Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Kompetencje kadry instruktorskiej

Kompetencje kadry instruktorskiej

Kompetencje kadry instruktorskiej

Strony (16): Wstecz 1 5 6 7 8 9 16 Dalej  
Drakan

Junior Member

34
01-21-2012, 11:43 PM #91
W zupełności zgadzam się z Anią. Mnie dziwi to się dzieje, bo przecież nawet małe dzieci na kółkach piłkarskich doskonale wiedzą co to jest rozgrzewka i po co się to robi. Nikt tam też nie protestuje przeciw "nudnym" podaniom i innym ćwiczeniom szlifującym umiejętności piłkarskie. Ciekawe jaka byłby wypadkowość w sportach kontaktowych, gdyby trenerzy zamiast ćwiczeń od razu pozwalali na sparingi ? Mówie tu cały czas o klubach amatorskich i rekreacyjnych. Tymczasem nasza "koniarska" rodzina nieomal każdemu gotowa jest oferować to co najtrudniejsze (np. zbieranie, skoki) od samego początku, bo a nuż-widelec się klient zniechęci i więcej nie przyjdzie !? Tereny na pierwszej jeździe, galopy już po tygodniu ...Tego co się dzieje z jeździectwem nie popsuły krasnoludki ...

Jacek doskonale ujął to, co jest częstym widokiem (wrażenia słuchowe też są identyczne z przytoczonymi) na ujeżdżalniach różnej maści "ośrodków jazdy konnej". Brak znajomości podstaw jeździeckich a tym samym kompletny brak wiedzy o sposobach relatywnie prawidłowej komunikacji z koniem jest powszechny. Jednocześnie w nieomal każdej szkółce "odchodzą" takie kwiatki jak nauka zbierania czy przestawiania zadu. Ja pytam - jak można uczyć przestawiania zadu (a precyzyjnie rzecz ujmując zwrotu na przodzie) kogoś, kto nie ma bladego pojęcia o prawidłowym używaniu pomocy naturalnych (łydki, ręki) i wszystko musi przyklepać palcatem. Który to palcat, często w szkółkach jest używany jako jedyna i niezawodna "pomoc" - taki "lek" na wszystko. Ruszanie -palcat, kłus - palcat, galop - palcat, nie słucha - palcat i na koniec, żeby koń zapamiętał sobie na przyszłość - profilaktycznie - palcat. Nie trzymany w rączce a używany wzdłuż i w poprzek ... konia.

Tomkupawwaw cytując Twoje słowa : "Jak dla mnie to często problem polega na tym, że instruktorzy usiłują od razu uczyć zaawansowanych elementów zaniedbując podstawy" Święte słowa. Oglądałam Wasz film pt. "Fryzy pod siodłem" http://www.youtube.com/watch?v=18AhHbkjX...ature=plcp I powtarzam za Tobą - problem polega na tym, że instruktorzy usiłują od razu uczyć zaawansowanych elementów zaniedbując podstawy.

Pytam jak można uczyć tak złożonych elementów kogoś, kto nie potrafi swobodnie siedzieć, nie panuje nad własnym ciałem (powszechnie w wielu szkółkach jest kładzenie się na koniu, pochylanie do przodu, unoszenie rąk, podciąganie kolan, zostawanie za ruchem konia lub wyskakiwanie przed). Magda martwi się o obcasiki. Gdyby u mnie ktoś siedział i trzymał stopy w strzemionach jak widoczna w w/w filmie Sara, pewnie też obecność obcasów ze względów bezpieczeństwa takiego jeźdźca, spędzałaby mi sen z powiek. Jak jeździec ma sprawnie i z wyczuciem użyć pomocy jeździeckich, by osiągnąć zamierzony cel, skoro najczęściej nawet instruktor ma tylko mgliste o tym pojęcie ? Jeżeli to jest ta bezstresowa metoda nauczania początkowego polegająca na pozwalaniu robienia na koniu, co się komu podoba, byle miał wygodnie - to powtórzę za Jackiem - GDZIE W TYM WSZYSTKIM JEST KOŃ ?

Takie nauczanie wnosi chaos i psuje jeździectwo. O niszczeniu końskiej psychiki nie wspominając, szkodzi to końskim grzbietom, nogom i karkom. Szkodzi w końcu samym jeźdźcom. Czego nauczy się ta dziewczynka o której wspomniał Jacek ? A czego nauczy się ten chłopak z filmu ? Gdzie tu miłość do koni ? A zapewne oboje zapytani, bez wahania odpowiedzą, że kochają konie. Gdzie instruktor, który powinien być adwokatem niemego skądinąd konia. To jego rola - uczyć kolejne pokolenia zrozumienia, empatii i szacunku dla zwierzęcia, które ich nosi na własnym grzbiecie.

Jakkolwiek mizernym się wydaje debatowanie o tym ważnym problemie na naszym forum - trzeba zacząć o tym mówić. I to gdzie się tylko da! Wystarczająco długo przymykano oczy i udawano, nic się nie dzieje. A przecież dzieje się wiele złego. Też nie jestem bez winy, bo można robić o wiele więcej niż tylko pilnować własnego ogródka. My Polacy kochamy konie i "kochamy" się nad nimi znęcać.

Co do kawalerii i Instrukcji. W moim mniemaniu nie jest to zły podręcznik, ba jest nawet dobry. Jedyne o czym trzeba pamiętać to fakt, że Instrukcja nie uczy podstawy (czyli jak siedzieć i jak rozmawiać z koniem używając pomocy jeździeckich). Żeby ją stosować, podstaw trzeba nauczyć się wcześniej i dlatego zrozumiałym jest, że nie ma tam wiele o dosiadzie. Instrukcja to wytyczne jak prowadzić szkolenie do określonego w niej celu - dobrego zespołu bojowego koń/jeździec. Opieranie się w nauczaniu początkowym tylko na niej nie skoczy się dobrze, ale może być pomocna w układaniu programu wielu ciekawych zajęć na koniu.

<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>
Drakan
01-21-2012, 11:43 PM #91

W zupełności zgadzam się z Anią. Mnie dziwi to się dzieje, bo przecież nawet małe dzieci na kółkach piłkarskich doskonale wiedzą co to jest rozgrzewka i po co się to robi. Nikt tam też nie protestuje przeciw "nudnym" podaniom i innym ćwiczeniom szlifującym umiejętności piłkarskie. Ciekawe jaka byłby wypadkowość w sportach kontaktowych, gdyby trenerzy zamiast ćwiczeń od razu pozwalali na sparingi ? Mówie tu cały czas o klubach amatorskich i rekreacyjnych. Tymczasem nasza "koniarska" rodzina nieomal każdemu gotowa jest oferować to co najtrudniejsze (np. zbieranie, skoki) od samego początku, bo a nuż-widelec się klient zniechęci i więcej nie przyjdzie !? Tereny na pierwszej jeździe, galopy już po tygodniu ...Tego co się dzieje z jeździectwem nie popsuły krasnoludki ...

Jacek doskonale ujął to, co jest częstym widokiem (wrażenia słuchowe też są identyczne z przytoczonymi) na ujeżdżalniach różnej maści "ośrodków jazdy konnej". Brak znajomości podstaw jeździeckich a tym samym kompletny brak wiedzy o sposobach relatywnie prawidłowej komunikacji z koniem jest powszechny. Jednocześnie w nieomal każdej szkółce "odchodzą" takie kwiatki jak nauka zbierania czy przestawiania zadu. Ja pytam - jak można uczyć przestawiania zadu (a precyzyjnie rzecz ujmując zwrotu na przodzie) kogoś, kto nie ma bladego pojęcia o prawidłowym używaniu pomocy naturalnych (łydki, ręki) i wszystko musi przyklepać palcatem. Który to palcat, często w szkółkach jest używany jako jedyna i niezawodna "pomoc" - taki "lek" na wszystko. Ruszanie -palcat, kłus - palcat, galop - palcat, nie słucha - palcat i na koniec, żeby koń zapamiętał sobie na przyszłość - profilaktycznie - palcat. Nie trzymany w rączce a używany wzdłuż i w poprzek ... konia.

Tomkupawwaw cytując Twoje słowa : "Jak dla mnie to często problem polega na tym, że instruktorzy usiłują od razu uczyć zaawansowanych elementów zaniedbując podstawy" Święte słowa. Oglądałam Wasz film pt. "Fryzy pod siodłem" http://www.youtube.com/watch?v=18AhHbkjX...ature=plcp I powtarzam za Tobą - problem polega na tym, że instruktorzy usiłują od razu uczyć zaawansowanych elementów zaniedbując podstawy.

Pytam jak można uczyć tak złożonych elementów kogoś, kto nie potrafi swobodnie siedzieć, nie panuje nad własnym ciałem (powszechnie w wielu szkółkach jest kładzenie się na koniu, pochylanie do przodu, unoszenie rąk, podciąganie kolan, zostawanie za ruchem konia lub wyskakiwanie przed). Magda martwi się o obcasiki. Gdyby u mnie ktoś siedział i trzymał stopy w strzemionach jak widoczna w w/w filmie Sara, pewnie też obecność obcasów ze względów bezpieczeństwa takiego jeźdźca, spędzałaby mi sen z powiek. Jak jeździec ma sprawnie i z wyczuciem użyć pomocy jeździeckich, by osiągnąć zamierzony cel, skoro najczęściej nawet instruktor ma tylko mgliste o tym pojęcie ? Jeżeli to jest ta bezstresowa metoda nauczania początkowego polegająca na pozwalaniu robienia na koniu, co się komu podoba, byle miał wygodnie - to powtórzę za Jackiem - GDZIE W TYM WSZYSTKIM JEST KOŃ ?

