Droga do jazdy na cordeo (sznurku na szyi konia)
Droga do jazdy na cordeo (sznurku na szyi konia)
Fantastyczne. Robi wrażenie. Dosyć masywny koń, a taka w tym lekkość...
Bardzo mnie ciekawi jak do tego wszystkiego doszli.
Chciałabym zobaczyć w skrócie cały proces szkolenia tego konia.
Podejrzewam, że najpierw został nauczony tych elementów ujeżdżeniowych w sposób klasyczny, z wędzidłem.
A może od początku na cordeo? W co wątpię, tak samo jak wątpię, że możnaby wyszkolić konie na których startuje pani Małgosia Morsztyn do takiego poziomu, od początku do końca wyłącznie na cordeo, czy sznurkowym kantarku.
To ja zostanę bardziej wierzącą :lol: i będę wierzyła, że się tak da bez wędzidła. od początku do końca.
Podobno wszystkich koni nie da się poprowadzić od początku do końca bez wędzidła, bo może czasami to być niebezpieczne i dla jeźdźca i dla konia. Ale to już jest kwestia sporna myślę.
A to jak do tego co jest na filmikach doszli to mi przychodzi na razie jedna odpowiedź: kliker. Może jakimś innym sposobem, ale nie wiem. A i jeszcze PNH może wchodzi w grę (ale ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie więc niech ktoś inny stwierdzi).
Co do pani Morsztyn i jej koni? A może by tak się jej najpierw spytać? :lol:
Chciałbym zwrócić uwagę na jedną , moim zdaniem bardzo istotną sprawę. W dywagacjach na temat tego jak można "dojść " do czegoś z koniem , co lepej "zakładać" koniowi , czego nie "zakładać" odnoszą wrażenie ,że większość szuka rozwiązania w rożnych "oprzyrządowaniach ", tak jaby to hackamore, munsztuk, czarna wodza , czy klikier "pracowały" z koniem .Większość zadaje pytanie :"czego używać ?, lub nie używać? ". Prawie nikt nie pyta:"jakim być? "czy jak postępować?" A przecież to człowiek szkoli konie ,a konkretniej umysł człowieka , który tym szkoleniem zawiaduje. Sam klikier niczego nie zdziała , ani klikier użyty przez małpę . Małpa najwyżej narobi nim trochę hałasu.
Jak z psem można, to czemu nie z koniem
http://www.youtube.com/watch?v=sknEaZHHbhc
A co do poprzedniego filmu - jeśli nie widać po tym koniu, że został ujeżdżony z ogłowiem, to w każdym razie jest to spory komplement dla tego kto go ujeżdżał
Może Trenerze faktycznie za mało się pytam jaka powinnam być do koni... Ale wydaje mi się że ta wiedza co używać i co jak na konia działa też mi się przyda. A stosunku do koni to Ekstaza mnie skutecznie uczy. Tego dobrego.
Dobrze pamiętać, że nikt nie napisał książki o Twoim / moim koniu.
Trzeba samemu to zrobić , mimo , że cudza wiedza jest oczywiście cenna .
Ale w konkretnym przypadku może okazać się mało przydatna
Witam wszystkich ponownie!!!
Przepraszam, że tak długo milczałem i nie dawałem oznak życia, ale i tak starałem się spoglądać, co tu się dzieje nowego. Nie pisałem gdyż nie byłem w stanie zebrać myśli i jeszcze problemy z komputerem, ale postaram się to nadrobić o ile jest to możliwe. Niestety chyba każdy człowiek ma chwile, kiedy musi zadać sobie kilka ważnych pytań, pogodzić się z prawdą, jaka jest, zdecydować, jaki jest jego cel na tym świecie, co chce robić w życiu i jaki ma stosunek do życia…
Ja chyba to zrozumiałem…(to się okaże w przyszłości). Zrozumiałem, że każdy człowiek musi zdecydować, co tak naprawdę jest dla niego ważne… Czy to żeby więcej MIEĆ czy to żeby bardziej BYĆ!!!
Ja wybrałem to żeby bardziej BYĆ, bo mieć to nie wszystko….. Człowiek, który wszystko by miał może być jednocześnie nikim… ale człowiek, który woli Być niż mieć ma dużo więcej od tamtego bo wie kim naprawdę jest….
Co tak naprawdę jest ważne, że niekoniecznie człowiek musi być szczęśliwy własnym szczęściem, ale w momencie gdy się pogodzi z prawdą może być szczęśliwy cudzym… I Trzeba robić w życiu to co naprawdę nam wychodzi i nie patrzeć na to co ludzie mówią. Słowa zawsze są tylko srebrem….. a złotem jest milczenie i to, co okazujemy przez gesty… Ale niech zawsze dobro koni będzie na czołowym miejscu i robiąc swoje nie zapominajmy o tych co milczą… bo konie choć by chciały to nie mogą ludzkim głosem nic powiedzieć ale rozmawiają z nami w inny sposób… Tylko musimy to zauważyć!!!
Pozdrawiam
Piotr Sokołowski
Witam
Jak już Trener zaczął z tego typu historiami to i ja coś napisze (Trener zna tą historie, bo mu opowiadałem).
Więc miało to miejsce w czasie jak Pan W.M. był w szpitalu, czyli niedawno…
Miałem okazje poznać konia, który miał przezwisko Diabełek (czy jakoś tak) na początku zostałem powiadomiony, że ten koń „ma charakter” i trzeba uważać przy wyprowadzaniu go na pastwisko i ogólnie przy obejściu, bo może coś się stać… ale ja jestem z tych, którzy nie słuchają ostrzeżeń i podchodzą do konia jakby nigdy nic jakby był całkiem spokojny. Okazało się, że chyba mnie polubił, bo był „łagodny jak baranek”. Po kilku dniach za pozwoleniem wsiadłem na owego konika i…. po kilku minutach jazdy na ogłowiu pomyślałem jak by było na sznurku gdyż bardzo przeszkadzało mu wędzidło w pysku i przez to miał bardzo niespokojną głowę. Ale nie byłem na to przygotowany odstawiłem konia na chwile do boksu poszedłem po dwa uwiązy związałem je razem i szybko po konia gdyż ciekawość mi nie dawała spokoju. Postanowiłem zrobić to w trochę inny sposób niż zawsze i nie zdjąłem ogłowia w boksie tylko wyprowadziłem go założyłem prowizoryczny sznurek na szyje, wsiadłem na niego i dopiero z siodła zdjąłem ogłowie. Okazało się, że baranek na ogłowiu po jego zdjęciu stał się owieczką, a dokładniej sterowność jego się nie zmieniła, ale natomiast problemy z głową ulotniły się. Dalsza jazda była czystą przyjemnością i frajdą, ale widzę, że niektórzy, co się wypowiadają na ten temat zawsze widzą jakieś trudności, problemy i zawsze mają jakieś, ALE…. co do jazdy na sznurku.
Pozdrawiam
Piotr Sokołowski
Znam te historię i znam tego konia. Jest to koń z tych , które świetnie "czytają" człowieka, a równoczęśnie z tych , którym obecność kiełzna w pysku bardzo przeszkadza.
ja miałam podobny problem z klaczką...ona nie może przywyknąć do kiełzna.
Zaczęłam również tereny jeździć na samym kantarku, konik nie kręci już głową , jest spokojniejszy i radośniejszy.
Mój test na radość konia z jazdy w terenie /chociaż już po czuciu ciałem to się "widzi"/ polega na tym, że jak wracamy do domu to przed bramą puszczam wodze luźniutko /nie bić proszę!/ i wtedy widzę czy koń skręca do domu czy też wcale nie.
W wędzidle zawsze chciała od razu do domu. A teraz odwrotnie...gdzie tam. Ona chce jeszcze do lasu!
Przypomnę, że ani nie jestem jakimś dobrym jeźdźcem ani mój koń nie jest super ułożony....chodzi rok pode mną i na dodatek była moim pierwszym ułożonym samodzielnie przeze mnie koniem.
A mimo to jest spokojniej bez wędzidła niż z wędzidłem.
Obserwuje araba i chyba problem się powtórzy. Nie wiem dlaczego, może one czują, że ja nie cierpię im wkładać do pyska tego żelastwa i dlatego kolejny koń zaczyna czuć sie lepiej w samym kantarze.
No, ale to ARAB i znajomi bardzo mnie przestrzegają przed takimi eksperymentami.
A mi się ciągle wydaje, ze jeżeli koń z nadmiaru energii czy lęku ma coś zrobić to i tak zrobi...czy w wędzidle czy bez.
I dziwne to, bardzo dziwne...ale ja sama jadąc na swoim koniu bez wędzidła czuję się jakoś lepiej...a przez to i bezpieczniej!
DuchowaPrzygoda kolejny koń zaczyna czuć sie lepiej w samym kantarze.
No, ale to ARAB i znajomi bardzo mnie przestrzegają przed takimi eksperymentami.
DuchowaPrzygoda kolejny koń zaczyna czuć sie lepiej w samym kantarze.
No, ale to ARAB i znajomi bardzo mnie przestrzegają przed takimi eksperymentami.
no to oba moje konie musiały mieć wielką niewygodę poprzednio!
Filozofia katarkowa jest bardzo ciekawa, ale sznurki przerobimy chyba nieco później. Ponieważ jestem z końmi na co dzień staram się korzystać z okazji i obserwować ich zachowanie. W tej chwili "czucie" konia jest dla mniej najważniejsze...nie dlatego, że tak sobie założyłam, tylko dlatego, ze one o to proszą. No i się zafiksowałam.
Kantarek "odkryłam" przypadkowo. Właśnie obserwując zachowanie klaczki podczas jazdy w ogłowiu i potem w kantarze. Zresztą już z ziemi zauważyłam, ze coś jej nie pasuje. Ale sądziłam na początku, że wędzidło do terenu MUSI być...więc jeździłam w wędzidle. Podpytałam tylko doświadczonych bardziej czy jest ono na pewno dobrze dopasowane.
Wracając do sznurkowego kantarka...ponoć nie każdy jest właściwy /?/... tylko oryginalne są ok. A w ogóle to boję się tych "noży" w razie konieczności. Przecież jeśli koń się będzie szarpał, a kantarek będzie w tym czasie ściśle przylegał to łatwo zranić konia! No, w każdym razie daję sobie czas na sznurkowy jeszcze....
dla mnie najfcenniejsze było to że połączyłam jazde na kantarze(sznurku) i na wędzidle. To że kon zaufał mojej ręce niezależnie od tego czy jest na ogłowiu czy nie. sterowność jest 100% a czułość na sygnały to poezja.
Cytat:dla mnie najfcenniejsze było to że połączyłam jazde na kantarze(sznurku) i na wędzidle. To że kon zaufał mojej ręce niezależnie od tego czy jest na ogłowiu czy nie. sterowność jest 100% a czułość na sygnały to poezja.jak dla mnie zostal tu poruszony wazny problem-umiejetnosci czlowieka w tym duecie.
Cytat:dla mnie najfcenniejsze było to że połączyłam jazde na kantarze(sznurku) i na wędzidle. To że kon zaufał mojej ręce niezależnie od tego czy jest na ogłowiu czy nie. sterowność jest 100% a czułość na sygnały to poezja.jak dla mnie zostal tu poruszony wazny problem-umiejetnosci czlowieka w tym duecie.