Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Bezpieczeństwo w ośr. rekreacji - gdzie zgłosić zaniedbania?

Bezpieczeństwo w ośr. rekreacji - gdzie zgłosić zaniedbania?

Bezpieczeństwo w ośr. rekreacji - gdzie zgłosić zaniedbania?

Strony (3): Wstecz 1 2 3 Dalej
Stajenny

Member

126
10-04-2009, 09:07 PM #16
I jak w innym wątku w którym wymienialiśmy swoje doświadczenia muszę napisać, że ciężko mi
dyskutować z tak rzeczową argumentacją.
Pozdrawiam wszystkich prawdziwych koniarzy!!!!!!!

<t></t>
Stajenny
10-04-2009, 09:07 PM #16

I jak w innym wątku w którym wymienialiśmy swoje doświadczenia muszę napisać, że ciężko mi
dyskutować z tak rzeczową argumentacją.
Pozdrawiam wszystkich prawdziwych koniarzy!!!!!!!


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
10-04-2009, 10:06 PM #17
no widzisz, a Ciebie pozdrawia koniarz nie-prawdziwy mimo wszystko!
Big Grin życze dobrej nocy....z nadzieja , ze nie przysnie Ci sie jako KOSZMAR hahaha,

a z mojego powodu z pewnoscia nie upadnie jezdziectwo w Polsce...tego jestem pewna!!!! Nie posiadam az tak magicznych mocy jak Ci sie wydaje....
/ja nawet nie dokonałam takiego cudu , zeby na moim koniu mogl w teren pojechac kazdy!/ :lol:

<t></t>
Lutejaxx
10-04-2009, 10:06 PM #17

no widzisz, a Ciebie pozdrawia koniarz nie-prawdziwy mimo wszystko!
Big Grin życze dobrej nocy....z nadzieja , ze nie przysnie Ci sie jako KOSZMAR hahaha,

a z mojego powodu z pewnoscia nie upadnie jezdziectwo w Polsce...tego jestem pewna!!!! Nie posiadam az tak magicznych mocy jak Ci sie wydaje....
/ja nawet nie dokonałam takiego cudu , zeby na moim koniu mogl w teren pojechac kazdy!/ :lol:


<t></t>

Nirwana

Junior Member

32
10-05-2009, 06:26 AM #18
Trzeba tu rozróżnić jazdę rekreacyjną na tygodniowym urlopie od jazdy rekreacyjnej uprawianej na co dzień, poza urlopem/wakacjami. Obie - choć rekreacyjne - mają za zadanie różne cele. Na tygodniowym urlopie ma być przede wszystkim przyjemnie; z takim założeniem ludzie jadą wszak na urlop. Jednemu jest potrzebne do tego poczucie mega-bezpieczeństwa, innemu lekka dawka adrenaliny, obie postawy są w porządku, bo różni są ludzie.
Jazda rekreacyjna na co dzień ma w założeniu podnosić nasze umiejetności, przyjemność jest tego często daleką pochodną, a chodzi o to by w kolejne wakacje jeździło nam się jeszcze przyjemniej ;-)

I takie mając założenia sądzę - że Stajenny i Duchowa mówią po prostu o różnych rodzajach/celach jazd rekreacyjnych. I każde ma rację. I jedno drugiego nie wyklucza.

Melduję, że też prowadziłam jazdy w terenie dla totalnych zieleńców na wakacjach, przy założeniach, że: 1. koń dla zieleńca jest sprawdzony i bezpieczny. 2. jedzie pomiędzy innymi doświadczonymi jeźdźcami i końmi. 3. teren jest doskonale znany koniom i prowadzącemu i potencjalnie mało nieprzewidzianych zdarzeń w nim spotkamy. 4. sprawdziłam zieleńca co do jego podejścia do konia i idei jazdy, i wiem, że potraktuje to jako "przewiezienie" i nie będzie kombinował, ergo nie zrobi koniowi kuku. 5 i NAJWAŻNIEJSZE - uświadomiłam zieleńcowi, i wiem że przyjął to do wiadomości, że nie umie jeździć, że sam z koniem sobie by nie poradził, że ta przejeżdżka jest przedsmakiem czegoś, co może osiągnąć przez długie klepanie tyłka na ujeżdżalni, ale tylko jeśli będzie miał samozaparcie do klepania pupci w siodle po urlopie.
Jeśli punkt piąty nie został spełniony - pozwalałam koniowi udowodnić na okrąglaku, że jeździec sobie nie radzi.... jeździec sam wówczas rezygnował z terenu. 8)
Natomiast przy prowadzeniu jazd regularnych, typu szkółka - wyjazd w teren następował z reguły po kilkudziesięciu jazdach na ujeżdżalni.... ale już wtedy nie musiałam aż tak dbać o bezpieczeństwo tegoż jeźdźca, bo był lepiej przygotowany do jazdy w terenie.
Jednak będę twierdzić, że obaj - i ten zieleniec i ten po wyklepaniu na ujeżdżalni swojego - mieli jazdy w terenie BEZPIECZNE, na tyle na ile jazda w terenie może być bezpieczna. Na ile wogóle jazda konna jest bezpieczna :lol:

<t></t>
Nirwana
10-05-2009, 06:26 AM #18

Trzeba tu rozróżnić jazdę rekreacyjną na tygodniowym urlopie od jazdy rekreacyjnej uprawianej na co dzień, poza urlopem/wakacjami. Obie - choć rekreacyjne - mają za zadanie różne cele. Na tygodniowym urlopie ma być przede wszystkim przyjemnie; z takim założeniem ludzie jadą wszak na urlop. Jednemu jest potrzebne do tego poczucie mega-bezpieczeństwa, innemu lekka dawka adrenaliny, obie postawy są w porządku, bo różni są ludzie.
Jazda rekreacyjna na co dzień ma w założeniu podnosić nasze umiejetności, przyjemność jest tego często daleką pochodną, a chodzi o to by w kolejne wakacje jeździło nam się jeszcze przyjemniej ;-)

I takie mając założenia sądzę - że Stajenny i Duchowa mówią po prostu o różnych rodzajach/celach jazd rekreacyjnych. I każde ma rację. I jedno drugiego nie wyklucza.