Takie nauczanie wnosi chaos i psuje jeździectwo. O niszczeniu końskiej psychiki nie wspominając, szkodzi to końskim grzbietom, nogom i karkom. Szkodzi w końcu samym jeźdźcom. Czego nauczy się ta dziewczynka o której wspomniał Jacek ? A czego nauczy się ten chłopak z filmu ? Gdzie tu miłość do koni ? A zapewne oboje zapytani, bez wahania odpowiedzą, że kochają konie. Gdzie instruktor, który powinien być adwokatem niemego skądinąd konia. To jego rola - uczyć kolejne pokolenia zrozumienia, empatii i szacunku dla zwierzęcia, które ich nosi na własnym grzbiecie.

Jakkolwiek mizernym się wydaje debatowanie o tym ważnym problemie na naszym forum - trzeba zacząć o tym mówić. I to gdzie się tylko da! Wystarczająco długo przymykano oczy i udawano, nic się nie dzieje. A przecież dzieje się wiele złego. Też nie jestem bez winy, bo można robić o wiele więcej niż tylko pilnować własnego ogródka. My Polacy kochamy konie i "kochamy" się nad nimi znęcać.

Co do kawalerii i Instrukcji. W moim mniemaniu nie jest to zły podręcznik, ba jest nawet dobry. Jedyne o czym trzeba pamiętać to fakt, że Instrukcja nie uczy podstawy (czyli jak siedzieć i jak rozmawiać z koniem używając pomocy jeździeckich). Żeby ją stosować, podstaw trzeba nauczyć się wcześniej i dlatego zrozumiałym jest, że nie ma tam wiele o dosiadzie. Instrukcja to wytyczne jak prowadzić szkolenie do określonego w niej celu - dobrego zespołu bojowego koń/jeździec. Opieranie się w nauczaniu początkowym tylko na niej nie skoczy się dobrze, ale może być pomocna w układaniu programu wielu ciekawych zajęć na koniu.


<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>

Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
01-22-2012, 12:15 PM #92
Hm :roll: O moje wielkie szczęście, że nie spotkałam jeszcze w życiu Takiego instruktora jak na filmie z fryzami. Dzięki. Co do palcatów i batów, moje skromne doświadczenie z nauką na moich własnych koniach, pokazuje, że nie dawaj bata jak kogoś dopiero poznajesz, bo raz sprowokowana widokiem bata "na wędkę" przy zagalopowaniu chciałam sama użyć go na człowieku. Gdzieś takich rzeczy uczą...
Kompetencje... wspomniałam o czasie, kasie, rozgrzewkach prowadzonych przez instruktora, ale nie o organizacji pracy, a ta często nie zależy od niego samego. Dostosowanie się do określonego czasu nadanego przez pracodawcę jest całkiem niezłą presją. Miałam kiedyś jazdy rano i po południu w soboty i niedziele. Po 7-10 osób na jeździe. Przybieram skalę umiejętności 1-10, było i 1 i 10. Jak poprowadzić jazdę 1,5 ha ( w tym czyszczenie i ubieranie koni ) z 10-ma osobami w tym 2 na lonży, kilka osób czekało na trybunach na zamiany, z nikim tak naprawdę od początku do końca nic nie można było zrobić. Doceniam jazdy indywidualne, takim trybem byłam uczona i wierzę, ze jest to najefektywniejszy sposób nauki. Nie dziwię się więc, że ci z nas, którzy coś chcą innym przekazać, ciągle pobierają lekcje po to, by uczyć innych. A jeśli istnieje możliwość, zakładają małe ośrodki z możliwie dobrym zapleczem instruktorsko-trenerskim, bez ogólnie rozumianych szkółek, z nastawieniem na indywidualny tryb nauki i z uwzględnieniem pełnego znaczenia słowa "DOBROSTAN'' koni.

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
01-22-2012, 12:15 PM #92

Hm :roll: O moje wielkie szczęście, że nie spotkałam jeszcze w życiu Takiego instruktora jak na filmie z fryzami. Dzięki. Co do palcatów i batów, moje skromne doświadczenie z nauką na moich własnych koniach, pokazuje, że nie dawaj bata jak kogoś dopiero poznajesz, bo raz sprowokowana widokiem bata "na wędkę" przy zagalopowaniu chciałam sama użyć go na człowieku. Gdzieś takich rzeczy uczą...
Kompetencje... wspomniałam o czasie, kasie, rozgrzewkach prowadzonych przez instruktora, ale nie o organizacji pracy, a ta często nie zależy od niego samego. Dostosowanie się do określonego czasu nadanego przez pracodawcę jest całkiem niezłą presją. Miałam kiedyś jazdy rano i po południu w soboty i niedziele. Po 7-10 osób na jeździe. Przybieram skalę umiejętności 1-10, było i 1 i 10. Jak poprowadzić jazdę 1,5 ha ( w tym czyszczenie i ubieranie koni ) z 10-ma osobami w tym 2 na lonży, kilka osób czekało na trybunach na zamiany, z nikim tak naprawdę od początku do końca nic nie można było zrobić. Doceniam jazdy indywidualne, takim trybem byłam uczona i wierzę, ze jest to najefektywniejszy sposób nauki. Nie dziwię się więc, że ci z nas, którzy coś chcą innym przekazać, ciągle pobierają lekcje po to, by uczyć innych. A jeśli istnieje możliwość, zakładają małe ośrodki z możliwie dobrym zapleczem instruktorsko-trenerskim, bez ogólnie rozumianych szkółek, z nastawieniem na indywidualny tryb nauki i z uwzględnieniem pełnego znaczenia słowa "DOBROSTAN'' koni.


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-22-2012, 08:39 PM #93
Drakan Ja pytam - jak można uczyć przestawiania zadu (a precyzyjnie rzecz ujmując zwrotu na przodzie) kogoś, kto nie ma bladego pojęcia o prawidłowym używaniu pomocy naturalnych (łydki, ręki) i wszystko musi przyklepać palcatem. Który to palcat, często w szkółkach jest używany jako jedyna i niezawodna "pomoc" - taki "lek" na wszystko. Ruszanie -palcat, kłus - palcat, galop - palcat, nie słucha - palcat i na koniec, żeby koń zapamiętał sobie na przyszłość - profilaktycznie - palcat. Nie trzymany w rączce a używany wzdłuż i w poprzek ... konia.


Pytam jak można uczyć tak złożonych elementów kogoś, kto nie potrafi swobodnie siedzieć, nie panuje nad własnym ciałem (powszechnie w wielu szkółkach jest kładzenie się na koniu, pochylanie do przodu, unoszenie rąk, podciąganie kolan, zostawanie za ruchem konia lub wyskakiwanie przed). Magda martwi się o obcasiki. Gdyby u mnie ktoś siedział i trzymał stopy w strzemionach jak widoczna w w/w filmie Sara, pewnie też obecność obcasów ze względów bezpieczeństwa takiego jeźdźca, spędzałaby mi sen z powiek. Jak jeździec ma sprawnie i z wyczuciem użyć pomocy jeździeckich, by osiągnąć zamierzony cel, skoro najczęściej nawet instruktor ma tylko mgliste o tym pojęcie ? Jeżeli to jest ta bezstresowa metoda nauczania początkowego polegająca na pozwalaniu robienia na koniu, co się komu podoba, byle miał wygodnie - to powtórzę za Jackiem - GDZIE W TYM WSZYSTKIM JEST KOŃ ?

Takie nauczanie wnosi chaos i psuje jeździectwo. O niszczeniu końskiej psychiki nie wspominając, szkodzi to końskim grzbietom, nogom i karkom. A czego nauczy się ten chłopak z filmu ? Gdzie tu miłość do koni ? A zapewne oboje zapytani, bez wahania odpowiedzą, że kochają konie. Gdzie instruktor, który powinien być adwokatem niemego skądinąd konia. To jego rola - uczyć kolejne pokolenia zrozumienia, empatii i szacunku dla zwierzęcia, które ich nosi na własnym grzbiecie.

Ja cię bardzo przepraszam ale gdzie ty tu widzisz palcat na wędkę, albo nadużywanie palcata?
Jeżeli chcesz i tak cię ten film oburza to prosze bardzo, podyskutujmy w szczegółach o tym co na tym filmie widać.
Po pierwsze-to nie są nasze szkolne konie. To są konie, które przyszły do nas dość słabo ujeżdzone, np Flora zupełnie nie umiała zagalopować od pomocy, nie dawała się zgiąć nawet w stopniu minimalnym. Bała się człowieka na sobie, zwłaszcza osoby obcej, jeździło sie na niej bardzo ciężko. Na bat reagowała wręcz paniką.Na samo posiadanie owego, nie na zastosowanie.
Jej galop był początkowo "rozpaczliwy", bardzo nerwowy, nie dawała sobie regulować tempa, nawet ciężko było zachować kierunek. Po galopie koń długo nie mógł się uspokoić, nie stępował itd.
Ten film miał pokazać KONIE na okreslonym etapie pracy. Siłą rzeczy na koniu, który sprawia jakies problemy człowiek wygląda inaczej.
Sara w ciągu swojego u nas pobytu wakacyjnego (około miesiąca chyba) jeżdżąc na tym koniu codziennie uzyskała zagalopowanie na właściwą nogę od pomocy, z pomocą głosu i spokojny stęp po galopie!
Więc gdzie tu koń pytasz? Ja odpowiadam-koń (wtedy 17 letni! o utrwalonych złych nawykach) zrobił pod tą właśnie dziewczyną ogromny postęp! A przede wszystkim koń jej zaufał i zaczął pracować spokojnie! Taki kłus jaki Flora pokazuje na początku tego filmu był niewykonalny jak koń do nas przyszedł.
1. Dosiad Sary
Po pierwsze ja nie widzę nic szczególnie złego w trzymaniu strzemienia głęboko (pod obcasem) w skokowym dosiadzie, choć sama tak strzemienia NIE trzymam. Co do zdjęcia Sary (0:16 filmu) to głównym zastrzeżeniem (oprócz podkładki wystającej spod siodła za bardzo do tyłu) jakie ja bym miała były by nierówne wodze. Musisz napisać DOKŁADNIE co ci się w tym dosiadzie nie podoba? Podpowiadam, że nie miał to byc dosiad ujeżdżeniowy. Jest to raczej dosiad "lekki". Napisz szczegółowo o co ci chodzi, podyskutujemy. Bo jedyny konkretny zarzut jaki postawiłaś to za głęboko noga w strzemieniu.
A jeszcze jedno: koń początkowo bardzo gwałtownie reagował na każde dotknięcie łydką, stąd noga jest mocno z przodu, tak zeby wyeliminowac przypadkowe dotknięcie nogami, które na tym etapie bardzo nam przeszkadzało w komunikacji jeźdźca z koniem.
Jeszcze jedno-czy siedziałaś kiedyś na Fryzie, zwłaszcza takim jak Flora-w barokowym typie, ciężkim i szerokim. Wiesz jak to nosi i jak to się siedzi?
Jest to koń o bardzo szerokiej kłodzie, okrągłych żebrach, płaskim grzbiecie a za to dość wąski w łopatkach. Jej kłus jest wyniosły i zwłaszcza w momencie gdy koń jest sztywny i "zap...." do przodu bardzo trudny do siedzenia. Zwłaszcza, że koń nie daje się skrócić ręką!
2. Maciek i Syriusz-użycie palcata.
Gdzie ty tu widzisz nadużywanie tego palcata?
U tego konia znowu problem był zupełnie inny.
Dominant, mocno samczy. Również nie nauczony zagalopowania od pomocy, co więcej z głęboko utrwalonym "barankowaniem" w momencie prób zagalopowania. Widać zresztą tam gdzie koń wypada do kłusa na krótkiej ścianie i pogoniony bacikiem po łopatce! zaczyna podskakiwać! Gdzie tu ta słaba równowaga u Maćka, skoro całkiem zgrabny "baran" Syriusz ani na moment nie wybija go z siodła, co?
Owszem na zdjęciu Maciek jest uwieczniony z podciągniętą piętą-to niewątpliwie błąd. Zle czy tobie nie ucieknie nigdy noga jak koń pod tobą podskakuje?
Przy czym może te jego "hopki" wyglądają niewinnie na filmie ale trzeba było niezłej równowagi, żeby to wysiedzieć wbrew pozorom. Ciężki koń znacznie mocniej "wyrywa z siodła" :lol:
Jeszcze jedno-chłopak jeździ głównie western i mało trenuje w klasycznym siodle.
3. Trudne elementy :lol:
Czyli podstawy usuwania zadu pod łydką.
Po pierwsze wg mnie to jest ŁATWY element zarówno dla konia jak i do nauczenia dla jeźdźca.
Koń miał niedawno wprowadzony ten element i widać na filmie, że raz się odsuwa, innym razem nie bardzo chce się ruszyć.
Maciek postukuje go bacikiem (widać, że to działanie jest dość chaotyczne i chłopak ma trochę problemów z trafieniem w konia) ale koń akceptuje działanie, odsuwa się w bok i zostaje za to pochwalony-w czym tu widzisz nadużycie bata?
Chłopak nie leje konia mocno, raczej postukuje tym bacikiem i ani przez moment nie trzyma go na wędkę!
Gdzie jest nadużycie, jeśli bat jest dany w momencie nieposłuszeństwa konia (utrwalony nawyk barankowania) i jego działanie odnosi zamierzony efekt, po czym natychmiast ustaje?

Koń stosunkowo szybko zaczął zagalopowywac od pomocy (aczkolwiek z każdą nową osobą musiał się spróbować) i bacik przestał być potrzebny!
Zauważ też, że dla ułatwienia koniowi ćwiczenia galop z Syriuszem prowadzony jest za drugim koniem.

Dla uniknięcia niejasności dodam, że te konie NIE MIAŁY opłaconego treningu wierzchowego-dlatego jeżdżą na nich nasi uczniowie.

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-22-2012, 08:39 PM #93

Drakan Ja pytam - jak można uczyć przestawiania zadu (a precyzyjnie rzecz ujmując zwrotu na przodzie) kogoś, kto nie ma bladego pojęcia o prawidłowym używaniu pomocy naturalnych (łydki, ręki) i wszystko musi przyklepać palcatem. Który to palcat, często w szkółkach jest używany jako jedyna i niezawodna "pomoc" - taki "lek" na wszystko. Ruszanie -palcat, kłus - palcat, galop - palcat, nie słucha - palcat i na koniec, żeby koń zapamiętał sobie na przyszłość - profilaktycznie - palcat. Nie trzymany w rączce a używany wzdłuż i w poprzek ... konia.


Pytam jak można uczyć tak złożonych elementów kogoś, kto nie potrafi swobodnie siedzieć, nie panuje nad własnym ciałem (powszechnie w wielu szkółkach jest kładzenie się na koniu, pochylanie do przodu, unoszenie rąk, podciąganie kolan, zostawanie za ruchem konia lub wyskakiwanie przed). Magda martwi się o obcasiki. Gdyby u mnie ktoś siedział i trzymał stopy w strzemionach jak widoczna w w/w filmie Sara, pewnie też obecność obcasów ze względów bezpieczeństwa takiego jeźdźca, spędzałaby mi sen z powiek. Jak jeździec ma sprawnie i z wyczuciem użyć pomocy jeździeckich, by osiągnąć zamierzony cel, skoro najczęściej nawet instruktor ma tylko mgliste o tym pojęcie ? Jeżeli to jest ta bezstresowa metoda nauczania początkowego polegająca na pozwalaniu robienia na koniu, co się komu podoba, byle miał wygodnie - to powtórzę za Jackiem - GDZIE W TYM WSZYSTKIM JEST KOŃ ?

Takie nauczanie wnosi chaos i psuje jeździectwo. O niszczeniu końskiej psychiki nie wspominając, szkodzi to końskim grzbietom, nogom i karkom. A czego nauczy się ten chłopak z filmu ? Gdzie tu miłość do koni ? A zapewne oboje zapytani, bez wahania odpowiedzą, że kochają konie. Gdzie instruktor, który powinien być adwokatem niemego skądinąd konia. To jego rola - uczyć kolejne pokolenia zrozumienia, empatii i szacunku dla zwierzęcia, które ich nosi na własnym grzbiecie.

Ja cię bardzo przepraszam ale gdzie ty tu widzisz palcat na wędkę, albo nadużywanie palcata?
Jeżeli chcesz i tak cię ten film oburza to prosze bardzo, podyskutujmy w szczegółach o tym co na tym filmie widać.
Po pierwsze-to nie są nasze szkolne konie. To są konie, które przyszły do nas dość słabo ujeżdzone, np Flora zupełnie nie umiała zagalopować od pomocy, nie dawała się zgiąć nawet w stopniu minimalnym. Bała się człowieka na sobie, zwłaszcza osoby obcej, jeździło sie na niej bardzo ciężko. Na bat reagowała wręcz paniką.Na samo posiadanie owego, nie na zastosowanie.
Jej galop był początkowo "rozpaczliwy", bardzo nerwowy, nie dawała sobie regulować tempa, nawet ciężko było zachować kierunek. Po galopie koń długo nie mógł się uspokoić, nie stępował itd.
Ten film miał pokazać KONIE na okreslonym etapie pracy. Siłą rzeczy na koniu, który sprawia jakies problemy człowiek wygląda inaczej.
Sara w ciągu swojego u nas pobytu wakacyjnego (około miesiąca chyba) jeżdżąc na tym koniu codziennie uzyskała zagalopowanie na właściwą nogę od pomocy, z pomocą głosu i spokojny stęp po galopie!
Więc gdzie tu koń pytasz? Ja odpowiadam-koń (wtedy 17 letni! o utrwalonych złych nawykach) zrobił pod tą właśnie dziewczyną ogromny postęp! A przede wszystkim koń jej zaufał i zaczął pracować spokojnie! Taki kłus jaki Flora pokazuje na początku tego filmu był niewykonalny jak koń do nas przyszedł.
1. Dosiad Sary
Po pierwsze ja nie widzę nic szczególnie złego w trzymaniu strzemienia głęboko (pod obcasem) w skokowym dosiadzie, choć sama tak strzemienia NIE trzymam. Co do zdjęcia Sary (0:16 filmu) to głównym zastrzeżeniem (oprócz podkładki wystającej spod siodła za bardzo do tyłu) jakie ja bym miała były by nierówne wodze. Musisz napisać DOKŁADNIE co ci się w tym dosiadzie nie podoba? Podpowiadam, że nie miał to byc dosiad ujeżdżeniowy. Jest to raczej dosiad "lekki". Napisz szczegółowo o co ci chodzi, podyskutujemy. Bo jedyny konkretny zarzut jaki postawiłaś to za głęboko noga w strzemieniu.
A jeszcze jedno: koń początkowo bardzo gwałtownie reagował na każde dotknięcie łydką, stąd noga jest mocno z przodu, tak zeby wyeliminowac przypadkowe dotknięcie nogami, które na tym etapie bardzo nam przeszkadzało w komunikacji jeźdźca z koniem.
Jeszcze jedno-czy siedziałaś kiedyś na Fryzie, zwłaszcza takim jak Flora-w barokowym typie, ciężkim i szerokim. Wiesz jak to nosi i jak to się siedzi?
Jest to koń o bardzo szerokiej kłodzie, okrągłych żebrach, płaskim grzbiecie a za to dość wąski w łopatkach. Jej kłus jest wyniosły i zwłaszcza w momencie gdy koń jest sztywny i "zap...." do przodu bardzo trudny do siedzenia. Zwłaszcza, że koń nie daje się skrócić ręką!
2. Maciek i Syriusz-użycie palcata.
Gdzie ty tu widzisz nadużywanie tego palcata?
U tego konia znowu problem był zupełnie inny.
Dominant, mocno samczy. Również nie nauczony zagalopowania od pomocy, co więcej z głęboko utrwalonym "barankowaniem" w momencie prób zagalopowania. Widać zresztą tam gdzie koń wypada do kłusa na krótkiej ścianie i pogoniony bacikiem po łopatce! zaczyna podskakiwać! Gdzie tu ta słaba równowaga u Maćka, skoro całkiem zgrabny "baran" Syriusz ani na moment nie wybija go z siodła, co?
Owszem na zdjęciu Maciek jest uwieczniony z podciągniętą piętą-to niewątpliwie błąd. Zle czy tobie nie ucieknie nigdy noga jak koń pod tobą podskakuje?
Przy czym może te jego "hopki" wyglądają niewinnie na filmie ale trzeba było niezłej równowagi, żeby to wysiedzieć wbrew pozorom. Ciężki koń znacznie mocniej "wyrywa z siodła" :lol:
Jeszcze jedno-chłopak jeździ głównie western i mało trenuje w klasycznym siodle.
3. Trudne elementy :lol:
Czyli podstawy usuwania zadu pod łydką.
Po pierwsze wg mnie to jest ŁATWY element zarówno dla konia jak i do nauczenia dla jeźdźca.
Koń miał niedawno wprowadzony ten element i widać na filmie, że raz się odsuwa, innym razem nie bardzo chce się ruszyć.
Maciek postukuje go bacikiem (widać, że to działanie jest dość chaotyczne i chłopak ma trochę problemów z trafieniem w konia) ale koń akceptuje działanie, odsuwa się w bok i zostaje za to pochwalony-w czym tu widzisz nadużycie bata?
Chłopak nie leje konia mocno, raczej postukuje tym bacikiem i ani przez moment nie trzyma go na wędkę!
Gdzie jest nadużycie, jeśli bat jest dany w momencie nieposłuszeństwa konia (utrwalony nawyk barankowania) i jego działanie odnosi zamierzony efekt, po czym natychmiast ustaje?

Koń stosunkowo szybko zaczął zagalopowywac od pomocy (aczkolwiek z każdą nową osobą musiał się spróbować) i bacik przestał być potrzebny!
Zauważ też, że dla ułatwienia koniowi ćwiczenia galop z Syriuszem prowadzony jest za drugim koniem.

Dla uniknięcia niejasności dodam, że te konie NIE MIAŁY opłaconego treningu wierzchowego-dlatego jeżdżą na nich nasi uczniowie.


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
01-23-2012, 08:00 AM #94
Magdo, zapewne ani Drakan, ani ja nie jesteśmy przeciwne używania bata, przecież czasem jeździ się z dwoma :wink: , lecz wpajano we mnie stopniowanie nacisku/pomocy, a o ile pamiętam (filmik obejrzałam raz) zwróciło moja uwagę to, że często pierwszą pomocą jest bat (np. przy nauce zwrotu na zadzie, a nie "przesuwaniu zadu"). Instruktor powinien również dysponować właściwym nazewnictwem. Jeśli chodzi o naukę filmowego "przestawiania zadu", co facet robi na krzesełku? Widziałam kiedyś podobnego pana, jeszcze z papierosem w buzi :roll: . Czyli mamy zaakceptować bat zamiast instruktora pomagającego z ziemi koniowi zrozumieć istotę tego, co jest wymagane w danej chwili? Poza tym jestem zdania, że nie nauczysz konia i jeźdźca jednocześnie.

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
01-23-2012, 08:00 AM #94

Magdo, zapewne ani Drakan, ani ja nie jesteśmy przeciwne używania bata, przecież czasem jeździ się z dwoma :wink: , lecz wpajano we mnie stopniowanie nacisku/pomocy, a o ile pamiętam (filmik obejrzałam raz) zwróciło moja uwagę to, że często pierwszą pomocą jest bat (np. przy nauce zwrotu na zadzie, a nie "przesuwaniu zadu"). Instruktor powinien również dysponować właściwym nazewnictwem. Jeśli chodzi o naukę filmowego "przestawiania zadu", co facet robi na krzesełku? Widziałam kiedyś podobnego pana, jeszcze z papierosem w buzi :roll: . Czyli mamy zaakceptować bat zamiast instruktora pomagającego z ziemi koniowi zrozumieć istotę tego, co jest wymagane w danej chwili? Poza tym jestem zdania, że nie nauczysz konia i jeźdźca jednocześnie.


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Jacek Moroz

Member

135
01-23-2012, 02:39 PM #95
Drakan Szanowne Forum - moim zamysłem jest by w dyskusji spróbować wyłonić choćby zarys ujednoliconego systemu szkolenia jeździeckiego w Polsce. By spróbować nakreślić ramy, które powinien znać każdy instruktor. Mam nadzieję, że przy tak zróżnicowanym gronie (klasycy, naturalsi, miłosnicy starych szkół jeździeckich) uda nam się rozpocząć ten temat i nadać mu kierunek, a co za tym idzie zapoczątkować zmiany, które na pewno docenią jeźdzcy. Poprawią się też warunki pracy koni, szczególnie tych szkółkowych (których obecny los jest jednym z najgorszych w "koniarskim" świecie).

Uważam, że problemem nie jest brak systemu szkolenia.Zgadzam się z Anią Dobrowolską. Problemem, ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy my sami. My ludzie, my jeźdźcy, trenerzy, instruktorzy, rekreanci, hodowcy, miłośnicy koni, sędziowie itd.

Cytat: Dostosowanie się do określonego czasu nadanego przez pracodawcę jest całkiem niezłą presją. Miałam kiedyś jazdy rano i po południu w soboty i niedziele. Po 7-10 osób na jeździe. Przybieram skalę umiejętności 1-10, było i 1 i 10. Jak poprowadzić jazdę 1,5 ha ( w tym czyszczenie i ubieranie koni ) z 10-ma osobami w tym 2 na lonży, kilka osób czekało na trybunach na zamiany, z nikim tak naprawdę od początku do końca nic nie można było zrobić.

NIEEEE!!!!!!!!. Po prostu, nauczmy się mówić NIE. Mówmy NIE kimkolwiek z wyżej wymienionej grupy jesteśmy. Co by było gdyby instruktor odmówił prowadzenia jazdy w warunkach, jakie opisała, Asio? Instruktorów ci u nas dostatek. A gdyby następny powiedział NIE? I kolejny również NIE!? Sędzia, który mówi NIE i przestrzega kodeksu postępowania z koniem oraz przepisów. Egzaminator, który mówi NIE i „oblewa” kolejnego kandydata na instruktora mimo, tego, że podczas próby na czworoboku nie spadł z konia. A prawo, które mówi NIE potencjalnemu nabywcy kucyka dla córeczki albo przyszłemu hodowcy i nie zadowala się wiedzą w stylu „jak dawać suchy chleb to na otwartej dłoni” albo „na koniach to ja się znam, bo mój dziadek miał konia”. A gdyby tak widzowie na zawodach krzyknęli NIE! I wygwizdali któregoś z „asów”. Można by jeszcze gdybać.
Zdaję sobie sprawę, że mówienie „nie” jest w wielu wypadkach nieopłacalne. Warto próbować, bo czasami udaje się małymi kroczkami, dojść do celu. Zmienić, chociaż odrobinę świadomości. Mało się spotyka ludzi, którzy mówią „wiem, że nic nie wiem” więcej takich, którzy gdyby mieli tego świadomość powiedzieliby „nie wiem, że nic nie wiem”, nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia.

<t></t>
Jacek Moroz
01-23-2012, 02:39 PM #95

Drakan Szanowne Forum - moim zamysłem jest by w dyskusji spróbować wyłonić choćby zarys ujednoliconego systemu szkolenia jeździeckiego w Polsce. By spróbować nakreślić ramy, które powinien znać każdy instruktor. Mam nadzieję, że przy tak zróżnicowanym gronie (klasycy, naturalsi, miłosnicy starych szkół jeździeckich) uda nam się rozpocząć ten temat i nadać mu kierunek, a co za tym idzie zapoczątkować zmiany, które na pewno docenią jeźdzcy. Poprawią się też warunki pracy koni, szczególnie tych szkółkowych (których obecny los jest jednym z najgorszych w "koniarskim" świecie).

Uważam, że problemem nie jest brak systemu szkolenia.Zgadzam się z Anią Dobrowolską. Problemem, ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy my sami. My ludzie, my jeźdźcy, trenerzy, instruktorzy, rekreanci, hodowcy, miłośnicy koni, sędziowie itd.

Cytat: Dostosowanie się do określonego czasu nadanego przez pracodawcę jest całkiem niezłą presją. Miałam kiedyś jazdy rano i po południu w soboty i niedziele. Po 7-10 osób na jeździe. Przybieram skalę umiejętności 1-10, było i 1 i 10. Jak poprowadzić jazdę 1,5 ha ( w tym czyszczenie i ubieranie koni ) z 10-ma osobami w tym 2 na lonży, kilka osób czekało na trybunach na zamiany, z nikim tak naprawdę od początku do końca nic nie można było zrobić.

NIEEEE!!!!!!!!. Po prostu, nauczmy się mówić NIE. Mówmy NIE kimkolwiek z wyżej wymienionej grupy jesteśmy. Co by było gdyby instruktor odmówił prowadzenia jazdy w warunkach, jakie opisała, Asio? Instruktorów ci u nas dostatek. A gdyby następny powiedział NIE? I kolejny również NIE!? Sędzia, który mówi NIE i przestrzega kodeksu postępowania z koniem oraz przepisów. Egzaminator, który mówi NIE i „oblewa” kolejnego kandydata na instruktora mimo, tego, że podczas próby na czworoboku nie spadł z konia. A prawo, które mówi NIE potencjalnemu nabywcy kucyka dla córeczki albo przyszłemu hodowcy i nie zadowala się wiedzą w stylu „jak dawać suchy chleb to na otwartej dłoni” albo „na koniach to ja się znam, bo mój dziadek miał konia”. A gdyby tak widzowie na zawodach krzyknęli NIE! I wygwizdali któregoś z „asów”. Można by jeszcze gdybać.
Zdaję sobie sprawę, że mówienie „nie” jest w wielu wypadkach nieopłacalne. Warto próbować, bo czasami udaje się małymi kroczkami, dojść do celu. Zmienić, chociaż odrobinę świadomości. Mało się spotyka ludzi, którzy mówią „wiem, że nic nie wiem” więcej takich, którzy gdyby mieli tego świadomość powiedzieliby „nie wiem, że nic nie wiem”, nie mają pojęcia, że nie mają pojęcia.


<t></t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-23-2012, 04:01 PM #96
asio Magdo, zapewne ani Drakan, ani ja nie jesteśmy przeciwne używania bata, przecież czasem jeździ się z dwoma :wink: , lecz wpajano we mnie stopniowanie nacisku/pomocy, a o ile pamiętam (filmik obejrzałam raz) zwróciło moja uwagę to, że często pierwszą pomocą jest bat (np. przy nauce zwrotu na zadzie, a nie "przesuwaniu zadu"). Instruktor powinien również dysponować właściwym nazewnictwem. Jeśli chodzi o naukę filmowego "przestawiania zadu", co facet robi na krzesełku? Widziałam kiedyś podobnego pana, jeszcze z papierosem w buzi :roll: . Czyli mamy zaakceptować bat zamiast instruktora pomagającego z ziemi koniowi zrozumieć istotę tego, co jest wymagane w danej chwili? Poza tym jestem zdania, że nie nauczysz konia i jeźdźca jednocześnie.

Ale przecież tam jest wyraźnie widoczne działanie łydki i dopiero potem palcata! I na koniec koń zaczyna sie przesuwać pod działaniem samej łydki, czyli cel ćwiczenia zostaje osiągnięty. W czym problem? Aż sobie jeszcze raz puściłam ten filmik z głosem i wysłuchałam co Tomek mówi. Mówi o uczulaniu konia na przesuwające działanie łydki-co w tym jest niefachowego?
I Maciek umiał już wykonać ten element na ujeżdżonym koniu, tutaj chłopak uczy się co zrobić, żeby koń takie działanie zrozumiał i zaakceptował.
I nie widze powodu dla którego instruktor nie ma siedzieć na krześle.
Jeżeli chłopak był w stanie bez pomocy z ziemi uzyskać zrozumienie przez konia sygnału to po co pomoc z ziemi?
Mamy do czynienia z ćwiczeniem statycznym, nie widzę różnicy między instruktorem stojącym a siedzącym obok osoby ćwiczącej.
A instruktor musi sie posługiwać słownictwem przede wszystkim zrozumiałym!
Zresztą po to ten komentarz tam jest, po to w tym fragmencie został pozostawiony dźwięk
z nagrania-żeby było wiadomo o co chodzi i Tomek to Maćkowi tłumaczy przecież.


Szczerze mówiąc mam wrażenie, że w tej chwili to jest takie wymyślanie-do czego by się tu jeszcze przyczepić?

PS Tu jest dowód na to, że Maciek umie przesunąć zad na ujeżdżonym koniu!
http://www.youtube.com/watch?list=UUEru1...hRZzeRU8K4

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-23-2012, 04:01 PM #96

asio Magdo, zapewne ani Drakan, ani ja nie jesteśmy przeciwne używania bata, przecież czasem jeździ się z dwoma :wink: , lecz wpajano we mnie stopniowanie nacisku/pomocy, a o ile pamiętam (filmik obejrzałam raz) zwróciło moja uwagę to, że często pierwszą pomocą jest bat (np. przy nauce zwrotu na zadzie, a nie "przesuwaniu zadu"). Instruktor powinien również dysponować właściwym nazewnictwem. Jeśli chodzi o naukę filmowego "przestawiania zadu", co facet robi na krzesełku? Widziałam kiedyś podobnego pana, jeszcze z papierosem w buzi :roll: . Czyli mamy zaakceptować bat zamiast instruktora pomagającego z ziemi koniowi zrozumieć istotę tego, co jest wymagane w danej chwili? Poza tym jestem zdania, że nie nauczysz konia i jeźdźca jednocześnie.

Ale przecież tam jest wyraźnie widoczne działanie łydki i dopiero potem palcata! I na koniec koń zaczyna sie przesuwać pod działaniem samej łydki, czyli cel ćwiczenia zostaje osiągnięty. W czym problem? Aż sobie jeszcze raz puściłam ten filmik z głosem i wysłuchałam co Tomek mówi. Mówi o uczulaniu konia na przesuwające działanie łydki-co w tym jest niefachowego?
I Maciek umiał już wykonać ten element na ujeżdżonym koniu, tutaj chłopak uczy się co zrobić, żeby koń takie działanie zrozumiał i zaakceptował.
I nie widze powodu dla którego instruktor nie ma siedzieć na krześle.
Jeżeli chłopak był w stanie bez pomocy z ziemi uzyskać zrozumienie przez konia sygnału to po co pomoc z ziemi?
Mamy do czynienia z ćwiczeniem statycznym, nie widzę różnicy między instruktorem stojącym a siedzącym obok osoby ćwiczącej.
A instruktor musi sie posługiwać słownictwem przede wszystkim zrozumiałym!
Zresztą po to ten komentarz tam jest, po to w tym fragmencie został pozostawiony dźwięk
z nagrania-żeby było wiadomo o co chodzi i Tomek to Maćkowi tłumaczy przecież.


Szczerze mówiąc mam wrażenie, że w tej chwili to jest takie wymyślanie-do czego by się tu jeszcze przyczepić?

PS Tu jest dowód na to, że Maciek umie przesunąć zad na ujeżdżonym koniu!
http://www.youtube.com/watch?list=UUEru1...hRZzeRU8K4


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-23-2012, 04:09 PM #97
Popieram to co piszesz Jacku w stu procentach, mimo, że już raz przez to NIE straciłam pracę i wylądowałam z dwoma końmi "na ulicy" Wink Teraz mam swoją stajnię i odmawiam klientom, którzy mają problem z dostosowaniem się do moich zasad. A wymogi mam takie:

1) Zaświadczenie od lekarza o braku przeciwwskazań do uprawiania jazdy konnej i podpisanie przez jeźdźca/rodzica jeźdźca deklaracji, że zdaje sobie sprawę z tego, że jeździectwo to niebezpieczny sport i zrzeka się roszczeń wobec mnie gdyby zdarzył się nieszczęśliwy wypadek.
2) Podpisanie się przez jeźdźca pod krótkim regulaminem z zasadami bezpieczeństwa obowiązującymi w stajni i na ujeżdżalni (maluszkom zasady czytają rodzice, a potem ja pilnuję, żeby im się utrwaliły).
3) Lekcje odbywają się minimum dwa razy w tygodniu, a nieobecności należy odrobić.
4) 30 pierwszych lekcji odbywa się na lonży i kosztuje pełną stawkę za 30 minut w siodle. Potem lekcje trwają godzinę (to ograniczenie musiałam nałożyć sama na siebie).
5) Jeździec musi pojawić się w stajni minimum pół godziny przed jazdą, żeby przygotować konia i zostać 15 minut po jeździe, żeby konia "rozebrać" i posprzątać po sobie.
6) Jeździec musi być zaangażowany w lekcje i mieć chęć się uczyć. Nigdy nie uczę dzieci, których rodzice chcą żeby były jeźdźcami bardziej niż one. Zawsze też rozstaję się z klientami, którzy nie mają predyspozycji do jazdy konnej (np. z patologicznymi gadułami Wink Nie kontynuuję też treningu z osobami, które nie mogą pojąć, że koń nie jest rzeczą i należy mu się szacunek i subtelne traktowanie).

