Jaja gzów
Jaja gzów
Od kilku dni zauważyłam na sierści swoich koni żółte jaja gzów na przednich nogach. Usuwam je przez wycinanie razem z kawałkami sierści, jest to dość uporczywe... tym bardziej że na drugi dzień znów jest mnóstwo tych jaj...
Macie na to jakąś metodę? Walczycie z tym czy tylko odrobaczanie na gza (na przełomie grudnia i stycznia)?
Jakieś rady, spostrzeżenia??
Podobno potraktowanie jaj ciepłą wodą może być skuteczne - nie wiem w jaki sposób. Inna metoda to ciepła woda z octem. Ponoć ocet ma niszczyć "skorupkę" jaj i je zabijać. Ile w tym prawdy to nie wiem, ale po posmarowaniu za pomocą szmatki roztworem wody z octem łatwiej schodzą z sierści (ja usuwam nożykiem).
ja sciagam je poprostu palcami bez wycinania . co do sposobow zeby sie nie pojawialy o niestety chyba zaden nie zadzialal z 100%
poddalam sie poza oczywiscie zdrapywaniem ich i pozostalo odrobaczenie na jesien
Czy spotkaliscie sie moze z problemem gzow bydlecych pod skora konia? jak mozna zapobiegac zeby gzy nie skladaly jaj pod skora. ? co robic jak juz zlozyly? czy wyciskac ? jesli tak to jak potem o ta ranke dbac?
pomijam kwestie odrobaczen bo to podstawa ale jesli mimo odrobaczen pojawiaja sie problemy.
chcialabym uzyskac wszelkich informacji na ten temat bo szukalam na necie i znalazlam jedynie pobieznie
dziekuje
bardzo ważne jest po okresie pastwiskowym(czyt.kiedy pogoda uniemożliwia muchom latanie i składanie jaj) odrobaczenie koni środkiem który działa na larwy gzów.To najskuteczniejszy sposób na walkę z gzami.Skoro są jajka na koniu jest duże prawdopodobieństwo że przedostaną się do organizmu naszego konia.Dlatego należy w tym okresie odrobaczyć konia.
Pozdrawiam
Co do samego pozbywania się jaj z futra, to sprawdza mi się jednorazowa maszynka do golenia i przesuwanie nią z włosem. Może być tępa. Jak się przesuwa z włosem, to nie goli, futro zostaje, jajka się zdejmuje.
Raz mi się zdarzyło, że konie miały larwy gzów pod skórą. Wet dał mi jakiś proszek do rozpuszczenia w wodzie i wcierania w te gulki dwa razy dziennie. Miało to wytruć larwy, i jakby je zasuszyć. I tak było - smarowałam chyba tydzień, potem gulki zaczęły się zmniejszać, i znikły całkowicie. Ran nie było. Niestety, ponieważ to było dawno temu, nie pamiętam, jak ten proszek się nazywał :?