Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Szacunek

Szacunek

Szacunek

Strony (7): Wstecz 1 3 4 5 6 7 Dalej  
Trusia

Senior Member

324
12-28-2007, 12:50 PM #61
Temu "mojemu" przypadkowi nie robiło różnicy, klacz czy inny wałach - równo gonił i gryzł. Mocno go znielubiłam, bo w pewnym momencie za ofiarę wybrał sobie Truskawkę. Myślałam, że go zatłukę, jak widziałam, jaka była smutna, jak ją odgonił i sama stała w odlległym kącie pastwiska (a pastwisko wielkie, mazurskie - nie podwarszawskie). A jemu jeszcze było mało, po chwili dalej za nią pędził! No cóż, zatłuc się nie dało, bo nie dało się gada dogonić, a jak w końcu został przechwycony, to mi przeszło!

Tak jak mówisz - nie miał kiedy nauczyć sie zasad stadnych, a w dodatku w grupie kawalerskiej też nie przebywał, więc nie miał wspólnego języka ani z klaczami, ani inny wałachami.

Ponieważ jest ciąg dalszy OT, może warto otworzyć wątek o zachowaniach stadnych?

<t>Jeśli twój koń jest zbyt czysty, spędzasz z nim za mało czasu.</t>
Trusia
12-28-2007, 12:50 PM #61

Temu "mojemu" przypadkowi nie robiło różnicy, klacz czy inny wałach - równo gonił i gryzł. Mocno go znielubiłam, bo w pewnym momencie za ofiarę wybrał sobie Truskawkę. Myślałam, że go zatłukę, jak widziałam, jaka była smutna, jak ją odgonił i sama stała w odlległym kącie pastwiska (a pastwisko wielkie, mazurskie - nie podwarszawskie). A jemu jeszcze było mało, po chwili dalej za nią pędził! No cóż, zatłuc się nie dało, bo nie dało się gada dogonić, a jak w końcu został przechwycony, to mi przeszło!

Tak jak mówisz - nie miał kiedy nauczyć sie zasad stadnych, a w dodatku w grupie kawalerskiej też nie przebywał, więc nie miał wspólnego języka ani z klaczami, ani inny wałachami.

Ponieważ jest ciąg dalszy OT, może warto otworzyć wątek o zachowaniach stadnych?


<t>Jeśli twój koń jest zbyt czysty, spędzasz z nim za mało czasu.</t>

Guli

Posting Freak

1,701
12-28-2007, 01:03 PM #62
Ja w sprawie socjalizacji. Smile

Tak mi przyszło do głowy, choc niekoniecznie musi byc to dobry pomysł.
Konie bardzo lubią dzieci- przeważnie.
Kiedys przyszło do mnie dwoje, tak w wieku do lat 10.
Bardzo byli uparci co do koni.
Dziewczynka, prawie 8 lat uparła się, że wyczyści kuca.
Koniem nie była zainteresowana, ale nie sięgała mu zbyt daleko :lol:
Wzięła szczotkę i z zamiłowaniem kuca czyściła, oczywiście stojąc za zadem .
To czyszczenie było raczej pacaniem, więc Weksel z wdziękiem i po angielsku usuwał się z jej zasięgu.
Czyli dawał po dwa kroki do przodu, a ona niestrudzenie szła za nim, pacając go po zadzie.
Ale cały czas był niezmiernie cierpliwy Big Grin

Może warto dla Roksy poświęcic jakieś dziecko Tongue

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
12-28-2007, 01:03 PM #62

Ja w sprawie socjalizacji. Smile

Tak mi przyszło do głowy, choc niekoniecznie musi byc to dobry pomysł.
Konie bardzo lubią dzieci- przeważnie.
Kiedys przyszło do mnie dwoje, tak w wieku do lat 10.
Bardzo byli uparci co do koni.
Dziewczynka, prawie 8 lat uparła się, że wyczyści kuca.
Koniem nie była zainteresowana, ale nie sięgała mu zbyt daleko :lol:
Wzięła szczotkę i z zamiłowaniem kuca czyściła, oczywiście stojąc za zadem .
To czyszczenie było raczej pacaniem, więc Weksel z wdziękiem i po angielsku usuwał się z jej zasięgu.
Czyli dawał po dwa kroki do przodu, a ona niestrudzenie szła za nim, pacając go po zadzie.
Ale cały czas był niezmiernie cierpliwy Big Grin

Może warto dla Roksy poświęcic jakieś dziecko Tongue


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
12-28-2007, 02:07 PM #63
guli za dzieci jeszcze bardziej ponosi sie odpowiedzialność karną niż za kryminalistów, którzy wychodzą na przepustkę z więzienia!