Melduję, że też prowadziłam jazdy w terenie dla totalnych zieleńców na wakacjach, przy założeniach, że: 1. koń dla zieleńca jest sprawdzony i bezpieczny. 2. jedzie pomiędzy innymi doświadczonymi jeźdźcami i końmi. 3. teren jest doskonale znany koniom i prowadzącemu i potencjalnie mało nieprzewidzianych zdarzeń w nim spotkamy. 4. sprawdziłam zieleńca co do jego podejścia do konia i idei jazdy, i wiem, że potraktuje to jako "przewiezienie" i nie będzie kombinował, ergo nie zrobi koniowi kuku. 5 i NAJWAŻNIEJSZE - uświadomiłam zieleńcowi, i wiem że przyjął to do wiadomości, że nie umie jeździć, że sam z koniem sobie by nie poradził, że ta przejeżdżka jest przedsmakiem czegoś, co może osiągnąć przez długie klepanie tyłka na ujeżdżalni, ale tylko jeśli będzie miał samozaparcie do klepania pupci w siodle po urlopie.
Jeśli punkt piąty nie został spełniony - pozwalałam koniowi udowodnić na okrąglaku, że jeździec sobie nie radzi.... jeździec sam wówczas rezygnował z terenu. 8)
Natomiast przy prowadzeniu jazd regularnych, typu szkółka - wyjazd w teren następował z reguły po kilkudziesięciu jazdach na ujeżdżalni.... ale już wtedy nie musiałam aż tak dbać o bezpieczeństwo tegoż jeźdźca, bo był lepiej przygotowany do jazdy w terenie.
Jednak będę twierdzić, że obaj - i ten zieleniec i ten po wyklepaniu na ujeżdżalni swojego - mieli jazdy w terenie BEZPIECZNE, na tyle na ile jazda w terenie może być bezpieczna. Na ile wogóle jazda konna jest bezpieczna :lol:


<t></t>

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
10-05-2009, 07:18 AM #19
Zgadzam się z nirwaną Smile Są miejsca na świecie gdzie wsadza się tych , jak nirwana ich nazwała, zieleńców , na konie , podobnie jak wsadza się ludzi na wielbłądy (pod piramidami), czy na słonie ( gdzieś w Tajlandii). Wsadza się po to by "zobaczyli świat" z wysokości grzbietu zwierzęcia i poczuli trochę emocji , a czasmi nawet "narobili w gacie". "Zieleńce " za to właśnie płacą. Oczywiście odpowiedzialność za ich bezpieczństwo spoczywa na oranizatorach takiej zabawy i to oni powinni zadbać o to by konie , wielbłądy , czy słonie wiedziały na czym polega ich zadanie i potrafiły je wykonać ,tak by nie "uszkodzić" zieleńca :wink: . Tego typu "jazda " to po prostu "podróżowanie" na grzbiecie zwierzaka , czy bezpieczne ? A czy podróżowanie samochodem nie jest często niebezpieczne ? szczególnie na naszych drogach :wink:

<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>
Wojciech Mickunas
10-05-2009, 07:18 AM #19

Zgadzam się z nirwaną Smile Są miejsca na świecie gdzie wsadza się tych , jak nirwana ich nazwała, zieleńców , na konie , podobnie jak wsadza się ludzi na wielbłądy (pod piramidami), czy na słonie ( gdzieś w Tajlandii). Wsadza się po to by "zobaczyli świat" z wysokości grzbietu zwierzęcia i poczuli trochę emocji , a czasmi nawet "narobili w gacie". "Zieleńce " za to właśnie płacą. Oczywiście odpowiedzialność za ich bezpieczństwo spoczywa na oranizatorach takiej zabawy i to oni powinni zadbać o to by konie , wielbłądy , czy słonie wiedziały na czym polega ich zadanie i potrafiły je wykonać ,tak by nie "uszkodzić" zieleńca :wink: . Tego typu "jazda " to po prostu "podróżowanie" na grzbiecie zwierzaka , czy bezpieczne ? A czy podróżowanie samochodem nie jest często niebezpieczne ? szczególnie na naszych drogach :wink:


<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
10-05-2009, 09:43 AM #20
dodam jeszcze jedno tylko zdanko:
Stajenny tak serio to SUER, ze masz takie mozliwosci uczyc sie u dobrych ternerow, jezdzic na konsulatacje itp. JESTEM ZA...popieram i podziwiam.
Ale nie kazdy ma takie mozliwosci, z roznych przyczyn...pozwol tym innym na to, zeby szli troche inna droga.
I...trzymaj za nich kciuki , zeby nie zgineli na konskiej drodze, tej realnej i tej metaforycznej. Big Grin

a Ty Nirwanko jak sie rozgadals..nareszcie..buziaki!
Do Twoich punkcikow dorzucilabym jeszcze jeden warunek: konie nie powinny isc pod zielencami poza sezonem.. Bo w sezonie jak sa juz wychodzone, i pomeczone troche to byle co ich z rownowagi tez nie wyprowadzi.
Ale to wiedza ci ktorzy ukladaja takie konie pod wozenie ludziow.

<t></t>
Lutejaxx
10-05-2009, 09:43 AM #20

dodam jeszcze jedno tylko zdanko:
Stajenny tak serio to SUER, ze masz takie mozliwosci uczyc sie u dobrych ternerow, jezdzic na konsulatacje itp. JESTEM ZA...popieram i podziwiam.
Ale nie kazdy ma takie mozliwosci, z roznych przyczyn...pozwol tym innym na to, zeby szli troche inna droga.
I...trzymaj za nich kciuki , zeby nie zgineli na konskiej drodze, tej realnej i tej metaforycznej. Big Grin

a Ty Nirwanko jak sie rozgadals..nareszcie..buziaki!
Do Twoich punkcikow dorzucilabym jeszcze jeden warunek: konie nie powinny isc pod zielencami poza sezonem.. Bo w sezonie jak sa juz wychodzone, i pomeczone troche to byle co ich z rownowagi tez nie wyprowadzi.
Ale to wiedza ci ktorzy ukladaja takie konie pod wozenie ludziow.


