Młody koń - tysiąc problemów
Młody koń - tysiąc problemów
Martuś , bardzo powoli oswajać ją z czaprakiem i siodłem, po prostu wkładać jej na chwilę siodło, a potem odstawiać do stajni albo na padok, żeby nie miała złych skojarzeń. :*
Martuś , bardzo powoli oswajać ją z czaprakiem i siodłem, po prostu wkładać jej na chwilę siodło, a potem odstawiać do stajni albo na padok, żeby nie miała złych skojarzeń. :*
Dzisiaj naprawde odkrylam na czym polega problem mojego konia. Załozylam jej derke i przelążowałam a potem postanowiłam wsiasc. Klacz stała spokojnie przy wsiadaniu, na jezdzie tez byla spokojna i rozluzniona. Potem zsiadlam, przynioslam sidło i poduszkę, klacz ledwo na to spojrzała inadal stała spokojnie. Założyłam siodło, ale jej postawa nie zmieniła się. Nagrodziłam ją i zostawiłam na kilka minut, jednak wciąż stała spokojnie, nie wykazywała żadnych objawów lęku czy agresji.
Doszłam do wniosku, że problemem jest tylko i wyłącznie popręg. Na dźwięk jego sprzączek, dotyk, widok, klacz staje się bardzo nerwowa. Kojarzy jej się chyba z jakimś bólem albo dyskomfortem. Zastanawiam się nad kupieniem futerka na popręg, może gdy klacz poczuje jego miękki i przyjemny dotyk, zmieni nastawienie. Będę oczywiście cierpliwie i powoli próbowała zwalczać jej problem, bo naprawdę jestem w stanie poświęcić wszystko dla tego cudownego konia.
Chciałabym się jeszcze poradzić w sprawie kopyt. Kobyłka ma bardzo słabe przednie kopytka, łamliwe, często się strzępią. Teraz doszedł problem zgniłych strzałek. Mam zamiar zacząć stosować biotynę, jednak chciałabym też podkuć klacz. Nigdy jeszcze nie była kuta, a strugana tylko 2 razy. Ostatnio nie wiadomo dlaczego nie chce podawac przednich nóg. Zachowuje się nieco panicznie i zastanawiam się czy może czyszczenie tych kopyt sprawia jej jakiś ból. Z tylnimi nie ma żadnego problemu. Nie wiem, czy jest to jej kolejna złośliwość, czy naprawde coś jest nie tak.
Wielkie dzięki za dotychczasową pomoc, mam nadzieję, że jeszcze coś mi poradzicie ;* ;D
Po pierwsze konie nie bywają złośliwe, zatem podawanie przednich nóg raczej nie wiąże się ze złośliwością. Jeśli klaczy gniją strzałki, możliwe, że czyszczenie sprawia jej dyskomfort. Przede wszystkim zadbaj o czystość (suchość) ściółki - od tego trzeba w takim przypadku należy zacząć. Warto również zainwestować w dobry preparat eliminujący gnicie - u mnie świetnie sie sprawdza Veredus Villate, ale na rynku jest więcej tego typu preparatów. Bazują one na kwasie octowym i siarczanie miedzi. Oba te składniki zwalczają bakterie i grzyby powodujące gnicie.
W kwestii podkucia - poradź się dobrego podkuwacza. Kucie młodego, niewiele pracującego konia z reguły mija się z celem. Co więcej niestety idzie zima, a podkuty koń na zmarzniętej, śliskiej ziemi, czy śliskim błocie, bez haceli - to nie jest najlepszy pomysł... Z drugiej strony koń na wybiegu z wkręconymi hacelami również nie jest dobrym rozwiązaniem... Może warto zmienić sposób werkowania i - jak wspomiałaś zastosować porządne preparaty wspomagające odbudowę puszki kopytowej - tu radzę zainwestować w preparaty drogie, ale skuteczne, bo podawanie tanich suplementów niejednokrotnie kompletnie nic nie daje. Można też wspomóc konia podając mielone i parzone siemię lniane, lub nie mielone, ale gotowane. I tu istotna jest częstotliwość - efekt podawania widać przy codziennym stosowaniu, standardowe podawanie raz w tygodniu nie będzie równie korzystne.
Dobrze że znalazłaś problem. Ja jednak sugerowałbym, żebyś po pierwsze kupiła popręg z gumami, a po drugie zaczęła bardzo powoli przyzwyczajać do ucisku. Najpierw proponuję, żeby założyć siodło tylko o tyle żeby się trzymało, a potem co dwa dniu dociągnij jedną dziurkę.
Brak akceptacji dla popręgu to normalna sprawa, zwłaszcza na początku. Niestety koń już się wystraszył. Sugerowałbym żebyś wróciła do etapu lonży z siodłem bez strzemion. Dopiero jak zacznie spokojnie chodzić z normalnie dopiętym popręgiem możesz zacząć dalsze lekcje.
Tak ja to widzę. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Ja bym jeszcze dołożyła ten popręg pojawiający się w sytuacjach dla klaczki miłych, czyli np. kiedy prowadzisz klacz na pastwisko, możesz mieć przewieszony przez ramię popręg, i niech sobie sprzączki dźwięczą :wink:
A potem np. przy jakiś zabiegach pielęgnacyjnych, które koń lubi - też niech się pojawi popręg, dotykający konia niemal wszędzie, potem - kiedy koń bezstresowo reaguje - niech ten popręg dotyka w newralgicznych miejscach, i niech sprzączki dźwięczą.... Wszystko bardzo stopniowo i powoli, z cierpliwością, patrząc jak reaguje koń. Lepiej robić drobne kroki, ale wciąż do przodu, niż najpierw szybko, a potem wciąż cofać się i odrabiać jakieś zaszłości
najwazniejsze, ze problem zostal zdiagnozowany., bo teraz to juz mozna WIELE zrobic. /a jednak nie ma to jak obserwacja problemu poprzez samego konia!/...powodzonka!
ps. zalezy jeszcze czego konkretnie dotyczy problem popregowy, bo jak np. zapoprezenia albo przyszczypniecia to jednak proba dociagania o te dwie dziurki /to ile i jak trzeba wyczuc tez obserwujac konia/ bedzie ta wlascia praca...bo jak sama Marus pisala na szmatke i cos przypominajacego sam popreg kon nie reaguje histerycznie.
No i dobrac popreg.
Wielkie dzięki wszystkim za rady! ;*
Postaram się zastosować je teraz w praktyce i mam nadzieję, że okażą się skuteczne Będę chyba musiała kupić nowy poręg, zbieram też na nowe siodło i ogłowie, bo być może sprzęt nie jest już dobrze dopasowany, gdyż klacz jeszcze urosła odkąd je kupiłam, a chcę wykluczyć ewentualny ból albo dyskomfort. Dostałam też numer dobrego kowala, mam nadzieje że znajdzie czas dla mnie i konia. Co do podków też się długo zastanawiałam, ale póki co nie zapowiada się śnieżna zima, a wilgoć bardzo sprzyja osłabieniu jej kopyt. Sądzę, że podkowy będą zapobiegać tak silnemu i częstemu łamaniu się kopyt, ale dopytam się jeszcze kowala jakie środki najlepiej stosować na takie kopyta. Też nie wydaje mi się, żeby klacz złośliwie nie podawała nóg, ale jest to naprawdę specyficzny koń, który miewa swoje humory i z nieznanych nikomu powodów robi różne dziwne rzeczy ;p Co do siemienia lnianego to rzeczywiście jest bardzo skuteczne, jednak są różne sdania na temat sposobu jego podawania. Niektórzy uważają, że można go podawać koniom po prostu dodając mielony len do paszy, a inni uważają, że nie przegotowany jest trujący ; o Poradźcie także w sprawie ćwiczeń na rozwijanie mięśni zadu, klacz ma bardzo słabo umięśniony zad i dosyć nisko osadzony ogon.
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za pomoc ;*
Na mięśnie zadka u młodego konia mogę Ci polecić (sprawdzone we własnej praktyce) spacery lub lonżowanie konia stępem a później kłusem po górkach. Obecnie mam teren super pagórkowaty, więc daleko chodzić nie muszę (właściwie to mogę na pastwisku konia "pogórkować", przed przeprowadzką chodziliśmy na dalsze spacerki w ręku.
Nie chcę zakładac kolejnego nowego tematu, a koń o którym piszę ma 6 lat więc też w zasadzie młody
Otóż od tygodnia dzierżawię 6-letniego wałacha. Jego właścicielka sama go ujeżdżała, więc jest oczywiście zrobiony totalnie pod nią - zalety posiadania własnego konia. Z tym, że ona ma raczej twardą rękę, a ja z kolei bardzo delikatną, bo zawsze jeździłam na bardzo wrażliwych, a nawet przewrażliwionych koniach. I tu pojawia się problem. Ona go zbiera (na moje gusta) siłą i on cały czas szuka oparcia w rękach, kiedy już uda mi się go trochę rozprężyc i idzie kawałek ładnie w ustawieniu i łagodzę działanie ręki momentalnie wypada z ustawienia. Poza tym ma tendencję do wypadania łopatką na woltach i wczoraj na ujeżdżalni strasznie się ślizgał, nawet w stępie. Wydaje mi się, że wynika to z tego, że przyzwyczaił się do silnie działającej ręki i cały czas szuka w niej oparcia, jest ciężki na przodzie. A, chodzi na grubej pojedynczo łamanej oliwce. Co Wy na to?
