STOP Skaryszew
STOP Skaryszew
Właśnie dostałam zaproszenie do akcji protestacyjnej STOP Skaryszew. 215 osób zadeklarowało, że weźmie udział w akcji i przyjedzie do Skaryszewa. Ja nie czuję się na siłach, żeby pojechać tam osobiście, ale popieram przedsięwzięcie z całego serca i pomyślałam, że mogę chociaż nagłośnić sprawę na naszym forum. Czy ktoś z Was się wybiera?
Link do strony akcji - http://www.stop-skaryszew.pl/index.php/pl/
Julia zakaz hodowli koni na rzeź i wywozu koni na rzeź i zapewne uboju koni w Polsce - skończyć się może tym, czym podobne zmiany prawa skończyły się w USA. Tam konie wywozi się jako hodowlane/rekreacyjne (prawo tego nie zabroni) a ubija w Meksyku. Konie z północnych stanów - zamiast kończyć "na miejscu" - przebywają dziesiatki tysięcy kilometrów w ostatniej drodze...
Koń był jest i będzie zwierzęciem rzeźnym. Dla nas koń to przyjaciel, ale np. wołowinę jemy. Za to Hindusi pewnie by nas ukamieniowali (u niech krowy są święte). W takim razie powinnismy również zabronić rzeźnej hodowli krów... A świnie? Dlaczego one mają cierpieć - też zabrońmy... jednym słowem - moim zdaniem - nie tędy droga
Co więcej - o czym już zdaje się wiele razy pisałam równeiż na tym forum - niejednokrotnie konie hodowane na rzeź zyją w o wiele lepszych warunkach niż konie w tzw "sezonowych szkółkach". Te pierwsze - z uwagi na ekonomię - często całodobowo wypasane na pastwiskach. Ładne, zadbane, wybiegane, grube. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz - opłaca się je wypasać naturalnie (pastwisko nie uwiąz i pasienie na masę tłuszczową). Konie te w dużej częsci mają prawidłowo prowadzoną dokumentację hodowlaną. Nie są bite, katowane, głodzone - jak pokazują - przepraszam za wyrażenie - nawiedzeni zieloni... Co roku rodzi się ok 20 000 koni zimnokrwistych (statystyki PZHK). Dla porównania zlachetnych koni rodzi się ok 4 000... (bez ras czystych) różnica spora...
A konie w szkółkach (tym złych szkółkach)? Zapylają pod siodłem w sezonie nawet po 8 i więcej godzin non stop. Chodzą w niedopasowanym sprzęcie. Kulawe, chude, z zaniedbanymi kopytami. Szarpane, kopane, nie kochane... To jest dopiero obraz ludzkiego okrucieńśtwa... i tu - moim zdaniem - powinno sieaktualnie kierować wszelkie "zielone akcje"...
Edit
Dla przykładu
koń ze Skaryszewa:
koniś prywatny (uwaga DRASTYCZNE!!)
http://strazmiejska.plock.eu/files/13197...e/kon4.jpg
http://strazmiejska.plock.eu/files/13197...e/kon6.jpg
No właśnie, ja też już miałam zapraszać znajomych, ale jak przeczytałam że chodzi o całkowity zakaz to zwątpiłam... myślałam że będzie tak jak we wcześniejszych latach - akcja fotograficzna (zresztą opowiadałam o niej znajomym fotografikom i byli zainteresowani) mająca na celu poprawę warunków życia tych koni, uświadomienie ich hodowcom że niekoniecznie są szczęśliwe (bo przecież nawet właściciele dobrze prosperujących stajni sportowych i rekreacyjnych często nie zdają sobie sprawy, że konie w nich cierpią).
Myślę że najpierw trzeba zadbać o te podstawowe sprawy, a potem ewentualnie walczyć o całkowity zakaz, bo w ten sposób oddala się szansa na jakikolwiek sukces...
Rzecz w tym, że ja mięsa nie jem i nie miałabym absolutnie nic przeciwko zakazowi uboju krów i świń (a już na pewno uboju na współczesną, masową skalę). Wiem, że to zupełnie nierealne, ale uważam, że świat byłby wtedy lepszy. I dla zwierząt, i dla ludzi, bo czerwone mięso jest zwyczajnie niezdrowe. To utopijne rozumowanie, ale cóż, marzę o tym, żeby ludzie bardziej szanowali zwierzęce życie i pamiętali o tym, że ten kotlet na ich talerzu nie wyrósł na półce w Biedronce.
A akcja podoba mi się w głównej mierze przez to, że kupa ludzi dobrej woli będzie miała oko na tych, co nie mają zwyczaju przebierać w środkach (bo przecież są tacy!). W to, że uda się zakazać hodowli koni na rzeź nie wierzę (i być może byłoby to nawet ryzykowne, zgodnie z tym co piszesz o sytuacji w USA), ale zawsze będę popierać idealistów, którzy mają nadzieję coś zwojować w tym temacie. Ktoś musi czuwać nad tymi sprawami - ja się do tego nie nadaję zupełnie, a instytucje państwowe mają inne zajęcia. Dlatego wspieram 'nawiedzonych' duchowo i pisemnie. O ile mam generalnie uczulenie na ludzi nawiedzonych, o tyle uważam, że nawiedzeni zieloni są bardzo potrzebni.
Dla mnie zabijanie koni w celach konsumpcyjnych to świętokradztwo i nigdy się z tym nie oswoję.
Też by mnie zakaz uboju zwierząt nie bolał, zwłaszcza że zamiast hodować dla nich paszę, można by nakarmić więcej tych, co chodzą głodni. Albo posadzić las i pozwolić tam żyć dzikim zwierzętom.
Tak samo jak zakaz wszelkich sportów z udziałem zwierząt, tak żeby ludzie jeździli konno wyłącznie dla przyjemności, a szkolili psy tylko po to żeby się z nimi lepiej rozumieć.
Tylko że to jest trudniejsze do osiągnięcia niż poprawa warunków życia tych zwierząt, których los jest dzisiaj przesądzony (a i to nie jest łatwe, jak wiadomo).
Byłabym na siłach tam pojechać i być może pojechałabym gdyby było bliżej. Inną sprawą jest czy jakiegoś hodowce bym tam napadła... i jak później bym sypiała...
Ale dokładnie tak jak napisała Ailusia - jak poczytałam to zwątpiłam. Co innego akcja mająca na celu krytykę sposobu traktowania czy załadunku tam koni. A co innego całkowity zakaz.
Pewnie jakby taki był cieszyłabym się, ale to po pierwsze nierealne, a po drugie jak wspomniała Gaga co dalej? Co z krówkami, świnkami czy kurkami? Czy one są gorsze?
Nagonki na takie targowiska są potrzebne bo pokazują problem, coraz szersze grono ludzi dowiaduje się jak to wygląda, a i handlarze wiedzą że ktoś im patrzy na ręce.
p.s 1. u konika na zdjęciu czepiłabym sie kopyt 2. czym innym jest dbanie o zarobek przez dobre karmienie, a czym innym "nie bicie", też znam takie szkółki, w których konie cierpią o wiele bardziej
Ja w żadnej mierze nie jestem przeciwnikiem akcji "patrzenia handlarzom na ręce". To jak najbardziej popieram i zdaję sobie sprawę, ze naciski podobnie działających fundacji przyczyniły się do zdecydowanej poprawy warunków transportu zwierząt rzeźnych (nie tylko koni). Jednak mięso jadam i byłabym hipokrytką pisząc, że jestem przeciwnikiem zabijania zwierząt konsumpcyjnych. Konia nigdy nie zjem , podobnia jak psa czy kota - chociaż gdyby sytuacja mnie do tego zmusiła, to kto wie... Jednak - jak już pisałam - w USA akcja "stop rzezi koni" skończyła się porażką i cierpieniem zwierząt i po 5ciu (bodaj) latach zakaz uboju cofnięto (jakoś pod koniec zeszłego roku)... Dlatego uważam, że powielanie czyiś błędów jest bezzasadne... A tematów kontrowersyjnych w hodowli, chowie, jeździe - o wiele więcej, niż w hodowli rzeźnej...
Ja może powiem, coś co nie będzie zbyt miłe.
Ale po pierwsze zgadzam się z tym co mówi Gaga.
Konie rzeźne to konie często, bo oczywiście są wyjątki, szczęśliwsze niż te szkółkowe a i często prywatne, o tych sportowych już nie mówiąc. Ale tu też nie można generalizować.
Ja była bym za ubojem koni na miejscu w Polsce i zakaz wywozu żywych zwierząt za granice, do rzeźni. Bo tu najgorszy jest niestety załadunek i transport.
Jestem za tym żeby obrońcy byli tam, na targu, i pilnowali żeby konie było dobrze traktowane. Bo to przynosi natychmiastowe korzyści. I wiele koni ma dzięki temu lepiej.
Jak dla mnie trzeba mocno zmienić przepisy odnośnie transportu koni za granice, bo tu jest pies pogrzebany.
Niestety nie da rady przekonać wszystkich na wegetarianizm, jest to niestety nie możliwe. Po pierwsze nie taka mentalność a 2 nie wszyscy mogą sobie pozwolić na odcięcie białka (np pan naprawiający wodociągi w zimie przy -20). Nie mówiąc już o tym że jesteśmy wszystkożerni, chyba że z wyboru jest inaczej.
Zabronić hodować konie na mięso i je jeść...tego się po prostu nie da zrobić.
Również jem mięso, mimo to że studiuje zootechnikę i dowiedziałam się jak to wszystko wygląda ;/
Ostatnio mój kolega z roku (myśliwy ;/) chwalił się, że dostał do zjedzenia źrebaczka, który padł znajomemu. Opowiadał mi jak smakował i jak go przyrządził. No i co? Miałam go okrzyczeć, tupać nóżkami?
Konie to zwierzęta gospodarskie, a nie zwierzęta domowe w świetle ustawy. Kto wie może kiedyś ten wpis mógłby być zmieniony. I o ile w przypadku np naszych koni (które widzimy z okna pijąc kawę i są naszymi członkami rodziny) taki wpis byłby bliski prawdy. To nie zgodzę się, że też konie (spędzające 23 godziny w boksie, do których pani tylko wpada z nowymi owijkami, bierze na godzinę, powozi tyłek, a potem znów odstawia) można nazwać zwierzęciem domowym.
http://wegetarianie.pl/Article1950.html
Fragment:
"Obecnie nie ma już naukowych wątpliwości, że dobrze zbilansowane diety wegetariańskie, jak i wegańskie, zapewniają wszystkie niezbędne składniki odżywcze na wszystkich etapach rozwoju (dzieciństwo, okres dorosłości, ciąża, karmienie piersią, wiek podeszły). Stwierdzenie to dotyczy również osób uprawiających zawodowo sport. Potwierdzają to największe światowe organizacje zajmujące się medycyną i zdrowiem np. Światowa Organizacja Zdrowia(8) czy Amerykański Instytut Medycyny.(9) Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyków informuje, że diety oparte na niskoprzetworzonych produktach roślinnych nie tylko nie są niedoborowe, ale też wykazują się najwyższą tak zwaną gęstością odżywczą, czyli charakteryzują się najwyższym skoncentrowaniem składników odżywczych na jednostkę kalorii, przy jednoczesnym zminimalizowaniu ilości substancji pokarmowych odpowiedzialnych za choroby cywilizacyjne.(10)"
Ja tam wybrałam nie być wszystkożercą. I energii mi nie brakuje na nic. Nikogo nie chcę tu nawracać (zdaje się zresztą, że to zwykle przynosi odwrotny skutek), chciałam tylko sprostować to co napisała Sucha. Można nie jeść mięsa i naprawiać wodociągi przy minus 20 Po prostu pełen zestaw aminokwasów przyjmuje się wtedy z kilku źródeł, a nie z jednego kotleta.
Co do szczęśliwości koni rzeźnych to nie jestem przekonana, ale macie prawo do swojego zdania. A koledze, który usmażył sobie martwego źrebaczka powiedziałabym, że to najobrzydliwsza rzecz jaką słyszałam w życiu i chyba nawet miałabym trudność nadal się z nim kolegować. Poważnie.
Julia z Orla A koledze, który usmażył sobie martwego źrebaczka powiedziałabym, że to najobrzydliwsza rzecz jaką słyszałam w życiu i chyba nawet miałabym trudność nadal się z nim kolegować. Poważnie.
Julia z Orla A koledze, który usmażył sobie martwego źrebaczka powiedziałabym, że to najobrzydliwsza rzecz jaką słyszałam w życiu i chyba nawet miałabym trudność nadal się z nim kolegować. Poważnie.
POtwierdzam słowa Julii co do wegetarianizmu i sportu.
Jak najbardziej da się.
Znałam sporo karateków nie jedzących mięsa np.
Mój trener od koni był weganinem, tak że w pełni rozumiem taki punkt widzenia i absolutnie da się!
Nawet sama próbowałam nie jeść mięsa ale niezbyt mi sie udało...
Ale ja mięso bardzo lubię...
Wertuje roczniki statystyczne GUS'u i takie dane tu mamy:
PRODUKCJA ŻYWCA RZEŹNEGO
ROK 2000 2002 2005 2007 2008 2009
W tysiącach sztuk 95 59 67 62 52 65
W tysiącach ton 45 30 34 31 29 37
oczywiście dane dotyczą koni
Witajcie!
A propos tematu - moja relacja z targu w Skaryszewie znajduje się tutaj (obszerny opis + filmik + zdjęcia): http://hipologia.pl/news/show/id/613.
2 tygodnie później miała odbyć się druga edycja tej "imprezy", jednak okazało się, że targ był w Bodzentynie.
Umieszczam tutaj krótki wstęp i link do filmu:
Zamknięty w lutym 2011 roku z powodu niehumanitarnego traktowania zwierząt targ w Bodzentynie znów wypełnił się rolnikami z końmi i nie tylko. 12 marca 2012 r. jeszcze przed świtem po obu stronach krajowej trasy 751 ustawiły się samochody przewożące zwierzęta. Targ zgromadził zarówno tych, którzy przygotowani byli na zapowiadaną przez gminę Skaryszew powtórkę Wstępów, jak i tych, którzy znacznie wcześniej wiedzieli, że to wydarzenie odbędzie się w położonym ponad 60 km na południe od Skaryszewa miasteczku u stóp Gór Świętokrzyskich.
Tym razem handlarzy i osób ze środowiska prozwierzęcego, a także samych koni, było znacznie mniej. Jeszcze przed rozpoczęciem targu, na ruchliwej ulicy, miejscu niebezpiecznym tak samo dla koni, jak i ludzi, odbywały się pierwsze transakcje.
Niestety, znów pojawiły się te same obrazy – brudne aż po uszy konie z zaniedbanymi kopytami, siłą ładowane we wszelkiego rodzaju pojazdy, zestresowane, pętane, oznaczone nacięciami na sierści zwierzęta przeznaczone na rzeź. I znów ludzka głupota, wódka, sprzeczki, żarty i przekleństwa. Tylko w mniej „świątecznej” oprawie – bez muzyki i budek z kiełbasą.
FILM: http://www.youtube.com/watch?v=2ukemjJBSzE.