Hipologia Kategoria Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki Szkolenie męża - od zabrania (od mamy) do zebrania (do kupy)

Szkolenie męża - od zabrania (od mamy) do zebrania (do kupy)

Szkolenie męża - od zabrania (od mamy) do zebrania (do kupy)

Strony (3): 1 2 3 Dalej
Cejloniara

Posting Freak

1,108
02-20-2008, 08:35 AM #1
No tak mnie jakoś post nati natchnął. Jakie moteody byście wybrały do szkolenia męża? Bardziej naturalnie (tylko, co dla nich jest naturalne "Psychologia treningu męża"), czy wolicie siłowe rozwiązania (wałkologia)?? Zastanawiam się też nad wzocnienie negatywnym i pozytywnym. Co jest skuteczniejsze. Jak wyklikać męża zaraz po kurze? :-)


Mój Artur skarży się znajomym, że ładniej się zwracam do konia niż do niego.
"Do konia mówi kochanie, skarbie, słonko... a do mnie? ZAWIEŹ MNIE DO STAJNI!" :-)

heh, być kobietą... :-)

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
02-20-2008, 08:35 AM #1

No tak mnie jakoś post nati natchnął. Jakie moteody byście wybrały do szkolenia męża? Bardziej naturalnie (tylko, co dla nich jest naturalne "Psychologia treningu męża"), czy wolicie siłowe rozwiązania (wałkologia)?? Zastanawiam się też nad wzocnienie negatywnym i pozytywnym. Co jest skuteczniejsze. Jak wyklikać męża zaraz po kurze? :-)


Mój Artur skarży się znajomym, że ładniej się zwracam do konia niż do niego.
"Do konia mówi kochanie, skarbie, słonko... a do mnie? ZAWIEŹ MNIE DO STAJNI!" :-)

heh, być kobietą... :-)


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

AleksandraAlicja

Junior Member

36
02-20-2008, 09:34 AM #2
Mąż też zwierzę i szkoli się tak samo 8) Czyli trzeba tak nim kierować, żeby robił to, co my chcemy, cały czas będąc przekonanym, że to jego pomysł :lol: Najlepiej to jest zobrazowane w filmie "Moje wielkie greckie wesele", gdy kobiety przekonują pewnego opornego ojca, by jego córka Tula zaczęła pracować w biurze turystycznym :lol: scena genialna! Wzmocnienie pozytywne-działa równie dobrze, co w przypadku konia czy psa.
Ale mężowie z racji odrębności gatunkowej reagują też na: fochy (z umiarem!), płacz ("buu, wcale mnie nie kochasz!") oraz nerwy (ale też trzeba rozsądnie dawkować porcję).
Największy problem w związku to przekonanie męża (tudzież chłopaka czy narzeczonego), że jest ważniejszy od koni/psów i takie manipulowanie czasem (ja np. wstaję o 7 rano- choć należę do sów- żeby przed pracą pojeździć konno, a po pracy spędzać czas już tylko z mężem... i psem 8) ), żeby naprawdę się taki czuł...
AleksandraAlicja
02-20-2008, 09:34 AM #2

Mąż też zwierzę i szkoli się tak samo 8) Czyli trzeba tak nim kierować, żeby robił to, co my chcemy, cały czas będąc przekonanym, że to jego pomysł :lol: Najlepiej to jest zobrazowane w filmie "Moje wielkie greckie wesele", gdy kobiety przekonują pewnego opornego ojca, by jego córka Tula zaczęła pracować w biurze turystycznym :lol: scena genialna! Wzmocnienie pozytywne-działa równie dobrze, co w przypadku konia czy psa.
Ale mężowie z racji odrębności gatunkowej reagują też na: fochy (z umiarem!), płacz ("buu, wcale mnie nie kochasz!") oraz nerwy (ale też trzeba rozsądnie dawkować porcję).
Największy problem w związku to przekonanie męża (tudzież chłopaka czy narzeczonego), że jest ważniejszy od koni/psów i takie manipulowanie czasem (ja np. wstaję o 7 rano- choć należę do sów- żeby przed pracą pojeździć konno, a po pracy spędzać czas już tylko z mężem... i psem 8) ), żeby naprawdę się taki czuł...

Guli

Posting Freak

1,701
02-20-2008, 09:49 AM #3
Nalezy miec tylko nadzieję,
że Wasi mężowie nie przeczytają tego wątku Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
02-20-2008, 09:49 AM #3

Nalezy miec tylko nadzieję,
że Wasi mężowie nie przeczytają tego wątku Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

AleksandraAlicja

Junior Member

36
02-20-2008, 10:05 AM #4
Chybabym umarła ze zdziwienia, jakbym ujrzała na tym forum mojego męża :lol:
Poza tym on się trochę zna na szkoleniu psów przede wszystkim (jak się ma zwariowaną żonę, to ciężko się choć trochę nie orientować w temacie :roll: ) i doskonale zdaje sobie sprawę, jakie techniki szkolenia stosuję wobec niego 8)
AleksandraAlicja
02-20-2008, 10:05 AM #4

Chybabym umarła ze zdziwienia, jakbym ujrzała na tym forum mojego męża :lol:
Poza tym on się trochę zna na szkoleniu psów przede wszystkim (jak się ma zwariowaną żonę, to ciężko się choć trochę nie orientować w temacie :roll: ) i doskonale zdaje sobie sprawę, jakie techniki szkolenia stosuję wobec niego 8)

Gaga

Posting Freak

1,127
02-20-2008, 10:18 AM #5
AleksandraAlicja ja np. wstaję o 7 rano- choć należę do sów- żeby przed pracą pojeździć konno, a po pracy spędzać czas już tylko z mężem... i psem 8) ), żeby naprawdę się taki czuł...

I tu jest pies pogrzebany
Wstaję o 5:30: stajnia , praca, stajnia, w domu ląduję przy dobrych wiatrach o 19 Undecided latem nawet o 22 i... biorę się za obiad ;-) zjemy, posprzątamy, robi się 22 i padam na pysk... Undecided Sukcesem jest, jeśli w piątek uda się skoczyć do znajomych i nie ziewać przed 23 ;-)
Druga połowa tego nie akceptuje. Wyklina konie, psice i kotę :-( Kiedyś powidziałam dosadnie: "brałeś mnie taką, jaka jestem - w komplecie ze zwierzakami. Nie mogę powiedzieć koniom: dziś nie ma kolacji, bo chłop chce w końcu do kina iść na 18 nie 21, nie powiem psicom, że dziś ich nie karmię, czy nie podam insuliny Undecided". Czy zrozumiał - nie wiem, ale odpuścił marudzenie, że nie poświęcam mu tyle czasu ile by chciał... Chociaż czasami do tego wraca Cry
On też jeździ konno, ale - niestety - tylko w pracy :-( od mojej stajni trzyma się z dala :-( (chyba, że trzeba owies czy trociny przywieźć). Jedyny mój "sukces", to przekonanie go do sędziowania - chociaż na zawody możemy jeździc razem ... Ale jeśli jadę jako zawodnik - jestem zawsze sama :-( (w znaczeniu bez niego), ja na jego zawody jeżdżę zawsze, robiąc za luzaka i trenera... heh życie
Mam szczerą nadzieję, że zajazdka młodego przyczyni się chociaż trochę do wyciągnięcia drugiej połowy czasami w teren... ale szczerze pisząc mam nieodparte wrażenie, że na nadziei się skończy Undecided

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
02-20-2008, 10:18 AM #5

AleksandraAlicja ja np. wstaję o 7 rano- choć należę do sów- żeby przed pracą pojeździć konno, a po pracy spędzać czas już tylko z mężem... i psem 8) ), żeby naprawdę się taki czuł...