Mam też OC i gdyby ten łajdak chciał się do mnie zbliżyć to wcale bym go nie żałowała gdyby dostał kopniaka. Wolę się potem tłumaczyć przed sądem niż być kaleką do końca życia jak jedna z moich znajomych. To po pierwsze.

Po drugie Guli nie zarzucaj mi, że chodzę z koniem do ludzi!
Tu nie ma ludzi, tylko jest głuchy las kochana! Cała wielka puszcza. I jeśli idę w głąb lasu, zwłaszcza zimą to prawdopodobieństwo spotkania człowieka jest nieomal zerowe. Ale z taką kobyłą czuję się bezpiecznie. Bo lubię pochodzić po lesie.
Lutejaxx
12-28-2007, 02:07 PM #63

guli za dzieci jeszcze bardziej ponosi sie odpowiedzialność karną niż za kryminalistów, którzy wychodzą na przepustkę z więzienia!

Mam też OC i gdyby ten łajdak chciał się do mnie zbliżyć to wcale bym go nie żałowała gdyby dostał kopniaka. Wolę się potem tłumaczyć przed sądem niż być kaleką do końca życia jak jedna z moich znajomych. To po pierwsze.

Po drugie Guli nie zarzucaj mi, że chodzę z koniem do ludzi!
Tu nie ma ludzi, tylko jest głuchy las kochana! Cała wielka puszcza. I jeśli idę w głąb lasu, zwłaszcza zimą to prawdopodobieństwo spotkania człowieka jest nieomal zerowe. Ale z taką kobyłą czuję się bezpiecznie. Bo lubię pochodzić po lesie.

Guli

Posting Freak

1,701
12-28-2007, 03:29 PM #64
DuchowaPrzygoda guli za dzieci jeszcze bardziej ponosi sie odpowiedzialność karną niż za kryminalistów, .
ściśle rzecz biorąc, to taką samą :wink:

Ale wyluzuj Big Grin
Nie mówie, żeby wrzucic przerazone dziecko na wybieg i uciec.
Chyba, ze jakiegos dziecka mocno nie lubi się Tongue

Konie naprawde lubią dzieci i krzywdy im raczej nie zrobią.
Może nawet podziała instynkt macierzyński?

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
12-28-2007, 03:29 PM #64

DuchowaPrzygoda guli za dzieci jeszcze bardziej ponosi sie odpowiedzialność karną niż za kryminalistów, .
ściśle rzecz biorąc, to taką samą :wink:

Ale wyluzuj Big Grin
Nie mówie, żeby wrzucic przerazone dziecko na wybieg i uciec.
Chyba, ze jakiegos dziecka mocno nie lubi się Tongue

Konie naprawde lubią dzieci i krzywdy im raczej nie zrobią.
Może nawet podziała instynkt macierzyński?


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
12-28-2007, 03:39 PM #65
też to zauważyłam, ze moja klacz jakoś przychylnym 'okiem" patrzy na dzieci...
Lutejaxx
12-28-2007, 03:39 PM #65

też to zauważyłam, ze moja klacz jakoś przychylnym 'okiem" patrzy na dzieci...

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
12-28-2007, 04:01 PM #66
Kiedyś , dawno temu , no może trochę ponad 30 lat, byłem w stajni z moją starszą córką. Miała w tamten czas ze 2,5 roku. Zagadałem się przez chwilę , co wystarczyło by moje dziecko zniknęło. Po chwili je znalazłem w boksie u konia . Kucnięta była przy jego nodze i kiedy mnie zobaczyła , dotykając paluszkiem kopyta powiedziała : " konik bucik ma ".
A konik , kóry nie należał do tych najspokojniejszych , stał nieruchomo opuściwszy nieco głowę by lepiej dostrzec malucha. Miałem trochę stracha ,kiedy wolniutko podchodziłem by ją wziąść za rękę i wyprowadzić z boksu. Jest to fakt ,że konie inaczej zachowują się wobec naszych malusińskich niż wobec nas ,dorosłych. Ci ,którzy zajmują się hipoterapią ,też mogliby powiedzieć ,że konie mają specjalny stosunek do osób niepełnosprawnych. Jeśli jest ktoś kto ma spostrzeżenia dotyczące relacji człowiek niepełnosprawny a koń,
to zapraszam do nowego tematu.
Wojciech Mickunas
12-28-2007, 04:01 PM #66

Kiedyś , dawno temu , no może trochę ponad 30 lat, byłem w stajni z moją starszą córką. Miała w tamten czas ze 2,5 roku. Zagadałem się przez chwilę , co wystarczyło by moje dziecko zniknęło. Po chwili je znalazłem w boksie u konia . Kucnięta była przy jego nodze i kiedy mnie zobaczyła , dotykając paluszkiem kopyta powiedziała : " konik bucik ma ".
A konik , kóry nie należał do tych najspokojniejszych , stał nieruchomo opuściwszy nieco głowę by lepiej dostrzec malucha. Miałem trochę stracha ,kiedy wolniutko podchodziłem by ją wziąść za rękę i wyprowadzić z boksu. Jest to fakt ,że konie inaczej zachowują się wobec naszych malusińskich niż wobec nas ,dorosłych. Ci ,którzy zajmują się hipoterapią ,też mogliby powiedzieć ,że konie mają specjalny stosunek do osób niepełnosprawnych. Jeśli jest ktoś kto ma spostrzeżenia dotyczące relacji człowiek niepełnosprawny a koń,
to zapraszam do nowego tematu.

branka

Posting Freak

2,096
12-28-2007, 05:33 PM #67
Moja mama opowiadała mi niedawno, że kiedyś na wakacjach, jak byłam jeszcze baaardzo mała, mój dziadek wziął mnie w wózku do jakiejś stajni koło campingu. Podobno chciałam koniecznie pogłaskać jakiegoś konika, więc dziadek mnie z wózka wyjął, podniosł do kazdego łba i pogłaskałam wszystkie. Chwile później razem z moja mama pojawił się własciciel i powiedział mojemu dziadkowi, że jeden z koni gryzie absolutnie każdego kto się do niego zblizy i że odgryzł kiedyś komuś palec. Moja mama twierdzi, że ten koń mnie nie pogryzł bo mam wrodzony 'dryg do koni'(wiecie jakie sa mamy, lubią mówić jakie to ich dzieci zdolne :wink: ), ale myśle, że to raczej właśnie fenomen zachowania koni w stosunku do dzieci.

Kolejny przykład: mieliśmy w Irlandii takiego bardzo niesfornego konia, Clyde się nazywał i zdecydowanie nie lubił kilku ludzi, poza nielicznymi wyjątkami. Jego matka była podobna do niego i on chyba charakterek po niej odziedziczył, bo wychowywał się w tej samej stajni, co reszta naszych koni, które były kochane i nie kopały ani nie gryzły. Trudno było mi znaleśc w jego przypadku błędy czlowieka w wychowaniu, bo nasza pracodawczyni koni nie biła, nie krzyczała i w ogóle każdemu poświęcała czas.. Może nie stosowała metod naturalnych itp, może powinna, ale tak czy tak koniowi nigdy się krzywda nie działa. A Clyde był jaki był i z tego wzgledu trzeba go było wykastrowac, pomimo wspaniałego ruchu i niezwykłej urody.
Tak więc Clyde był w owej stajni trzymany do jazdy dla bardzo dobrych jeźdzców albo dla mnie(bo szybko stał sie moim ulubieńcem,z racji podobieństwa charakterologicznego do mojej Branki) i mojej pracodawczyni na konia prowadzącego z tereny.
I wiecie co, któregos dnia jak prowadziłam zastęp, jedna z dziewczynek spadła z kuca któregoś. Ot tak bryknął sobie lekko z radości,, ale ona za żadne skarby nie chciała znów na niego wsiąć, twierdziła że jest złosliwy(a to był konik-przytulanka!). Powiedziała mi: ty masz super spokojnego konia, ja chce jechac na nim. Tłumaczyłam jej że Clyde jest trudny i że jest spokojny tylko dlatego, że mnie już zna...ale sie uparła i rozpłakała a miała może 8 lat. No i zrobiłam tak: wsadziłam ją na Clyde'a, któremu przypięłam do ogłowia uwiąz, i dałam dziewczynce postępować.Myślałam, że on zaraz zacznie świrowac i ona z niego zejdzie i mi uwierzy. Tymczasem Clyde był grzeczny jak aniołek!!Wzięłam ją na wszelki wypadek na długi uwiąz obok tego konia z którego spadła, a na którego ja wsiadłam, ale w połowie terenu widziałam, że żaden uwiąz potrzebny nie jest! Koń szedł bez zarzutu. Dziewczynka cały czas go gładziła po grzywie i mówila, że jest kochanym konikiem...a jak mówiłam żeby trzymała wodze, to odpowiadała że kochany Clyde nic jej nie zrobi! Nigdy potem mi się to z nikim nie zdarzyło, w przypadku tego konia, tzn Clyde dalej rzucał sie na nieznajomych i nie pozwalał dosiąśc wiekszości ludzi w stajni... A ta dziewczynka o dziwo wcale dobrze nie jeździła i w galopie sie ledwo trzymała(dlatego tez spadla z duzo łatwiejszego kuca).
I co powiedzie o tym dzieciaku?Co ona takiego zrobiła to czego nie potrafiły setki innych dzieci i całkiem dobrze jeżdżących dorosłych?I czego ja nie potrafiłam od poczatku, bo z Clydem musiałam swoje przepracować i zdobyć jego zaufanie, co nie było na poczatku takie proste.

