Kły u klaczy ?
Kły u klaczy ?
Z tego co wiem, poziom hormonów nie ma żadnego związku z pojawianiem się kłów u klaczy. Więc nie powinny rzutować ani na zachowanie (w kontekście płciowym), ani tym bardziej na źrebność, chyba że w jakichś wyjątkowych wypadkach. Mogą natomiast powodować dyskomfort i ból, zwłaszcza jeśli są ukryte, co u klaczy jest częstsze niż u kolegów płci męskiej .
Czy to weterynarz stwierdził?
Kły pod literką C.
Czasem bywają mylone z wilczymi zębami, ale one znajdują się wyżej, tuż przed zębami przedtrzonowymi (P).
Nie, nie wet a kowal któremu wspomniałam że klacz jak ma wędzidła założone to ciągle chodzi z podniesionymi wargami zarówno górnymi jak i dolnymi tak że widać zęby i nikt za wodze nie ciagnie. Po prostu ma założone ogłowie z wędzidłami bez wodzy. Prawdą jest że wędzidła ma ubierane "odświetnie" wiec stawiałam na to że moze nie jest przyzwyczajona. Ma oliwkowe 12,5. Kowal natomiast stawiał na zęby wiec jej popatrzył w uzębienie i się dopatrzył ale nie w miejscu bezzębnym tylko ma je przed zębami przedtrzonowymi(P) i wyglądają jak drewniane kołki. No i stwierdził ze może dlatego wędzidło jej przeszkadza. Klacz skończyła 3,5 roku.
A to o źrebności czy też nie to usłyszałam od znajomego i innych osób. Kowal się tylko tym ubawił bo nie słyszał o niczym takim. Wiec nie wiem jak to do końca jest?
Myślę, że z tą źrebnością to przesąd. :wink:
To u niej to by były w takim razie nie kły, a wilcze zęby. Mogą, chociaż nie muszą - to zależy od położenia - stykać się z wędzidłem i powodować dyskomfort. Ja bym zasięgnęła porady weterynarza, bo jeśli chcesz od czasu do czasu używać wędzidła, może się okazać konieczne ich usunięcie. One są szczątkowe i albo siedzą tylko w dziąśle, albo są słabo połączone z kością szczękową, więc usuwanie ich nie jest jakąś skomplikowaną operacją.
Dzięki za odp. i masz rację że to są wilcze kły bo są bardziej z tyłu niż na tej bezzębnej części.
Wiesz, mieszkam na wsi więc tam przesądy są w "modzie" :wink: .
Na wiosnę myślę o zaźrebieniu klaczy i dlatego mam takie obawy :wink: jak widać nie słuszne.
Pozdrawiam
Cieszę się, że mogłam się przydać.
Ja mam konia po ciężkich przejściach "zębowych", więc temat jest mi bliski. Akurat zresztą w zeszły czwartek był u nas dentysta .