Weterynarze, poziom usług, wiedzy, konie gorąco/zimnokrwiste
Weterynarze, poziom usług, wiedzy, konie gorąco/zimnokrwiste
DuchowaPrzygoda Gaga to niesamowite dopiero na tym forum dowiedziałam się, ze konie nasz strach potrafią wyczuwać również po zapachu. I słyszą nasz oddech...serio? A z jakiej odległości?
Rozmowa wydzielona z wątku Człowiek "oczami" konia.
Trener odnosi się do wypowiedzi DuchowejPrzygody. Teolinek
DuchowaPrzygoda Gaga to niesamowite dopiero na tym forum dowiedziałam się, ze konie nasz strach potrafią wyczuwać również po zapachu. I słyszą nasz oddech...serio? A z jakiej odległości?
Wojciech Mickunas " Pani doktor zdjagnozowała klacz przed zakupem i stwierdziła ,że klacz jest "mało wrażliwa " i ma nieczułe miejsca tam gdzie inne konie mają czułe" Poproszę o nazwę uczelni na której takich rewelacji uczą przyszłych lek.wet. ( aż mi się skalpel w kieszeni otwiera jak takie rzeczy czytam.)Dobry wieczór, pozwolę się odnieść do Pana słów, bowiem przywołał Pan moje.
Wojciech Mickunas " Pani doktor zdjagnozowała klacz przed zakupem i stwierdziła ,że klacz jest "mało wrażliwa " i ma nieczułe miejsca tam gdzie inne konie mają czułe" Poproszę o nazwę uczelni na której takich rewelacji uczą przyszłych lek.wet. ( aż mi się skalpel w kieszeni otwiera jak takie rzeczy czytam.)Dobry wieczór, pozwolę się odnieść do Pana słów, bowiem przywołał Pan moje.
DuchowaPrzygoda Trenerze proszę się tak nie złościć...martik nie miała nic złego na myśli, ja ją rozumiem!
Nie ma tak mądrej książki, by nie dało się w niej znaleźć jakiejś głupoty i nie ma tak mądrego człowieka, by czasem nie usłyszeć od niego jakiejś niedorzeczności. Pragnienie mądrości to miłość nieodwzajemniona, a polega na samodzielnym dokonywaniy wyboru pomiędzy przeróżnymi twierdzeniami.
I wypowiedź z macierzystego wątku.
T.
DuchowaPrzygoda Trenerze proszę się tak nie złościć...martik nie miała nic złego na myśli, ja ją rozumiem!
martik Jej diagnoza była postawiona na podstawie badania klinicznego. Badając grzbiet ręką nie zauważyła u klaczy odpowiedniego wygięcia na ucisk, ba, nie zauważyła prawie żadnej reakcji. Żeby pokazać mi jak to działa u innych koni, zrobiła to samo badanie na innym koniu. I ten pod uciskiem wyprężył grzbiet jak kot.
Cytat: zaufanie do tego akurat lekarza mam, bowiem od wielu lat opiekuje się końmi z naszej stajni i wszystkie one mają się w dobrym zdrowiu.
martik Jej diagnoza była postawiona na podstawie badania klinicznego. Badając grzbiet ręką nie zauważyła u klaczy odpowiedniego wygięcia na ucisk, ba, nie zauważyła prawie żadnej reakcji. Żeby pokazać mi jak to działa u innych koni, zrobiła to samo badanie na innym koniu. I ten pod uciskiem wyprężył grzbiet jak kot.
Cytat: zaufanie do tego akurat lekarza mam, bowiem od wielu lat opiekuje się końmi z naszej stajni i wszystkie one mają się w dobrym zdrowiu.
Jakiś OT grzbietowy się tu rozwija :-)
Cytat:W rozmowie z Panią doktor przywołała też ona różnice w odczuwaniu pomiędzy końmi ras gorąco i zimnokrwistych. Powiedziała, że mimo, iż mój koń jest gorącokrwisty, jego ciało w tym przypadku reaguje jak u konia zimnokrwistego.Szczerze mówiąc, przy całym szacunku dla wiedzy i doświadczenia Pani Doktor, takie twierdzenie jest mocno niedorzeczne. Nie istnieją żadne potwierdzone w jakikolwiek sposób różnice w odczuwaniu bodźców otoczenia przez konie poszczególnych typów czy ras. Powiem więcej, mam powody by stwierdzić, że konie zimnokrwiste są bardzo wrażliwe i mają równie delikatną psychikę i zmysły, jak konie pełnej krwi czy konie arabskie. Niech nas nie myli ich "miśkowaty" wygląd i z pozoru czasem ociężałe reakcje.
