Pastwisko dla konia (+ pryzma)
Pastwisko dla konia (+ pryzma)
cięgle patrzę z niepokojem na pryzmę gnoju z duża ilością słomy, która zebrała się w moim lesie /w sensie blisko drzew i dookoła leśna ściółka/
i myślę...."potrafi się zapalić"
kolejne demony....ech! Dobrze, że przynajmniej samolotami nie muszę latać....
A mnie wczoraj sąsiad-rolnik podpowiedział, żebym rozgarnęła na łąkach co większe kretowiska.
Mniej ziemi dostanie się wtedy z trawą do siana , zwłaszcza przy koszeniu kosiarką rotacyjną.
Ale jak popatrzyłam na łąki i ilosc kopców , to zadumałam się nad bezużytecznością posiadanych koni :roll:
Przecież wystarczyłoby, żeby każdy z nich przyczepił sobie grabie i w mig wykonałby zadanie :o
Duchowa, ależ na zewnątrz powietrze sobie krąży samo, nie zbiera się metan (to on jest bodaj głównym źródłem samozapłonu)... i nie ma niebezpieczeństwa :-)
Jeśli pryzmę bardzo szczelnie okryjesz na dłuższy czas - masz szansę na samozapłon - inaczej nie ma szans ;-)
Małgosiu, a to nie jest tak, że...
ona sama w sobie jest jakby przykryta szczelnie? No bo gdzieś tam w środku to chyba powietrze już nie krąży, nie ma jak pod tak dużą warstwa tego co na wierzchu?
No sama widzisz w jaki sposób demony potrafią wprowadzić biednego człowieka w "filozofię" zwykłej kupy!
sama w sobie przykryta nie jest... nigdy nie słyszałam o samozapłonie pryzmy na wolnym powietrzu... chociaż moja pryzma się paliła... jak sąsiedzi wypalali trawę - koszmar :-( gasiliśmy dobry tydzień (trociny + obornik świetnie się tlą)
nie wiem, mam trociny które zajęły się od trawy... słomy tam nie ma - ale fakt jest siano...
Tak, czy inaczej po tamtym powiedzmy - wypadku - sąsiedzi nie wypalają już trawy... myślałam, ze ich wszystkich poduszę... rękoma, lub dymem z pryzmy ;-)
lepiej dymem bo rękoma za szybko
no dobra, jeszcze tylko muszę znaleźć trzy inne osoby , które potwierdzą, że pryzma sie nie zapali...i będę spać spokojnie. Nie...dwie osoby jeszcze tylko !
A mam jeszcze pytanie: czy są jakieś środki do spryskiwania pryzmy tak, żeby nie ściągała ona nadmiaru much? No i żeby te środki nie niszczyły zdrowotności ewent. nawozu!
Mam pytanie:/znowu! /
na części mego pastwiska nie chciała rosnąć trawa, więc odgrodziłam je i tuz przed ostatnimi deszczami nawiozłam azofsanką...o ile dobrze piszę...
Niestety w instrukcji nie podano okresu karencji. Czy ktoś z Was się orientuje po jakim czasie można będzie na tą cześć pastwiska wypuścić konie???????
Dodam, że nawóz jest granulowany i dałam go 3 razy mniej niż w przepisie. Zawsze się boje takich chemicznych środków!
moje koniska spędzają na padoku ile tylko się da- gdy tylko trawka podrośnie wypuszczam stadka i zabieram późną jesienią. podsumowując jest to jakieś 8 miesięcy w roku, kiedyś nawet 10 ale to zima nie przyszła. nie wpływa to na ilość trawy pod warunkiem że dba się o nią odpowiednio tj. wałowanie na wiosnę, jesienne nawożenie w fosfor i potas, nawożenie obornikiem.
wrzucam zdjęcie, specjalnie z daleka żeby było widać
Duchowa dla amofoski (chyba o to chodzi) karencja przy koniach to 6 tygodni , przy dużych opadach można skrócić do 5ciu, ale 6 to opcja bezpieczna. Przy moczniku i niektórych NPKach wystarczą 4 tygodnie.
A to pastwisko , o które nic nie dbam
Zdjęcie sprzed tygodnia, teraz trawa ma ok metra.
Jest taka sama , jak w sianie, które wczoraj wreszcie przywiezione na miejsce.
Okropnie wydajne te nasze łąki -ok 400 kostek tylko z jednej łąki- drugą oddałam z darmo.
Konie zresztą swojego kawałka też nie zjadają :roll:
Głównie przebywają bliżej domu , na mocno wygryzionej
Przy okazji oswajają się z ciagnikami, prasa , choć hałaśliwa ,też niestraszna
Tak sobie myślę, że przez kilka ostatnich dni miały niezły ubaw.
Zwijalismy się, żeby zebrać przed deszczem , pracowało z 5 ciagników , kilka pras , dwa konie, sporo ludzi.
No i my dwie z jamnikiem próbujące ręcznie przewrócić tą koszmarnie grubą trawę ( 1,3 ha).
Porosła taka, bo dopiero tydzień temu zniknęła woda na łąkach.
A te prózniaki stały na pastwisku patrząc na tą krzątaninę , śmiejąc się pod nosem, że tak męczymy się, żeby miały siano.
:twisted: