Co może zrobic spłoszony koń?
Co może zrobic spłoszony koń?
Krówek:
- ojej! cos tam jest . uwaga . lepiej przystanę i przyjrzę się.eeee... to nic takiego.nuda.
- uskok w bok i jadziem dalej.
Hucyś :
- coś tam jest ! lepiej wrócic po śladach ( rollback )
- uskok w bok .hehehe...ale byłem sprytny.
- ( kiedyś , czasem ) - 3 susy do przodu , zatrzymanie i obserwacja.
:lol:
atakowanie niznanego przedmiotu, stawanie deba
moim najwiekszym doswiadcxeniem był konik który jak się spłoszył to nie był do zatrzymania hock: dopiero w stajni sie uspokajał a płoszył sie wsyztskiego. wystarczyła butlka lub kolorowy papierek naszczęscie po jakimś czasie zrozumiał że go nic nie zje i się zrobił spokojniejszy
- w terenie lagodna wersja to przysiad na zadzie i albo zostaje albo 3 susy do przodu, mniej lagodna to rollback, ale taki, ze ciezko zabrac sie z koniem
- na ujezdzalni raz mialam niemila sytuacje, lonzowalam kobyle, ktora b. dluga stala w boksie (kontuzja) i po wyjsciu bala sie doslownie wszystkiego. no i w pewnym momencie jak lonzowalam i sie przestraszyla, tak bardzo mocno i gwaltownie pociagnela (wyrwala do przodu) ze ja sie przewrocilam i walnelam glowa o teoretycznie miekki piasek. pisze, ze teoretycznie miekki bo w efekcie okazalo sie, ze zeszlam pol przytomna z ujezdzalni. a nie puscilam lonzy bo kobyla miala calkowity zakaz galopow i szalenstwa w tym okresie i myslalam, ze ja jakos opanuje... ale co ja moglam...
- nie lubie tez ploszenia sie przy koniowiazie, nawet jak jest bezpieczny wezel to podczas odsadzania i tak sie zaciska i kon sie strasznie szarpie i albo pusci karabinczyk, kantar, albo uwiaz albo kon lezy... na szczescie juz sie to nie zdaza.
Kara - jeśli spłoszy się"niemotoru"
Rollback, 2 fule galopu w stronę przeciwną, wspięcie, rollback i z powrotem sprawdzić co to było... drugiego rollbacka można nie wysiedzieć jak się nie zna kunia ;-) Za to rollback piękny siada na zadzie i już galopujemy w inną stronę hm może to westowy koń? Wszak "amerykancki"
czasami również niezły sliding stop wychodzi - np jak coś strasznego "wyrośnie" za zakrętem sliding stop + ulubione wspięcie oczywiście :-(
i tak za najgorszy sposób uważam wspięcie + walnięcie z zadu i lądowanie na 4 ... taka curbetta - ino kompletnie niekontrolowana. Na tę chwilę mój rekord wysiedzianych courbett z rzędu to 8, przy 9 nie dałam rady :-(
ale z reguły po 2- 3 jest spokój...
z resztą to chyba nie do końca na temat, bo to akurat zachowanie nie ma nic wspólnego z płoszeniem
Darco po prostu odskakuje chowając się za mnie... Zobaczymy za czas jakiś jak to będzie pod siodłem...
DuchowaPrzygoda co może zrobić spłoszony koń?Takie pytanie zadawałam w każdej stajni , po doświadczeniach z Wypłochem
DuchowaPrzygoda co może zrobić spłoszony koń?Takie pytanie zadawałam w każdej stajni , po doświadczeniach z Wypłochem
Moja konina w 99% po prostu się zatrzymuje, tudzież uskakuje w bok. Jak coś straszy z tyłu- to kuli zad i podbiega do przodu. Ale ogólnie, choć jest dość płochliwa (800 kg konia i się boi! :roll: :wink: ), to nie ma raczej zachowań panicznych. Wogóle wszystkie konie, na jakich dotąd jeździłam podczas spłoszenia się co najwyżej uskakiwały w bok albo robiły "wtyłzwroty".
Ja najbardziej nie lubię paniki u uwiązanego konia, zwłaszcza, jak kantar trzyma i koń za chwilę szarpie się już z tym trzymającym kantarem. Pal licho, jak jest to zwykły kantar, który po prostu strzeli. Alekantar sznurkowy... :roll: Na szczęście moja konina ufa mi na tyle, że nawet w takiej panice potrafię ją już uspokoić.
a co mam zrobić jeśli jadę sobie drogą i pojawia się samochód...moj koń zatrzymuje się i...nic go z miejsca nie ruszy!
To taka droga, ze poza sezonem 3 auta czasem w dzień przejadą albo i nie.
Na ogół jest tak, ze to samochód się zatrzymuje...kierowca wygląda z okienka. I coś tam gada...a moja konica jakby nigdy nic podchodzi do faceta i szuka tam...smakołyków! Już z dwa razy dostała jabłko....chlip.
Najbardziej kocha taka wielką mleczarnię...jak facet odjeżdża to rży za ciężrówką i chętnie by goniła galopem.
W każdym razie wiem, ze powinnam zsiąść i ją jakoś z tej drogi zabrać. Tyle tylko, że potem ciężko wdrapać się na grzbiet ! Musze chyba rozciąganie poćwiczyć haha
Czołem,
konie mogą się spłoszyć w różnej sytuacji 8)
Ja jakieś 2 lata temu zamykałem 4 nasze wałaszki wczesny rankiem do dużego boksu gdzie stają razem za dnia by owady ich nie męczyły. Konie szły spokojnie, ja zaspany byłem, nagle się odwróciły "na pięcie" zbiły w kupę i przeszły przezmenie. Praktycznie nie było czasu na zareagowanie, niby coś tam próbowałem, podniosłem ręce czy chciałem się ustawić bokiem. Nic z tego, walnęły mnie na glębę aż gwiazdy zobaczyłem, jeszcze któryś na mnie stanął. Przyczynom był ogr który niby zawsze stał spokojnie a teraz postanowił je postraszyć. Zgubiła mnie rutyna i poranne zasapanie. Nawet nie pamiętam jak je pozamykałem, a dziewczyny się śmiały że pomieszałem boksy, hi hi hi ale to od tych gwiazd co je zobaczyłem.
Koń może się spłoszyć praktycznie zawsze i wszędzie i tak na przwdę nie wiadomo kiedy to nastąpi, tego mnie to nauczyło ;-)
O temat jak ulał dla mnie (a właść "mojej" koninki) taaa w tej dziedzinie mamy bardzo duże doświadczenie
Przykład z weekendu:
Było zimno a trening zapowiadał się skokowy więc wzięłam ze sobą derkę. Koninka czesto chodziła w derce na pastwisku, w boksie, jednak pod siodłem zdaza jej się zadko... Po skonczonym terningu mamy się stępować... więc zakładamy derke (od srodka polar - ślisko, od zewnątrz coś ortalionopodobnego - bardzo ślisko!). No i nawet nie robiła cyrków przy zakładaniu (co mnie bardzo zdziwiło), zrobiłyśmy niecałe kółko wogół ujeżdzalni i wtedy sie zaczęło! s z a l e ń s t w o! Ja na derce ślizgam sie jak na lodowisku, derka na siodle tez - stzremion brak i nie ma jak złapać! masakra! trwało to dłuuugo nie wiem jakim cudem udało mi sie wysiedzieć te wszytskie bryki i wierzgi, ani utrzymać ja we w miare normalnym tepie galopu. Zatrzymanie na bandzie i moja błyskawiczna ewakuacja z siodła - dłużej bym już sie nie utrzmała... no to biedna poprychała potem jeszcze troche, ale derka uwolniona spode mnie spadla szybko i koninka się uspokoiła. Nie wiem dalczego tak na nią zareagowała ale ona jest dość nerwowym koniem, do tego temperamentnym i lubiącym pobiegać (po torach) wiec już sie przyzwyczaiłam...
czego jeszce sie potrafi wystraszyc...
panicznie boi się: drzew szumiacych na wietrze, skórzanego popręgu, padu do jazdy na oklep, być przywiazana, wąskich przejść, sierści która wyłazi z niej garsciami w czasie linienia, kiedy inne konie galopują (panika), zostawać sama na ujezdzalni/ pastwisku, pierwszego sniegu, etc. ...
I na wszystko reaguje tak samo: ucieczka, bryki i wierzgi (az zazdroszcze włascicelom których konie ze strachu nieruchomieja, albo odskakuja i na tym sie konczy)
PS.: Witam po dłuuugiej przerwie Ale się forum rozrosło!
falabela (az zazdroszcze włascicelom których konie ze strachu nieruchomieja, albo odskakuja i na tym sie konczy)
falabela (az zazdroszcze włascicelom których konie ze strachu nieruchomieja, albo odskakuja i na tym sie konczy)
Falabela z Twojego opisu wynika, że macie z koniem problem większy, niż płochliwość... :-( Takie sprawy, jak "różne rzeczy na grzbiecie" (pad do jazdy na oklep), wiązanie, przechodzenie rpzez wąskie przejścia, itp. można przecież rozwiązać poprez systematyczną pracę...
Fakt - moja konia jest stosunkowo płochliwa, ale derka do jazdy (nawet spadająca pod nogi jak ja - sierota boża - źle ją zamocuję ;-)), wiązanie, samotność, czy bryki innych koni (pastwisko jest obok ujeżdżalni) nie robią na niej specjalnego wrażenia... Kiedyś robiły - znaczy da się wypracować tzw odczulanie na strachy :-)
Gaga Ja mysle (mam nadzieje) ze to tylko(?) płochliwość. Z padem moze zle sie wyraziłam: tak samo jak ze skórzanym popręgiem boi się go zakładać (hmmm nie wiem czemu zawsze staram się dopinać delikatnie i stopniowo, z resztą nie ma tego problemu ze zwykłym czaprakiem i siodłem). A jesli chodzi o metody naturalne do odczulania koniczki to jestem "za" i w wakacje nawet systematycznie cwiczyłyśmy, ale w roku szkolnym jakoś tej systematyczności nam brakuje... tzn nie szłam całym "programem" PNH, ale wplatałam jego elementy do "obsługi" np przy czyszczeniu zabawa w jeża etc...
Ale chcę się Wam pochwalić :oops: i opowiedzieć coś co mnie dość zdziwiło ale i strasznie ucieszyło! Otóż w środe byłyśmy z klaczą w pierwszym naszym współnym terenie (a jej pierwszym od 3 lat!!!). To był tylko stępowy spacerek i brodzenie w rzece ale jestem z niej strasznie dumna. Szła za spokojnym wałaszkiem, śliniąc mu cały zad 8) . Czułam, że jest podenerwowana, ale wydawało mi się (mam nadzieje ze słusznie) jakby zdała się na mnie, jakby na obcym terenie pomimo, że się na pewno bała tylu nowych rzeczy, postanowiła mi zaufać i kiedy np nagle wyleciał nam bazant (chyba) to nie uskoczyła i nie rzuciała sie w dziki galop jak zwykle, tylko spokojnie czekała na to o co ją poproszę dalej. To było niesamowite i mam nadzieje, ze ten teren to przełom w naszych relacjach.
Pozdrawiam