Ćwiczenia dla nas
Ćwiczenia dla nas
Jak w tytule:
Czy znacie jakieś dobre ćwiczenia "na sucho"?
Jakie partie mięśni dobrze jest rozwijać do jazdy konnej?
Jakie ćwiczenia polecacie do rozwijania tych mięśni?
(Ja osobiście polecam piłkę gimnastyczną - dobrze rozwija równowagę, a ćwiczenie na niej to świetna zabawa :wink:
http://www.parelli-info.waw.pl/index.php...&Itemid=34)
A ćwiczenia psychiczne? np. "pamięć absolutna" - na mnie działa niesamowicie!
"pamięć absolutna" jest rodem z "harmonii jeźdźca i konia'
Ja np po jeździe mam tendencje do wypominania sobie i przypominania wszystkich błędów. A to duży błąd! W ten sposób i nabieramy o sobie negatywnej opinii, i podświadomie uczymy się.. źle jeździć!
Przypuśćmy, że chcemy pojechac ładne, duże koło. Najpierw należy wyobrazić sobie idealną wersję wolty i trzymać ja cały czas w pamięci. Kiedy juz jedziemy, przywołujemy to idealne wyobrażenie - i pozwalamy zadziałać ciału i umysłowi. Po skończonej wolcie myslimy o niej: czy była okrągła, czy spinalismy ciało, w których momentach itp. Następnie po analizie błędów natychmiast WYWALAMY to z pamięci. Zostawiamy tylko takie fragmenty, które były dobre, i jedziemy jeszcze raz.
W ten sposób bogacimy swoją "pamięć absolutną", tworzymy mnóstwo wyobrażeń o poprawnej jeździe. Odtwarzając to podczas jazdy jak film pozwalamy zadziałać też naszej podświadomej równowadze, śrdoku cieżkości, skupiamy się na ogólnym wrażeniu a nie na konkretnej partii (np pieta w dół).
Ja wykorzystuję to też, kiedy widzę zawody na Eurosporcie. Wyobrażam sobie (często siedząc na piłce ) że to ja tam jadę i bogacę w ten sposób swoją pamięć absolutną
więcej i dokładniej w "harmonii.."
Co to są te ćwiczenia na piłce? Gdzie tego szukać??
do ćwiczeń na piłce podałam już wcześniej linka
http://www.parelli-info.waw.pl/index.php...&Itemid=34
O, tak, te niepozorne ćwiczenia RWYM są b. dobre :-)
Piłka przyjacielem koniarza!
Dorzucę jeszcze kilka na mięśnie korpusu by Helen Hall (pilates):
- na początek wstępne wzmocnienie mięśni brzucha: http://www.helenhall.com/programs/bline.asp
- potem dołącza grzbiet - "most": http://www.helenhall.com/programs/bridge.asp
- i ćwiczenia na piłce: http://www.helenhall.com/programs/bridge.asp
- a wreszcie trochę ćwiczeń z ciężarkami, też na piłce: http://www.helenhall.com/programs/swissball2.asp
a dla mnie doktory zabroniły nawet pływać! Mogę tylko spacerować....bo w każdej chwili mogę zostać sparaliżowana.
Ale jeżdżę konno...nic innego już nie ćwiczę. Kiedyś przez 15 lat trenowałam w siłowni. Koniec. Wszystko zarzuciłam, żeby choć trochę czasu mi zostało na koniki.
w tych ksiązeczkach http://sklep.horses.pl/projector.php?pro...iate=linka tez są cwiczenia z piłką, także moze fajna sprawa dla "angielskojęzycznych"
Ha, odgrzebię może stary wątek..
..ale ostatnio zainteresowałam się Metodą Feldenkraisa.
Strona:
http://www.metoda-feldenkraisa.pl
Są tam lekcje audio, mozna ściągnąć sobie na komputer w formacie mp3 i ćwiczyć
polecam :wink:
O, kiedyś chodziłam na zajęcia Feldenkraisa! To było świetne.
Po pierwsze to była dla mnie taka prawdziwa, dziecięca zabawa - z odkrywaniem ruchu, ciała. Na przykład cała banda ludzi turlała się po podłodze, ćwicząc przechodzenie od leżenia do siadania i wyglądała jak stado dzikich żuków ;-) Po drugie pełna indywidualizacja - każdy to samo robi nieco inaczej. Nikt nikogo nie wtłacza w sztywne ramy. Po trzecie odkrywanie - jak się łączą odległe fragmenty ciała, jak to samo można robić w różny sposób, jak aktywnie szukać. Po trzecie czucie siebie - to można potem przenosić na inne aktywności. Pamiętam, jak po takich lekcjach poszłam na łyżwy (samouk jestem), jak się świetnie bawiłam próbując, "a co się stanie, jeżeli..." A po czwarte to lekkie, miłe, przyjemne i pożyteczne :-) Bo to praca nad mózgiem, nie mięśniami czy ścięgnami. Nie boli, nie męczy. Uczy inaczej się organizować. Też polecam.
Tutaj jest ponad 60 lekcji na różne tematy:
http://www.flowingbody.com/pastlow.htm
Tylko trzeba albo sobie znaleźć kogoś, kto nam będzie czytał, albo to nagrać... Odrywanie się od ćwiczeń, żeby przeczytać "co dalej", trochę jednak rozprasza. Chociaż i tak można.
Fajnie, że na polską stronę wrzucili mp'trójki :-)
A może mógłby ktos napisać coś o Tai Chi? Czym jest, gdzie można się tego pouczyć, czy jest jakaś strona czy książka z ćwiczeniami?
To taki rozległy temat, że aż nie wiadomo, co napisać :oops:
Tai Chi to stara, chińska sztuka walki. Tylko po pierwsze można o niej powiedzieć "wewnętrzna" (tak jak np. Kung Fu jest zewnętrzne), a po drugie większość ludzi traktuje Tai Chi raczej jako rodzaj gimnastyki. Dlatego zwykle widzi się długie sekwencje ruchów (tak zwane formy), wykonywane powoli, łagodnie, płynnie... Tak na przykład: http://ca.youtube.com/watch?v=nprZhmfpH40 A nie dynamiczne formy z różną bronią (kije, szable, miecze...) ;-) Chociaż i one mają swoje miejsce w Tai Chi, tak jak ćwiczenia z drugą osobą (centrowanie, tzw. pchające dłonie), praca z oddechem itd. itd. No i z Tai Chi splata się Qi Gong - więc bogactwo pełne :-)
W każdym wydaniu Tai Chi daje równowagę - wewnętrzną, fizyczną, ducha i ciała. To nie jest tylko "wyciszanie". Albo nie takie wyciszanie, które pozbawia energii. Ja się zawsze po treningu bardzo dobrze czułam. W ogóle od razu się w tym odnalazłam :-)
W Tai Chi większość podstawowych zasad jest w pełni zbieżna z jeździeckimi. Stopień rozluźnienia między biernością a napięciem. Lekka góra, mocny dół, równowaga, prowadzenie ruchu z "centrum", obniżony środek ciężkości, łagodność, płynność, oddech, synchronizowanie różnie pracujących różnych części ciała.
Stylów jest kilka, takie najbardziej popularne szkoły są trzy - klanów Chen, Yang i Wu. Ja praktykuję styl Yang, Ailusia chyba też. Mój znajomy za to skupił się na stylu Wu - praktykuje oraz go uczy. Szkołę ma w Warszawie, ale można poczytać, co pisze o Tai Chi: http://www.nikko-taichi.pl/co-to-jest-ta...index.html
Ja teraz na treningi nie chodzę, ale ćwiczyłam w szkole YMAA. To szkoła miedzynarodowa, w Polsce ma też ośrodki w kilku miastach. Polecam - instruktorzy mają taaaaki zapas wiedzy, cały czas się kształcą dalej, są zajęcia w tygodniu, warsztaty różne, obozy w kraju i międzynarodowe, można zostać na poziomie ćwiczeń luźnych dla zdrowia, można w system wnikać głębiej, jak ktoś ma potrzebę i ambicje.
Tutaj można zerknąć na ich stronę - i np. plan, czego uczą: http://www.ymaawarszawa.4me.pl/index.php?site=program A tu kilka zdjęć z obozu sprzed dwu lat: http://s7.photobucket.com/albums/y296/Teolinek/Mierki05
Nauki z książek/kaset/płyt nie polecam. A przynajmniej na początek to nie jest dobre rozwiązanie. Lepiej znaleźć żywego nauczyciela i przynajmniej podstaw się nauczyć pod fachowym okiem. Albo np. na obóz pojechać, nauczyć się trochę - i potem samemu dalej ćwiczyć, ale z dobrymi podstawami.
Zgadza się, ja też uczę się stylu Yang... od września, w szkole Krzystofa Maćko:
http://www.tai-chi.com.pl/glowna.html
chociaż właśnie nabrałam ochoty na to, żeby zrobić sobie wycieczkę do innych wrocławskich szkół taką zapoznawczą, z ciekawości.
Początkowo poszłam tam zobaczyć, jak to jest być uczoną czegoś 8) od kiedy popadłam w skrajny indywidualizm, pojawiła mi się powoli ochota żeby zobaczyć drugą stronę lustra. Nawet w takich banalnych sprawach: jak nauczyciel zdobędzie naszą uwagę? Jak nas zmotywuje? Jak nam wytłumaczy co robić i dlaczego tak? (Tai Chi w pewnym sensie przypominało mi to co robię z koniem)
Na pierwszych zajęciach uczyliśmy się ruchu pt. "czesanie grzywy dzikiego konia" i oczywiście z miejsca byłam kupiona. Słyszałam rzecz jasna że Tai Chi przenosi się na jazdę, ale nie spodziewałam się że łączy się z czymś takim jak praca z ziemi. W moim training diary zanotowałam kilka złotych myśli naszego nauczyciela, które mi się bardzo konweniowały:
- poruszać się tak, jakbyśmy chcieli podejść do dzikiego konia i pogłaskać jego grzywę... tak, żeby nie uciekł (oczywiście musiałam sprawdzić, co moja konia powie na to; wydawała się uprzejmie zainteresowana)
- przy czymś co nazywa się "podniesienie rąk" chyba; spoglądamy w prawo, spoglądamy w lewo i zauważamy, że wszystko jest w zupełnej harmonii, a my możemy się tylko wpasować (znowu byłam kupiona... zresztą to bardzo a propos "koń ma zawsze rację" )
- "pozycja jeźdźca"; odkąd sięgam pamięcią, żaden instruktor stojąc na ziemi nie pokazał mi nigdy, jak wygląda zrównoważony dosiad; nasz nauczyciel nie tylko nas w ten sposób "usadził", ale też wytrwaliśmy w tej pozycji, medytując, sporo czasu, zupełnie się nie męcząc (byłam kupiona po raz trzeci).
- to, że nasza siła nie pochodzi z siły mięśni, tylko z naszej wewnętrznej energii, która nigdy się nie kończy
- bardzo często ciało "samo wie", co ma robić, jeśli mu się nie przeszkadza (każdy nowy element za pierwszym razem robimy od razu dobrze, bo nauczyciel płynnie przechodzi od starego do nowego; uroczy widok jak wszyscy patrzą na siebie w lustrze i właśnie widzą że pierwszy raz robią nowy ruch; dopiero potem pojawiają się pytania, wyjaśnienia i... błędy )
Wprawdzie opuściłam ostatnie zajęcia, ale to dlatego że było daleko i padał deszcz, a nasz nauczyciel wymyślił tak skomplikowany rytuał dla spóźnialskich, że jeszcze ani razu go nie zapamiętałam. Oczywiście nie przestałam się spóźniać, tylko opuszczam zajęcia na które bym się spóźniła - żywy dowód, że metody awersyjne są mniej motywujące
Generalnie podoba mi się. Ćwiczenia fizyczne z domieszką wschodniej filozofii, to bardzo inspirująca rzecz. Teraz staram się tak kierować naszą pracą z ziemi, jakbym uczyła Avrę koniowego Tai Chi 8)
Acha, Krzysztof Maćko popełnił jedną książkę, "Tai Chi Chuan, filozofia i praktyka". Fragment można znaleźć na jego stronie.