ps Mże w nastepne lato spróbuje z Clydem jazdy na kantarze?W sumie to jeździłam na nim na luźnych wodzach prawie cały czas, bo był dobrze ujeżdżony i jak już kogos akceptował to się do łatwo prowadziło...Jazda bez wędzidła może by mu pomogła...

Jeszcze jedna rzecz co do 'dzikich koni'. Mieliśmy kiedyś w stajni, gdzie jeździłam jak byłam mała, taką klacz co też była uważana za złośliwą i też gryzła i się rzucała po boksie(tu była to ewidentna wina stajni, gdzie brakowało wybiegów paszy, sciołki i itp niestetySad -z tej stajni pochodzi mój nieszczęsny kóń). Pamietam jak któregoś dnia zobaczyłam taki widok:
na środku boksu stała owa klacz, a pomiedzy jej nogami przemykały 3 malutkie kocięta!Co ciekawe ta kobyła nie lubiła psów i kotów. A na kocięta nie reagowała, tylko schyliła głowe i głośno 'chrapała'.
Wniosek: małe jest uprzywilejowaneSmile

<t></t>
branka
12-28-2007, 05:33 PM #67

Moja mama opowiadała mi niedawno, że kiedyś na wakacjach, jak byłam jeszcze baaardzo mała, mój dziadek wziął mnie w wózku do jakiejś stajni koło campingu. Podobno chciałam koniecznie pogłaskać jakiegoś konika, więc dziadek mnie z wózka wyjął, podniosł do kazdego łba i pogłaskałam wszystkie. Chwile później razem z moja mama pojawił się własciciel i powiedział mojemu dziadkowi, że jeden z koni gryzie absolutnie każdego kto się do niego zblizy i że odgryzł kiedyś komuś palec. Moja mama twierdzi, że ten koń mnie nie pogryzł bo mam wrodzony 'dryg do koni'(wiecie jakie sa mamy, lubią mówić jakie to ich dzieci zdolne :wink: ), ale myśle, że to raczej właśnie fenomen zachowania koni w stosunku do dzieci.