W zamian za to zapewniam:

1) Moje pełne zaangażowanie.
2) Dobrze przygotowane do zadania, zdrowe i zrównoważone konie.
3) Bezpieczne warunki do nauki (ogrodzona ujeżdżalnia z równą nawierzchnią, sprawny sprzęt, atestowane kaski, żadnych karkołomnych ćwiczeń i hartowania ducha w stylu wojskowym)
4) Atmosferę sprzyjającą nauce i aktywnemu odpoczynkowi (żadnych wrzasków, bluzgów i krytykanctwa, indywidualne lekcje)
5) Profesjonalizm (wiem co robię i potrafię w pełni uzasadnić każde zadane ćwiczenie).

No ale nie zawsze tak było. Prowadziłam jazdy w sposób niekompetentny, moje konie nie zawsze były przygotowane jak należy, brałam w teren początkujących jeźdźców i nauczałam kompletnych bzdur, powtarzając za innymi jak papuga. Wszystkiego co dzisiaj wiem musiałam nauczyć się sama, czytając, eksperymentując, i doczytując i powtarzając eksperymenty. W jednolity system nauczania nie wierzę, chyba że opierałby się na znajomości psychologii i anatomii jeźdźca i konia oraz podstawowych zasadach humanitaryzmu i nie zakładałby z góry żadnego stylu jazdy. Może Hipologia jako stowarzyszenie zacznie szkolić instruktorów? Wink Bo na skostniały PZJ nie ma co liczyć. Jeśli działają u nas instruktorzy PNH to czemu nie mieliby działać instruktorzy Hipologii?

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-23-2012, 04:09 PM #97

Popieram to co piszesz Jacku w stu procentach, mimo, że już raz przez to NIE straciłam pracę i wylądowałam z dwoma końmi "na ulicy" Wink Teraz mam swoją stajnię i odmawiam klientom, którzy mają problem z dostosowaniem się do moich zasad. A wymogi mam takie:

1) Zaświadczenie od lekarza o braku przeciwwskazań do uprawiania jazdy konnej i podpisanie przez jeźdźca/rodzica jeźdźca deklaracji, że zdaje sobie sprawę z tego, że jeździectwo to niebezpieczny sport i zrzeka się roszczeń wobec mnie gdyby zdarzył się nieszczęśliwy wypadek.
2) Podpisanie się przez jeźdźca pod krótkim regulaminem z zasadami bezpieczeństwa obowiązującymi w stajni i na ujeżdżalni (maluszkom zasady czytają rodzice, a potem ja pilnuję, żeby im się utrwaliły).
3) Lekcje odbywają się minimum dwa razy w tygodniu, a nieobecności należy odrobić.
4) 30 pierwszych lekcji odbywa się na lonży i kosztuje pełną stawkę za 30 minut w siodle. Potem lekcje trwają godzinę (to ograniczenie musiałam nałożyć sama na siebie).
5) Jeździec musi pojawić się w stajni minimum pół godziny przed jazdą, żeby przygotować konia i zostać 15 minut po jeździe, żeby konia "rozebrać" i posprzątać po sobie.
6) Jeździec musi być zaangażowany w lekcje i mieć chęć się uczyć. Nigdy nie uczę dzieci, których rodzice chcą żeby były jeźdźcami bardziej niż one. Zawsze też rozstaję się z klientami, którzy nie mają predyspozycji do jazdy konnej (np. z patologicznymi gadułami Wink Nie kontynuuję też treningu z osobami, które nie mogą pojąć, że koń nie jest rzeczą i należy mu się szacunek i subtelne traktowanie).

W zamian za to zapewniam:

1) Moje pełne zaangażowanie.
2) Dobrze przygotowane do zadania, zdrowe i zrównoważone konie.
3) Bezpieczne warunki do nauki (ogrodzona ujeżdżalnia z równą nawierzchnią, sprawny sprzęt, atestowane kaski, żadnych karkołomnych ćwiczeń i hartowania ducha w stylu wojskowym)
4) Atmosferę sprzyjającą nauce i aktywnemu odpoczynkowi (żadnych wrzasków, bluzgów i krytykanctwa, indywidualne lekcje)
5) Profesjonalizm (wiem co robię i potrafię w pełni uzasadnić każde zadane ćwiczenie).

No ale nie zawsze tak było. Prowadziłam jazdy w sposób niekompetentny, moje konie nie zawsze były przygotowane jak należy, brałam w teren początkujących jeźdźców i nauczałam kompletnych bzdur, powtarzając za innymi jak papuga. Wszystkiego co dzisiaj wiem musiałam nauczyć się sama, czytając, eksperymentując, i doczytując i powtarzając eksperymenty. W jednolity system nauczania nie wierzę, chyba że opierałby się na znajomości psychologii i anatomii jeźdźca i konia oraz podstawowych zasadach humanitaryzmu i nie zakładałby z góry żadnego stylu jazdy. Może Hipologia jako stowarzyszenie zacznie szkolić instruktorów? Wink Bo na skostniały PZJ nie ma co liczyć. Jeśli działają u nas instruktorzy PNH to czemu nie mieliby działać instruktorzy Hipologii?


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
01-23-2012, 04:25 PM #98
Jacku- była to "niezła jazda", miałam pracę,jeśli bym zrezygnowała, następny nie powiedziałby "NIE" bo za pracą jakąkolwiek idzie pieniądz (pomimo iż niewielki, to jednak) drugi raz na coś takiego się nie piszę, ale cóż, człowiek się uczy na błędach. Organizacyjnie była to klapa.
-Sorki, ze w pospiechu pomyliłam h z ha, chodziło oczywiście o 1,5h...
Magdo- wątek fajny może, ale pass, bo nie chcę się ani sprzeczać, a w wielu wypowiedziach Cię rozumiem, wspieram i wierzę, że konie są na pierwszym miejscu.
I podoba mi się Julia z Zasadami Big Grin

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
01-23-2012, 04:25 PM #98

Jacku- była to "niezła jazda", miałam pracę,jeśli bym zrezygnowała, następny nie powiedziałby "NIE" bo za pracą jakąkolwiek idzie pieniądz (pomimo iż niewielki, to jednak) drugi raz na coś takiego się nie piszę, ale cóż, człowiek się uczy na błędach. Organizacyjnie była to klapa.
-Sorki, ze w pospiechu pomyliłam h z ha, chodziło oczywiście o 1,5h...
Magdo- wątek fajny może, ale pass, bo nie chcę się ani sprzeczać, a w wielu wypowiedziach Cię rozumiem, wspieram i wierzę, że konie są na pierwszym miejscu.
I podoba mi się Julia z Zasadami Big Grin


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-23-2012, 04:31 PM #99
tak
co do zasad Julii ja mam tylko jedną uwagę, zresztą już o tym pisałam-uważam, że jeździec rekreacyjny nie musi być tak 100% zdrowy jak zawodnik. Wymaganie zaświadczenia od lekarza uważam za lekką przesadę ale nie ma w tym w sumie nic złego.
Ja jednak uwazam, że ludzie mniej sprawni też mają prawo jeździć. Inna sprawa, że taki zwykły lekarz "rodzinny" tak naprawdę nic nie sprawdzi...
Wymagasz Julio zaświadczenia od jakiegokolwiek lekarza?
Natomiast cała reszta zasad jest jak najbardziej ok.

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-23-2012, 04:31 PM #99

tak
co do zasad Julii ja mam tylko jedną uwagę, zresztą już o tym pisałam-uważam, że jeździec rekreacyjny nie musi być tak 100% zdrowy jak zawodnik. Wymaganie zaświadczenia od lekarza uważam za lekką przesadę ale nie ma w tym w sumie nic złego.
Ja jednak uwazam, że ludzie mniej sprawni też mają prawo jeździć. Inna sprawa, że taki zwykły lekarz "rodzinny" tak naprawdę nic nie sprawdzi...
Wymagasz Julio zaświadczenia od jakiegokolwiek lekarza?
Natomiast cała reszta zasad jest jak najbardziej ok.


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-23-2012, 05:11 PM #100
Chodzi mi o zaświadczenie od lekarza rodzinnego. Taki lekarz w razie wątpliwości może odesłać klienta do specjalisty (ja lekarzem nie jestem, i nie wiedziałabym do jakiego). Sprawności 100% absolutnie nie wymagam, ale staram się zabezpieczać na wypadek gdyby ktoś miał np. jakieś problemy z kręgosłupem, które mogłyby pogłębić się w wyniku jazdy konnej. Niektórzy ludzie bywają koszmarnie roszczeniowi, nawet tacy co robią jak najlepsze pierwsze wrażenie. Wolę dmuchać na zimne, niż się potem procesować z kimś takim.

