Ogier- koń , który nie boi się smierci?
Ogier- koń , który nie boi się smierci?
Bardzo mnie zastanowiło wyczytane to zdanie.
Niby został stworzony do walki .
Bojowe konie, to przeciez były ogiery.
Czytałam, że w szlacheckiej Polsce na reproduktorów były przeznaczane tylko te ogiery, które sprawdzały się na polu bitwy.
W sumie niezła polityka hodowlana
Czy w związku z tym ,z takimi konmi nalezy postępowac odmiennie?
Nie kazać, a prosić?
Nie prowokowac konfrontacji?
Oczywiście tak generalnie, bo pewnie zdarzają się ogiery uległe z natury
żaden koń nie boi się śmierci, bo koń nie ma świadomości tego ze umrze 8)
Wszyscy , nie tylko " naturalni " powinni wiedzieć że ogier zachowuje się inaczej , a wałach inaczej . Wałach to kastrat więc nie ma w nim tej samczej "dumy", tego dążenia do dominacji nad innymi ogierami i tej siły witalnej związanej z "obowiazkiem" przedłużenia gatunku. Warto więc wiedzieć ,że tam gdzie włach ustąpi , ogier może mieć "swoje zdanie". Nie należy więc ryzykować konfrontacji z ogierem , bo pewno ją przyjmie i pokaże kto jest silniejszy.
Lepiej więc nie iść na próbe sił , ale na próbę intelektów i postępować tak by nie "podważając" jego męskości i roli ważnego w stadzie nakłonić go do współpracy . Trzeba szukać rozwiązań polegających na "dogadaniu" się i zawarciu "układu".Układ powinien być prosty: jak ty to ,to ja w zamian to, ale warunek ,że ty to. A to ,powinno się koniowi opłacić.
Kiedyś , dawno temu , kiedy walczono konno , jeden na jednego ( czasy rycerstwa ) wykorzystywano instynkt samców , skłaniający do " zwalczania konkurencji" i dosiadano ogierów . W efekcie rycerze walczyli na kopie i miecze , a ich ogiery na zęby i kopyta.
Walki pomiędzy ogierami mogą być bardzo zaciekłe i "na śmierć i życie ". Zwycięzca bierze wszystko , czyli "najdorodniejsze" klacze , by z nimi spłodzić dzielniejsze potomstwo , które będzie miało wiekszą szansę przetrwania jako gatunek.
ojeje....ale skąd my wiemy, ze nie ma tej świadomości....Przecież człowiek też może tej świadomości nie ma...ma jedynie świadomość lęku przed nieznanym. 'Widzimy" śmierć z zewnątrz....dopóki żyjemy, a właściwie skutek śmierci przecież.
Tak na prawdę chodzi tu chyba poza tym o pewną metaforę....ja przynajmniej tak to rozumiem. Ale pewnie się mylę?Znowu...
DuchowaPrzygoda Tak na prawdę chodzi tu chyba poza tym o pewną metaforę....ja przynajmniej tak to rozumiem. Ale pewnie się mylę?Znowu...
DuchowaPrzygoda Tak na prawdę chodzi tu chyba poza tym o pewną metaforę....ja przynajmniej tak to rozumiem. Ale pewnie się mylę?Znowu...
DuchowaPrzygoda ojeje....ale skąd my wiemy, ze nie ma tej świadomości....Przecież człowiek też może tej świadomości nie ma...ma jedynie świadomość lęku przed nieznanym. 'Widzimy" śmierć z zewnątrz....dopóki żyjemy, a właściwie skutek śmierci przecież.
Tak na prawdę chodzi tu chyba poza tym o pewną metaforę....ja przynajmniej tak to rozumiem. Ale pewnie się mylę?Znowu...
DuchowaPrzygoda ojeje....ale skąd my wiemy, ze nie ma tej świadomości....Przecież człowiek też może tej świadomości nie ma...ma jedynie świadomość lęku przed nieznanym. 'Widzimy" śmierć z zewnątrz....dopóki żyjemy, a właściwie skutek śmierci przecież.
Tak na prawdę chodzi tu chyba poza tym o pewną metaforę....ja przynajmniej tak to rozumiem. Ale pewnie się mylę?Znowu...
a mnie się zdawało, ze mam dziś żartobliwy nastrój
az tu nagle naukowość poważna, w nocy nieomal hihi
co do nauki dotyczącej świadomości i wszelkich jej odmian / w tym ludzka teoria podświadomości/ to są to tylko hipotezy, które nie są potwierdzone ostatecznie.
/A badania zachowań i świadomości społecznych np, Aronsona .nawet one są już podważane!/
Mówi sie przecież czasami, ze to praktyka a nie dowody badań świadomości tak na prawdę potwierdza pewne hipotezy.
Np. podświadomość Freudowska i jego psychoanaliza ...obalana i przyjmowana wiele razy jako prawda i nie-prawda....Czyż nie tak? A do tej pory z powodzeniem /lub nie/ stosuje się ja jako metodę leczniczą.
Ale mniejsza o naukę...ja mam sceptyczny stosunek do nauki...wolę nalewki !
Wystarczy np. przestudiować sobie skrajny idealizm Barkleya i....po dowodach naukowych w indywidualnym doświadczeniu intelektualnym! Narracja toczy sie poprzez samo słowo i nie chodzi tu o jakaś prawdę obiektywną, ale o intencje. No, przynajmniej dla mnie o to chodziło...
Może dlatego w końskim wydaniu tak bardzo podoba mi się Dan Franklin.
A moja intencja była taka, że może te nasze koniki to może jednak mają coś w główkach więcej niż nam się wydaje.....I nauce też.
Z tym brakiem świadomości u koni jednak bym nie przesadzał - może to jest bardziej "ciągłe" i narasta po trochu w miarę rozwoju gatunków, nawet jeśli przyspiesza u naczelnych i paru innych, niż takie "jest albo nie ma"? W końcu emocje jako układ sterowania matka natura wsadziła do główki już chyba nawet gadom, a stąd już jakby niedaleko... Czy to prawda, że w przyrodzie stare konie wolą umierać samotnie, i oddalają się od stada?
Wojtas i Sylwio,
jak Wy pięknie piszecie "konie umierają".
Mi jakoś nigdy przez usta nie przechodzi słowo "zdechł"...i do tego mam nadzieje, ze moje konie nie będą umierały samotnie.
troszkę zejdę z tematu śmierci,smutny
moja Klara czasami miała zaostrzenie ochwatu na pastwisku....i mimo, ze ledwo , ledwo szła., potrafiła się nieomal przyczołgać pod moje okno i tam dopiero sie położyć.
bo poza tym była bardzo taka niezależna, nie okazywała potrzeby towarzystwa. I pasała się raczej daleko.
Wojtas Z tym brakiem świadomości u koni jednak bym nie przesadzał
Wojtas Z tym brakiem świadomości u koni jednak bym nie przesadzał
Cytat:"mały"człowiek też nie ma zwykle świadomości śmierci...dopóki mu ktoś z dorosłych o tym nie powie...jak na przykład zdechnie myszka, kotek...a potem to już zwykle człowiek ma świadomość
Cytat:"mały"człowiek też nie ma zwykle świadomości śmierci...dopóki mu ktoś z dorosłych o tym nie powie...jak na przykład zdechnie myszka, kotek...a potem to już zwykle człowiek ma świadomość