Kolejny przykład: mieliśmy w Irlandii takiego bardzo niesfornego konia, Clyde się nazywał i zdecydowanie nie lubił kilku ludzi, poza nielicznymi wyjątkami. Jego matka była podobna do niego i on chyba charakterek po niej odziedziczył, bo wychowywał się w tej samej stajni, co reszta naszych koni, które były kochane i nie kopały ani nie gryzły. Trudno było mi znaleśc w jego przypadku błędy czlowieka w wychowaniu, bo nasza pracodawczyni koni nie biła, nie krzyczała i w ogóle każdemu poświęcała czas.. Może nie stosowała metod naturalnych itp, może powinna, ale tak czy tak koniowi nigdy się krzywda nie działa. A Clyde był jaki był i z tego wzgledu trzeba go było wykastrowac, pomimo wspaniałego ruchu i niezwykłej urody.
Tak więc Clyde był w owej stajni trzymany do jazdy dla bardzo dobrych jeźdzców albo dla mnie(bo szybko stał sie moim ulubieńcem,z racji podobieństwa charakterologicznego do mojej Branki) i mojej pracodawczyni na konia prowadzącego z tereny.
I wiecie co, któregos dnia jak prowadziłam zastęp, jedna z dziewczynek spadła z kuca któregoś. Ot tak bryknął sobie lekko z radości,, ale ona za żadne skarby nie chciała znów na niego wsiąć, twierdziła że jest złosliwy(a to był konik-przytulanka!). Powiedziała mi: ty masz super spokojnego konia, ja chce jechac na nim. Tłumaczyłam jej że Clyde jest trudny i że jest spokojny tylko dlatego, że mnie już zna...ale sie uparła i rozpłakała a miała może 8 lat. No i zrobiłam tak: wsadziłam ją na Clyde'a, któremu przypięłam do ogłowia uwiąz, i dałam dziewczynce postępować.Myślałam, że on zaraz zacznie świrowac i ona z niego zejdzie i mi uwierzy. Tymczasem Clyde był grzeczny jak aniołek!!Wzięłam ją na wszelki wypadek na długi uwiąz obok tego konia z którego spadła, a na którego ja wsiadłam, ale w połowie terenu widziałam, że żaden uwiąz potrzebny nie jest! Koń szedł bez zarzutu. Dziewczynka cały czas go gładziła po grzywie i mówila, że jest kochanym konikiem...a jak mówiłam żeby trzymała wodze, to odpowiadała że kochany Clyde nic jej nie zrobi! Nigdy potem mi się to z nikim nie zdarzyło, w przypadku tego konia, tzn Clyde dalej rzucał sie na nieznajomych i nie pozwalał dosiąśc wiekszości ludzi w stajni... A ta dziewczynka o dziwo wcale dobrze nie jeździła i w galopie sie ledwo trzymała(dlatego tez spadla z duzo łatwiejszego kuca).
I co powiedzie o tym dzieciaku?Co ona takiego zrobiła to czego nie potrafiły setki innych dzieci i całkiem dobrze jeżdżących dorosłych?I czego ja nie potrafiłam od poczatku, bo z Clydem musiałam swoje przepracować i zdobyć jego zaufanie, co nie było na poczatku takie proste.

ps Mże w nastepne lato spróbuje z Clydem jazdy na kantarze?W sumie to jeździłam na nim na luźnych wodzach prawie cały czas, bo był dobrze ujeżdżony i jak już kogos akceptował to się do łatwo prowadziło...Jazda bez wędzidła może by mu pomogła...

Jeszcze jedna rzecz co do 'dzikich koni'. Mieliśmy kiedyś w stajni, gdzie jeździłam jak byłam mała, taką klacz co też była uważana za złośliwą i też gryzła i się rzucała po boksie(tu była to ewidentna wina stajni, gdzie brakowało wybiegów paszy, sciołki i itp niestetySad -z tej stajni pochodzi mój nieszczęsny kóń). Pamietam jak któregoś dnia zobaczyłam taki widok:
na środku boksu stała owa klacz, a pomiedzy jej nogami przemykały 3 malutkie kocięta!Co ciekawe ta kobyła nie lubiła psów i kotów. A na kocięta nie reagowała, tylko schyliła głowe i głośno 'chrapała'.
Wniosek: małe jest uprzywilejowaneSmile


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
12-28-2007, 06:16 PM #68
hihi, jak miałam 3 lata z jakimś niewielkim hakiem a rodzice - podobnie do Trenera - zagadali się na kawie z rodzinką (w stajni hodowlanej), to znaleźli mnie później w ogierowym boksie - zwinięta po dziecięcemu w kulkę smacznie sobie spałam na słomie... nikt nie wiedział jak mnie stamtąd wyciągnąć, bo ogr ponoć był bardzo agresywny - gryzł, kopał itd... (dopiero teraz, po latach wiem jaka była przyczyna agresji, ale je nie o tym miałam...) I po dziś dzień nikt nie wie jak zdołałam tam wejść ;-)
Na marginesie - poczekali aż się obudzę, bo szepty nic nie dały - obudziłam sie, pożegnałam z kochanym konikiem i już ;-)