I tu jest pies pogrzebany
Wstaję o 5:30: stajnia , praca, stajnia, w domu ląduję przy dobrych wiatrach o 19 Undecided latem nawet o 22 i... biorę się za obiad ;-) zjemy, posprzątamy, robi się 22 i padam na pysk... Undecided Sukcesem jest, jeśli w piątek uda się skoczyć do znajomych i nie ziewać przed 23 ;-)
Druga połowa tego nie akceptuje. Wyklina konie, psice i kotę :-( Kiedyś powidziałam dosadnie: "brałeś mnie taką, jaka jestem - w komplecie ze zwierzakami. Nie mogę powiedzieć koniom: dziś nie ma kolacji, bo chłop chce w końcu do kina iść na 18 nie 21, nie powiem psicom, że dziś ich nie karmię, czy nie podam insuliny Undecided". Czy zrozumiał - nie wiem, ale odpuścił marudzenie, że nie poświęcam mu tyle czasu ile by chciał... Chociaż czasami do tego wraca Cry
On też jeździ konno, ale - niestety - tylko w pracy :-( od mojej stajni trzyma się z dala :-( (chyba, że trzeba owies czy trociny przywieźć). Jedyny mój "sukces", to przekonanie go do sędziowania - chociaż na zawody możemy jeździc razem ... Ale jeśli jadę jako zawodnik - jestem zawsze sama :-( (w znaczeniu bez niego), ja na jego zawody jeżdżę zawsze, robiąc za luzaka i trenera... heh życie
Mam szczerą nadzieję, że zajazdka młodego przyczyni się chociaż trochę do wyciągnięcia drugiej połowy czasami w teren... ale szczerze pisząc mam nieodparte wrażenie, że na nadziei się skończy Undecided


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-20-2008, 10:52 AM #6
wiecie kiedy człowiek jest najbardziej szczęśliwy z drugim człowiekiem?
Wtedy gdy się nie ma wobec niego żadnych albo jak najmniej oczekiwań...serio. Mało rozczarowań wtedy ...a miłe niespodzianki częściej po drodze się zdarzają!

W sumie niech dziewczyny sobie szukają tu męża a co! Przynajmniej od początku będzie wiedział co go czeka: zajazdka i trening....a potem start w zawodach, a jak nie da rady to rekreacja hahaha

<t></t>
Lutejaxx
02-20-2008, 10:52 AM #6

wiecie kiedy człowiek jest najbardziej szczęśliwy z drugim człowiekiem?
Wtedy gdy się nie ma wobec niego żadnych albo jak najmniej oczekiwań...serio. Mało rozczarowań wtedy ...a miłe niespodzianki częściej po drodze się zdarzają!

W sumie niech dziewczyny sobie szukają tu męża a co! Przynajmniej od początku będzie wiedział co go czeka: zajazdka i trening....a potem start w zawodach, a jak nie da rady to rekreacja hahaha


<t></t>

AleksandraAlicja

Junior Member

36
02-20-2008, 10:56 AM #7
No niestety, jeżeli jedna osoba z pary posiada jakieś silne zainteresowania, a druga nie, to jest to zawsze problem- w jedną czy drugą stronę. Tylko tak jakoś baby więcej wytrzymują :roll:
Ja zawsze podporządkowywałam swoje życie zwierzętom- psom i koniom. A mój mąż- niegdyś też psiarz, ze zdziwieniem zauważył to dopiero po 6 latach związku ("o rety, ty faktycznie zawsze taka byłaś!!! Confusedhock: "). Oj, było ciężko. Póki co wypracowaliśmy kompromis- ja poświęcam dla niego pewne rzeczy (ot, choćby zeszłorocznego Hubertusa), na pewne się godzę (np. pomimo usilnych oporów zaczęłam jeździć na nartach, wiem, kiedy jest spalony i co to jest WIG20; no i wstaję o tej 7 rano, choć do pracy mam na 10tą :roll: ) i w związku z tym wymagam też jego akceptacji wobec moich fascynacji (kolekcjonowanie pocztówek, treningi agility z psem, jazdy konne, obozy szkoleniowe psie i końskie, wyjazdy na zawody itd.). Czasami uda mi się go gdzieś wyciągnąć na zawody w roli towarzysza. I póki co jest dobrze- marudzeń o zbyt małą ilość poświęcanego czasu nie ma Big Grin
AleksandraAlicja
02-20-2008, 10:56 AM #7

