Cyrkon [aktualizacja]
Cyrkon [aktualizacja]
Potrzebna pomoc a dokładnie dom i ktoś kochający:
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=579189191
p.s. nie wiem gdzie to umieścić :roll: jeśli nie tu to proszę o przeniesienie
Aukcja powróciła. Cena to 3000zł.
Ten wałach spokojnie może chodzic w siodle i jest szansa nawet na mały spoort.
Jeszcze nie sprzedany.
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=579189191
Piękny ten koń
Szkoda, że obiecałam sobie, że już żadnego konia więcej :?
Jeżeli to ten sam Cyrkon, to go znam. Łopatka dalej ropieje, ciągle coś cieknie z tej rany...
Cyrkon dalej bez właściciela? Nikt go nie kupił? Jak to w ogóle z nim wygląda?
Ech.... gdybym nie miała już jednego konia to wzięłabym bez gadania... Ten koń ma w oczach coś...
Właścicielkę ma. W sumie pozytywny człowiek, choć słabo się znamy. Zdaje się, że ma pojechać na operację. Gdzie i kiedy nie wiem. Jest podejrzenie, że rana tak ropieje, bo zostało tam jakieś ciało obce. Ja się nie znam, więc nie wiem. Mnie jest tylko żal konia, że tak go boli. Widać to po oczach. Niestety.
Spahis, a wiesz coś więcej na tej temat? Są szanse normalnego użytkowania konia? Jak właścicielka? Możesz odpowiedzieć przez prywatne wiadomości.
Przepraszam, że tak wypytuję, ale już już w pewnym momencie trzymałam za telefon, jeszcze przed moim pierwszym postem w tym temacie. Okazało się już dawno temu, że mogę mieć miejsce dla Cyrkona, pieniądze były, ale nagle okazało się, że jednak nic z tego nie wyjdzie.
Na tym zdjęciu jest Cyrkon.
http://www.photoblog.pl/zamyslowo/472118...rombo.html
zdjęcia Cyrkona zrobione w wrześniu..... czyli w miarę aktualne...
To był mroźny środowy wieczór. Cyrkon jak zwykle stojąc w swoim boksie miał czas na rozmyslanie o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Miał czas. Zjadł swój odpas, kiedy uchyliły się drzwi i wraz z podmuchem zimnego powietrza weszła... Ona.
- Kurcze - pomyślał - idziemy do roboty.
Jak każdy koń był jednak bacznym obserwatorem, więc natychmiast odetchnął z ulgą - ma szpilki :!:
W tym momencie już widział, że nie grozi mu nawet zaglądanie do boksu i oglądanie rany. Zresztą już się do niej przyzwyczaił. Boli go bardzo, czasami leży z bólu cały dzień, ale jednak żyje. Co chcieć więcej? Tak więc stał sobie bezpiecznie w boksie, a ona (reszta mówiła o niej właścicielka), stała i rozglądała się po stajni. Bał się jej wzroku, był taki... groźny. Zresztą psy ktore czasami przychodza do stajni, na jej widok nie moga sie opanowac i w koncu zostaja zamkniete w wolnym boksie.
Właścicielka... Ciekawe co to znaczy - rozmyślał - ostatnio widział ją tak dawno, że już zacierała mu się w pamięci. O innych też mówią właściciele, ale oni są codziennie. Co to znaczy właściciel?
I kiedy tak sobie rozmyślał, ktoś podszedł do "właścicielki" i zapytał:
-kiedy weźmiesz Cyrkona do lekarza?
-na razie nie mam piedziędzy - odpowiedziała.
No i dobrze, pomyślał. Dajcie mi spokój, bo z tego nic nie będzie.
I wtedy inna osoba podeszła i ze stalowym wzrokiem powiedziała - zrób coś, ten koń cierpi.
"właścicielka" uśmiechnęła sie tym swoim strasznym uśmiechem od którego czuł mrowienie w kopytach...
-Nie mam pieniędzy - odpowiedziała z rozbrajającym spokojem
- Nic mnie to nie obchodzi, masz tydzień :!:
Teraz zaczął się naprawdę bać...
Minął tydzień. Jednak przyjechała. Obmyła ranę, dzięki czemu ropa znowu mogła nieskrępowanie wyciekać tak samo jak przez ostatnie... ile to już miesięcy?
- Nie ważne, żyję.
Jakoś niepokoił go sposób obmywania rany. Czuł się jak zwłoki. Żywy, ale już martwy. Dlaczego? To pytanie nie dawało mu spokoju, aż w końcu zrozumiał...
-Mam to w dupie - powiedziała "właścicielka" do innego człowieka - najwyżej zawiozę go do Rawicza.
Spokój jej głosu kontrastował z treścią. Właśnie powiedziała, że skazuje go na smierć. Chce go zabić.
-Przecież ja nic nie zrobiłem! - krzyknął, ale natychmiast zdał sobie sprawę, że oni nic nie rozumieją... bracia starsi...
A ja chcę tylko żyć - pomyślał i zaczął płakać. Po końsku, żeby nikt nie widział...
Spahis, mysle, ze po tym co tu opisales Cyrkon nie placze juz sam. A teraz napisz, co mozna zrobic dla niego???