Cytat:W rozmowie z Panią doktor przywołała też ona różnice w odczuwaniu pomiędzy końmi ras gorąco i zimnokrwistych. Powiedziała, że mimo, iż mój koń jest gorącokrwisty, jego ciało w tym przypadku reaguje jak u konia zimnokrwistego.Szczerze mówiąc, przy całym szacunku dla wiedzy i doświadczenia Pani Doktor, takie twierdzenie jest mocno niedorzeczne. Nie istnieją żadne potwierdzone w jakikolwiek sposób różnice w odczuwaniu bodźców otoczenia przez konie poszczególnych typów czy ras. Powiem więcej, mam powody by stwierdzić, że konie zimnokrwiste są bardzo wrażliwe i mają równie delikatną psychikę i zmysły, jak konie pełnej krwi czy konie arabskie. Niech nas nie myli ich "miśkowaty" wygląd i z pozoru czasem ociężałe reakcje.
W nawiązaniu do mojego komentarza na temat opinii dotyczącej tego że klacz szlachetna wykazywała rzekome cechy konia zimnokrwistego.W efekcie komentarza mojego jedna pani napisała na koniec "dobranoc" i jak rozumiem poszła spać . Mam nadzieje że jak się obudzi to już na innym forum. Na tym własnie polega wolność !
Utarta opinia dotycząca koni zwanych "zimnokrwistymi", jest powodem nieporozumień i złych interpretacji tego określenia.
Zupełnym nieporozumieniem , a właściwie zupełnym brakiem znajomości i rozumienia natury koni jest twierdzenia jakoby konie zimnokrwiste były mniej czułe od koni ras określanych jako szlachetne.
Cytowana w pewnym momencie opinia pewnej pani lek.wet. opierająca sie na tym twierdzeniu ni jak się nie ma do prawdy bo oparta jest na fałszywej przesłance. ( nie istotne jest w tym momencie kto za taka opinią stoi) Daleki jestem od porównywania bezpośredniego koni do ludzi , ale w tym wypadku takowego użyję wyjątkowo.
Wsród ludzi bywają tacy , którzy wyglądają "bardzo szlachetnie" a w środku są "nieczuli" jak przysłowiowy beton. Są też tacy , którzy odwrotnie z wierzchu robią wrażenie "gruboskórnych gburów". Okazuje się jednak, że w środku takiego "gbura" jast wielka wrazliwość ,szlachetność, i pulsujące serce.
Wszystkie konie bez względu na przynależność rasową i przyklejone im nazwy typu " zimnokrwisty" , czy "gorącokrwisty" są zwierzętami obdarzonymi przez naturę w bardzo podobny sposób. To ludzie nie dostrzgając tego " szufladkują " konie dla własnej wygody.
Wiedzy o tym trudno znaleźć gdzie indziej jak w realnym świecie koni, czyli w życiu. Najlepszymi nauczycielami w zakresie wiedzy o koniach są K O N I E . Trzeba tylko czasu i umiejętności uczenia się od nich.
A ja mam wrażenie, ze zrobiły się z igłu widły i to nie w tym wątku co trzeba. Panowie, do porządku Panów przywołuję w obecność dam.
Konie zimnokrwiste mnie wychowały, nigdy nawet bym nie pomyślała, ze są "gorsze" od koni gorącokrwistych. Są po prostu predysponowane do nieco innych zadań...chociaż pod siodło też zaczyna się ich używać na większą skalę z dużym powodzeniem w rekreacji.
Ale....czy martik miała coś złego na myśli? Może w jakimś zakresie ma inną wiedzę bo tego nauczyły ja inne autorytety.? Czy nie wystarczy po prostu używając argumentów odpowiednio tą wiedzę zreformować?
Nie chce tutaj stawać po niczyjej stronie, tym bardziej, ze tej pani nie znam...chodzi mi tylko o to, ze jak pisze Cejloniarka "zrobiły się z igły widły" i to nie w zakresie argumentów jakie podał Trener i nasz Ułan /bardzo ciekawe , mocne argumenty/...ale, że chyba nie do końca słusznie oberwało się samej martik..
Jeszcze raz podkreślam - NIKOMU NIE CHCIAŁEM DOWALIĆ (jak to się teraz ładnie określa, a Damie w szczególności ). Po prostu, co też napisałem, poruszony wątek sprowokował mnie do takiej wypowiedzi o koniach zimnokrwistych. Natomiast jest również faktem, że bardzo wielu lekarzy weterynarii, mimo licznych dyplomów i dobrej opinii z uczelni, nie ma często dość doświadczenia, by pewne sprawy dostrzec i wyczuć. Jak Trener pięknie to ujął, wiedzy o koniach uczą nas same KONIE. Trzeba jednak przyjąć do wiadomości, że wiedzy tej uczymy się przez całe życie i chyba nikt nie może powiedzieć, że wie już wszystko.
Prowadzę w różnych miejscach własną stajnię już ponad 25 lat i poznałem w tym czasie zarówno znakomitych i bardzo doświadczonych, a zarazem skromnych lekarzy weterynarii, jak też i takich, którzy uznali że posiadają wszelką wiedzę tego świata i każdy inny jest głupszy. Niestety, tej drugiej kategorii przybywa w zastraszającym tempie, a wielu ma tak dobre zdolności "marketingowe" że z łatwością można uwierzyć w ich omnipotencję. Potem jednak leczą kolkę u konia chorego na ochwat, stosują sterydy bez antybiotykowej osłony u poranionych koni, nie potrafią poprawnie załozyć sondy więc tłumaczą, że obecnie odchodzi się od stosowania tego zabiegu itd. Najzabawniej było, gdy u konia z ewidentną kulawizną lekarz rozpoznał zwyrodnienie trzeszczek, lecz ponieważ koń był niespokojny, nie mógł potwierdzić swojej tezy zdjęciami rtg. Wymyślił więc, że należy wypozyczyć z ZOO strzelbę z nabojami usypiającymi gdyż klacz nieszczególnie była kontenta na widok faceta w białym wdzianku ze strzykawką w garści. Ponieważ jednak - na szczęście dla konia - był problem z ową strzelbą - ze zdesperowaną opiekunką tej klaczy, stosując metodę przekupstwa "pogrzebaliśmy" trochę w jej kopytach. Bez trudu udało się odnaleźć i spuścić ropę z kopyta - było tego ze 20 ml, cała podeszwa podminowana. Zabieg pomógł "od ręki" i na szczęście teoria trzeszczek i pomysł polowania na konia upadły...
Oczywiście, pomylić się może każdy, ale stawianie diagnozy z "fusów" zamiast zaczęcie od najprostszych potencjalnych kłopotów jest dość częste.
Sepet jesteś ułanem w dobrym pojęciu tego słowa./ mam nadzieję, że trafnie odczytuję/.i ciekawie piszesz. Ja w każdym razie dobrze się przy Tobie czuję hahaha!
A co do weterynarzy...to już gdzieś pisałam jak leczono ochwat u mojej Klary.
Weterynarz aplikował jej witaminę C za 160 złotych. POwiedział, ze po 7 takich wizytach będzie lepiej.
Dobrze, że się w porę zorientowałam i następnym razem powiedziałam mu, że" owszem będzie lepiej, tylko komu? Panu z pewnością! "
No i już więcej go nie wezwałam.! A to też niby ceniony autorytet....chlip.
sepet Jeszcze raz podkreślam - NIKOMU NIE CHCIAŁEM DOWALIĆ
sepet Jeszcze raz podkreślam - NIKOMU NIE CHCIAŁEM DOWALIĆ
Dzięki za dobre słowo, staram się :oops:
Natomiast rekord świata jeśli chodzi o ceny usług dotyczył odrobaczania i szczepienia pewnego konia, którego właściciele wstawili do stajni mojej znajomej. Przyjechał Pan doktor, zorientował się, że właściciele konia to ludzie zasobni acz niezorientowani w temacie i zainkasował za usługę ciepłą rączką... ponad 9000 zł. Acha, koń jeszcze miał tarnikowane zęby.
Natomiast prawdziwym wzorem był dla mnie dr wet płk Bronisław Lubieniecki - lekarz weterynarii w 3 Pułku Strzelców Konnych (Wołkowysk), a po wojnie również praktykujący lekarz wet i prywatnie dowódca Koła Pułkowego _ Stowarzyszenia Byłych Żołnierzy 3 PSK. Mimo już bardzo zaawansowanego wieku (ponad 80 lat) potrafił w środku nocy pojechać do potrzebującego pomocy konia i podjąć jego leczenie, stale też pogłębiał i uaktualniał swą wiedzę. Jego partnerem był technik wet. wchm. Józef Szczepański - człowiek, który z równym poświęceniem i niezwykłym talentem pomagał zwierzętom i miał (mimo że był technikiem, nie lekarzem) nieraz lepsze wyniki leczenia, niż niejeden lekarz. Prawdziwi fachowcy, kawalerzyści z krwi i kości, ludzie po których pozostała już tylko legenda, wspomnienia, nieco zdjęć... Dlatego staram się by mundur który czasem wkładam przypominał o tych najlepszych tradycjach.
sepet Prawdziwi fachowcy, kawalerzyści z krwi i kości, ludzie po których pozostała już tylko legenda, wspomnienia, nieco zdjęć... Dlatego staram się by mundur który czasem wkładam przypominał o tych najlepszych tradycjach.
sepet Prawdziwi fachowcy, kawalerzyści z krwi i kości, ludzie po których pozostała już tylko legenda, wspomnienia, nieco zdjęć... Dlatego staram się by mundur który czasem wkładam przypominał o tych najlepszych tradycjach.
Ponieważ i mnie Pan Trener zacytował i
nie daje mi to spokoju,zatem napiszę,żeby było jasne.
Napisałam o precyzyjnym/punktowym uzyciu bata dokładnie na korzyść konia a nie odwrotnie.
I o ćwiczeniach na sucho .
W konteście mapy wklejonej przez Teo.
Wyważony bat -też w tym samym celu.
Tajemnicza końcówka -w moim przypadku -składa się z trzech żółtych nitek -to taki chwościk .Powstała jak pies mi bat ogryzł.
Nie jest to końcówka jaką może komuś podsunąć wyobraźnia czy doświadczenie.
I tyle.