Na razie pracuję z nim tak: 1) długie rozprężenie w stępie, praca na kołach, serpentynach etc dopóki się nie rozluźni i wyciągnie; 2) staram się zawsze oferowac mu stały kontakt na zewnętrznej wodzy: w stępie to rozumie, w kłusie średnio, w galopie lepiej; 3) kiedy czuję, że jest skoncentrowany, robimy krótkie nawroty łopatki i zadu do wewnątrz w stępie i kłusie; 4) w galopie cwiczymy przede wszystkim przejścia stęp-galop-stęp (wciąż robi to przez kłus, ale już potrzebuje dużo mniej kroków, z właścicielką nie robił tego w ogóle); 5) staram się wprowadzic w życie wskazówki sally swift, bo mam tendencje do "nadczynności" w siodle
a, i po jeździe idziemy relaksowac się na spacer w teren
krytyka? uwagi? sugestie? poproszę
Czy to jest to samo kiełzno na którym jeździła poprzednia właścicielka?
Jeśli tak-zmieniłabym kiełzno. Na dowolne ale zdecydowanie inne. Jeśli koń jest ciężki przodem a ty masz dobrą rękę to weź sobie cienkie wędzidło najlepiej z dużymi kółkami, albo z wąsami. Poeksperymentuj-może lepiej mu podpasuje np podwójnie łamane? Chociaż z reguły konie cięzkie przodem chodza lepiej na pojedyńczym ale jeśli przyczyną jest pewien stopień obawy to lepiej może być na podwójnym....
Ja tak właśnie robię jak konia nie znam albo jest to młody koń który źle akceptuje wędzidło:metodą "prób i błędów" jeżdżąc na danym wędzidle 2-3 jazdy by się upewnić szukam tego które koniowi będzie najbardziej pasować....
Tak, to jest jej wędzidło. Właśnie problem jest taki, że ona nie ma podwójnie łamanego, ale ma też takie trochę cieńsze i można jeździć na dwóch parach wodzy. Warto spróbować?
To nie jest mój koń, nie wiem jak długo będę go dzierżawić, więc rozumiesz że wydawanie ok. 100zł na wędzidło mi się trochę nie uśmiecha. A w stajni mało kto się pojawia, ale spróbuję zobaczyć na czym jeżdżą inni i ew. pożyczyć i wypróbować, a potem myśleć dalej.
Jesli już udało Ci się zrobić dużo bo wsiadanie i ruszanie na z takim niesfornym konikiem to potężne osiągnięcie to napewno reszta jest tylko kwestią czasu.
Sądze że przy pracy z takimi końmi najważniejsze jest by zdobyć ich zaufanie i nie pozwolić sobie na to by je zawiezć bo to cofnełoby postępy.
Myśle że wystarczy czas, czas i jeszcze raz czas i dużo zrozumienia i nagradzania bo z pracy z końmi które nie mają zaufania do ludzi nie nalezy ich karac, praca musi być przyjemnością, jesli nie ptzyjmuje smakołyków to może dlatego że albo nie jest przyzwyczajona do tego typu łakoci albo poprostu nie ufa ludzią, ale wraz z zaufaniem nauczy się jeść takie rzeczy i stanie sie łasuchem.
Ważne by jej nie zniechęcić i lepiej czasami robić coś o tydzień dłużej niż pospieszyc sie o jeden dzień i w wyniku tego zniechęcić konia i cofnąc sie o miesiąc.
To że kobyłka bryka przypuszczam że jest pewną informacją od niej , nie chce żebyś na mnie siedziała , nie sprawia mi to przyjemności, nie ufam Ci.
A więc trzeba to zmienić , jazda musi być przyjemnością a nasze towarzystwo miłymi chwilami, jesli konik polubi człowieka wierze w to że nawet nieujeżdzony pozwoli na siebie spokojnie wsiązć.
Życze powodzenia, cierpliwości, i przyjemności z pracy bo to przyniesie owoce