A co do tej sprawności to jest tak, że dzieci odjęte od komputera, z nadwagą, brakiem jakiejkolwiek koordynacji ruchowej i "zanikiem" mięśni uczy się 10 razy trudniej. Ja biorę takie dzieci, ale mówię rodzicom prosto z mostu, że postępy będą wolniejsze, bo dziecko nie ma podstawowej kondycji i pierwsze zajęcia będą bardziej ogólnorozwojowe niż specjalistyczne. No i niestety jest tak, że te dzieci rzadko się wkręcają w jeździectwo, bo frustrują się brakiem spektakularnych efektów. Rodzice takich dzieci rzadko są wsparciem, bo często sami są w podobnym stanie albo kondycja ich dziecka nie jest dla nich aż takim problemem. Otyłych osób dorosłych nie biorę na lekcje. Zdarzyło mi się kilka razy, że musiałam odmówić i zawsze było to niezręczne, ale dobro koni jest dla mnie na pierwszym miejscu.

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-23-2012, 05:11 PM #100

Chodzi mi o zaświadczenie od lekarza rodzinnego. Taki lekarz w razie wątpliwości może odesłać klienta do specjalisty (ja lekarzem nie jestem, i nie wiedziałabym do jakiego). Sprawności 100% absolutnie nie wymagam, ale staram się zabezpieczać na wypadek gdyby ktoś miał np. jakieś problemy z kręgosłupem, które mogłyby pogłębić się w wyniku jazdy konnej. Niektórzy ludzie bywają koszmarnie roszczeniowi, nawet tacy co robią jak najlepsze pierwsze wrażenie. Wolę dmuchać na zimne, niż się potem procesować z kimś takim.

A co do tej sprawności to jest tak, że dzieci odjęte od komputera, z nadwagą, brakiem jakiejkolwiek koordynacji ruchowej i "zanikiem" mięśni uczy się 10 razy trudniej. Ja biorę takie dzieci, ale mówię rodzicom prosto z mostu, że postępy będą wolniejsze, bo dziecko nie ma podstawowej kondycji i pierwsze zajęcia będą bardziej ogólnorozwojowe niż specjalistyczne. No i niestety jest tak, że te dzieci rzadko się wkręcają w jeździectwo, bo frustrują się brakiem spektakularnych efektów. Rodzice takich dzieci rzadko są wsparciem, bo często sami są w podobnym stanie albo kondycja ich dziecka nie jest dla nich aż takim problemem. Otyłych osób dorosłych nie biorę na lekcje. Zdarzyło mi się kilka razy, że musiałam odmówić i zawsze było to niezręczne, ale dobro koni jest dla mnie na pierwszym miejscu.


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-23-2012, 06:12 PM #101
Takie podejście jak najbardziej rozumiem i akceptuję.
Co do otyłych-ja mam jednego takiego konia, na którego mogę wsadzić "wagę ciężką".
Zresztą z tą dużą wagą to trochę jest tak, że jeśli delikwent jest ciężki ale sprawny fizycznie to może nawet koniowi stosunkowo mało przeszkadzać. Oczywiście trzeba mieć dobre siodło dla takich ludzi-z długimi, szerokimi ławkami. Ja używam siodeł west.
Gorzej jak człowiek jest jednocześnie ciężki i bardzo mało sprawny, wtedy faktycznie jest już problem...

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-23-2012, 06:12 PM #101

Takie podejście jak najbardziej rozumiem i akceptuję.
Co do otyłych-ja mam jednego takiego konia, na którego mogę wsadzić "wagę ciężką".
Zresztą z tą dużą wagą to trochę jest tak, że jeśli delikwent jest ciężki ale sprawny fizycznie to może nawet koniowi stosunkowo mało przeszkadzać. Oczywiście trzeba mieć dobre siodło dla takich ludzi-z długimi, szerokimi ławkami. Ja używam siodeł west.
Gorzej jak człowiek jest jednocześnie ciężki i bardzo mało sprawny, wtedy faktycznie jest już problem...


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
01-23-2012, 07:53 PM #102
Zaświadczenie od lekarza... Ja jestem przeciwny, podobnie jak co do ilości 30 godzin na początku. Pomijam to, że ktoś się zniechęci do konkretnej szkoły. Gorzej, że najczęściej zniechęca się do jeździectwa i odchodzi do czegokolwiek innego. Już to widziałem. I żeby nie było - jestem za szkoleniem i to możliwie pełnym i właściwym, zwłaszcza na początku.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
01-23-2012, 07:53 PM #102

Zaświadczenie od lekarza... Ja jestem przeciwny, podobnie jak co do ilości 30 godzin na początku. Pomijam to, że ktoś się zniechęci do konkretnej szkoły. Gorzej, że najczęściej zniechęca się do jeździectwa i odchodzi do czegokolwiek innego. Już to widziałem. I żeby nie było - jestem za szkoleniem i to możliwie pełnym i właściwym, zwłaszcza na początku.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-23-2012, 09:33 PM #103
Zaświadczenie ma moim zdaniem sens w kilku przypadkach :
- Jeżeli szkolimy zawodnika (to wychodzi automatycznie bo organizatorzy zawodów, nawet tzw towarzyskich z reguły takiego kwitu wymagają)
- Jeżeli będziemy w toku szkolenia wymagać niebezpiecznych i wyjątkowo ciężkich ćwiczeń (np kaskaderka)
- Jeżeli nasz uczeń wykazuje jakieś wyraźne dysfunkcje lub przebył niedawno jakieś poważne urazy
W przypadku jazdy spacerowej wydaje mi się to zbytkiem ostrożności, chociaż może zabezpieczyć instruktora przed ewentualną odpowiedzialnością w razie poważnego wypadku.
Co do ćwiczeń na lonży to wg mnie ich ilość i czas powinno się dostosowywać indywidualnie, o ile jest taka możliwość. Z reguły uczeń po kilku najwyżej lekcjach na lonży jest w stanie samodzielnie prowadzić konia w stępie i wolnym kłusie, co stanowi urozmaicenie nudnego bądź co bądź początkowego treningu. Działa też pozytywnie motywująco, bo nasz uczeń ma okazję szybko wykorzystać praktycznie świeżo nabyte umiejętności. Oczywiście do ćwiczeń na lonży dobrze jest wracać dość często i to nie tylko na samym początku.
Co do postulowanego tutaj jednolitego programu szkolenia to nie wydaje mi się on w ogóle możliwy, ani też celowy. Jednolity program premiuje przeciętność. Nie wyobrażam też sobie możliwości kontroli jego przestrzegania (postawimy przy każdym instruktorze strażnika?). Zresztą po przejściu jeździectwa "do cywila" realnie chyba nigdzie już on nie egzystuje. Różni trenerzy pracują w różny sposób osiągając dobre efekty.
Może istnieć ale raczej w formie zaleceń pewien "ramowy schemat szkolenia" z pewnymi "szczeblami drabiny" (ale nie powinien on wtłaczać wszystkich w ściśle określone ramy).
Raczej powinien on wskazywać hierarchcię celów do osiągnięcia (i upieram się przy tym że maneżowy dosiad nie musi być na początku drabiny) Oczywiście dbałość o konia musi być zachowana na każdym etapie szkolenia.
Język instruktora powinien być jasny i zrozumiały i tu mam sporo zastrzeźeń do stosowanych powszechnie terminów (np "oparcie na wodzach" "koń zamknięty w pomocach" "wjeżdżanie łydką na zamkniętą rękę") które często są mało zrozumiałe albo wręcz mylące.
Podobnie prosty i zrozumiały dla konia powinien być "język pomocy" Zawsze należy zaczynać od działań najprostszych i stosowanych osobno, jako najbardziej zrozumiałych dla konia i jeźdźca.
Ten "ramowy program" widzę mniej więcej tak:
1- Jazda w podstawowych ruchach na jednym śladzie, lekki dosiad , utrzymywanie równego tempa i nieruchomość na luźnych wodzach, przejeżdżanie drągów w stępie i kłusie
2- Regulowanie tempa , zatrzymanie z kłusa i ruszenie kłusem, przesuwanie zadu w miejscu, galop przez drągi, kłus ćwiczebny, cofanie
3- Utrzymywanie ustawienia na wodzach (w krótkich nawrotach)i "żucie z ręki" , zwrot na zadzie, zatrzymanie z galopu, skok przez pojedynczą przeszkodę
Te wszystkie elementy wykonywane są w naturalnej równowadze konia. Na tym etapie uczeń powinien możliwie często jeździć w terenie.
II etap:
1- Pogłębiony dosiad, chody boczne (po kilka kroków w stępie), galop w szybkim tempie, pokonywanie kilku przeszkód, utrzymywanie ustawienia na wodzach w dłuższym nawrocie
2- chody boczne w kłusie i galopie, ustawienie w ręku (przy wyższej niż naturalna postawie szyi), zebrany galop, kłus pośredni (anglezowany)
3- kłus i stęp zebrany, kłus pośredni w pełnym siadzie, kłus wyciągnięty

<t></t>
tomekpawwaw
01-23-2012, 09:33 PM #103

Zaświadczenie ma moim zdaniem sens w kilku przypadkach :
- Jeżeli szkolimy zawodnika (to wychodzi automatycznie bo organizatorzy zawodów, nawet tzw towarzyskich z reguły takiego kwitu wymagają)
- Jeżeli będziemy w toku szkolenia wymagać niebezpiecznych i wyjątkowo ciężkich ćwiczeń (np kaskaderka)
- Jeżeli nasz uczeń wykazuje jakieś wyraźne dysfunkcje lub przebył niedawno jakieś poważne urazy
W przypadku jazdy spacerowej wydaje mi się to zbytkiem ostrożności, chociaż może zabezpieczyć instruktora przed ewentualną odpowiedzialnością w razie poważnego wypadku.
Co do ćwiczeń na lonży to wg mnie ich ilość i czas powinno się dostosowywać indywidualnie, o ile jest taka możliwość. Z reguły uczeń po kilku najwyżej lekcjach na lonży jest w stanie samodzielnie prowadzić konia w stępie i wolnym kłusie, co stanowi urozmaicenie nudnego bądź co bądź początkowego treningu. Działa też pozytywnie motywująco, bo nasz uczeń ma okazję szybko wykorzystać praktycznie świeżo nabyte umiejętności. Oczywiście do ćwiczeń na lonży dobrze jest wracać dość często i to nie tylko na samym początku.
Co do postulowanego tutaj jednolitego programu szkolenia to nie wydaje mi się on w ogóle możliwy, ani też celowy. Jednolity program premiuje przeciętność. Nie wyobrażam też sobie możliwości kontroli jego przestrzegania (postawimy przy każdym instruktorze strażnika?). Zresztą po przejściu jeździectwa "do cywila" realnie chyba nigdzie już on nie egzystuje. Różni trenerzy pracują w różny sposób osiągając dobre efekty.
Może istnieć ale raczej w formie zaleceń pewien "ramowy schemat szkolenia" z pewnymi "szczeblami drabiny" (ale nie powinien on wtłaczać wszystkich w ściśle określone ramy).
Raczej powinien on wskazywać hierarchcię celów do osiągnięcia (i upieram się przy tym że maneżowy dosiad nie musi być na początku drabiny) Oczywiście dbałość o konia musi być zachowana na każdym etapie szkolenia.
Język instruktora powinien być jasny i zrozumiały i tu mam sporo zastrzeźeń do stosowanych powszechnie terminów (np "oparcie na wodzach" "koń zamknięty w pomocach" "wjeżdżanie łydką na zamkniętą rękę") które często są mało zrozumiałe albo wręcz mylące.
Podobnie prosty i zrozumiały dla konia powinien być "język pomocy" Zawsze należy zaczynać od działań najprostszych i stosowanych osobno, jako najbardziej zrozumiałych dla konia i jeźdźca.
Ten "ramowy program" widzę mniej więcej tak:
1- Jazda w podstawowych ruchach na jednym śladzie, lekki dosiad , utrzymywanie równego tempa i nieruchomość na luźnych wodzach, przejeżdżanie drągów w stępie i kłusie
2- Regulowanie tempa , zatrzymanie z kłusa i ruszenie kłusem, przesuwanie zadu w miejscu, galop przez drągi, kłus ćwiczebny, cofanie
3- Utrzymywanie ustawienia na wodzach (w krótkich nawrotach)i "żucie z ręki" , zwrot na zadzie, zatrzymanie z galopu, skok przez pojedynczą przeszkodę
Te wszystkie elementy wykonywane są w naturalnej równowadze konia. Na tym etapie uczeń powinien możliwie często jeździć w terenie.
II etap:
1- Pogłębiony dosiad, chody boczne (po kilka kroków w stępie), galop w szybkim tempie, pokonywanie kilku przeszkód, utrzymywanie ustawienia na wodzach w dłuższym nawrocie
2- chody boczne w kłusie i galopie, ustawienie w ręku (przy wyższej niż naturalna postawie szyi), zebrany galop, kłus pośredni (anglezowany)
3- kłus i stęp zebrany, kłus pośredni w pełnym siadzie, kłus wyciągnięty


<t></t>

AnnaRadomańczykMoroz

Senior Member

299
01-23-2012, 10:56 PM #104
tomekpawwaw Różni trenerzy pracują w różny sposób osiągając dobre efekty.

Z pewnoscia, jak w kazdej dyscyplinie, ale tu niebezpieczenstwem sa pseudo trenerzy/instruktorzy, ktorzy na przyklad udzielaja lekcji skokowych, a sami nie skacza, bo nie potrafia! Znam takich, ktorzy wrocili na lonze i stwierdzili, ze faktycznie niewiele potrafia, a mimo to ucza innych. I zadaje sobie wtedy pytanie skad u takich ludzi ten brak pokory i przekonanie, ze maja misje do spelnienia... takich trzeba wyeliminowac, ale samo sie to niestety nie zrobi, jakos trzeba ich zwalczac, a nie po prostu godzic sie z tym, "bo tak jest".

tomekpawwaw Może istnieć ale raczej w formie zaleceń pewien "ramowy schemat szkolenia" z pewnymi "szczeblami drabiny" (ale nie powinien on wtłaczać wszystkich w ściśle określone ramy).

Mysle, ze taki schemat juz istnieje, a i tak kazdy robi co mu sie podoba, wiec najwyrazniej jest to za malo i trzeba zaczac wtlaczac niektorych w te ramy. I nie jest do tego potrzebny straznik, wystarczy zaczac reagowac na to, co sie dzieje dookola.


Julia, pomysl instruktorow Hipologii mnie osobiscie podoba sie bardzo! Smile

<r>niegdyś <COLOR color="#4000BF"><s></s>Pokusa27<e></e></COLOR> <E>Smile</E></r>
AnnaRadomańczykMoroz
01-23-2012, 10:56 PM #104

tomekpawwaw Różni trenerzy pracują w różny sposób osiągając dobre efekty.

Z pewnoscia, jak w kazdej dyscyplinie, ale tu niebezpieczenstwem sa pseudo trenerzy/instruktorzy, ktorzy na przyklad udzielaja lekcji skokowych, a sami nie skacza, bo nie potrafia! Znam takich, ktorzy wrocili na lonze i stwierdzili, ze faktycznie niewiele potrafia, a mimo to ucza innych. I zadaje sobie wtedy pytanie skad u takich ludzi ten brak pokory i przekonanie, ze maja misje do spelnienia... takich trzeba wyeliminowac, ale samo sie to niestety nie zrobi, jakos trzeba ich zwalczac, a nie po prostu godzic sie z tym, "bo tak jest".

tomekpawwaw Może istnieć ale raczej w formie zaleceń pewien "ramowy schemat szkolenia" z pewnymi "szczeblami drabiny" (ale nie powinien on wtłaczać wszystkich w ściśle określone ramy).

Mysle, ze taki schemat juz istnieje, a i tak kazdy robi co mu sie podoba, wiec najwyrazniej jest to za malo i trzeba zaczac wtlaczac niektorych w te ramy. I nie jest do tego potrzebny straznik, wystarczy zaczac reagowac na to, co sie dzieje dookola.


Julia, pomysl instruktorow Hipologii mnie osobiscie podoba sie bardzo! Smile


<r>niegdyś <COLOR color="#4000BF"><s></s>Pokusa27<e></e></COLOR> <E>Smile</E></r>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
01-23-2012, 11:06 PM #105
Moi uczniowie jakoś się nie zniechęcili po tych 30 lekcjach Wink A w momencie przejmowania kontroli nad koniem umieli już zapanować nad swoimi rękami, ruszać stępem, kłusem i galopem bez odruchu łapania się za wodze, przechodzić do niższych chodów samym dosiadem, cofać i nakłonić konia do opuszczenia szyi. W zasadzie po paru lekcjach z samodzielnej jazdy po figurach na ujeżdżalni można było zacząć z nimi grubsze tematy. Dzieci w ogóle lubią być traktowane poważnie i jak się z nimi dużo rozmawia i tłumaczy filozofię jazdy konnej normalnym językiem, nie cukierkowym, to one to łapią w lot i bardzo się angażują. Przynajmniej niektóre Wink Grunt żeby ćwiczenia były nienudne i żeby był postawiony jakiś cel. U mnie nobilitacją było dostanie wodzy do rąk i wejście na nowy pułap wtajemniczenia. Fajnie jak kilka osób uczy się w tym samym czasie i mogą trochę porywalizować.

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
01-23-2012, 11:06 PM #105

Moi uczniowie jakoś się nie zniechęcili po tych 30 lekcjach Wink A w momencie przejmowania kontroli nad koniem umieli już zapanować nad swoimi rękami, ruszać stępem, kłusem i galopem bez odruchu łapania się za wodze, przechodzić do niższych chodów samym dosiadem, cofać i nakłonić konia do opuszczenia szyi. W zasadzie po paru lekcjach z samodzielnej jazdy po figurach na ujeżdżalni można było zacząć z nimi grubsze tematy. Dzieci w ogóle lubią być traktowane poważnie i jak się z nimi dużo rozmawia i tłumaczy filozofię jazdy konnej normalnym językiem, nie cukierkowym, to one to łapią w lot i bardzo się angażują. Przynajmniej niektóre Wink Grunt żeby ćwiczenia były nienudne i żeby był postawiony jakiś cel. U mnie nobilitacją było dostanie wodzy do rąk i wejście na nowy pułap wtajemniczenia. Fajnie jak kilka osób uczy się w tym samym czasie i mogą trochę porywalizować.


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Strony (16): Wstecz 1 5 6 7 8 9 16 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości