Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Konie chcą nas...wyszkolić:)

Konie chcą nas...wyszkolić:)

Konie chcą nas...wyszkolić:)

Lutejaxx

Administrator

2,782
05-12-2009, 06:22 AM #1
Czy Wasze konie próbują Was nauczyć czegoś? I jak to robią? Mój mnie ostatnio tak, przezabawne to jest: pasie sie cały dzień w sadzie, ale pod wieczór wolałby iśc w okolice swoje stajni, sprawdzic czy jest juz owies, jak nei to sie jeszcze popaśc, najlepiej mając w zasięgu wzroku konie, których w sadzie nie widzi. I jak sie słodko zabiera do wytłumaczenia mi tego: cały dzien nie jest specjalnym przytulaskiem, na zawołanie przyjdzie, ale sam z siebie nie, chyba że ma sie np wiaderkoWink Jak odpoczywa i podejde go pogłaskać- potrafi sie delikatnie odsunąc dosłownie o jeden centymetr, jakby mówił- "no juz stój tu sobie, jak musisz, ale mnie nie macaj'Wink. a jak chce iść do stajni...przyjdzie, przytuli sie łebkiem, poociera, przymila. Jak juz uzna że jestem dośc tymi pieszczotami rozanielona;P przechodzi do sedna i delikatnie mnie nakierowuje na bramkę- przechodząc baaardzo blisko mnie, tak żebym cofnęła noge. Cofnęłam- doooobra pani, przymila się; nie, to próbujemy jeszcze raz, lekko ja nacisnąć bokiem...i robi takie małe kółka dookoła mnie próbując mnie skierowac tam gdzie chce żebym poszła- tak samo jakbym to ja robiła jak pracuje z nim z ziemii! Dodatkowo pokazuje o co mu chodzi, szeroko ziewającBig Grin...ziewanie mu sie zdarza własnie jak chce iśc na kolacjęWink Jest przy tym jak dobry trener- cierpliwy, nagradza, stosuje fazy, odpoczynek, nie złości się ale i nie odpuszczaSmile Na całe szczęście w ostatecznym rozrachunku zawsze pamięta, że ostatnie słowo nalezy do mnieWink ale lubi coś niecoś zasugerować.

<t></t>
Lutejaxx
05-12-2009, 06:22 AM #1

Czy Wasze konie próbują Was nauczyć czegoś? I jak to robią? Mój mnie ostatnio tak, przezabawne to jest: pasie sie cały dzień w sadzie, ale pod wieczór wolałby iśc w okolice swoje stajni, sprawdzic czy jest juz owies, jak nei to sie jeszcze popaśc, najlepiej mając w zasięgu wzroku konie, których w sadzie nie widzi. I jak sie słodko zabiera do wytłumaczenia mi tego: cały dzien nie jest specjalnym przytulaskiem, na zawołanie przyjdzie, ale sam z siebie nie, chyba że ma sie np wiaderkoWink Jak odpoczywa i podejde go pogłaskać- potrafi sie delikatnie odsunąc dosłownie o jeden centymetr, jakby mówił- "no juz stój tu sobie, jak musisz, ale mnie nie macaj'Wink. a jak chce iść do stajni...przyjdzie, przytuli sie łebkiem, poociera, przymila. Jak juz uzna że jestem dośc tymi pieszczotami rozanielona;P przechodzi do sedna i delikatnie mnie nakierowuje na bramkę- przechodząc baaardzo blisko mnie, tak żebym cofnęła noge. Cofnęłam- doooobra pani, przymila się; nie, to próbujemy jeszcze raz, lekko ja nacisnąć bokiem...i robi takie małe kółka dookoła mnie próbując mnie skierowac tam gdzie chce żebym poszła- tak samo jakbym to ja robiła jak pracuje z nim z ziemii! Dodatkowo pokazuje o co mu chodzi, szeroko ziewającBig Grin...ziewanie mu sie zdarza własnie jak chce iśc na kolacjęWink Jest przy tym jak dobry trener- cierpliwy, nagradza, stosuje fazy, odpoczynek, nie złości się ale i nie odpuszczaSmile Na całe szczęście w ostatecznym rozrachunku zawsze pamięta, że ostatnie słowo nalezy do mnieWink ale lubi coś niecoś zasugerować.


<t></t>

jasmina

Senior Member

254
05-12-2009, 11:23 AM #2
czy wyszkolic to nie wiem, ale miałam taka sytuacje przy okazji problemów ze skręcaniem- ja próbuje na łące, usilnie, czepiłam się, z CS w zewnętrznej ręce. Kon już poddenerwowany, znudzony, ale ja nie! dam se rade1 i gnębie biednego zwierza. Wtedy moja mądra kobyła nie wytrzymała- zafundowała mi powrót pod stajnie w ekspresowym tepie z przeskoczeniem rowu włącznie. Wtedy już nie mogłam ignorować tego co koń do mnie mówi!Smile
I często są takie właśnie sytuacje- jak nie zareaguje na delikatniejsze sugestie konia, ze obrana metoda, taktyka, ćwiczenia- cokolwiek- jest nie tak- to daje mi to dobitnie po sobie poznaćSmile

<t></t>
jasmina
05-12-2009, 11:23 AM #2

czy wyszkolic to nie wiem, ale miałam taka sytuacje przy okazji problemów ze skręcaniem- ja próbuje na łące, usilnie, czepiłam się, z CS w zewnętrznej ręce. Kon już poddenerwowany, znudzony, ale ja nie! dam se rade1 i gnębie biednego zwierza. Wtedy moja mądra kobyła nie wytrzymała- zafundowała mi powrót pod stajnie w ekspresowym tepie z przeskoczeniem rowu włącznie. Wtedy już nie mogłam ignorować tego co koń do mnie mówi!Smile
I często są takie właśnie sytuacje- jak nie zareaguje na delikatniejsze sugestie konia, ze obrana metoda, taktyka, ćwiczenia- cokolwiek- jest nie tak- to daje mi to dobitnie po sobie poznaćSmile


<t></t>

Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
05-13-2009, 06:21 AM #3
Wszystko musi się opierać na wzajemnym szacunku i partnerstwie więc szkolenie człowieka przez konia nie bardzo byłoby na miejscu. Od naszej empatii zależy czy odbieramy pewne sygnały i prośby, czy umiemy je interpretować, a czasem koń musi się pewnie wysilić intelektualnie aby nam coś "powiedzieć". I rozumiem gdy jednym gestem, spojrzeniem "mówi", że nie życzy sobie pieszczot lub przeciwnie, że chce wrócić do stajni, że che iść tam, a nie tu itd. bo znam moje konie. Tylko robię tak, że czasem koniowi się wydaje, ze sam podejmuje decyzje i sprawiam, że czuje się dowartościowany, staje się partnerem, a nie kimś, kto realizuje wyłącznie to, na co ja mam ochotę.

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
05-13-2009, 06:21 AM #3

Wszystko musi się opierać na wzajemnym szacunku i partnerstwie więc szkolenie człowieka przez konia nie bardzo byłoby na miejscu. Od naszej empatii zależy czy odbieramy pewne sygnały i prośby, czy umiemy je interpretować, a czasem koń musi się pewnie wysilić intelektualnie aby nam coś "powiedzieć". I rozumiem gdy jednym gestem, spojrzeniem "mówi", że nie życzy sobie pieszczot lub przeciwnie, że chce wrócić do stajni, że che iść tam, a nie tu itd. bo znam moje konie. Tylko robię tak, że czasem koniowi się wydaje, ze sam podejmuje decyzje i sprawiam, że czuje się dowartościowany, staje się partnerem, a nie kimś, kto realizuje wyłącznie to, na co ja mam ochotę.


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
05-13-2009, 08:01 AM #4
czasami jak kon sobie czegos nie zyczy to odpuszczam, np, poczatek infekcji u klaczy objawia sie tym, ze nie chce biegac. Jeszcze nic nie widac, zadnych niby oznak, ale nauczylam sie przewidywac po jej zachowaniu to co nastapi za dzien...nie tylko w sprawach kataru zreszta.I ODPUSZCZAM.....tzn. chodzimy wtedy stepa.

Pozwalam jej na nagle spuszczanie glowy w terenie, nawet w szybszym chodzie...nigdy nie zrobila tego po to, zeby wyrywac wodze. zeby mnie szklolic, chociaz tak naprosciej jest to zinterpretowac.
A ona wtedy albo kaszle albo cos ja ugryzlo i chce sie podrapac. Wiekszosc znajomych nie pochwala tego. Mi nie przeszkadza.


czasami nie zyczy sobie czyszczenia... ja nie wiaze swoich koni do czyszczenia, na ogol stoja grzecznie. Jak cos nie tak to odchodza...no i ona bywa, ze odchodzi. A jeszcze z charakterystycznym machnieciem glowa pod tytulem : odwal sie ode mnie ty babo!
Jezeli nie jest to czyszczenie przed jazda to odpuszczam. Ale ja zostaje na swoim miejscu...wtedy pcha sie do mnie zrebak. Nie zaczyanm czyszczenia, tylko ja drapie gdzies tam, najczesciej po zadku tuz nad ogonkiem.

Trwa to pol minutki bo zaraz klacz wraca i wygania zrebaka, podstawia sie i czyscimy.Czesto potem oba zasypiaja przy mnie.

W sumie czesto odpuszczam swoim koniom, nie czuje sie przez nie szkolona...ten etap chyba mamy za soba....kiedys np. nie moglam glaskac klaczy po zadzie jak jadla owies, teraz moge robic wszystko...juz nie kopie, najwyzej jak jej nie pasuje to sie odsuwa..albo odchodzi od owsa....wraca i je dalej.

Zreszta ja mam to szczescie , ze TRAFIAM na konie, ktore mnie sluchaja bez wiekszej pracy nad nimi... nawet kon znajomej, ktory ucieka od ludzi w najdalszy kat stajni i bywa agresywny, do mnie wysuwa Leb i - mimo, ze ona strasznie sie boi- ja daje mu dotykac pyskiem swojej twarzy. Nigdy nawet nie stulil uszu, jest tylko bardzo uwazny...tyle, ze ja go nie dotykam.

Niestety bardzo zaluje, ze nie moge pracowac tak jakbym chciala z siodla bo jednak jezdze bardziej pod swoj kregoslup niz zasady jakies...Ale moja klacz mnie slucha i moge w zasadzie bez linki nawet pojezdzic na niej w koralu tak jakbym jezdzila w wedzidle.

Mysle, ze za rok pojade w teren juz nie tylko w samym kantarku czy na lince /tak jak teraz/ ale zupelnie bez niczego. Ten kon naprawde wiele rozumie...czasami o wiele wiecej niz ja...bo np. ona przewiduje kiedy mnie zaboli i jak jej nie przeszkadzam potrafi wejsc w takie tempo , zeby mi za mocno nie dokuczyc. Jest humorzasta, ja to szanuje, wiele jej odpuszczam ale ona NIGDY nie zawiodla mnie w istotnych sprawach.

...tylko, zeby jakos wreszcie troche schudla... Sad

<t></t>
Lutejaxx
05-13-2009, 08:01 AM #4

czasami jak kon sobie czegos nie zyczy to odpuszczam, np, poczatek infekcji u klaczy objawia sie tym, ze nie chce biegac. Jeszcze nic nie widac, zadnych niby oznak, ale nauczylam sie przewidywac po jej zachowaniu to co nastapi za dzien...nie tylko w sprawach kataru zreszta.I ODPUSZCZAM.....tzn. chodzimy wtedy stepa.

Pozwalam jej na nagle spuszczanie glowy w terenie, nawet w szybszym chodzie...nigdy nie zrobila tego po to, zeby wyrywac wodze. zeby mnie szklolic, chociaz tak naprosciej jest to zinterpretowac.
A ona wtedy albo kaszle albo cos ja ugryzlo i chce sie podrapac. Wiekszosc znajomych nie pochwala tego. Mi nie przeszkadza.


czasami nie zyczy sobie czyszczenia... ja nie wiaze swoich koni do czyszczenia, na ogol stoja grzecznie. Jak cos nie tak to odchodza...no i ona bywa, ze odchodzi. A jeszcze z charakterystycznym machnieciem glowa pod tytulem : odwal sie ode mnie ty babo!
Jezeli nie jest to czyszczenie przed jazda to odpuszczam. Ale ja zostaje na swoim miejscu...wtedy pcha sie do mnie zrebak. Nie zaczyanm czyszczenia, tylko ja drapie gdzies tam, najczesciej po zadku tuz nad ogonkiem.

Trwa to pol minutki bo zaraz klacz wraca i wygania zrebaka, podstawia sie i czyscimy.Czesto potem oba zasypiaja przy mnie.

W sumie czesto odpuszczam swoim koniom, nie czuje sie przez nie szkolona...ten etap chyba mamy za soba....kiedys np. nie moglam glaskac klaczy po zadzie jak jadla owies, teraz moge robic wszystko...juz nie kopie, najwyzej jak jej nie pasuje to sie odsuwa..albo odchodzi od owsa....wraca i je dalej.

Zreszta ja mam to szczescie , ze TRAFIAM na konie, ktore mnie sluchaja bez wiekszej pracy nad nimi... nawet kon znajomej, ktory ucieka od ludzi w najdalszy kat stajni i bywa agresywny, do mnie wysuwa Leb i - mimo, ze ona strasznie sie boi- ja daje mu dotykac pyskiem swojej twarzy. Nigdy nawet nie stulil uszu, jest tylko bardzo uwazny...tyle, ze ja go nie dotykam.

Niestety bardzo zaluje, ze nie moge pracowac tak jakbym chciala z siodla bo jednak jezdze bardziej pod swoj kregoslup niz zasady jakies...Ale moja klacz mnie slucha i moge w zasadzie bez linki nawet pojezdzic na niej w koralu tak jakbym jezdzila w wedzidle.

Mysle, ze za rok pojade w teren juz nie tylko w samym kantarku czy na lince /tak jak teraz/ ale zupelnie bez niczego. Ten kon naprawde wiele rozumie...czasami o wiele wiecej niz ja...bo np. ona przewiduje kiedy mnie zaboli i jak jej nie przeszkadzam potrafi wejsc w takie tempo , zeby mi za mocno nie dokuczyc. Jest humorzasta, ja to szanuje, wiele jej odpuszczam ale ona NIGDY nie zawiodla mnie w istotnych sprawach.

...tylko, zeby jakos wreszcie troche schudla... Sad


<t></t>

 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości