Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Znalazłam u Ani Guzowskiej: http://www.youtube.com/watch?v=JwyHqmsAX...r_embedded
Bardzo piękny występ. I dziewczyna używa sidepulla.
Chiquita pytała w tym wątku dlaczego na niektórych zdjęciach konie iberyjskie wyglądają jakby miały zapadnięte grzbiety. Właśnie odkryłam o co chodzi, więc piszę. Otóż na tych zdjęciach widać konie wykonujące pasaż, w którym kręgosłup konia oscyluje pomiędzy zaokrągleniem, a wyciągnięciem czy wyprostowaniem (opada poniżej pozycji neutralnej), podobnie jak w kłusie wyciągniętym (kłus wyciągnięty i pasaż należą do tej samej grupy ruchów, jeśli chodzi o dynamikę kręgosłupa, który - o ile ruch jest wykonywany poprawnie, na zmianę "zapada" się i zaokrągla). Dla kontrastu - w piaffie kręgosłup pozostaje zaokrąglony cały czas.
Mam nadzieję, że udało mi się rozwiać wątpliwości
Przeczytałam cały temat i w związku z tym mam pytanie.
Znalazłam na stronie u Marcina Podkowy kantar sznurkowy z kółkami przy nachrapniku: http://www.podkowa-liny.pl/zdjecia/h2.jpg?lang=pl
i nazwany jest side pullem. Czy to jednak aby na pewno jest side pull?
Tak się zaczęłam zastanawiać, bo wcześniej było tu pisane, że na kantarku sznurkowym nie powinno się jeździć na kontakcie, ale na side pullu jak najbardziej można.
No ale co w takim przypadku gdy side pull to po prostu zwykły kantar z linki z tym, że z kółkami przy nachrapniku?
Rozważałam jego kupno, ale już nie jestem pewna. A z kolei side pulla takiego jak pokazała Julia na zdjęciach ciężko u nas znaleźć. W polskich sklepach widziałam ze sznurkiem zamiast nachrapnika. Nie bardzo mnie to przekonuje.
Jazda na kontakcie bez wędzidła odpowiadała by mi bardziej niż brak kontaktu. Jeździłam zresztą na kantarze sznurkowym i linie, ale miałam wrażenie, że jest za mało precyzyjny. Koń nie bardzo rozumiał sygnałów.
To by działało jak sidepul gdyby to podpiąć od dołu paskiem, taki podbródek sobie trzeba zrobić bo w ten sposób to sie będzie obracać koniowi na głowie przy działaniu jednej wodzy.
Tutaj jest taki sidepull, co wygląda całkiem sensownie: http://www.siodlarnia.com/index.php?page...kt_id=1692 Są też inne: http://www.siodlarnia.com/index.php?page=produkt_lista
Ja kupiłam używany sidepull, ze sznurkiem, i sama sobie wymieniłam nachrapnik na pasek. Rymarz pewnie zrobił by to ładniej ;) Myślę, że w ogóle u rymarza da się za niewielkie pieniądze przerobić zwykłe ogłowie na sidepull. Kantarek z kółeczkami, o który pytasz odradzam, z tych samych przyczyn, o których pisze Magda. Ogłowie ma porządnie "siedzieć" na głowie konia, a kantarek będzie się przekręcał. To jest raczej patent do jazdy bezkontaktowej (którą też bardzo odradzam).
Ja mam konia, który musiał być siłowo zajeżdżony i pewnie dlatego ma problemy z akceptacją wędzidła i zaufaniem do kontaktu. Tak sobie pomyślałam, że kilka jazd bez kontaktu tak by się rozluźnił i wyluzował by się przydało, ale nie chcę tak jeździć cały czas. Dlatego szukam czegoś na czym można jeździć na kontakcie, ale bez wędzidła.
Na kantarku sznurkowym już jeździłam i moim zdaniem koń nie do końca rozumiał sygnały. Jak dla mnie za mało precyzyjne narzędzie. Zresztą według szkoły PNH nie służy do jazdy ciągłej tylko jest etapem w drodze do wędzidła, z tego co zrozumiałam.
Dziękuję Julio za linki Ceny takich ogłowi trochę mnie przerażają, ale jednak taki side pull przemawia do mnie bardziej niż kantarek
Tak sobie przeglądałam w różnych internetowych sklepach i mam pytanie czym różni się side pull od ogłowia bezwędzidłowego, na przykład takiego: http://www.horsepol.pl/index.php?str=pro...dk=487&kat ?
Na moje niewprawne oko to chyba inaczej wodze są zamontowane i wygląda tak jakby działały na nos i potylice, ale może się mylę.
I jeszcze takie pytanie, czy side pull nie obciera końskiego nosa?
Magda W-K. czym różni się side pull od ogłowia bezwędzidłowego?Sidepull to nie tyle rodzaj ogłowia, co opis jego działania.
Magda W-K. Tak sobie pomyślałam, że kilka jazd bez kontaktu tak by się rozluźnił i wyluzował by się przydałoTo już lepiej pojeździć bez ogłowia, niż bez kontaktu, IMHO 8)
Magda W-K. czym różni się side pull od ogłowia bezwędzidłowego?Sidepull to nie tyle rodzaj ogłowia, co opis jego działania.
Magda W-K. Tak sobie pomyślałam, że kilka jazd bez kontaktu tak by się rozluźnił i wyluzował by się przydałoTo już lepiej pojeździć bez ogłowia, niż bez kontaktu, IMHO 8)
http://www.horsepol.pl/index.php?str=pro...dk=487&kat To jest chyba coś a la ogłowie dr Cooka, ale chyba łatwo byłoby je przekształcić w sidepull. A jeśli chodzi o obcieranie nosa, to sznurki obcierają i najlepiej kupić (lub skonstruować) taki co ma skórzany nachrapnik. Np. taki:
Te okrągłe nachrapniki w ogłowiach z siodlarni.com też będą się dobrze sprawować. Ceny są dość wysokie, ale nie będziesz nigdy żałować, że kupiłaś takie ogłowie. Naprawdę. Możesz jeszcze poszukać na e-bayu, tam czasami są fajne sidepulle za normalne pieniądze.
Co do lęku Twojego konia przed wędzidłem - może ono jest źle dopasowane? Albo koń go nie lubi? Jakie masz wędzidło? I czy próbowałaś z innym? Czasami jest tak, że wędzidło jest za grube, albo wbija się w podniebienie, albo jest za szerokie (lub za wąskie) i koniowi po prostu "nie leży". Konie z najgorszą przeszłością mogą w kilka chwil (lub kilka dni, w zależności od konia) zaakceptować wędzidło jeśli jest dla nich odpowiednie i jeśli kontakt z ręką jeźdźca jest taki jaki powinien być. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że moje konie najbardziej lubią cienkie, podwójnie łamane wędzidła z miedzianym łącznikiem. Pewnie jeszcze bardziej lubiłyby anatomiczne, ale jeszcze na takie nie zarobiłam. Gdybym mogła kupiłabym takie: http://www.equiversum.pl/sprenger-spreng...p-847.html
Wędzidło mamy podwójnie łamane, pełne. Ostatnio doszłam do wniosku, że może być za grube, koń ma gruby jęzor. Chcę mu zmienić wędzidło, myślałam o podwójnie łamanym plastikowym, bo raz, że wydaje mi się, że plastik jest delikatniejszy i przyjemniejszy niż metal (pomimo, że mam świadomość iż będzie mniej trwałe), a dwa takie wędzidła wydają się cieńsze niż moje obecne. Mam zamiar iść po prostu do sklepu i optycznie ocenić, które jest cieńsze od mojego, ale byle by nie było za cienki, bo może się z kolie okazać za ostre.
O delikatnej, elastycznej ręce staram się pamiętać, ale nie zawsze mi wychodzi, czasem pewnie zdarza mi się zadziałać mocniej, stąd myśli o czymś bezwędzidłowym, a taki side pull pasuje mi właśnie ze względu na działanie
Oglądając podwójnie łamany "plastik" zwróć uwagę na krawędzie poszczególnych części i to jak są łączone, jak się "składają" itd. Kilka razy spotkałam się z takimi wędzidłami gdzie krawędzie były ostre i tak profilowane, że sprawiałyby ból przy mocniejszym uzyciu, zamknieciu ręki itd.
Wydawało mi się kiedys, że takie wędzidło będzie lepsze dla mojego konia, a mój koń miał inne zdanie- plastiku "się boi" nie oprze się na nim, ucieka od kontaktu, wygląda na to, że wbrew pozorom działa on mocniej od podobnie zbudowanego i wyprofilowanego wędzidła metalowego. Konina sama wybrała- woli dość cienki, podwójnie łamany metal o gładkich krawędziach poszczególnych cześci.
Tak sobie myślę nad najlepszym wyjściem i nie powiem, że mam już niezły mętlik w głowie.
Julio, tak z ciekawości, dlaczego odradzasz kantarki sznurkowe? Rozumiem, że dłuższa jazda bez kontaktu nie ma sensu, bo do niczego nie prowadzi, ale z tego co ja zrozumiałam to w szkole PNH kantar sznurkowy to pierwszy etap i prowadzi do jazdy na wędzidle. Stosuje się je też na młodych koniach.
czytałam też książkę dr. Heuschmanna i radził tam by na młodych koniach jeździć początkowo bez kontaktu by mogły wyrobić sobie równowagę, której nie zaburzymy im dodatkowo zbieraniem wodzy i sztucznych ustawianiem głowy. Przynajmniej ja tak zrozumiałam.
Konia mam 5-letniego. Teoretycznie powinien już być gotowy do jazdy na wędzidle. Teoretycznie. Bo w praktyce przy zajeżdżeniu musieli popełnić rażące błędy, a ja z kolei też nie mam wielkich umiejętności i robię jeszcze błędy.
Dlatego też zastanawiam się nad zrezygnowaniem z wędzidła, bo wydaje mi się, że na tym etapie mogę zrobić więcej złego niż dobrego. Moja ręka nie zawsze jest na tyle delikatna i subtelna, na ile powinna, pomimo, że staram się nie zapominać o jej delikatnym i elastycznym działaniu. Ale do precyzji o jakiej marzę mi jeszcze daleko, więc czasami pewnie pogarszam sprawę i nie ułatwiam koniowi.
Dużo też czytałam o jeździectwie naturalnym, m.in. ostatnio w książce Karen Rohlf "Ujeżdżenie naturalnie", i wszędzie piszą, że powinno się zaczynać od jazdy bezwędzidła. Wędzidło jest ostatnim etapem. Nie potrafię tego tak ładnie opisać, jak czytałam, więc wybaczcie mi jeśli brzmi to trochę szkaradnie, ale Karen Rohlf w bardzo fajny, zgrabny i przede wszystkim dla mnie, przekonujący sposób to wszystko opisuje w swojej książce.
To, że wędzidło wcale nie jest niezbędne do dobrej komunikacji z koniem, widziałam już nie raz na własne oczy i kłócić się z tym nie zamierzam.
Zastanawiam się tylko, co dla mnie i mojego konia będzie lepsze. Kantar sznurkowy na początek a później side pull i na koniec wędzidło. Czy mogę od razu zacząć od side pulla? Tak się też zastanawiam czy side pull mogę potraktować na razie jako alternatywa dla wędzidła? Czy lepiej kupić cieńsze wędzidło i próbować konia do wędzidła w ogóle w dalszym ciągu przekonywać?
Mam świadomość tego, że nikt z was przez internet nie jest w stanie odpowiedzieć mi nic pewnego nie znając mnie i mojego konia, ale bardziej interesuje mnie to co wy o tym myślicie.
Ja się na przykład spotkałam z pojęciem, że jazda bez wędzidła jest ucieczką od problemu i zastanawiam się czy jest tak w istocie.
Cytat:Ja się na przykład spotkałam z pojęciem, że jazda bez wędzidła jest ucieczką od problemu i zastanawiam się czy jest tak w istocie.- czasem tak może sie wydawać, niektórym zwłaszcza. Gdy kupiłam Grecję i słuchając rad róznych osób usiłowałam na rozmaite sposoby rozwiązać "problemy z pyskiem" zmieniałam wędzidła, próbowałam róznej pracy ale... jakoś skutków nie było. Koń "zagryzał" wędzidło, usztywniał się, zapierał i... robił co i jak chciał a ja miałam "ręce do samej ziemi" po każdej jeździe... w końcu zaczęłam słuchac siebie i konia a nie innych i... uznając, że głownym problemem jest nie rodzaj wędzidła a to, że koń zakodował sobie "cokolwiek w pysku oznacza ból więc lepiej przejąc 'władzę' za wczasu...."
Cytat:Ja się na przykład spotkałam z pojęciem, że jazda bez wędzidła jest ucieczką od problemu i zastanawiam się czy jest tak w istocie.- czasem tak może sie wydawać, niektórym zwłaszcza. Gdy kupiłam Grecję i słuchając rad róznych osób usiłowałam na rozmaite sposoby rozwiązać "problemy z pyskiem" zmieniałam wędzidła, próbowałam róznej pracy ale... jakoś skutków nie było. Koń "zagryzał" wędzidło, usztywniał się, zapierał i... robił co i jak chciał a ja miałam "ręce do samej ziemi" po każdej jeździe... w końcu zaczęłam słuchac siebie i konia a nie innych i... uznając, że głownym problemem jest nie rodzaj wędzidła a to, że koń zakodował sobie "cokolwiek w pysku oznacza ból więc lepiej przejąc 'władzę' za wczasu...."
Koń wcale nie musi zaakceptować wędzidła, dlatego, że "tak ma być", tylko dlatego, że tak jest odpowiedzialnie. Jeśli koń miałby kiedyś zmienić właściciela (w wyniku działania jakiejś siły wyższej) to lepiej dla niego będzie, jeśli będzie posiadał wszystkie podstawowe umiejętności - grzeczne stanie przy oporządzaniu, prowadzenie na kantarze, ustępowanie od nacisku, podstawowe przejścia pod siodłem i umiejętność pracy na wędzidle. Sidepull wspaniale zastępuje wędzidło, i Magdo - daj spokój kantarkom! Jeśli chcesz poeksperymentować z jazdą bez kontaktu to sidepull tego nie uniemożliwi. Będziesz za to miała możliwość jazdy na kontakcie - w kantarku nie ma takiej możliwości. Kantarek w ogóle nie jest do jazdy, państwo Parelli zrobili z niego modny gadżet, który ma kojarzyć się z wolnością, subtelnością, naturalizmem. Wszystkie "systemy" mają swoje gadżety, bo to się po prostu dobrze sprzedaje. Kantarek to jest fajne urządzenie do pracy z ziemi. Jazda konna, żeby była zdrowa dla konia i żeby miała jakikolwiek sens musi odbywać się z kontaktem. Od samego początku! Jeśli koń osiągnie już umiejętność dość zaawansowanego zbierania się pod jeźdźcem i poruszania się w wydajny, bezpieczny dla jego organizmu sposób, można sobie pozwolić na jazdę na kantarku, a nawet bez, ale zanim to się stanie koń potrzebuje kontaktu, bo "wolnościowa" jazda bez kontaktu jest dla niego najzwyczajniej w świecie szkodliwa. Kon musi przejść trening rozluźniający, prostujący i nauczyć się poruszać po jeźdźcem w zebraniu (w przypadku konia rekreacyjnego będzie to niewielki stopień zebrania, ale bardzo, bardzo istotny dla jego zdrowia), żeby jazda "na goło" lub na luźnej wodzy miała sens (oczywiście jazda na luźnej wodzy powinna być częstym przerywnikiem lub nagrodą w pracy, ale nie może być stylem jazdy samym w sobie). Wiem, że to brzmi jak czarna magia... Rzecz w tym, że żadne ogłowie tak naprawdę nie załatwi do końca sprawy. Najpierw musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: czy wiem czym jest rozluźnienie i jak je osiągnąć? A potem: czym jest wyprostowanie i jak nauczyć go mojego konia? I w końcu: o co chodzi w zebraniu i jak się do tego zabrać? A jeśli zaczniesz szukać odpowiedzi to po drodze pojawią się jeszcze dziesiątki (albo i setki!) nowych pytań. Długa droga, ale od czegoś powinnaś zacząć.
Wiem, że wiele osób zachwala kantarek, bo pomógł ich koniom się wyluzować. Ale to nie z ideą wędzidła było coś nie tak, tylko albo z jego konstrukcją, albo z ręką jeźdźca (albo z lękiem konia przed wędzidłem, jako ciałem obcym w pysku, ale na to też są sposoby). Sidepull pozwala na bardzo (wręcz zaskakująco) zbliżony rodzaj kontaktu i jednocześnie daje jeźdźcowi margines błędu - niekontrolowany ruch ręką nie sprawi koniowi takiego dyskomfortu, jak by to było w przypadku kiełzna. Nachrapnik sidepulla jest dość luźny, więc koń nie ma najmniejszych kłopotów z rozluźnieniem szczęk, ale nie jest tak niedorzecznie luźny jak w przypadku kantarka. Wiem, że wszędzie dookoła ludzie robią jakieś niesamowite cuda na koniach odzianych w sznurek, ale jeśli przyjrzeć się bliżej temu jak te konie się tak naprawdę poruszają, to może być tylko żal (m.in. dlatego, że dobre intencje jeźdźca idą wniwecz). Przeciwieństwem przeganaszowanego konia z zaciśniętym na chama nachrapnikiem nie jest wcale rozwleczony "wolnościowy" koń, ze sztywnym lub zapadniętym grzbietem i wchodzący w zakręt łopatką, tylko rozluźniony i wyprostowany koń, poruszający się harmonijnie z zaokrąglonym grzbietem. Żeby doprowadzić do takiego stanu przy pomocy kantarka trzeba by być mistrzem przez duże M. A mistrzowie z jakiejś przyczyny preferują jednak kiełzna.
Dziękuję dziewczyny Pomogłyście mi
Zacznę zatem od side pulla. Nie wykluczam zupełnie jazdy na wędzidle, ale wydaje mi się, że to za wcześnie dla nas na tym etapie. Z jakichś powodów koń nie potrafi zaakceptować kiełzna. A ja jeszcze nie czuję się na siłach pomóc mu je zaakceptować. Jeżdżąc na wędzidle coraz bardziej czuję, że zamiast koniowi pomóc, to czasem mu wręcz utrudniam. Dlatego szukam alternatywy i czytając to co tutaj piszecie, widzę, że side pull mógł by okazać się pomocny.
Mój koń nie bardzo potrafił rozluźnić się na wędzidle. Przeszkadzał mu już chyba sam fakt, że ma je w pysku. Raz wsiadłam na kantarku sznurkowym i jak poczuł, że w pysku nie ma dyskomfortu, to odpuścił z głową i niósł ją w dole, bo zazwyczaj albo ją zadzierał albo chował się za wędzidło. Mam jednak świadomość, że dłuższa jazda bez kontaktu do niczego nie prowadzi, bo nie pomoże wyrobić tych mięśni bez których koń nie jest w stanie nosić nas na swoim grzbiecie bez uszczerbku.
Więc pozostaje mi znaleźć porządny skórzany side pull
Julia-znowu sie z tobą nie zgadzam!
Pod jakim wzgledem? Otóż ja uważam, że koń któremu pozostawi się całkowitą swobode jest w stanie odnaleźć sam równowagę pod jeźdźcem i poruszac się bez szkody dla zdrowia. A zatem jazda na kontakcie nie jest niezbędna. Możliwa jest jazda bez kontaktu na rozluźnionym i aktywnym koniu, dobrze pracującym grzbietem! Warunkiem jest by dosiad nie utrudniał koniowi ruchu i by zadania stawiane przed koniem nie były zbyt ciężkie. Popatrz sobie na konie chodzące sportowe rajdy długodystansowe: te konie nie są z reguły (przynajmniej z tego co widac na filmach i zdjęciach, przyznam że nigdy się sportem rajdowym nie zajmowałam) ustawiane: jeżdżone sa na luźnej wodzy i chodzą swobodnie, naturalnie. A gdyby to było niezdrowe to nie ukończyły by żadnego rajdu!
A jak jedziesz w długi teren to przecież tez jedziesz głównie na zupełnie luźnej wodzy, prawda? Ja na większości koni nie działam ręką w terenie, za wyjątkiem sytuacji gdy musze korygowac tempo lub kierunek. Nabieram konia do ręki (nadaje mu ustawienie) tylko w "sytuacjach podbramkowych". Oczywiście czasami równiez pracuję w terenie robię elemnty-i oczywiście wtedy działam ręką. Ale moge przejechac ileś kilometrów (a mam ich trochę "za sobą") nie dotykając praktycznie wodzy!
Mam wrażenie, że nie doceniasz naturalnych zdolności konia. Ja uważam, że koń jest w stanie sam odnaleźć własną równowagę i poruszac się ergonomicznie sam z siebie. Oczywiście o ile jeździec da mu szanse na to: czyli wystarczająco długi czas i wystarczająco dużą swobode w ruchu. I oczywiście elastyczny, luźny dosiad.
Co nie zmienia faktu, że koń będzie "używał" zebrania ale będzie to robił sam z siebie, wtedy kiedy to mu będzie do czegoś potrzebne.
Nie musi to zostać narzucone przej jeźdźca, poprzez prace na kontakcie!
Co więcej, jesli mamy do czynienia z jeźdźcem rekreacyjnym, a więc na, nazwijmy to, średnim poziomie to znacznie mniej szkody uczyni on koniowi usiłując jeździć bez kontaktu, niż jeżdząc na kontakcie źle-co się niestety bardzo często widuje.
A co do reszty, czyli zastosowania sidepula to zgadzam się w 100%.
Jest to podobne do wędziła, zostawia większy "margines bezpieczeństwa" jest łatwe do użycia. Ja na tym wsadzam praktycznie wszystkich uczniów, na wszystkie moje konie. Oczywiście rodzaj i "ostrość" sidepula musza być dopasowane do konia. A jak ktoś dostaje wędziło to musze być pewna, ze będzie wiedziła co ma z nim robić