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
12-28-2007, 06:16 PM #68

hihi, jak miałam 3 lata z jakimś niewielkim hakiem a rodzice - podobnie do Trenera - zagadali się na kawie z rodzinką (w stajni hodowlanej), to znaleźli mnie później w ogierowym boksie - zwinięta po dziecięcemu w kulkę smacznie sobie spałam na słomie... nikt nie wiedział jak mnie stamtąd wyciągnąć, bo ogr ponoć był bardzo agresywny - gryzł, kopał itd... (dopiero teraz, po latach wiem jaka była przyczyna agresji, ale je nie o tym miałam...) I po dziś dzień nikt nie wie jak zdołałam tam wejść ;-)
Na marginesie - poczekali aż się obudzę, bo szepty nic nie dały - obudziłam sie, pożegnałam z kochanym konikiem i już ;-)


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

branka

Posting Freak

2,096
12-28-2007, 06:45 PM #69
Wiecie może dzieci po prostu sa bardzo naturalne, nie czują strachu i emanuje z nich empatia do koników. A konie przeciez czują emocje ludzi. Bo jak ktos nam mówi:ten koń gryzie, to będziemy sie bo bać, albo nieświadomie zachowywać tak, że on nas odrzuci. Ja pamiętam jak kiedys pojechałam do koleżanki na wieś i pokazała mi swoje konie. Poprosiłam, zebym mogła wsiąść i dała mi jednego. Wyczysciłam go całego i kończyłam czyścić 4 kopyto jak moja koleżanka weszła i krzyknęła:Ania, uważaj on kopie! oczywiście kopnął w tym momencie, ale wcześniej choć nie dawał nóg za chętnie jakoś, je wyczyściłam, a żadna siłaczka nie jestem. Ja po prostu nie wiedziałam, że on nie daje nóg. I co najzabawniejsze potem juz nie byłam wstanie wyczyścić tej czwartej nogi!Koń był naprawde dobry w kopaniu... Także nasze nastawienie i świadomość większego lub mniejszego zagrożenia musi tez tu mieć duże znaczenie.

<t></t>
branka
12-28-2007, 06:45 PM #69

Wiecie może dzieci po prostu sa bardzo naturalne, nie czują strachu i emanuje z nich empatia do koników. A konie przeciez czują emocje ludzi. Bo jak ktos nam mówi:ten koń gryzie, to będziemy sie bo bać, albo nieświadomie zachowywać tak, że on nas odrzuci. Ja pamiętam jak kiedys pojechałam do koleżanki na wieś i pokazała mi swoje konie. Poprosiłam, zebym mogła wsiąść i dała mi jednego. Wyczysciłam go całego i kończyłam czyścić 4 kopyto jak moja koleżanka weszła i krzyknęła:Ania, uważaj on kopie! oczywiście kopnął w tym momencie, ale wcześniej choć nie dawał nóg za chętnie jakoś, je wyczyściłam, a żadna siłaczka nie jestem. Ja po prostu nie wiedziałam, że on nie daje nóg. I co najzabawniejsze potem juz nie byłam wstanie wyczyścić tej czwartej nogi!Koń był naprawde dobry w kopaniu... Także nasze nastawienie i świadomość większego lub mniejszego zagrożenia musi tez tu mieć duże znaczenie.


<t></t>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
12-28-2007, 08:50 PM #70
Coś z tymi dziećmi musi być na rzeczy. Jeszcze jakieś 6-7 lat temu Cejlon był koniem bardzo pobudliwym, niespokojnym, takim do przodu. Ja sobie z nim radziłam ale tylko ja choć na szczęśce nie musiałam z nim jakos bardzo walczyć. Jakoś tak się złożyło, że przyjechała do mnie kuzynka, która rok wcześniej była na obozie, troche się nauczyła ale przeżyła tam bardzo niefajny wypadek. Koń ją zwalił na bandę apotem przebiegł. Zjechał kopytem przez brzuch, na szczęście nie nacisnął. Po tym bardzo bała się wsiąść, ale jednocześnie bardzo chciała. Była u nas nad jeziorem na wakacjach i pewnego dnia mówi, że chce wsiąść na Cejlona, bo mi ufa i wierzy, że z Cejlonem pomożemy się jej przełamać. Trochę się bałam, bo nie wiedziałam, jak to będzie. Postanowiłam, że poprowadzam ją w ręku.
W końcu wsiadła a Cejlona zamurowało. Od pierwszego kroku ruszał się jakby w zwol nionym rytmie. Jakby starał się nie za bardzo bujać tez przerażony woreczek na grzbiecie. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami i zerkał, czy to to na górze jeszcze oddycha. W końcu puściłam ich na stępa luzem. Ona trzymała same końcy wodzy a ja poszłam pod płotek. Cejlon cały czas chodził bardzo wolno, jakby miał calineczke z porcelany na grzbiecie. W którymś momencie potknał się i zachwiał a kuzynka krzyknęła wystraszona. Ten się od razu zatzrymał i czekał. Uspokoiła się, pogłaskała po szyi i znowu ruszył. Podszedł do mnie i zaprosił na spacer więc połazilismy razem, on za mną. W końcu kuzynka poczuła się na tyle pewnie, że zaczęła się uśmiechać. W którymś momencie musiałam iść zostawić, już nie pamiętam dlaczego, i pojść do stajni. Jak tam byłam słyszałam krzyk kuzynki "Aaaagaaaa. wracaj, bo on cie szuka!!". Wyszłam a koń stał przy płocie z nosem w strone stajni wypatrjąc, gdzie się zaposiałam.

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
12-28-2007, 08:50 PM #70

Coś z tymi dziećmi musi być na rzeczy. Jeszcze jakieś 6-7 lat temu Cejlon był koniem bardzo pobudliwym, niespokojnym, takim do przodu. Ja sobie z nim radziłam ale tylko ja choć na szczęśce nie musiałam z nim jakos bardzo walczyć. Jakoś tak się złożyło, że przyjechała do mnie kuzynka, która rok wcześniej była na obozie, troche się nauczyła ale przeżyła tam bardzo niefajny wypadek. Koń ją zwalił na bandę apotem przebiegł. Zjechał kopytem przez brzuch, na szczęście nie nacisnął. Po tym bardzo bała się wsiąść, ale jednocześnie bardzo chciała. Była u nas nad jeziorem na wakacjach i pewnego dnia mówi, że chce wsiąść na Cejlona, bo mi ufa i wierzy, że z Cejlonem pomożemy się jej przełamać. Trochę się bałam, bo nie wiedziałam, jak to będzie. Postanowiłam, że poprowadzam ją w ręku.
W końcu wsiadła a Cejlona zamurowało. Od pierwszego kroku ruszał się jakby w zwol nionym rytmie. Jakby starał się nie za bardzo bujać tez przerażony woreczek na grzbiecie. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami i zerkał, czy to to na górze jeszcze oddycha. W końcu puściłam ich na stępa luzem. Ona trzymała same końcy wodzy a ja poszłam pod płotek. Cejlon cały czas chodził bardzo wolno, jakby miał calineczke z porcelany na grzbiecie. W którymś momencie potknał się i zachwiał a kuzynka krzyknęła wystraszona. Ten się od razu zatzrymał i czekał. Uspokoiła się, pogłaskała po szyi i znowu ruszył. Podszedł do mnie i zaprosił na spacer więc połazilismy razem, on za mną. W końcu kuzynka poczuła się na tyle pewnie, że zaczęła się uśmiechać. W którymś momencie musiałam iść zostawić, już nie pamiętam dlaczego, i pojść do stajni. Jak tam byłam słyszałam krzyk kuzynki "Aaaagaaaa. wracaj, bo on cie szuka!!". Wyszłam a koń stał przy płocie z nosem w strone stajni wypatrjąc, gdzie się zaposiałam.


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

ecossaise

Member

69
12-28-2007, 09:45 PM #71
mnie do konia zawsze ciągnęło i pamiętam moje "tajemnice" z babcią, że ja "choruje"i idziemy na legie przez las do koni :wink: zawzięcie nosiłam ze sobą suszony chleb, jabłka i marchewki

<t>aleksandra i kucyk jumping teamSmile</t>
ecossaise
12-28-2007, 09:45 PM #71

mnie do konia zawsze ciągnęło i pamiętam moje "tajemnice" z babcią, że ja "choruje"i idziemy na legie przez las do koni :wink: zawzięcie nosiłam ze sobą suszony chleb, jabłka i marchewki


<t>aleksandra i kucyk jumping teamSmile</t>

branka

Posting Freak

2,096
12-29-2007, 11:46 AM #72
No własnie z karmieniem to też jest ciekawa sprawa. Ja jak małe dzieciaki(czyli od 4 do 8 lat)uczę karmić konie z ręki, to oczywiście trzymam pod ich dłonią swoją, bo co z tego, że one dają na otwartej dłoni, jak mają takie malutkie rączki, że konik moźe chwycić całą. Ale zdarzało mi się, że po stajni rozprzestrzeniało się całe stado dzieciaków i zanim je opanowywałam, to już 5 z nich karmiło konie i nigdy przenigdy żaden nie chapsnął żadnego dziecka. Ale z drugiej strony wiedziałam, że nasze kuce są delikatne tak czy tak. A słyszałam o kilku przypadkach pogryzienia dzieci przez konie, więc z dziećmi trzeba uważać. Bo jak mnie ugryzie koń to to przeboleje i się zastanowie czemu to zrobił, a jak ugryzie dziecko to ono może na całe zycie sie zrazić :?

<t></t>
branka
12-29-2007, 11:46 AM #72

No własnie z karmieniem to też jest ciekawa sprawa. Ja jak małe dzieciaki(czyli od 4 do 8 lat)uczę karmić konie z ręki, to oczywiście trzymam pod ich dłonią swoją, bo co z tego, że one dają na otwartej dłoni, jak mają takie malutkie rączki, że konik moźe chwycić całą. Ale zdarzało mi się, że po stajni rozprzestrzeniało się całe stado dzieciaków i zanim je opanowywałam, to już 5 z nich karmiło konie i nigdy przenigdy żaden nie chapsnął żadnego dziecka. Ale z drugiej strony wiedziałam, że nasze kuce są delikatne tak czy tak. A słyszałam o kilku przypadkach pogryzienia dzieci przez konie, więc z dziećmi trzeba uważać. Bo jak mnie ugryzie koń to to przeboleje i się zastanowie czemu to zrobił, a jak ugryzie dziecko to ono może na całe zycie sie zrazić :?


<t></t>

Anna Skalik

Member

211
12-29-2007, 12:52 PM #73
Dzieci są uprzywilejowane to fakt.
Ale często konie ( gryzące , kopiące ) nie reagują tez na osoby dorosłe , które nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa i podchodzą do takiego konia , tak jak do każdego zupełnie spokojnego " baranka ".
Kilka razy widziałam takie zdarzenie , a raz sama byłam nieświadoma niebezpieczeństwa ... i żyję. :wink:
Anna Skalik
12-29-2007, 12:52 PM #73

Dzieci są uprzywilejowane to fakt.
Ale często konie ( gryzące , kopiące ) nie reagują tez na osoby dorosłe , które nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa i podchodzą do takiego konia , tak jak do każdego zupełnie spokojnego " baranka ".
Kilka razy widziałam takie zdarzenie , a raz sama byłam nieświadoma niebezpieczeństwa ... i żyję. :wink:

jasmina

Senior Member

254
12-29-2007, 01:07 PM #74
może to kwestia tego, że nie wiedząc o niebezpieczeństwie nie napinamy się, myslimy bardziej optymistycznie? A to przecież konie wyczuwająSmile
jasmina
12-29-2007, 01:07 PM #74

może to kwestia tego, że nie wiedząc o niebezpieczeństwie nie napinamy się, myslimy bardziej optymistycznie? A to przecież konie wyczuwająSmile

Anna Skalik

Member

211
12-29-2007, 03:30 PM #75
I tak właśnie reagują w większości dzieci. Z ufnościa , bez cienia strachu ( bo nie sa uprzedzone ) podchodzą do zwierząt , nawet tych dużych i czasem naprawdę niebezpiecznych ( nie tylko do koni ).
Być może to samo dotyczy osób/ dzieci niepełnosprawnych.A może jeszcze cos innego ... tu chyba jednak cos innego.
Ciekawa jestem jak zareagowałby koń , na którego posadzono by wystraszone i zapłakane dziecko ... czy tez spokojem ?
Anna Skalik
12-29-2007, 03:30 PM #75

I tak właśnie reagują w większości dzieci. Z ufnościa , bez cienia strachu ( bo nie sa uprzedzone ) podchodzą do zwierząt , nawet tych dużych i czasem naprawdę niebezpiecznych ( nie tylko do koni ).
Być może to samo dotyczy osób/ dzieci niepełnosprawnych.A może jeszcze cos innego ... tu chyba jednak cos innego.
Ciekawa jestem jak zareagowałby koń , na którego posadzono by wystraszone i zapłakane dziecko ... czy tez spokojem ?

Strony (7): Wstecz 1 3 4 5 6 7 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości