Koń na wyłączność
Koń na wyłączność
Od dłuższego czasu myślę nad tym i nie wiem jak to powinno być. Chodzi mi o to, że psa każdy ma dla siebie. Pies ma swoją rodzinę co go kocha i się nim zajmuje (czasem lepiej, czasem gorzej, ale zawsze jest to rodzina psa). Pies samotny, w schronisku, bezdomny jest smutny. Nie cieszy się z życia. Potrzebuje "swojego człowieka".
A jak to jest z końmi?
Czy konie też nie powinny mieć swojego człowieka? Konie szkółkowe- ciekawe jak one się czują? Może dla dobra koni każdy powinien mieć właściciela, który przyjdzie i pogłaszcze go z większą czułością niż ktoś kto tego konia widzi raz w tygodniu. Może wtedy byłoby mniej nieszczęśliwych koni, bo swojemu właścicielowi więcej się wybacza, a jak ktoś już ma konia to w końcu znajduje tą inną drogę, tą lepszą dla konia (zazwyczaj znajduje; chodzi mi o ludzi takich jak Ci tu na forum, albo naturalsów )
Są konie które wymagają więcej troski, pieszczot i wspólnego spędzania czasu ze "swoim" człowiekiem niż inne. Mam trzy konie - dwa z nich świetnie się czują w towarzystwie stada, mają własne pomysły na spędzanie czasu, na siebie i na życie. Mój trzeci koń to koń "specjalnej troski". On potrzebuje i wymaga większej opieki, dużo czułości, poczucia bezpieczeństwa, uwagi skierowanej na niego. Kiedy miałam przerwę w jeździe i nie mogłam bywać w stajni... powiesił się na płocie - 25 szwów.
Przy obsłudze jest potulny jak baranek, stoi grzecznie przy wszelkich zabiegach weterynaryjnych, kowalskich i innych. Jest jak anioł nie ruszy uchem jak mu sie daje zastrzyk, ale uwaga musi być skupiona na nim. Lubi jak poświęcam mu dużo czasu. Kocha pieszczoty i smakołyki. Lubi być czyszczony (siwy, a więc jest co czyścić). Bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze.
Reszta dobrze się bawi ze mną, ale specjalnie nie cierpią gdy mnie nie ma bawią się z kumplami ze stada. Można ich zostawić samopas i będą szczęśliwi zajmując się sobą. Siwy... nigdy nie może sam zostać w stajni bo zapłacze się z rozpaczy. Wyskoczy z każdego ogrodzenia (do 2 m - wyżej nie testowaliśmy) aby tylko nie został sam.
Fakt - każdy koń jest indywidualnością. Konie w szeroko rozumianej rekreacji często przejawiają pozytywne uczucia wobec... jedzeniodawcy - czyli stajennego ;-) Niejednokrotnie też mają szacunek przede wszystkim do instruktora - o ile ten nie traktuje ich niesprawiedliwie... chociaż i wtedy miewają szacunek
Teraz pytanie: czy jeśli ktoś ma własnego konia w pensjonacie i przyjeżdża do niego raz , dwa razy w tygodniu - czy taki koń uważa właściciela za "swojego człowieka", czy też po prostu za "człowieka, którego zna"? Przecież posiadajac psa/kota/rybki - nie widzimy się z nimi raz na jakiś czas przez godzinkę - dwie... Z psami/kotami nawet się śpi... (z rybkami mogłoby być duszno). Natomisat koń, z którym widzimy sie praktycznie codziennie - zupełnie inaczej na nas reaguje. Czy uważa nas za właściciela - nie sądzę - raczej za członka stada i już nasza w tym głowa, by uważał nas za tzw. osobnika alfa... Wówczas nie tylko będzie z nami zwiazany w jakiś sposób emocjonalnie, ale i będzie miał szacunek potrzebny na codzień. Jeśli i my okażemy swojemu koniowi trochę szcunku i zrozumiemy jego potrzeby - może z tego wyjść całkiem fajna przyjaźń...
Jeszcze a propos końskich indywidualności - kare praktycznie zawsze witają mnie rżeniem, ale tylko Darco zawsze do mnie przychodzi, często przyfruwa galopem jak tylko go zawołam. Kobyła przyjdzie - fakt - ale najpierw 3 razy pomyśli czy jej się kalkuluje odrywać nos od siana... Jeśli kobyle poświęcam mniej czasu - oddala się psychicznie, ale nie widać aby cierpiała z tego powodu. Darco wymaga zainteresowania, jest zazdrosny o inne konie i ludzi, cały czas stara się być w centrum uwagi - jeśli go ignoruję (np sprzątam stajnię i nie za bardzo mam czas na "rozmowy") - stoi z boku stada ze zwieszonym łbem i co jakiś czas gada coś pod nosem - on na prawdę bywa wówczas nieszczęśliwy...
tarisa Czy konie też nie powinny mieć swojego człowieka? Konie szkółkowe- ciekawe jak one się czują? Może dla dobra koni każdy powinien mieć właściciela, który przyjdzie i pogłaszcze go z większą czułością niż ktoś kto tego konia widzi raz w tygodniu.
tarisa Czy konie też nie powinny mieć swojego człowieka? Konie szkółkowe- ciekawe jak one się czują? Może dla dobra koni każdy powinien mieć właściciela, który przyjdzie i pogłaszcze go z większą czułością niż ktoś kto tego konia widzi raz w tygodniu.
To prowadzenie rekreacji też jest niezgodne z twoimi ideologiami?
Faktycznie jeśli właściciel stajni jest odpowiedzialny i prawdziwym koniarzem to obdarzy zwierzaki uczuciem. Ja niestety w takiej stajni jeszcze nie byłam. Wszędzie konie były tylko środkiem do zarobienia Stąd to moje pytanie. Bo jak widzę prywatne konie to one są szczęśliwsze. Właściciele bardziej się starają i chcą dobrze. W szkółkach spotkałam większość smutnych koni.
Nie chodzi mi dokładnie o częstość wizyt u swojego/ nieswojego konia. Źle się wyraziłam. Chodziło mi, że więź z właścicielem jest zawsze inna. Chodźby rzadziej do konia przyjeżdżał. Ja jak miałam w klubie konie pod opieką to nie nawiązałam takiej więzi z nimi aniżeli teraz z klaczami którymi się zajmuję. One nie są moje ale tylko ja na nich jeżdżę i oprócz mnie jest jeszcze jedna osoba która nimi się zajmuje. Ja je traktuję jak swoje i widzę inne podejście koni do mnie. Nawet Ekstaza która nie lubi jak na niej jeżdżę (nie lubi pracy) przyjdzie do mnie i cieszy się jak się nią zajmę. Czakira chyba jest takim koniem specjalnej troski ona lubi jak się z nią dużo przebywa.
ja myślę, że jeżeli człowiek chce połączyć bycie z końmi z zarabianiem na życie to jest to bardzo trudne wtedy dla tegoż człowieka.
Mając wiele koni ma sie od groma roboty /ten kto nie ma własnych nie ma pojęcia widząc tylko z boku czym to jest naprawdę!/, ma sie wiele, wiele wydatków....i rozczarowanie często bo okazuje się, ze z koników absolutnie nie da się żyć na jakimś tam w miarę godnym poziomie. Oczywiście są wyjątki.
spotkałam ludzi, którzy kochali konie a gdy zaczęli nimi zajmować się zarobkowo to....po prostu są przemęczeni i rozczarowani. Ciężko jest w takiej sytuacji zajmować się każdym koniem z osobna, w sensie stwarzania z nim głębszej więzi.
Ważne, żeby właściciel był odpowiedzialny i mimo przemęczenia i rozczarowań traktował te konie w sposób odpowiedzialny.
Dokładnie to co piszesz poniekąd mnie dotyczy. Pracowałam z końmi. Zmęczenie duże. Czasami przez to byłam bardziej nerwowa i zdarzało się że zareagowałam nie tak jak bym chciała. Potem strasznie tego żałowałam... Starałam się kochać te konie. Ale chociaż niektóre traktowałam bardzo wyjątkowo (starałam się; było ich za dużo dlatego tylko niektóre) nie było to tak jakbym chciała traktować konie. I nie wiem czy one też tak naprawdę tego chcą. Czy by wolały inaczej (chyba trochę za bardzo po ludzku myślę )
Więź też była inna. Taka jakby z obowiązku. Czy jak to inaczej nazwać.
Było tak pomimo że się bardzo starałam. Naprawdę.
tariso,
konik potrzebuje jedzonka, schronienia, towarzystwa najlepiej innych koni i....wcale nie MUSI być wtedy kochany.
Trzeba jednak zerkać życzliwie w stronę takich koników...żeby w odpowiednim momencie np. wezwać kowala lub weterynarza. To wszystko jeżeli chodzi o odpowiedzialność.
kochac można, ale niekoniecznie. A juz absolutnie nie warto STARAĆ sie kochać...
Nad więzią z koniem można pracować w różny sposób. Pamiętajmy, że nasza interakcja z koniem zaczyna się od momentu gdy ten nas zobaczy , a więc wszystko co przy nich robimy ma ogromne znaczenie. Myślę, że jest dla niego ważne jak sie poruszamy, jaki mamy tembr głosu, jak pachniemy itp. Kiedy staramy sie być świadomi każdego ruchu jaki wykonujemy przy koniu, nagle te relacje się zmieniają.
Kiedy jakiś koń jest zabierany ze stada np. na zawody i po kilku dniach wraca, nadal jest tak samo akceptowany przez inne konie w swoim stadzie. Jest "swój". Dbajmy o to żebyśmy my byli również postrzegani jako członek stada i świadomie "poruszali się" wśród koni, nie tylko swoich, ale każdego konia który nas zobaczy
tarisa To prowadzenie rekreacji też jest niezgodne z twoimi ideologiami?
tarisa To prowadzenie rekreacji też jest niezgodne z twoimi ideologiami?
Ania Juchnowicz Może kiedyś wszystkie jazdy będą wyglądać tak o:
http://www.youtube.com/watch?v=W-pPRnVRzQ8
lub podobnie
Ania Juchnowicz Może kiedyś wszystkie jazdy będą wyglądać tak o:
http://www.youtube.com/watch?v=W-pPRnVRzQ8
lub podobnie
Kilka dobrych lat temu zanim zagłębiłam się w psychologię koni i ich naturalne zachowania konie wydawały mi się po prostu końmi - takimi nieco zamkniętymi w sobie... Po kilku latach doświadczeń z różnymi ogonami zrozumiałam, że dopóki człowiek nie będzie chciał zrozumieć ich języka i sprawić by czuły się docenione i szczęśliwe w jego towarzystwie one pozostaną z daleka, zachowując pewien dystans. Jednak jak tylko dostrzegą nasze zaangażowanie, serce i dobre, mądre przywdztwo otwierają się i stają się bezbronne i ufne. Wtedy niejednokrotnie wolą i świadomie wybierają ludzkie towarzystwo niż stado innych koni, czy jedzenie.
Moja klacz niejednokrotnie dobitnie pokazywała mi, ze woli zabawy ze mną niż padokowanie, czy najlepsze siano. Jednak jest tu pewne ale - pierwsze potrzeby konia muszą być zaspokojone by więź mogął się rozwinąć: koń powinien mieć zapewnianą potrzebę ruchu na padoku, nie być głodny i mieć poczucie bezpieczeństwa.
nawiązując do tego co pisze Joanna...mnie się wydaje, że konie są kimś więcej niż...mówi na ich temat nauka.
I doświadczenia koniarzy, którzy wchodzą w głębokie relacje z końmi to potwierdzają. Bardzo bym chciała jak najlepiej poznać język koni...czasami są sytuacje, że mimo ogromnych starań i wczuwania się w swoje ogony na prawdę nie wiem co do mnie mówią...mimo, ze więź np. z klaczką jest już dawno nawiązana. Moim marzeniem jest pogłębianie tej relacji.
Jestem na pewna, że konie szkółkowe nie cierpią z powodu braku "własnego człowieka".
Mogą cierpieć jedynie z powodu złego traktowania.
Koń może odczuwać przyjemność i chcieć przebywać z człowiekiem, ale napewno nie jest mu to niezbędne.
Największy wyraz miłości jaki możemy dać koniom to ogromne łąki.
Julie możesz napisać coś więcej?
W kwietniowym numerze Mojego psa był artykuł o tym że w Stanach zrobili wypożyczalnie psów dla ludzi którzy nie mogą mieć swojego własnego, a chcą czerpać radość z obcowania z psem. Zostało to skrytykowane, że pies jest członkiem rodziny, że jest to ze szkodą dla jego psychiki i jest to nieetyczne. Wiem że koń jest inny od psa, ale już doszliśmy do tego że jeśli poświęcić koniowi tyle czasu ile psu też by był tak mądry, albo nawet bardziej.
Ta wypożyczalnia skojarzyła mi się ze szkółkami jeździeckimi i wszelkimi stajenkami. Koń tam jest dla każdego kto chce sobie pojeździć.
Koń i pies są zwierzętami stadnymi, koń i pies są inteligentne, każde z nich coś odczuwa.
To czemu jak na psa tak wpływa "wypożyczanie" to na konia już nie :?:
Pies też można by powiedzieć że byłby szczęśliwszy biegając po lesie ze swoją sforą, tak jak koń po łąkach ze stadem. A jednak jeśli chodzi o psy to nikt o tym nie mówi.