<t></t>

Ola Wewiórska

Senior Member

301
10-05-2009, 05:21 PM #21
PIerwszy raz do wspomnianej stajni trafiłam ucząc się jeszcze w szkole średniej. jeździłam wtedy jakies 5 lat,rekreacyjnie, w ośrodku, który cieszył się wtedy dośc dobrą opinią itd wydawało mi się że dużo potrafię.... dzięki tamtym koniom dowiedziałam się wiele nowego o sobie i o jeździe konnej. nauczyłam sie też dużo pokory i tego, że nie zawsze człowiek na grzbiecie konia ma rację, mimo że może mu się tak wydawac. Dzieki tamtym koniom robiułam rzeczy, na które nigdy bym się nie odważyła , zaufałam im i ich doświadczeniu. teraz wiem, że pewne rzeczy rzeczywiście da sie zrobić ale żeby było to bezpieczne przede wszystkim koń musi być do tego przygotowany - fizycznie i psychicznie ( na takie jazdy jak tam nigdy nie odważyłabym się na moim własnym koniu bo.... po prostu nie jest i nigdy nie będzie na to gotowy). Widziałam też wtedy osoby, które nie miały nigdy wcześniej okazji wsiąść na konia. Wsiadły na krótki spacerek, na lonżę, załapały podstawy i jesli potrafiły względnie utrzymac równowagę i miały na to ochote jechało się z nimi w teren, na spokojnym doświadczonym koniu. Człowiek taki powoli uczył się co kiedy robić i nagle po "turnusie" okazywało sie ze zupełni e"bezpoleśnie" i jaos tak "naturalnie" i łatwo nauczył sie tego czego wiele osób uczy sie dłuuuugo drepczac na lonży a potem na ujeżdżalni w kółko....
Powiem też tak, z tego co pamietam, zawsze trudność wyjazdów w teren i wybieranych tras była dostosowywana do poziomu grupy. W tym roku też tak było... ot, jak dla mnie taki sobie spokojny terenik w fajnej scenerii. Pewnei gdybysmy byli sami, pozwolilibyśmy sobie na dużo więcej ale że była z nami grupa mniej doświadczonych jeźdzców szaleństw nie było a było za to dużo zabawy i radochy. Był tez czas na wyjasnienie paru spraw, dlaczego jechać tak a nie inaczej, jak sie zachowac gdy dzieje się to czy owo....i co ważne nie tylko były instrukcje JAK ale także DLACZEGO tak a nie inaczej. Podobnie jest na jazdach prowadzonych na ujeżdżalni- nie tylko jest instrukcja co zrobić by osiągnać określony efekt ale też wyjaśnieie dlaczego akurat używamy pomocy tak a nie inaczej.
Stajenny - anonimowy jesteś Ty ..... i mam wrażenie, że własnie dlatego piszesz w taki a nie inny sposób, nieco zaczepny ( przypominasz mi kogoś....)
Nikt z nas nie napisał, że nauka, szkolenie itd jest bezsensowne. Potrzebne są rozmaite kursy, szkolenia, uprawnienia, weryfikacja umiejętności. jestem osobiście za tym by podnieść poziom kursów instruktorskich, zwłaszcza tych rekreacji ruchowej. Znam zbyt wiele osób które same jeżdżą nazwijmy to przecietnie i niestety kończą te kursy, zdają egzaminy i ....zaczynają tak samo przeciętnie uczyć innych.... Wiem że nie ma konieczności by każdy instruktor był wybitnym jeźdzcem ale chyba powinien umieć PODSTAWY i potrafic wyjaśnić swym uczniom co, dlaczego i po co robić. A żeby taki instruktor mógł to wyjaśnic prawidołowo to musi wiedziec cos o konskiej anatomi, fizjologii, psychice, no i musi sam poczuć swoimi "4 literami" jak to sie wykonuje i co się wtedy dzieje....
Duchowa - zgadzam sę z Toba , że czasem "małolata" która wie i rozumie a do tego ma talent do nauczania innych może zdziałąć dużo więcej niż niejeden instruktor z papierami (oj, wielu nie oddałabym nawet dziecka mojego największego wroga) ale.... jestem jednak przeciwna sytuacjom gdy taka młoda osoba jest jedyną osobą nadzorującą konia i jeźdźca.... tak po prostu, koń to koń a dzieciak nie zawsze sobie z nim poradzi z różnych względów. Może mowie tez tak dlatego ,że dawno temu tez byłam zostawiana sama w sytuacji gdy trzeba bylo kogos uczyć podstaw, lonżować czy prowadzic jazdy rekreacyjne- nie zawsze wiedziam jak się zacowac i zaradzic konkretnemu problemowi jaki powstał.. dzis tez nie zawsze wiem ale jakos łatwiej znaleźć mi rozwiązanie w takiej sytuacji- kilkanaście lat więcej doświadczenia robi swoje.
No a wracając do tematu "weryfikacji" poziomu wielu ośrodków i umiejętności pracujących tam instruktorów...... pozostaje nam chyba wierzyc że kiedyś będzie lepiej i bezpieczniej bo jak na razie nie ma instytucji do której możnaby się zgłosić, ja jej przynajmniej nie znam. Jak zostało powiedziane, dziś jesli nie pasuje ci stajnia i jej poziom po prostu najlepiej ja zmienić. Gorzej jesli nie ma alternatywy....;/

