Słuch
Słuch
Tania w innym wątku zapoczątkowała temat głuchych koni i obiecała wrócić jeszcze do tego tematu. Mnie z kolei od jakiegoś czasu męczy pytanie związane ze słuchem końskim, więc otwieram ten wątek.
A moje pytanie jest takie: zbliża się Sylwester, a wraz z nim kanonady wywołane przez fajerwerki. Jak konie na to reagują? Dla psów takie głośne wystrzały są bardzo bolesne i boją się tego (parę lat temu moja suka porozrywała na strzępy wewnętrzną warstwę bramy garażowej, bo ja głupia myślałam, że tam będzie czuła się lepiej). A jak jest z końmi?
Moje konie dobrze bawią się, podziwiając fajerwerki przez okna
W przeciwienstwie do psic, które są szalenie zdenerwowane
Dwa dni temu wracałam z koniem ze spaceru, było po zmroku. Kantar mu już zdjęłam, więc swobodnie obok wędrował. Nagle - łup! Gdzieś w pobliżu miejscowa młodzież najwyraźniej testowała sztuczne ognie. Koń minimalnie drgnął, obrócił łeb za siebie, przyjrzał się malowniczym fajerwerkom. I tyle. Jak po chwili huknęło jeszcze raz, to już nawet nie drgnął, tylko się odwrócił i pokontemplował światła.
Kiedyś Teo stał w stajni, która przylegała do prywatnego lotniska. To, że konie nie reagowały w ogóle na zwykły, niewielki przecież, lotniskowy ruch, to ok. Ale nawet piknik lotniczy, z mnóstwem ludzi, huczącymi samolotami w dużej ilości, muzyką itd. nieprzesadnie je obszedł. Obok startowały jakieś "potwory", a konie nawet łbów znad trawy nie podnosiły. Kwestia przyzwyczajenia.
Ja mieszkam w pobliżu amfiteatru, gdzie w okresie letnim często są organizowane imprezy i koncerty.Małopolak nie reaguje wcale (ale on przebywa u mnie od 4miesiąca swojego życia), kuc szetlandzki również bez reakcji(jego to nic nie rusza), natomiast arabek jest nerwowy i krąży po boksie w kółko jak mały bączek. Jeśli są na wybieru, wtedy nawet arabcio się niczym nie przejmuje i tylko ciekawie zagląda na dół, co tam się dzieje.
U nas wprawdzie stajnia "szczelnie" zamknięta (za wyjątkiem tych dzior w drzwiach ), żeby niby konie tak się nie bały. Ale z moich obserwacji wynika że im wszystko jedno. Nawet jak strzela się w okolicy stajni nie robi to na nich wrażenia. Zawsze po 12 są wyciąganie w sylwestra i pracują trochę w bryczce. Wprawdzie wtedy strzelanie słychać tylko w oddali (bo my jesteśmy głęboko w lesie), ale i tak spokojnie pracują. Żadnego wrażenia na nich to nie robi.
O, w mojej aktualnej stajni, kiedy czyściłam konia późnym wieczorem, coś robiło głośne "łup!" co jakiś czas. Za pierwszym razem aż podskoczyłam, tak to coś łupnęło! Moja konia tylko popatrzyła na mnie z politowaniem. Za chwilę łupnęło znowu! Zdaje się, że ma to coś wspólnego ze żłobem źrebaka, który jego mama próbuje rozmontować (raz już jej się prawie udało). Doszłam do wniosku że gdybym była koniem, to byłabym dużo bardziej płochliwa niż moja własna konia :lol:
Ja pamiętam,że obiecałam wrócić.Ale nadal koń stanowi dla mnie zagadkę.Jak się cichuteńko podejdzie,tak,że nie zorientuje się i np stuknie się kluczami w metalową część boksu to wszystkie konie wokół podskakują a on nic-stoi i żuje siano tyłem.
Z drugiej strony jest bardzo czujny i trudno go podejść bo zaraz się interesuje i przychodzi na pieszczoty.Czyli zrekompensował sobie brak słuchu od urodzenia doskonale.Podobno rży rzadko i dziwnie.Ale to wiem tylko z relacji.Czekam na przyjazd jego jeźdzca i wtedy Wam napisze jak się w treningu spisuje.
Narazie mi wychodzi,że słuch nie jest dla konia taki ważny.
Faktycznie w tym roku byłam w stajni o 12. i konie zareagowały tylko na 1 buum pozniej już ich t nie ruszało.
ale zastanawia mnie jedno....sylwestrowy hałas koniom nie przeszkadza.
Jednak gdy jeźdze na swoim koniu i zdazy mi sie krzyknąć na niego (gdy mamy złe dni on sie baardzo denerwuje i jest strasznie czujny na te odbicia dzwiekowe wystarczy ze wejde do stajni i slychac moje kroki on juz szaleje w boksie i rzy zebym tylko go pogłaskała...a jak ktos krzyknie on odrazu robi siie nie spokojny. ogolnie jest bardzo zainteresowany dzwiekami...moze w przeszlosci byl jakims muzykiem
U nas podobno konie sie niepokoiły, nasza włascicielka stajni pojechała na wszelki wypadek w nocy do nich w sylwestra i podobno kilka nerwowo łaziło i kilka rżło cicho. Mój wierzchowiec był za to podobno spokojny, ale tylko dopóki jej sąsiedzi nie zaczęli też się denerwować, bo wtedy to już wszytskie się pozarażały ogólnym stanem gotowości do ucieczki Ale tez uważam, że to kwestia przyzwyczajenia, bo nasza stajnia jest na wsi i tam nigdy nic nie buczy ani nie strzela, stąd niepokój, nagłymi odgłosami, który zreszta podobno szybko im przeszedł, jak się zorientowały że nikt nie zamierza ich wystrzelać :lol: