Koń polski zimnokrwisty
Koń polski zimnokrwisty
Witam
Najpierw dzięki za odpowiedzi w sprawie wypuszczania koni na nowy wybieg.
To mam już w zasadzie opanowane - albo raczej koniki mają to opanowane ,może z małymi wyjątkami .
Teraz mam możliwość kupienia młodej 2 letniej klaczy zimnokrwistej.Problem polega na tym,że dopiero od dwóch dni obecny właściciel założył jej kantar w zw. z czym była co najmniej niezadowolona.Poza tym nie umie nic. Jest łagodna ale dawanie w jakikolwiek sposób nogi ,prowadzenie na kantarze itp. jest dla niej czarna magią.Jednym słowem "zielony" 2 letni koń .
Wiele osób jednak twierdzi,że jest to rasa spokojna i w porównaniu z wlkp. powolna. Pza tym u mnie miałaby o wiele lepsze warunki życia -duży boks ,wybieg,codzienny kontakt z ludżmi i innymi zwierzętami. Czy ktoś mógłby mi doradzić sposób obchodzenia się z nią od momentu wprowadzenia do stajni,potem wypuszczenie pierwszy raz na wybieg itp. ? Wiem ,ze nie ma złotego środka a ja nie jestem specjalistą od wychowania koni ale jej obecne warunki życia sa tragiczne i wydaje mi się że u mnie nawet gdyby miała tylko biegać po wybiegu z innymi końmi miałaby lepiej.
karita
jakie masz doświadczenie?
Przez neta możesz dowiedzieć się tylko co najwyżej ogólników
Zaczęłabym od oswojenia z koniem, tylko ty i ona na wybiegu, poczekac aż sama podejdzie, potem głaskać ręką, kantarem, zakładac kantar... Stopniowo prowadzić, uczyć dawania nóg... Wszystko powoli i nic na siłe. Potem albo bawić się w PNH i pokrewne metody, albo klikać, albo... Co tylko chcesz byle bylo to bez szkody dla konia
Hej Karita! Chyba jednak nie masz wyjścia i musisz się w tej sytuacji stać specjalistką od wychowywania koni. Bierzesz je na swoją odpowiedzialność i powinnaś starać się dobrze nauczyć, jak z nimi postępować. Nie masz w swojej okolicy kogos, kto by Ci co nie co pokazał? Oczywiście możesz budować swoją wiedzę na książkach, ale na początek żywy i namacalny "nauczyciel" jest chyba najlepszy :-)
A jak teraz postępować z takim koniem? Chyba musisz się zdać na swoje wyczucie i intuicję - łagodnie, konsekwentnie, spokojnie ze zrozumieniem. Zacznij od zdobycia zaufania, dotykania, głaskania, mówienia. Z niczym sie nie spiesz. Nie przechodź dalej, póki nie będziesz pewna, że koń zupełnie akcpetuyje to, co robisz - jest spokojny, rozluźniony, uśmiechnięty. Pierwszym celem jest przekonanie konia, że w Twojej obecności jest miło, fajnie i przyjemnie. Potem możesz oswajać go z kantarem. Ale nie zakładaj go nagle i niespodziewanie na konia, nie zarzucaj sprytnie i ukradkiem. Koń nie powinien się poczuć "schwytany". Najpierw oswój go z kantarem dotykając nim konia, mausując i głaszcząc. Wszystko powoli i spokojnie. Całkiem możliwe, że koń wcale nie będzie reagował na kantar, ale to nie znaczy, że nie powinnaś przejść tej fazy, żeby mieć pewność, że nie boi sie tego przedmiotu i w pełni go akcpetuje. No i jak wsio idzie git :-) to można próbować zakładać kantar. Ja sobie pomagałam zawsze smakołykami. Jak koń już wsadził nochalek do tej dziurki, to dostawał coś smacznego. A jak już już sobie żuł, to ja spokojnie zapinałam kantarek.
Prowadzanie na uwiązie ... o tym może pogadamy, jak dobrze pójdzie z kantarkiem :-) Tylko nie wiem, jak u Ciebie wygląda wypuszczanie i wpuszczanie na pstwisko. Konie same mogą wychodzić, jak im się drzwi otworzy, czy są wyprowadzane na uwiązach?
Dzięki za rady
Konik właśnie wreszcie trafił dzisiaj do mnie. Przyprowadził ją poprzedni właściciel i nawet poszło ok hock:
pozostała trzódka troszkę się zdziwiła widząc malucha (w kwietniu kończy dopiero 2 latka) w rozmiarze połowy lokomotywy ale ogólnie jest ok.Jedynie szefowa stadka jeszcze troszkę pokazuje ,że ona tu jest najważniejsza i pozostałym też należy się zainteresowanie ale :lol:
Jesteśmy już po 1 1/2 m-cu pracy na etapie ,że dziewczynki same wychodzą na wybieg po otwarciu boksów i same wracają po otwarciu taśmy. Mają swoją kolejność wchodzenia i wychodzenia (z małymi wpadkami) ale nie ma nic za darmo.
Myślę,że moje nowe "pół lokomotywy" postoi ze dwa dni w boksie i przyjdzie czas na spacer ale jak ja to zrobię to jeszcze nie wiem.
Faktycznie nie jestem specjalistką od koni ale w końcu mam forum i każda rozsądna porada się przyda. Wybieg jest otoczony taśmą elektryczną więc to będzie kolejne wyzwanie dla niej i dla mnie. oczywiście,że stosuję metodę małych kroczków i nic na siłę (bo jak tu walczyć z koniem wielkości małego pagórka) przydają się metody naturalne.Nawet dzisiaj jak postała już u mnie ze 2 godz. powoli pozwoliła się nawet dotknąć i nakarmić i napoić z ręki.
Jak zwykle czekam na porady
Karita