<t></t>
Ola Wewiórska
10-05-2009, 05:21 PM #21

PIerwszy raz do wspomnianej stajni trafiłam ucząc się jeszcze w szkole średniej. jeździłam wtedy jakies 5 lat,rekreacyjnie, w ośrodku, który cieszył się wtedy dośc dobrą opinią itd wydawało mi się że dużo potrafię.... dzięki tamtym koniom dowiedziałam się wiele nowego o sobie i o jeździe konnej. nauczyłam sie też dużo pokory i tego, że nie zawsze człowiek na grzbiecie konia ma rację, mimo że może mu się tak wydawac. Dzieki tamtym koniom robiułam rzeczy, na które nigdy bym się nie odważyła , zaufałam im i ich doświadczeniu. teraz wiem, że pewne rzeczy rzeczywiście da sie zrobić ale żeby było to bezpieczne przede wszystkim koń musi być do tego przygotowany - fizycznie i psychicznie ( na takie jazdy jak tam nigdy nie odważyłabym się na moim własnym koniu bo.... po prostu nie jest i nigdy nie będzie na to gotowy). Widziałam też wtedy osoby, które nie miały nigdy wcześniej okazji wsiąść na konia. Wsiadły na krótki spacerek, na lonżę, załapały podstawy i jesli potrafiły względnie utrzymac równowagę i miały na to ochote jechało się z nimi w teren, na spokojnym doświadczonym koniu. Człowiek taki powoli uczył się co kiedy robić i nagle po "turnusie" okazywało sie ze zupełni e"bezpoleśnie" i jaos tak "naturalnie" i łatwo nauczył sie tego czego wiele osób uczy sie dłuuuugo drepczac na lonży a potem na ujeżdżalni w kółko....
Powiem też tak, z tego co pamietam, zawsze trudność wyjazdów w teren i wybieranych tras była dostosowywana do poziomu grupy. W tym roku też tak było... ot, jak dla mnie taki sobie spokojny terenik w fajnej scenerii. Pewnei gdybysmy byli sami, pozwolilibyśmy sobie na dużo więcej ale że była z nami grupa mniej doświadczonych jeźdzców szaleństw nie było a było za to dużo zabawy i radochy. Był tez czas na wyjasnienie paru spraw, dlaczego jechać tak a nie inaczej, jak sie zachowac gdy dzieje się to czy owo....i co ważne nie tylko były instrukcje JAK ale także DLACZEGO tak a nie inaczej. Podobnie jest na jazdach prowadzonych na ujeżdżalni- nie tylko jest instrukcja co zrobić by osiągnać określony efekt ale też wyjaśnieie dlaczego akurat używamy pomocy tak a nie inaczej.
Stajenny - anonimowy jesteś Ty ..... i mam wrażenie, że własnie dlatego piszesz w taki a nie inny sposób, nieco zaczepny ( przypominasz mi kogoś....)
Nikt z nas nie napisał, że nauka, szkolenie itd jest bezsensowne. Potrzebne są rozmaite kursy, szkolenia, uprawnienia, weryfikacja umiejętności. jestem osobiście za tym by podnieść poziom kursów instruktorskich, zwłaszcza tych rekreacji ruchowej. Znam zbyt wiele osób które same jeżdżą nazwijmy to przecietnie i niestety kończą te kursy, zdają egzaminy i ....zaczynają tak samo przeciętnie uczyć innych.... Wiem że nie ma konieczności by każdy instruktor był wybitnym jeźdzcem ale chyba powinien umieć PODSTAWY i potrafic wyjaśnić swym uczniom co, dlaczego i po co robić. A żeby taki instruktor mógł to wyjaśnic prawidołowo to musi wiedziec cos o konskiej anatomi, fizjologii, psychice, no i musi sam poczuć swoimi "4 literami" jak to sie wykonuje i co się wtedy dzieje....
Duchowa - zgadzam sę z Toba , że czasem "małolata" która wie i rozumie a do tego ma talent do nauczania innych może zdziałąć dużo więcej niż niejeden instruktor z papierami (oj, wielu nie oddałabym nawet dziecka mojego największego wroga) ale.... jestem jednak przeciwna sytuacjom gdy taka młoda osoba jest jedyną osobą nadzorującą konia i jeźdźca.... tak po prostu, koń to koń a dzieciak nie zawsze sobie z nim poradzi z różnych względów. Może mowie tez tak dlatego ,że dawno temu tez byłam zostawiana sama w sytuacji gdy trzeba bylo kogos uczyć podstaw, lonżować czy prowadzic jazdy rekreacyjne- nie zawsze wiedziam jak się zacowac i zaradzic konkretnemu problemowi jaki powstał.. dzis tez nie zawsze wiem ale jakos łatwiej znaleźć mi rozwiązanie w takiej sytuacji- kilkanaście lat więcej doświadczenia robi swoje.
No a wracając do tematu "weryfikacji" poziomu wielu ośrodków i umiejętności pracujących tam instruktorów...... pozostaje nam chyba wierzyc że kiedyś będzie lepiej i bezpieczniej bo jak na razie nie ma instytucji do której możnaby się zgłosić, ja jej przynajmniej nie znam. Jak zostało powiedziane, dziś jesli nie pasuje ci stajnia i jej poziom po prostu najlepiej ja zmienić. Gorzej jesli nie ma alternatywy....;/


<t></t>

tomekpawwaw

Senior Member

380
10-05-2009, 06:33 PM #22
Stajenny Nie nie
piszesz tylko że każdy może wsiąść na konia bez odpowiedniego przygotowania i wyruszyć w beztroską przejażdżkę w teren.I że może być to bezpieczne!!!!!!!!!!

Szkoda że forum to, takimi opiniami szerzy taką ideę.
Zawsze jest wyjście- można na takim forum, gdzie użytkownicy mają poglądy różniące się od nas nie pisać, nie czytać postów i w ogóle tam nie zaglądać.
P.S. Jechać na koniu można się nauczyć w kilka dni, aby jeździć konno trzeba się uczyć nieraz latami . I nie mylmy tu tych dwóch rzeczy

<t></t>
tomekpawwaw
10-05-2009, 06:33 PM #22

Stajenny Nie nie
piszesz tylko że każdy może wsiąść na konia bez odpowiedniego przygotowania i wyruszyć w beztroską przejażdżkę w teren.I że może być to bezpieczne!!!!!!!!!!

Szkoda że forum to, takimi opiniami szerzy taką ideę.
Zawsze jest wyjście- można na takim forum, gdzie użytkownicy mają poglądy różniące się od nas nie pisać, nie czytać postów i w ogóle tam nie zaglądać.
P.S. Jechać na koniu można się nauczyć w kilka dni, aby jeździć konno trzeba się uczyć nieraz latami . I nie mylmy tu tych dwóch rzeczy


<t></t>

kasztanka:)

Junior Member

3
10-09-2009, 02:12 PM #23
Dobrze że poruszono ten temat... Sama zastanawiałam się czy jest jakaś instytucja kontrolująca stan wyszkolenia instruktorów, koni no i w ogóle warunki w ośrodkach jeździeckich, których jest teraz co raz więcej,ale... no niestety w wielu znich przekazywana wiedza młodym adeptom jazdy konno jest niepełna bądź ( z czym się sama spotkałam) wręcz nieprawidłowa. Sama miałam do czynienia z takim ośrodkiem gdzie konie byly zestresowane, gryzły, kopały, brykały itp. ale nikt na to nie zwracał uwagi, wszyscy wmawiali mi że tak ma być i ,że jeżeli sie na takich koniach jeździć nie potrafi ,to już można dać sobie spokój z jeździectwem. Na szczęście w wakacje miałam okazję jeździć w malutkiej, prywatnej stajence i tam dopiero poczulam,jaką przyjemnością może być jazda konna na spokojnych i przede wszystkim szczęśliwych koniach Smile pod okiem dobrego, znającego się na rzeczy instruktora Smile Uważam że powinna powstać jakaś instytucja, która kontrolowałaby stan ośrodków jeździeckich... bo moim zdaniem sytuacja polskich szkółek jest makabryczna (oczywiście mowię to w sensie ogólnym i nie wykluczam tego że istnieją dobre ośrodki z dobrymi fachowcami :wink: )

<t></t>
kasztanka:)
10-09-2009, 02:12 PM #23

Dobrze że poruszono ten temat... Sama zastanawiałam się czy jest jakaś instytucja kontrolująca stan wyszkolenia instruktorów, koni no i w ogóle warunki w ośrodkach jeździeckich, których jest teraz co raz więcej,ale... no niestety w wielu znich przekazywana wiedza młodym adeptom jazdy konno jest niepełna bądź ( z czym się sama spotkałam) wręcz nieprawidłowa. Sama miałam do czynienia z takim ośrodkiem gdzie konie byly zestresowane, gryzły, kopały, brykały itp. ale nikt na to nie zwracał uwagi, wszyscy wmawiali mi że tak ma być i ,że jeżeli sie na takich koniach jeździć nie potrafi ,to już można dać sobie spokój z jeździectwem. Na szczęście w wakacje miałam okazję jeździć w malutkiej, prywatnej stajence i tam dopiero poczulam,jaką przyjemnością może być jazda konna na spokojnych i przede wszystkim szczęśliwych koniach Smile pod okiem dobrego, znającego się na rzeczy instruktora Smile Uważam że powinna powstać jakaś instytucja, która kontrolowałaby stan ośrodków jeździeckich... bo moim zdaniem sytuacja polskich szkółek jest makabryczna (oczywiście mowię to w sensie ogólnym i nie wykluczam tego że istnieją dobre ośrodki z dobrymi fachowcami :wink: )


<t></t>

Nora Borodziej

Member

119
10-13-2009, 10:19 PM #24
Właśnie, wrócmy do meritum: jak wygląda prawnie odpowiedzialnosc instruktora kiedy np pozwoli jakimś dziewczynkom prowadzic komuś jazdę i się coś stanie? ktoś wie?

<t></t>
Nora Borodziej
10-13-2009, 10:19 PM #24

Właśnie, wrócmy do meritum: jak wygląda prawnie odpowiedzialnosc instruktora kiedy np pozwoli jakimś dziewczynkom prowadzic komuś jazdę i się coś stanie? ktoś wie?


<t></t>

Julia Bartczak

Junior Member

38
11-03-2009, 09:18 AM #25
ehhh, niestety w Polsce nic nie działa jak powinno... Mnie się zawsze wydawało, że skoro gdzieś tam (kuratorium? związek? nie wiem, ale z tego co wiem, to sie zgłasza i to nie tylko do rejestru firm jako działalność gospodarczą, jak każda inna) rejestruje się klub czy ośrodek rekreacji jeździeckiej czy szkółkę to chyba ta instytucja ma prawo kontrolować, co i jak. Tak jak każdy inny klub sportowy może być skontrolowany pod kątem właśnie adekwatności uprawnien osób prowadzących i warunków, w jakich odbywają się zajęcia. A czy są kontrole tego rodzaju, to już inna sprawa...

A już na pewno, jeśli chodzi o złe traktowanie zwierząt można wezwać po prostu policje i weta na interwencję, tak jak np. do transportów się wzywa. Inna sprawa, że najprawdopodobniej niewiele to zmieni, o ile w ogóle potraktowane zostanie poważnie takie zgłoszenie, bo niestety w naszym kraju dopoki krew sie nie leje i psy nie wylatuja oknami, albo nie są żywcem palone to władze mają to gdzieś... Sad

Jeśli idzie o ubezpieczenia to pracując w rekreacji można (i chyba każdy z nas to zrobi dla właśnego spokoju) się ubezpieczyc od odpowiedzialności cywilnej. Już co prawda nie pamietam jak to było sformułowane tj to chyba podchodziło pod sport ekstremalny (haha), w każdym razie wg tego co mówił agent ubezpieczeniowy, u którego taką umowę zawierałam obejmowało zarówno opłatę za szkody, które poniósł jeździec, szkody, które poniósł koń, ale też odszkodowanie za to, co koń nabroił, czyli np. koń się płoszy idąc ze stajni na ujeżdżalnie, przewraca dziecko, które łamie rekę i ucieka, kopiąc w zaparkowanego niopodal mercedesa, kalecząc sie przy tym w nogę. Wszystko pokrywa oc, ale jak to z ubezpieczeniami bywa, lepiej dokładnie się dowiadywać. Z reszta ten agent miał duży problem z wybraniem odpowiedniej polisy, bo papiery mam z rekreacji ruchowej, a on osobno miał polisy na rekreacje, sport, hipoterapie, etc no i jakby podpisać nie tę, pod którą podlega taki instruktor to cała polisa nieważna... Potwornie to skomplikowane było... 8)

Co do odpowiedzialności to najlepiej byłoby jakiegoś prawnika spytać. Ale chyba zależy tez od tego jak sformułowana jest umowa, na podstawie której prowadzi się jazdy... o prace i zlecenie zobowiązuje osobe do samodzielnego wykonania pracy, a w przypadku umowy o dzieło osoba moze zlecic prace komus innemu, z tego co pamietam. Z tym, ze nie sadze by ktos jako instruktor czy trener pracował na umowe o dzieło Tongue Zatem jeśli dajesz do poprowadzenia jazde komuś, kto nie ma papierów i coś sie stanie - Twoja pełna odpowiedzialność jako instruktora i to chyba jeszcze z dodatkowym zarzutem o niedopełnienie obowiązków. Ale widziałam też takie stajnie, w których w ogóle "instruktorką" była dziewczyna bez jakichkolwiek uprawnien, która nawiasem mówiąc radziła sobie z końmi gorzej niż niejeden klient. A ponieważ stajnia figuruje jeko rekreacyjna to już w razie wypadku problem wlaściciela stajni - organizatora rekreacji, ze nie zapewnil wykwalifikowanej kadry. A czy taka osóbka bez uprawnień ponosi w tym momencie jakiekolwiek konsekwencje nie mam pojęcia, ale musiałaby być do postawienia zarzutów jakaś podstawa... bo w sumie to jest z punktu widzenia prawa tylko koleżanka jeżdżących, stojąca na ujeżdzalni i dająca im rady...

wybaczcie, ze tak się rozpisałam...

a, i jeszcze tak dla ciekawości: http://www.kwiatkonie.pl/mysli.htm to chyba o tę stajnię chodziło w powyższej dyskusji, ale nie po to tu wrzucam lik, żeby jakąs nagonkę robić czy reklamę, bo nigdy tam nie byłam, więc się nie wypowiadam; zainteresował mnie po prostu ten fragment strony, przemyślenia, które tam się znalazły... (swoją drogą forma chwilami pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi o kulturę wypowiedzi...)

<t>poprzednio Jula</t>
Julia Bartczak
11-03-2009, 09:18 AM #25

ehhh, niestety w Polsce nic nie działa jak powinno... Mnie się zawsze wydawało, że skoro gdzieś tam (kuratorium? związek? nie wiem, ale z tego co wiem, to sie zgłasza i to nie tylko do rejestru firm jako działalność gospodarczą, jak każda inna) rejestruje się klub czy ośrodek rekreacji jeździeckiej czy szkółkę to chyba ta instytucja ma prawo kontrolować, co i jak. Tak jak każdy inny klub sportowy może być skontrolowany pod kątem właśnie adekwatności uprawnien osób prowadzących i warunków, w jakich odbywają się zajęcia. A czy są kontrole tego rodzaju, to już inna sprawa...

A już na pewno, jeśli chodzi o złe traktowanie zwierząt można wezwać po prostu policje i weta na interwencję, tak jak np. do transportów się wzywa. Inna sprawa, że najprawdopodobniej niewiele to zmieni, o ile w ogóle potraktowane zostanie poważnie takie zgłoszenie, bo niestety w naszym kraju dopoki krew sie nie leje i psy nie wylatuja oknami, albo nie są żywcem palone to władze mają to gdzieś... Sad

Jeśli idzie o ubezpieczenia to pracując w rekreacji można (i chyba każdy z nas to zrobi dla właśnego spokoju) się ubezpieczyc od odpowiedzialności cywilnej. Już co prawda nie pamietam jak to było sformułowane tj to chyba podchodziło pod sport ekstremalny (haha), w każdym razie wg tego co mówił agent ubezpieczeniowy, u którego taką umowę zawierałam obejmowało zarówno opłatę za szkody, które poniósł jeździec, szkody, które poniósł koń, ale też odszkodowanie za to, co koń nabroił, czyli np. koń się płoszy idąc ze stajni na ujeżdżalnie, przewraca dziecko, które łamie rekę i ucieka, kopiąc w zaparkowanego niopodal mercedesa, kalecząc sie przy tym w nogę. Wszystko pokrywa oc, ale jak to z ubezpieczeniami bywa, lepiej dokładnie się dowiadywać. Z reszta ten agent miał duży problem z wybraniem odpowiedniej polisy, bo papiery mam z rekreacji ruchowej, a on osobno miał polisy na rekreacje, sport, hipoterapie, etc no i jakby podpisać nie tę, pod którą podlega taki instruktor to cała polisa nieważna... Potwornie to skomplikowane było... 8)

Co do odpowiedzialności to najlepiej byłoby jakiegoś prawnika spytać. Ale chyba zależy tez od tego jak sformułowana jest umowa, na podstawie której prowadzi się jazdy... o prace i zlecenie zobowiązuje osobe do samodzielnego wykonania pracy, a w przypadku umowy o dzieło osoba moze zlecic prace komus innemu, z tego co pamietam. Z tym, ze nie sadze by ktos jako instruktor czy trener pracował na umowe o dzieło Tongue Zatem jeśli dajesz do poprowadzenia jazde komuś, kto nie ma papierów i coś sie stanie - Twoja pełna odpowiedzialność jako instruktora i to chyba jeszcze z dodatkowym zarzutem o niedopełnienie obowiązków. Ale widziałam też takie stajnie, w których w ogóle "instruktorką" była dziewczyna bez jakichkolwiek uprawnien, która nawiasem mówiąc radziła sobie z końmi gorzej niż niejeden klient. A ponieważ stajnia figuruje jeko rekreacyjna to już w razie wypadku problem wlaściciela stajni - organizatora rekreacji, ze nie zapewnil wykwalifikowanej kadry. A czy taka osóbka bez uprawnień ponosi w tym momencie jakiekolwiek konsekwencje nie mam pojęcia, ale musiałaby być do postawienia zarzutów jakaś podstawa... bo w sumie to jest z punktu widzenia prawa tylko koleżanka jeżdżących, stojąca na ujeżdzalni i dająca im rady...