No niestety, jeżeli jedna osoba z pary posiada jakieś silne zainteresowania, a druga nie, to jest to zawsze problem- w jedną czy drugą stronę. Tylko tak jakoś baby więcej wytrzymują :roll:
Ja zawsze podporządkowywałam swoje życie zwierzętom- psom i koniom. A mój mąż- niegdyś też psiarz, ze zdziwieniem zauważył to dopiero po 6 latach związku ("o rety, ty faktycznie zawsze taka byłaś!!! Confusedhock: "). Oj, było ciężko. Póki co wypracowaliśmy kompromis- ja poświęcam dla niego pewne rzeczy (ot, choćby zeszłorocznego Hubertusa), na pewne się godzę (np. pomimo usilnych oporów zaczęłam jeździć na nartach, wiem, kiedy jest spalony i co to jest WIG20; no i wstaję o tej 7 rano, choć do pracy mam na 10tą :roll: ) i w związku z tym wymagam też jego akceptacji wobec moich fascynacji (kolekcjonowanie pocztówek, treningi agility z psem, jazdy konne, obozy szkoleniowe psie i końskie, wyjazdy na zawody itd.). Czasami uda mi się go gdzieś wyciągnąć na zawody w roli towarzysza. I póki co jest dobrze- marudzeń o zbyt małą ilość poświęcanego czasu nie ma Big Grin

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-20-2008, 11:12 AM #8
jak nie hobby to byłby inny problem...tam gdzie zaczyna się małżeństwo tam i schody się zaczynają hihihi.

Dlatego tak wiele osób wdaje się w romanse bo na początku jest baśniowo, pięknie i lekko...ale już np. po roku mają podwójne schody do wchodzenia..czasem jeszcze wyższe.
Jedyna rada: redukcja oczekiwań i akceptacja wad innej osoby. A dla siebie przyjemności niegroźne- do woli!

Zresztą co ja się tak rozpisałam, mnie ten problem już nie dotyczy..rozsiodłałam swego męża...biega swobodnie na wybiegu hahaha...nawet ogrodzenia już symboliczne tylko.

<t></t>
Lutejaxx
02-20-2008, 11:12 AM #8

jak nie hobby to byłby inny problem...tam gdzie zaczyna się małżeństwo tam i schody się zaczynają hihihi.

Dlatego tak wiele osób wdaje się w romanse bo na początku jest baśniowo, pięknie i lekko...ale już np. po roku mają podwójne schody do wchodzenia..czasem jeszcze wyższe.
Jedyna rada: redukcja oczekiwań i akceptacja wad innej osoby. A dla siebie przyjemności niegroźne- do woli!

Zresztą co ja się tak rozpisałam, mnie ten problem już nie dotyczy..rozsiodłałam swego męża...biega swobodnie na wybiegu hahaha...nawet ogrodzenia już symboliczne tylko.


<t></t>

nati

Junior Member

18
02-20-2008, 02:04 PM #9
no tak cejlonkuSmile ucz sie terazSmile

a ja natchnelam a w sumie niewiele mam w temacie do powiedzenia. jeszcze zanim sie wyszkoli to trzeba zlapac jakiegos...
nati
02-20-2008, 02:04 PM #9

no tak cejlonkuSmile ucz sie terazSmile

a ja natchnelam a w sumie niewiele mam w temacie do powiedzenia. jeszcze zanim sie wyszkoli to trzeba zlapac jakiegos...

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-20-2008, 02:20 PM #10
najlepiej na lasso! Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
02-20-2008, 02:20 PM #10

najlepiej na lasso! Big Grin


<t></t>

Anna Skalik

Member

211
02-20-2008, 03:10 PM #11
Hmmm.. myslę , że "przetasowane " 7 gier będzie lepsze niż lasso.
:lol:
Najpierw zabawa w przyjaźń ( cały kobiecy repertuar do wyboru) , potem zabawa w przeciskanie ( bo po zabawie w przyjaźń może się pojawić więcej niż jeden kandydat) , nastepnie okrążanie ( tu możemy jeszcze joinupować - testując jednocześnie wytrwałość kandydata) i prowadzenie ( do teatru, kina lub pubu). Potem możemy troszke się podroczyć , zastosować nieco "jeża" i pobawić się w "jojo" ... a wszystko oczywiście przeplatać dużą ilością zabawy w przyjaźń , a gry "tasować " i przeplatać , coby się "delikwent" nie znudził. Tongue
Anna Skalik
02-20-2008, 03:10 PM #11

Hmmm.. myslę , że "przetasowane " 7 gier będzie lepsze niż lasso.
:lol:
Najpierw zabawa w przyjaźń ( cały kobiecy repertuar do wyboru) , potem zabawa w przeciskanie ( bo po zabawie w przyjaźń może się pojawić więcej niż jeden kandydat) , nastepnie okrążanie ( tu możemy jeszcze joinupować - testując jednocześnie wytrwałość kandydata) i prowadzenie ( do teatru, kina lub pubu). Potem możemy troszke się podroczyć , zastosować nieco "jeża" i pobawić się w "jojo" ... a wszystko oczywiście przeplatać dużą ilością zabawy w przyjaźń , a gry "tasować " i przeplatać , coby się "delikwent" nie znudził. Tongue

el_djazairek

Junior Member

34
02-20-2008, 05:37 PM #12
rozbroił mnie ten temat.. :twisted: ale wiecie co? współczuję waszym partnerom.. Confusedhock:

<t>Kasia Wichrowska<br/>
<br/>
popatrzcie w oczy konia,jest w nich tyle łagodnej mądrości,a także niepokój, od nas zależy, czy będzie w nich także zaufanie... - W.Müseler</t>
el_djazairek
02-20-2008, 05:37 PM #12

rozbroił mnie ten temat.. :twisted: ale wiecie co? współczuję waszym partnerom.. Confusedhock:


<t>Kasia Wichrowska<br/>
<br/>
popatrzcie w oczy konia,jest w nich tyle łagodnej mądrości,a także niepokój, od nas zależy, czy będzie w nich także zaufanie... - W.Müseler</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-20-2008, 07:54 PM #13
nie ma co współczuć...mają jeszcze większe poczucie humoru niż my!

<t></t>
Lutejaxx
02-20-2008, 07:54 PM #13

nie ma co współczuć...mają jeszcze większe poczucie humoru niż my!


<t></t>

Jędrek z lasu

Junior Member

39
02-20-2008, 09:05 PM #14
Czołem,
miło się to czyta hi hi hi,
i wiele w tym prawdy,
już wiem dla czego zawsze jakoś uważałem że kobiety są jakieś takie mąndrzejsze od facetów hi hi hi
Jędrek z lasu
02-20-2008, 09:05 PM #14

Czołem,
miło się to czyta hi hi hi,
i wiele w tym prawdy,
już wiem dla czego zawsze jakoś uważałem że kobiety są jakieś takie mąndrzejsze od facetów hi hi hi

Cejloniara

Posting Freak

1,108
02-21-2008, 06:24 AM #15
Fajnie, że większość zrozumiała i podchwyciła żart. Chyba nie mogło być inaczej Big Grin

A tak na serio, ja na chopa nie mogę za bardzo marudzić, bo sam zapracowany okropecznie więc i ja mam więcej czasu. Każde z nas ma swoją pasję więc nie dziwimy się sobie nawzajem. Miałam szczeście trafić na niezwykle cierpliwego człowieka, który godzi wiele rzeczy w jedno. On nie jest koniarzem ale jest cejloniarzem. Baaardzo często przyjeżdża do stajni, pogadamy chwilkę i leci do swoich spraw. Jak w grudniu musiałam codziennie jeździć i po ciemku i często sama, to jeźdxił mnie pilnować. Mogło wiać, padać, mrozić a on stał i pilonował, czy przypadkiem nie spadne a nikt nie zauważy, ze trzeba pomóc. Ja go nawet o to nie prosiłam. To jest mój taki Anioł Stróż, którego o nic nie trzeba prosić ;-)

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
02-21-2008, 06:24 AM #15

Fajnie, że większość zrozumiała i podchwyciła żart. Chyba nie mogło być inaczej Big Grin

A tak na serio, ja na chopa nie mogę za bardzo marudzić, bo sam zapracowany okropecznie więc i ja mam więcej czasu. Każde z nas ma swoją pasję więc nie dziwimy się sobie nawzajem. Miałam szczeście trafić na niezwykle cierpliwego człowieka, który godzi wiele rzeczy w jedno. On nie jest koniarzem ale jest cejloniarzem. Baaardzo często przyjeżdża do stajni, pogadamy chwilkę i leci do swoich spraw. Jak w grudniu musiałam codziennie jeździć i po ciemku i często sama, to jeźdxił mnie pilnować. Mogło wiać, padać, mrozić a on stał i pilonował, czy przypadkiem nie spadne a nikt nie zauważy, ze trzeba pomóc. Ja go nawet o to nie prosiłam. To jest mój taki Anioł Stróż, którego o nic nie trzeba prosić ;-)


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Strony (3): 1 2 3 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości