Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
No po prostu nie o to mi chodziło :lol:
Koń źle jeżdżony może być tak samo źle jeżdżony w każdej dyscyplinie, czy to będzie ujeżdżenie czy western czy skoki.
Ja chciałam porównywać konia dobrze jeżdżonego ujeżdżeniowego z dobrze jeżdżonym niech będzie reiningowym.
Gdzie jednak docelowe położenie szyi jest zdecydowanie inne.
Ja uważam, że obie te ramy (nazwijmy to postawy konia, mam na myśli całą sylwetkę, nie samą szyję) są dobre z punktu widzenia zdrowia konia. Obie są do przyjęcia w zasadzie dla każdego konia (z tolerancją dla jego szczegółów anatomicznych oczywiście)
Co myślicie o tym side pullu? Z tych, które udało mi się znaleźć ten podoba mi się najbardziej. Ale nie jestem znawcą w tej materii, więc nie wiem czy spełni zadanie
Ale który sidepul?
Miał być link?
Nie zorientowałam się, że link się nie wkleił, wybaczcie. Już poprawiam
http://www.horsehouse.pl/pl/Katalog/Kon/...ansbo.html
Super! Też bym taki chciała :) Dobrze, że znalazłaś!
Nie wiem czy moje pytanie (kolejne ), tutaj pasuje, ale nie mogę znaleźć odpowiedniejszego wątku.
Jak już mowa o wędzidłach lub ich braku, to jestem ciekawa jak zapatrujecie się na jazdę w teren bez wędzidła. Wydaje mi się, że było już tutaj to omawiane. Niektórzy jeźdźcy czują się mając na koniu założone wędzidło pewniej i bezpieczniej. W sumie jak na razie sama się do nich zaliczam, bo tak mi wmówiono kiedy uczono mnie jeździć kilkanaście lat temu. Ale czy to nie jest tylko pozorne bezpieczeństwo? Przecież konia zatrzymywać powinno się w większości dosiadem, nie wodzami. Jeśli będzie chciał mnie ponieść to zrobi to niezależnie czy jadę na bezwędzidłówce czy jednak mam wędzidło.
Pytam dlatego, ponieważ mój koń nie akceptuje do dziś wędzidła. Na jego działanie jest walka i napieranie. Ostatnio wsiadłam na nim kantarze i było o wiele lepiej niż z wędzidłem. Nie jeździliśmy jednak do tej pory na kantarze więc jest to dla nas pewnego rodzaju nowość.
Mój problem polega na tym, że nie wiem co z terenami. Na chwilę obecną nie jeździmy w teren, a zaczyna mi tego brakować. Tylko czy mądre jest wyjechanie w teren na koniu, który nie akceptuje wędzidła? W sytuacji stresowej, na nawet delikatne działanie wędzidła zaczyna na nie napierać i od niego uciekać. Czy w takim wypadku nie lepsze było by jednak założenie kantara, a później ogłowia bezwędzidłowego (muszę na nie uzbierać)?
Na placu koń przechodzi do niższych chodów na dosiad, lina i kantar służą mi na ten dzień tylko do pokazywania kierunku, kiedy sam dosiad nie wystarcza, alle nie do zatrzymania. Wiadomo jednak, że w terenie koń będzie chętniejszy, bardziej żywy i może trochę wystraszony i zestresowany. Więc już sama nie wiem czy mądre jest wyjechanie bez wędzidła. Z drugiej jednak strony, wydaje mi się, że wędzidło wcale nie pomoże mu się w tym terenie rozluźnić a tylko dołoży dyskomfortu.
Widzę, że toczy się u Ciebie ostra walka pomiędzy porywem serca, a zdrowym rozsądkiem. Gorąco kibicuję temu drugiemu.
Prawda jest taka, że ja już sama nie wiem co w takiej sytuacji było by rozsądne. Młody koń powinien chodzić w teren, a efekt jest taki, że w terenie ze mną był tylko dwa razy i to w zeszłym roku. Z czego drugi teren był nerwowy, a koń nie rozluźnił się ani na chwilę. Wyjazdy w teren na wędzidle, bo tak pozornie bezpieczniej, mogą skończyć się tym, że koń jeszcze bardziej zrazi się do wędzidła. Przynajmniej mnie się tak wydaje.
Ja zawsze w teren jeżdżę bez wędzidła, ale ja tak czuję się pewnie i bezpiecznie (jesli nie albo nie jade w teren, gdy koń ma gorszy dzień, albo zsiadam (sporadycznie). Zawsze można mieć 2 pary wodzy- jedne do wędzidła dla bezpieczeństwa (lub poczucia bezpieczeństwa) drugie- do nachrapnika/kantarka czy czegoś takiego.
Magda. Boisz się wsiadać na tego konia i bardzo słusznie. Nie próbuj ignorować tego strachu, bo wpakujesz siebie i konia w poważne tarapaty. Może i fajnie byłoby, gdyby Twój koń połaził po lesie, ale nic mu się nie będzie, jeśli nie stanie się to przez następne 10 lat (naprawdę - NIC). Nic mu nie będzie nawet, jeśli przestaniesz na niego wsiadać w ogóle i zabierzesz się za jego edukację z siodła dopiero jak będziesz gotowa (bo nie jesteś i wiesz o tym, prawda? Nie można nauczyć kogoś, czegoś, czego się nie wie). Moim zdaniem powinnaś trzymać stopy mocno na ziemi, do właściwego momentu.
Nie pchaj się na głęboką wodę, las nie zając. Chcesz zacząć wszystko od środka (to tak, jakbyś chciała wysłać dziecko od razu do liceum, z pominięciem przedszkola i podstawówki), a tymczasem powinnaś zacząć od początku. Wiesz, gdzie jest początek?
Chciałam napisać to co jasmina: można założyć jedno i drugie, zapiąć dwie pary wodzy i tak spróbować. Ale też Julia ma rację: dopóki nie będziesz pewna posłuszeństwa konia nie wyjeżdzaj w teren!
Natomiast można np na stęp po treningu wychodzić z koniem.
Wszystko zalezy od tego, jak bardzo sobie ufacie nawzajem ( z koniem), na ile koń jest "zgodny" i chętny do współpracy i ile czasu poświęcasz na przygotowanie konia z ziemi. My pracowałyśmy prawie przez rok -zanim odważyłam się wsiąść bez wędzidła. Ale podobno są konie, które raczej nigdy nie będą chodzić na samym kantarze.
Ostatnio to juz jeździłam na kantarze stajennym, na oklep :mrgreen:
Julio, to nie do końca tak, że ja boję się wsiadać na swojego konia. On akurat jest spokojny i odważny bo jego wystraszenie się polega na lekkim podskoczeniu w miejscu lub wzdrygnięciu się. Większy problem jest we mnie, bo to ja mam zaraz czarne wizje. A w jaki sposób mam przełamać strach, jak nie walcząc z nim? Jeżeli nie stawię temu czoła, to zawsze wszystko będzie mnie omijać.
To jest tak, mój koń nie dał mi do tej pory żadnego powodu bym na prawdę bała się na niego wsiadać. Ja się czasem boję na zapas.
Na razie chodzę z nim na spacery w ręku tylko, by jednak oswajał się z tym co jest poza stajnią Na to czuję się gotowa a w sytuacjach stresowych koń nigdy nie próbował uciec.
Cytat:A w jaki sposób mam przełamać strach, jak nie walcząc z nim? Jeżeli nie stawię temu czoła, to zawsze wszystko będzie mnie omijać.
Cytat:A w jaki sposób mam przełamać strach, jak nie walcząc z nim? Jeżeli nie stawię temu czoła, to zawsze wszystko będzie mnie omijać.
Magda a czy na ziemi, obok konia, czujesz się bezpiecznie?
Ja kiedyś bałam się wyjeżdżać w tereny. Pomogło mi zsiadanie gdy nie czułam się pewnie. Tj. wyjeżdżałam, końpokojny, ja też- to jadę. Na początku tylko stęp, potem kłus... Gdy czułam się mniej pewnie(nawet gdy koń był kochany i mimo mojego napięcia ciągle spokojny)- zsiadałam, szłam obok konia, gdy odzyskałam pewność siebie- wsiadałam ponownie.
Możesz też, o ile masz taką możliwość, wyjechać w jakiś bezpieczny teren- u nas były to duże łąki za stajnia i pastwiskami- niby bez płotu, ale nie do końca teren Może z drugim koniem, i jeźdźcem który rozumie twój problem byłoby Ci łatwiej?