wybaczcie, ze tak się rozpisałam...

a, i jeszcze tak dla ciekawości: http://www.kwiatkonie.pl/mysli.htm to chyba o tę stajnię chodziło w powyższej dyskusji, ale nie po to tu wrzucam lik, żeby jakąs nagonkę robić czy reklamę, bo nigdy tam nie byłam, więc się nie wypowiadam; zainteresował mnie po prostu ten fragment strony, przemyślenia, które tam się znalazły... (swoją drogą forma chwilami pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi o kulturę wypowiedzi...)


<t>poprzednio Jula</t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
11-03-2009, 09:43 AM #26
Z przepisami nie ma problemu, bo są jasne. Każdy kto prowadzi działalność w ramach kultury fizycznej (nie koniecznie działalność gospodarcza) musi zapewnić bezpieczeństwo. Każdy kto prowadzi jazdy musi mieć uprawnienia. Odpowiedzialność jest dwojaka - karna i cywilna. I tyle.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
11-03-2009, 09:43 AM #26

Z przepisami nie ma problemu, bo są jasne. Każdy kto prowadzi działalność w ramach kultury fizycznej (nie koniecznie działalność gospodarcza) musi zapewnić bezpieczeństwo. Każdy kto prowadzi jazdy musi mieć uprawnienia. Odpowiedzialność jest dwojaka - karna i cywilna. I tyle.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Julia Bartczak

Junior Member

38
11-03-2009, 09:59 AM #27
A i jeszcze o poziomie instruktorów, chociaż to chyba w innym temacie powinno się znależć, ale ponieważ juz tu o tym parę słów padło, pozwolę sobie rozwinąc off topa :roll: Bo powiem Wam szczerze, że to, co pisze Ola, o tym, że poziom umiejętności i wiedzy zcęsto jest niedostateczny, to niestety święta prawda Sad i tak sobie myślę, że może te uprawniena nie powinny być przyznawane dożywotnio, jak teraz tylko powinny wymagac odświeżenia co kilka lat np poprzez udział w kursie doszkalającym, niekoniecznie zakończonym egzaminem. Przecież nawet z punktu widzenia nauczania jako takiego, ze względu na rozwój pedagogiki i innych nauk luźno związanych z nauczaniem, fajnie byłoby uzupełniać swoją wiedzę i co ważne wymieniać się doświadczeniami z innymi instruktorami, trenerami. Gdyby ktoś kiedyś organizował taki kurs z przyjemnością wzięłabym udział, bo w sumie w czasie, gdzy uczyłam troszeczkę naprawdę mnóstwo pytań przyszło mi do głowy i chętnie wzięłabym udziłał w takiej "burzy mózgów", kto, jak i z jakimi problemami sobi radzi w pracy instruktora rekreacji właśnie. I tej codziennej, mającej więcej nauczyć i tej wakacyjnej ukierunkowanej przede wszytskim na radość z obcowania z koniem i natura.
Dobrym pomysłem byłyby na pewno obowiązkowe staze po kursach, nadających uprawnieina, po odbyciu ktorych dopiero moznaby prowadzic zajecia samodzielnie. bo tak to idziesz do ludzi tak naprawde bez zadnego doswiadczenia, np z zielńcami... bo przeceiz na kursie (przynajmniej ja tak miałam) prowadziło sie jazdy innym jego uczestnikom. No to nawet jak udawali pocztakujaćego to juz wiedzieli czym jest anglezowanie i wiele problemów nie miało szansy "wyjść"...

A jeśli chodzi o te młode osoby, co często znają temat i umieją wytłaumaczyć, a nie mają uprawnień - wiadomo, przepisy są jasne - zeby byc instruktorem trzeba miec mature. ale moze gdyby było cos takeigo jak "kandydat na instruktora"? czyli osoba po np. 17 roku życia, jeżdżaca min. (na przykład) 5 lat, prowadząca zajecia/częśc zajęć POD STAŁYM NADZOREM instruktora bedz trenera? mozna by w ten sposob kształcic naprawde niezla kadre, rownoczesnie nie narazajac jezdzcow na prace z osoba bez uprawnien i siebie na niejasne sytuacje w razie W.

<t>poprzednio Jula</t>
Julia Bartczak
11-03-2009, 09:59 AM #27

A i jeszcze o poziomie instruktorów, chociaż to chyba w innym temacie powinno się znależć, ale ponieważ juz tu o tym parę słów padło, pozwolę sobie rozwinąc off topa :roll: Bo powiem Wam szczerze, że to, co pisze Ola, o tym, że poziom umiejętności i wiedzy zcęsto jest niedostateczny, to niestety święta prawda Sad i tak sobie myślę, że może te uprawniena nie powinny być przyznawane dożywotnio, jak teraz tylko powinny wymagac odświeżenia co kilka lat np poprzez udział w kursie doszkalającym, niekoniecznie zakończonym egzaminem. Przecież nawet z punktu widzenia nauczania jako takiego, ze względu na rozwój pedagogiki i innych nauk luźno związanych z nauczaniem, fajnie byłoby uzupełniać swoją wiedzę i co ważne wymieniać się doświadczeniami z innymi instruktorami, trenerami. Gdyby ktoś kiedyś organizował taki kurs z przyjemnością wzięłabym udział, bo w sumie w czasie, gdzy uczyłam troszeczkę naprawdę mnóstwo pytań przyszło mi do głowy i chętnie wzięłabym udziłał w takiej "burzy mózgów", kto, jak i z jakimi problemami sobi radzi w pracy instruktora rekreacji właśnie. I tej codziennej, mającej więcej nauczyć i tej wakacyjnej ukierunkowanej przede wszytskim na radość z obcowania z koniem i natura.
Dobrym pomysłem byłyby na pewno obowiązkowe staze po kursach, nadających uprawnieina, po odbyciu ktorych dopiero moznaby prowadzic zajecia samodzielnie. bo tak to idziesz do ludzi tak naprawde bez zadnego doswiadczenia, np z zielńcami... bo przeceiz na kursie (przynajmniej ja tak miałam) prowadziło sie jazdy innym jego uczestnikom. No to nawet jak udawali pocztakujaćego to juz wiedzieli czym jest anglezowanie i wiele problemów nie miało szansy "wyjść"...

A jeśli chodzi o te młode osoby, co często znają temat i umieją wytłaumaczyć, a nie mają uprawnień - wiadomo, przepisy są jasne - zeby byc instruktorem trzeba miec mature. ale moze gdyby było cos takeigo jak "kandydat na instruktora"? czyli osoba po np. 17 roku życia, jeżdżaca min. (na przykład) 5 lat, prowadząca zajecia/częśc zajęć POD STAŁYM NADZOREM instruktora bedz trenera? mozna by w ten sposob kształcic naprawde niezla kadre, rownoczesnie nie narazajac jezdzcow na prace z osoba bez uprawnien i siebie na niejasne sytuacje w razie W.


<t>poprzednio Jula</t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
11-03-2009, 10:12 AM #28
A ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem kolejnych utrudnień, kolejnych szczebli i następnych egzaminów. Prktyka pokazuje, że to nie działa! Staże? Gdzie? A cy tylko zawodowi instruktorzy mogą mieć uprawnienia? A co z całą masą amotorów, czy absolwentów AWF? Nie tędy droga! Droga wiedzie przez systematyczne szkolenie, dostarczanie rzetelnej wiedzy i sport. Realna rywalizacja pokazuje prawdziwy stan wyszkolenia.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
11-03-2009, 10:12 AM #28

A ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem kolejnych utrudnień, kolejnych szczebli i następnych egzaminów. Prktyka pokazuje, że to nie działa! Staże? Gdzie? A cy tylko zawodowi instruktorzy mogą mieć uprawnienia? A co z całą masą amotorów, czy absolwentów AWF? Nie tędy droga! Droga wiedzie przez systematyczne szkolenie, dostarczanie rzetelnej wiedzy i sport. Realna rywalizacja pokazuje prawdziwy stan wyszkolenia.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
11-03-2009, 10:41 AM #29
a u nas PRAWO w ogole jakos dziala, w sensie skutecznosci?, co Spahis??? Big Grin
Mialam przyjemnosc byc swiadkiem w pewnej sprawie ostatnio w Sadzie, no i gadam , gadam cos tam do Sedzi..a on w pewnym momencie przerywa mi zaskoczony: A to pani wierzy jeszcze w wymiar sprawiedliwosci!!!!??

jak kiwnęlam głową, ze TAK..no bo co mialam powiedziec /ze jasne, ze juz nie wierze! haha/
to facet o malo nie spadl z krzesla ...tak swoja droga zaskoczyla mnie taka postawa. Ale to pewno dlatego, ze nigdy wczesniej nie bywałam w sądach.

Najskuteczniejsze jest chyba prawo w wydaniu Anny Marii Wesołowskiej, jak cos to do niej w sprawie tych zaniedban.. :lol: .
to tak jak Szpital na preryferiach -o, tam udala sie reforma słuzby zdrowia! I nawet mozna sie leczyc w cieplarnianych warunkach.
. Daltego ja swiat staram sie uzdrawiac zaczynajac od siebie....duuzo jest zawsze do zrobienia na wlasnym podworku. Co tam bede krytykowac kilka jakichs kupek pod cudza stajnia, jezeli mam czasami wiecej pod wlasna!

<t></t>
Lutejaxx
11-03-2009, 10:41 AM #29

a u nas PRAWO w ogole jakos dziala, w sensie skutecznosci?, co Spahis??? Big Grin
Mialam przyjemnosc byc swiadkiem w pewnej sprawie ostatnio w Sadzie, no i gadam , gadam cos tam do Sedzi..a on w pewnym momencie przerywa mi zaskoczony: A to pani wierzy jeszcze w wymiar sprawiedliwosci!!!!??

jak kiwnęlam głową, ze TAK..no bo co mialam powiedziec /ze jasne, ze juz nie wierze! haha/
to facet o malo nie spadl z krzesla ...tak swoja droga zaskoczyla mnie taka postawa. Ale to pewno dlatego, ze nigdy wczesniej nie bywałam w sądach.

Najskuteczniejsze jest chyba prawo w wydaniu Anny Marii Wesołowskiej, jak cos to do niej w sprawie tych zaniedban.. :lol: .
to tak jak Szpital na preryferiach -o, tam udala sie reforma słuzby zdrowia! I nawet mozna sie leczyc w cieplarnianych warunkach.
. Daltego ja swiat staram sie uzdrawiac zaczynajac od siebie....duuzo jest zawsze do zrobienia na wlasnym podworku. Co tam bede krytykowac kilka jakichs kupek pod cudza stajnia, jezeli mam czasami wiecej pod wlasna!


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
11-03-2009, 11:07 AM #30
Ja też jestem za tym żeby zaczynać od siebie. A co do wymiaru sprawiedliwości, to nie jest tak źle. Oczywiście są problemy, ale też nie przesadzajmy.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
11-03-2009, 11:07 AM #30

Ja też jestem za tym żeby zaczynać od siebie. A co do wymiaru sprawiedliwości, to nie jest tak źle. Oczywiście są problemy, ale też nie przesadzajmy.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Strony (3): Wstecz 1 2 3 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości