mialam czasu by non stop pilnowac psa więc pies musiał si enauczyć "pilnować sie sam". Zeby nie musieć wydzierać sie z drugiego końca ujeżdzalni gdy widzialam ze piesa sie gdzies wybiera albo podchodzi do miejsca gdzie bedzie przeszkadzała, nauczyłam ja reagowania na komendy wydawane jedynie gestem. Gwizd dla zwrócenia jej uwagi a potem komenda- zostań, waruj, siad, "uciekaj"....No i w ten sposób pies mógł juz być ze mna cały czas- w stajni,na treningach, jazdach, zawodach itp itd
Gdy pojawiła sie moja konina początkowo nie była zachwycona obecnościa psa... powoli "zaakceptowala" al enie "kochała"... Przełom nastąpił gdy pojechałam kiedys w teren i moja mała psice zaatakował sznaucer olbrzym. Sumka niewiedząc gdzie sie chowac dosłownie wlazła Grecji pod brzuch... Kobyła zrobiła strasznie groźna mine i zaczeła odganiać "intruza" głową, gdy nie poskutkowalo to zanim zdążyłam zareagować łapała sznaucera za kark i odrzuciła kawałek dalej.... byłam w szoku! Pies popiszczał, jego właściciel pokrzyczal a kobyła była wyraźnie zadowolona ze spełnionego obowiazku...Drugi raz podobna sytuacje widzialam gdy Sumke goniły jakies wiejskie psiaki a ona nie wiedziala gdzie sie chowac- wpadła pędem na padok na którym byla Grecja. Kobyła chwilke popatrzyła i zaszarżowała ze złościa na tamte psy po czym obrzuciła spojżeniem Sumke i wróciła do skubania trawki.... Od tej pory dość często jeździłyśmy na wspólne tereny. Teraz niestety piesa już za stara i nie daje rady ( pół ślepa, półgłucha i do tego z własnymi wizjami szukania skrótów...) wiec biore ja tylko na krótkie spacerki stepem na pobiska łąke lub na spacery w rece. No ale w okolicach stajni zawsze wiernie pilnuje mnie i konia. czasem ma tylko dylemat gdzie iśc- kon na padoku a pancia wsiada na innego.... Big Grin

Loretta

Junior Member

11
03-06-2008, 09:03 PM #35
Nie wyobrazam sobie wyjścia do stajni bez psa.Hera jest terierką więc powinna mieć zakodowaną agresje i zawziętość do polowań, ale jest apsolutnym ewenementem. W zasadzie nie szczeka, nie goni żadnych zwierzaków a przy stajni chodzą owce, kozy i koty. Nie reaguje też na obcą zwierzyne ogranicza się do poznania zapachu imerdania ogonkiem. Czasem tropi za dziczyzną, ale jest na tyle usłuchana, że bez problemu ją dowołuje.
Jeździmy tereny wspólnie. Zauważyłam coś fajnego. Psina biegnie zazwyczaj jako pierwsza, więc koń idzie jej śladem. Ostatnio puściłam luźno wodze,a gdy pies skręcił w boczną droge kon poszedł za nim bez zadnej mojej wyraźnej komendy. To się nazywa instynkt stadny :lol:

<t>Koń jedynie stworzon ku bieganiu jako człek do pracy,a ptak ku lataniu.</t>
Loretta
03-06-2008, 09:03 PM #35

Nie wyobrazam sobie wyjścia do stajni bez psa.Hera jest terierką więc powinna mieć zakodowaną agresje i zawziętość do polowań, ale jest apsolutnym ewenementem. W zasadzie nie szczeka, nie goni żadnych zwierzaków a przy stajni chodzą owce, kozy i koty. Nie reaguje też na obcą zwierzyne ogranicza się do poznania zapachu imerdania ogonkiem. Czasem tropi za dziczyzną, ale jest na tyle usłuchana, że bez problemu ją dowołuje.
Jeździmy tereny wspólnie. Zauważyłam coś fajnego. Psina biegnie zazwyczaj jako pierwsza, więc koń idzie jej śladem. Ostatnio puściłam luźno wodze,a gdy pies skręcił w boczną droge kon poszedł za nim bez zadnej mojej wyraźnej komendy. To się nazywa instynkt stadny :lol:


<t>Koń jedynie stworzon ku bieganiu jako człek do pracy,a ptak ku lataniu.</t>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
03-07-2008, 07:15 AM #36
Odkąd pamiętam, zawsze w naszym domu były psy. Były członkami naszej rodziny. Teraz jest ich jedenaście. To psy głównie znalezione. Zawsze towarzyszą mi podczas pracy w stajni. Jednak na czas jazdy muszę większośc z nich zamykac. za dużo ich jest. Są wśród nich takie, które za wszelką cenę chcą się bawic z koniem w berka inne układają się w nieodpowiednim miejscu na ujeżdżalni albo urzącają szaleńcze galopy między nogami koni. Ale dzięki temu konie są tak przyzwyczajone do obecności psów, że jak w czasie jazdy w teren zdarzy się, ze pogoni je jakiś obcy pies, to nie ma paniki, jaka towarzyszy koniom, które nie mają z psami do czynienia.
Bywały u mnie konie, które na widok psa chciały uciec gdzie pieprz rośnie. To było dawno. Teraz juz chyba nie ma stajni bez psów.
Krystyna Kukawska
03-07-2008, 07:15 AM #36

Odkąd pamiętam, zawsze w naszym domu były psy. Były członkami naszej rodziny. Teraz jest ich jedenaście. To psy głównie znalezione. Zawsze towarzyszą mi podczas pracy w stajni. Jednak na czas jazdy muszę większośc z nich zamykac. za dużo ich jest. Są wśród nich takie, które za wszelką cenę chcą się bawic z koniem w berka inne układają się w nieodpowiednim miejscu na ujeżdżalni albo urzącają szaleńcze galopy między nogami koni. Ale dzięki temu konie są tak przyzwyczajone do obecności psów, że jak w czasie jazdy w teren zdarzy się, ze pogoni je jakiś obcy pies, to nie ma paniki, jaka towarzyszy koniom, które nie mają z psami do czynienia.
Bywały u mnie konie, które na widok psa chciały uciec gdzie pieprz rośnie. To było dawno. Teraz juz chyba nie ma stajni bez psów.

Julie 1

Senior Member

279
03-07-2008, 02:57 PM #37
Moim zdaniem, w celu perfekcyjnego zgrania ze sobą psa i konia (psów i koni) wystarczy szkolić wyłącznie psy.
Oczywiście w razie problemów, bo wiele psów potrafi się zachować jak należy.
Jeśli zależy nam na bezpieczeństwie psa, to nie powinno się raczej liczyć na to, że o ile przeżyje kolejnego kopa, to może się wreszcie nauczy, żeby nie podgryzać.
Wymaga to trochę pracy, ale pies powinien być absolutnie posłuszny i dać się przywołać/odwołać w każdej chwili i wiedzieć kiedy może, a kiedy nie może szczekać.
Najtrudniej jest oczywiście z psami którym temperament nie pozwala usiedzieć w miejscu - wszystkie rasy stworzone do polowań i pasterskie.
Moi współpracownicy, mieszkający przy stajni mają Australian Cattle Doga.
Nie potrafię sobie wyobrazić co by się działo, gdyby ten pies nie był dobrze wyszkolony.
Większych pokładów energii i chęci gonienia wszystkiego co się rusza nigdy nie widziałam.
Na szczęście właścicielka się zna na rzeczy i pies jest do opanowania, bez wynalazków typu paralizator.

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
03-07-2008, 02:57 PM #37

Moim zdaniem, w celu perfekcyjnego zgrania ze sobą psa i konia (psów i koni) wystarczy szkolić wyłącznie psy.
Oczywiście w razie problemów, bo wiele psów potrafi się zachować jak należy.
Jeśli zależy nam na bezpieczeństwie psa, to nie powinno się raczej liczyć na to, że o ile przeżyje kolejnego kopa, to może się wreszcie nauczy, żeby nie podgryzać.
Wymaga to trochę pracy, ale pies powinien być absolutnie posłuszny i dać się przywołać/odwołać w każdej chwili i wiedzieć kiedy może, a kiedy nie może szczekać.
Najtrudniej jest oczywiście z psami którym temperament nie pozwala usiedzieć w miejscu - wszystkie rasy stworzone do polowań i pasterskie.
Moi współpracownicy, mieszkający przy stajni mają Australian Cattle Doga.
Nie potrafię sobie wyobrazić co by się działo, gdyby ten pies nie był dobrze wyszkolony.
Większych pokładów energii i chęci gonienia wszystkiego co się rusza nigdy nie widziałam.
Na szczęście właścicielka się zna na rzeczy i pies jest do opanowania, bez wynalazków typu paralizator.


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Ailusia

Posting Freak

809
03-09-2008, 08:12 AM #38
Tu są zdjęcia wilczaka z różnymi zwierzakami, z końmi też:
http://www.wolfdog.org/pol/gallery/cat2341-0.html
http://www.wolfdog.org/drupal/pl/gallery/subcat/1/6633/

Bardzo mi się podoba ta rasa Smile

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
03-09-2008, 08:12 AM #38

Tu są zdjęcia wilczaka z różnymi zwierzakami, z końmi też:
http://www.wolfdog.org/pol/gallery/cat2341-0.html
http://www.wolfdog.org/drupal/pl/gallery/subcat/1/6633/

Bardzo mi się podoba ta rasa Smile


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

Krystyna Kukawska

Senior Member

514
03-09-2008, 08:56 AM #39
Ailusia. Obejrzałam zdjęcia i jestem pod wrażeniem. Przypomniało mi się, jak miałam kiedyś kuca, który bawił się z moją wilczycą w berka. On gonił ona uciekała, potem ona goniła on uciekal. Tak potrafily ganiac długo i widac bylo, że ta zabawa sprawia im wielką frajdę.

<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Krystyna Kukawska
03-09-2008, 08:56 AM #39

Ailusia. Obejrzałam zdjęcia i jestem pod wrażeniem. Przypomniało mi się, jak miałam kiedyś kuca, który bawił się z moją wilczycą w berka. On gonił ona uciekała, potem ona goniła on uciekal. Tak potrafily ganiac długo i widac bylo, że ta zabawa sprawia im wielką frajdę.


<r><COLOR color="#008000"><s></s><URL url="http://www.pogotowiedlazwierzat.pl">www.pogotowiedlazwierzat.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Guli

Posting Freak

1,701
03-10-2008, 07:56 AM #40
Fajne takie zabawy Big Grin
Moje konie niestety bardzo spoważniały , a właściwie kuc , bo on kiedys tak bawił się z obcym psem.

I tak już są łaskawsze dla domowych, bo mniej je gonią, a jamnik został wreszcie uznany za towarzysza wypraw .
Co oznacza, że już nie polują na niego , nawet nie przydepną, jak zaplącze się pod kopyta.
Oczywiście jak przechodzi kucowi pod brzuchem, to zostaje zganiony zębami , no bo bez przesady :wink:

Z drugiej strony jamnik, jako rasa specyficzna, jedyna w swoim rodzaju 8) uważa się za konia.

One naprawdę tak mają.
Miałam kiedyś jamnika, który uważał się za człowieka i kompletnie nie reagował na szczekania psów, mijając je obojętnie - bo przecież ludzie nie szczekają :lol:
Ten obecny ma swoją prywatną dziurę w ogrodzeniu i za każdym razem przybiega na wybieg jak tam jestem.
W weekendy pilnuje mnie od samego rana , żebym nie wyjechała bez niego.
Jak ubieramy konie, to popiskuje z podniecenia, poganiając nas.
Nigdy nie odbiega od koni , mało tego , jak konie odmawiają wejścia w wąwóz, to on zawraca i staje razem z nimi.
I stoją trzy matołki czekając na cud :roll:
Zrobił się teraz bardzo odważny , ale nic dziwnego, przeciez konie są duże i silne :lol:

Wczoraj na łąkach pojawił się naprawdę duży pies i patrzył z daleka na jamniczka.
Przestraszyłam się i niewiele myśląc ruszyłam konno na tego psa, chcąc go odgonić.
Kuba zareagował poprawnie- pochylił głowę nisko i ruszył do ataku- pies zaczął uciekać , więc dałam spokój.
Ale jamnik poczuł się szalenie silny i popędził go jeszcze dalej , nawet nie reagował na przywołanie .
Nic dziwnego, bo pierwszy raz tak duzy pies przed nim uciekał Big Grin

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
03-10-2008, 07:56 AM #40

Fajne takie zabawy Big Grin
Moje konie niestety bardzo spoważniały , a właściwie kuc , bo on kiedys tak bawił się z obcym psem.

I tak już są łaskawsze dla domowych, bo mniej je gonią, a jamnik został wreszcie uznany za towarzysza wypraw .
Co oznacza, że już nie polują na niego , nawet nie przydepną, jak zaplącze się pod kopyta.
Oczywiście jak przechodzi kucowi pod brzuchem, to zostaje zganiony zębami , no bo bez przesady :wink:

Z drugiej strony jamnik, jako rasa specyficzna, jedyna w swoim rodzaju 8) uważa się za konia.

One naprawdę tak mają.
Miałam kiedyś jamnika, który uważał się za człowieka i kompletnie nie reagował na szczekania psów, mijając je obojętnie - bo przecież ludzie nie szczekają :lol:
Ten obecny ma swoją prywatną dziurę w ogrodzeniu i za każdym razem przybiega na wybieg jak tam jestem.
W weekendy pilnuje mnie od samego rana , żebym nie wyjechała bez niego.
Jak ubieramy konie, to popiskuje z podniecenia, poganiając nas.
Nigdy nie odbiega od koni , mało tego , jak konie odmawiają wejścia w wąwóz, to on zawraca i staje razem z nimi.
I stoją trzy matołki czekając na cud :roll:
Zrobił się teraz bardzo odważny , ale nic dziwnego, przeciez konie są duże i silne :lol:

Wczoraj na łąkach pojawił się naprawdę duży pies i patrzył z daleka na jamniczka.
Przestraszyłam się i niewiele myśląc ruszyłam konno na tego psa, chcąc go odgonić.
Kuba zareagował poprawnie- pochylił głowę nisko i ruszył do ataku- pies zaczął uciekać , więc dałam spokój.
Ale jamnik poczuł się szalenie silny i popędził go jeszcze dalej , nawet nie reagował na przywołanie .
Nic dziwnego, bo pierwszy raz tak duzy pies przed nim uciekał Big Grin


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Guli

Posting Freak

1,701
11-26-2008, 11:36 AM #41
Współpraca układa się coraz lepiej Smile

Trzeci ,najmniejszy koń korzysta ze śladów dużego, bo z niskim zawieszeniem ciężko poruszać się w sniegu.
No i zna swoje miejsce w szeregu :wink:

[Obrazek: posladachpi3.jpg]

Ale uparcie towarzyszy w jazdach , jest tak chudy, aż trudno uwierzyć, że to jamnik Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
11-26-2008, 11:36 AM #41

Współpraca układa się coraz lepiej Smile

Trzeci ,najmniejszy koń korzysta ze śladów dużego, bo z niskim zawieszeniem ciężko poruszać się w sniegu.
No i zna swoje miejsce w szeregu :wink:

[Obrazek: posladachpi3.jpg]

Ale uparcie towarzyszy w jazdach , jest tak chudy, aż trudno uwierzyć, że to jamnik Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Julie 1

Senior Member

279
11-27-2008, 11:10 AM #42
Moim zdaniem koni nie trzeba wychowywać w stosunku do psów, tylko wychowywać psy.
Nie wyobrażam sobie posiadania psa, który szczeka na coś/kogoś lub atakuje gdy ja sobie tego nie życzę.
Ja wiem, że jamnik Magdy nie atakuje, ale się po prostu kręci.
W tym momencie starałabym się mieć pod kontrolą konia, a psa uczyć, żeby nie podchodził za blisko.

Z jednej strony nie lubię kręcących się pod nogami koni psów i kotów w czasie jazdy. Po prostu mi to przeszkadza. Bo tak poza tym kocham wszystkie zwierzęta, ale niekoniecznie pod nogami koni.
Byłam świadkiem zdeptania kota i po prostu się boję.
Z drugiej zaś strony uważam, że dobrze jest jeźdźić czasem w teren z latającym dookoła psem, bo to dobre ćwiczenie odczulające konia na różne niespodzianki w terenie.
Poza tym uważam, że nie wszystkie psy się do tego nadają, bo nie wszystkie mają respekt do koni.
Np. taki ostatnio modny i polecany jako świetny pies stajenny Australian Cattle Dog to moim zdaniem pomyłka.
Jak sama nazwa wskazuje jest świetny, ale na 100 ha pastwiska z bydłem.
Zbyt temperamentny, instynkt każe mu non stop coś gonić, nie przejmuje się kopniakami, uważa się za szefa.
Nie lubię takich psów brać w teren.
Np. jeśli zatrzymuje się i sika, lub siada i drapie się tuż pod nogami konia i to koń musi go omijać. Jak się go nadepnie, to i tak po chwili robi to samo.
Mnie to po prostu niemiłosiernie wkurza.


A dużą watahę pół zdziczałych psów spotkałam raz. Leciały prosto na mnie wąską leśną ścieżką. Zanim zdążyłam pomyśleć koń zrobił w locie zwrot o 180 stopni i zwialiśmy. Szybko ;-)
Ale to nie była moja decyzja i byliśmy niedaleko stajni.
Myślę, że decyzja co robić zależy od miejsca spotkania groźnych psów i od konia na jakim się siedzi.
Najczęściej po jednym kopie pies daje spokój, więc trzeba pozwolić kopać, albo wręcz spróbować zaatakować, tak jak Klara.

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
11-27-2008, 11:10 AM #42

Moim zdaniem koni nie trzeba wychowywać w stosunku do psów, tylko wychowywać psy.
Nie wyobrażam sobie posiadania psa, który szczeka na coś/kogoś lub atakuje gdy ja sobie tego nie życzę.
Ja wiem, że jamnik Magdy nie atakuje, ale się po prostu kręci.
W tym momencie starałabym się mieć pod kontrolą konia, a psa uczyć, żeby nie podchodził za blisko.

Z jednej strony nie lubię kręcących się pod nogami koni psów i kotów w czasie jazdy. Po prostu mi to przeszkadza. Bo tak poza tym kocham wszystkie zwierzęta, ale niekoniecznie pod nogami koni.
Byłam świadkiem zdeptania kota i po prostu się boję.
Z drugiej zaś strony uważam, że dobrze jest jeźdźić czasem w teren z latającym dookoła psem, bo to dobre ćwiczenie odczulające konia na różne niespodzianki w terenie.
Poza tym uważam, że nie wszystkie psy się do tego nadają, bo nie wszystkie mają respekt do koni.
Np. taki ostatnio modny i polecany jako świetny pies stajenny Australian Cattle Dog to moim zdaniem pomyłka.
Jak sama nazwa wskazuje jest świetny, ale na 100 ha pastwiska z bydłem.
Zbyt temperamentny, instynkt każe mu non stop coś gonić, nie przejmuje się kopniakami, uważa się za szefa.
Nie lubię takich psów brać w teren.
Np. jeśli zatrzymuje się i sika, lub siada i drapie się tuż pod nogami konia i to koń musi go omijać. Jak się go nadepnie, to i tak po chwili robi to samo.
Mnie to po prostu niemiłosiernie wkurza.


A dużą watahę pół zdziczałych psów spotkałam raz. Leciały prosto na mnie wąską leśną ścieżką. Zanim zdążyłam pomyśleć koń zrobił w locie zwrot o 180 stopni i zwialiśmy. Szybko ;-)
Ale to nie była moja decyzja i byliśmy niedaleko stajni.
Myślę, że decyzja co robić zależy od miejsca spotkania groźnych psów i od konia na jakim się siedzi.
Najczęściej po jednym kopie pies daje spokój, więc trzeba pozwolić kopać, albo wręcz spróbować zaatakować, tak jak Klara.


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Guli

Posting Freak

1,701
11-27-2008, 11:53 AM #43
Julie Ja wiem, że jamnik Magdy nie atakuje, ale się po prostu kręci.
W tym momencie starałabym się mieć pod kontrolą konia, a psa uczyć, żeby nie podchodził za blisko.

On się nie kręci , on naprawdę uważa siebie za konia Smile
A jednocześnie jest bardzo uważny , patrzy czujnie na kopyta i nigdy nie szczeka na konie.
Poza pierwszym okresem dostosowawczym , kiedy konie próbowały go upolować , panuje między nimi niczym niezmącona harmonia.
Kiedy jamnik biegnie na czele zastępu, to Kuba bardzo chętnie podąża za nim, zwłaszcza, że pies pierwszy wypatruje zające, wypłasza ptactwo - koń więc jest przygotowany i nie boi się.
W głębszym śniegu korzysta ze śladów konia, bo mu łatwiej- Kuba doskonale go widzi.

Z dwoma pozostałymi psicami , które nie chodzą z końmi w teren. jest inaczej.
Zwłaszcza jedna, ciągle szczekająca na konie jest obiektem szczególnego zainteresowania kuca.
W czasie, kiedy psica przebywa w kojcu i szczeka na konie, to kuc ostentacyjnie podchodzi do jej ogrodzenia i stoi , albo przechadza się blisko ,denerwując ją ogromnie.
To naprawę dziwna sytuacja- psica dostaje białej gorączki, a kuc stoi spokojnie z nosem w siatce.
Ale jak biega luzem, to musi naprawdę uważać, bo kuc jej nie przepuści.
Druga jest mądrzejsza , nie szczeka na nie, konie zostawiają ja w spokoju.
Ale kiedy czasem wbiegają galopem do ogrodu, to psy zmykają w popłochu.

Jamnik jest naprawdę śmieszny- on nawet wchodzi z końmi do stajni , choć kuli się ze strachu w kącie i stara się przemykać niepostrzeżenie.
Boi się bardziej konia, może dlatego, że na początku ich znajomości to Kuba starał się go przydepnąć.

Zresztą kuc też zmienił się w stosunku do obcych koni- i to chyba pod wpływem jamnika( naśladując jego zachowanie)

Kiedy przejeżdżamy obok gospodarstw, to większość psów szczeka , biegając wzdłuż ogrodzeń , czy wręcz rzucając się na siatkę.
Kuc od pewnego czasu w takich sytuacjach natychmiast podchodzi do ogrodzenia i albo staje z nosem przyklejonym do niego, albo paraduje wzdłuż , z psem już cichym po drugiej stronie Smile

Luzem biegające psy boją się koni, więc zdarza się , że w obawie o jamnika , kierujemy konie na nie , prosząc jamnika o rozwagę i niezagryzanie obcych :lol:
On jest bardzo posłuszny, więc natychmiast przybiega do stada.

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
11-27-2008, 11:53 AM #43

Julie Ja wiem, że jamnik Magdy nie atakuje, ale się po prostu kręci.
W tym momencie starałabym się mieć pod kontrolą konia, a psa uczyć, żeby nie podchodził za blisko.

On się nie kręci , on naprawdę uważa siebie za konia Smile
A jednocześnie jest bardzo uważny , patrzy czujnie na kopyta i nigdy nie szczeka na konie.
Poza pierwszym okresem dostosowawczym , kiedy konie próbowały go upolować , panuje między nimi niczym niezmącona harmonia.
Kiedy jamnik biegnie na czele zastępu, to Kuba bardzo chętnie podąża za nim, zwłaszcza, że pies pierwszy wypatruje zające, wypłasza ptactwo - koń więc jest przygotowany i nie boi się.
W głębszym śniegu korzysta ze śladów konia, bo mu łatwiej- Kuba doskonale go widzi.

Z dwoma pozostałymi psicami , które nie chodzą z końmi w teren. jest inaczej.
Zwłaszcza jedna, ciągle szczekająca na konie jest obiektem szczególnego zainteresowania kuca.
W czasie, kiedy psica przebywa w kojcu i szczeka na konie, to kuc ostentacyjnie podchodzi do jej ogrodzenia i stoi , albo przechadza się blisko ,denerwując ją ogromnie.
To naprawę dziwna sytuacja- psica dostaje białej gorączki, a kuc stoi spokojnie z nosem w siatce.
Ale jak biega luzem, to musi naprawdę uważać, bo kuc jej nie przepuści.
Druga jest mądrzejsza , nie szczeka na nie, konie zostawiają ja w spokoju.
Ale kiedy czasem wbiegają galopem do ogrodu, to psy zmykają w popłochu.

Jamnik jest naprawdę śmieszny- on nawet wchodzi z końmi do stajni , choć kuli się ze strachu w kącie i stara się przemykać niepostrzeżenie.
Boi się bardziej konia, może dlatego, że na początku ich znajomości to Kuba starał się go przydepnąć.

Zresztą kuc też zmienił się w stosunku do obcych koni- i to chyba pod wpływem jamnika( naśladując jego zachowanie)

Kiedy przejeżdżamy obok gospodarstw, to większość psów szczeka , biegając wzdłuż ogrodzeń , czy wręcz rzucając się na siatkę.
Kuc od pewnego czasu w takich sytuacjach natychmiast podchodzi do ogrodzenia i albo staje z nosem przyklejonym do niego, albo paraduje wzdłuż , z psem już cichym po drugiej stronie Smile

Luzem biegające psy boją się koni, więc zdarza się , że w obawie o jamnika , kierujemy konie na nie , prosząc jamnika o rozwagę i niezagryzanie obcych :lol:
On jest bardzo posłuszny, więc natychmiast przybiega do stada.


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
11-27-2008, 01:03 PM #44
Miałam suczkę, którą jak zabierałam do stajni to na pastwisku dopóki nie uformowała z koni jednolitego stada to nie przestawała ich obskakiwać. Nie gryzła ich po pęcinach tylko osaczała, ze wszystkich stron Smile Konie nie traktowały jej zbyt poważnie, więc dla świętego spokoju się gromadziły w jedno miejsce i nie reagowały obronnie. Mniejsze szczęście sunia miała z moim koniem, bo gdy go lonżowałam to odbiła jej palma i próbowała złapać go za ogon i niestety skończyło się to dla niej urazem głowy. Miałam tez do czynienia z psami, które fruwały za koniem uczepione ogona zębami.

Mój koń zanim na poważnie zacznie się bronić przed psem najpierw ostrzega, bardziej tak próbuje odepchnąć psa nogą, dopiero po kilku razach kopie na poważnie. Kiedyś w lesie galopowalismy pod górkę i ni stąd ni zowąd przyłączył się do nas alaskan (w pierwszej chwili myślałam, że to wilk, ale skąd wilk na zachodnim pomorzu Wink ), zatrzymałam konia na szczycie górki, a alaskan mu się dobrał do nóg. Dostał ze dwa ostrzegawcze, po czym bardzo precyzyjnego kopa w czaszkę, aż chrupnęło - zaskomlał i odszedł.

W te wakacje byłam z końmi nad morzem i zaprzyjaźnilismy się z suczką beagle, i nie wiem czy to wynika z uwarunkowań rasowych czy to po prostu był taki egzemplarz, ale przy koniach zachowywała się wspaniale. Jak jechałam z Młodym w teren to zabierałam ją ze sobą i ona doskonale wiedziała w jakiej odległości od konia się trzymać, w stępie szła na godzinie pierwszej, w kłusie trzymała się na trzeciej, a w galopie dwa metry za koniem. I w ogóle w koniach była zakochana po swoje długie uszy, wylizywała im nogi, robiła maślane oczy i chciała byc wszędzie tam gdzie one. Nawet się pasła z nimi Big Grin I zajadała się musli Smile Mój nastepny pies to zdecydowanie będzie bigielek Smile

Ja myślę, że niektóre psy po prostu nadają się do przebywania z końmi, a niektóre nie, tak samo z końmi, są takie które tolerują psy (do momentu) i takie co je atakują bez zastanowienia.

I popieram przedmówczynie - to nie konie trzeba wychowywać do bycia z psami (można najwyżej oswajać z obecnością psów) tylko psy do bycia z końmi Smile A jak - to już nie wiem Smile moje psy są okropnie rozpuszczone (i do koni ich nie dopuszczam po prostu).

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
11-27-2008, 01:03 PM #44

Miałam suczkę, którą jak zabierałam do stajni to na pastwisku dopóki nie uformowała z koni jednolitego stada to nie przestawała ich obskakiwać. Nie gryzła ich po pęcinach tylko osaczała, ze wszystkich stron Smile Konie nie traktowały jej zbyt poważnie, więc dla świętego spokoju się gromadziły w jedno miejsce i nie reagowały obronnie. Mniejsze szczęście sunia miała z moim koniem, bo gdy go lonżowałam to odbiła jej palma i próbowała złapać go za ogon i niestety skończyło się to dla niej urazem głowy. Miałam tez do czynienia z psami, które fruwały za koniem uczepione ogona zębami.

Mój koń zanim na poważnie zacznie się bronić przed psem najpierw ostrzega, bardziej tak próbuje odepchnąć psa nogą, dopiero po kilku razach kopie na poważnie. Kiedyś w lesie galopowalismy pod górkę i ni stąd ni zowąd przyłączył się do nas alaskan (w pierwszej chwili myślałam, że to wilk, ale skąd wilk na zachodnim pomorzu Wink ), zatrzymałam konia na szczycie górki, a alaskan mu się dobrał do nóg. Dostał ze dwa ostrzegawcze, po czym bardzo precyzyjnego kopa w czaszkę, aż chrupnęło - zaskomlał i odszedł.

W te wakacje byłam z końmi nad morzem i zaprzyjaźnilismy się z suczką beagle, i nie wiem czy to wynika z uwarunkowań rasowych czy to po prostu był taki egzemplarz, ale przy koniach zachowywała się wspaniale. Jak jechałam z Młodym w teren to zabierałam ją ze sobą i ona doskonale wiedziała w jakiej odległości od konia się trzymać, w stępie szła na godzinie pierwszej, w kłusie trzymała się na trzeciej, a w galopie dwa metry za koniem. I w ogóle w koniach była zakochana po swoje długie uszy, wylizywała im nogi, robiła maślane oczy i chciała byc wszędzie tam gdzie one. Nawet się pasła z nimi Big Grin I zajadała się musli Smile Mój nastepny pies to zdecydowanie będzie bigielek Smile

Ja myślę, że niektóre psy po prostu nadają się do przebywania z końmi, a niektóre nie, tak samo z końmi, są takie które tolerują psy (do momentu) i takie co je atakują bez zastanowienia.

I popieram przedmówczynie - to nie konie trzeba wychowywać do bycia z psami (można najwyżej oswajać z obecnością psów) tylko psy do bycia z końmi Smile A jak - to już nie wiem Smile moje psy są okropnie rozpuszczone (i do koni ich nie dopuszczam po prostu).


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Emila

Member

135
12-30-2008, 02:54 PM #45
Mój pies po treningu skokowym Big Grin
[Obrazek: 166576.jpeg]
Niedlugo przenoszę konia do siebie i nie wiem jak zareagują na siebie Sad

<t>Koń jest zwierzęciem przestrzeni, jego piękno, to czysty symbol wolności</t>
Emila
12-30-2008, 02:54 PM #45

Mój pies po treningu skokowym Big Grin
[Obrazek: 166576.jpeg]
Niedlugo przenoszę konia do siebie i nie wiem jak zareagują na siebie Sad


<t>Koń jest zwierzęciem przestrzeni, jego piękno, to czysty symbol wolności</t>

Strony (7): Wstecz 1 2 3 4 5 7 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości