Szczecińska paranoja!!!
Szczecińska paranoja!!!
ja ostatnio w sobote bylam z koniem i kolezanka w terenie, po drogach tylko i wylacznie konskich!! U nas na szczescie takie istnieja, sa specjalnie wyznaczone, dostepne mapy etc. ludzie nie maja tam nic do szukania, bo to wlasnie jest niebezpieczne. ale wytlumacz babci z dziadkiem co sobie na spacer po lesie laza...momentami jest problem, bo jak zza zakretu wyskakujemy galopem a tam mamusia z wozkiem i 2 malych latajacych dzieci idzie!! malo nie byloby tragedii, bo jak mam zatrzymac nagle to "bydle" na ktorym siedze?? ale ona oczywiscie wielkie pretensje... w niedziele mozna o galopach zapomniec bo ludzi pielgrzymki.
ludzie i konie nie moga miec tych samych tras, niestety jakos nigdy sie dogadac nie umieja, albo koni nie chca albo ludzi :lol:
Galopuję tylko po znanych drogach, każdy zakręt biorę "patatajkiem", mocniej do przodu tylko z dala od tras spacerowych - a i tam bardzo ostrożnie, bo jak mi dziecko pod kopyta wpadnie, to potem krew ciężko z sierści domyć :twisted:
Mi ludzie nie przeszkadzają, mijam ich stępem - zawsze tylko stępem...
Ale jak widać my ludziom bardzo przeszkadzamy - w przeciwieństwie do quadów, jeepów, czy motorów crossowych
paranoja :-(
ale coś z tym zrobię - nie dam zamknąć lasu... chociaż część już zamknięto :-(
Mozliwość poruszania sie konno po lesie reguluje niestety źle sformuowany przepis zawarty w ustawie o lasach państwowych. Mam gdzieś schowany Dziennik Ustaw . Jak go odnajdę to zacytuję dokladnie. Sęk w tym że w ustawie zapisano iż +- " po lesie konno wolno jeździć tylko drogami wyznaczonymi przez nadleśniczego" Interpretować można tę regulację w ten sposób ,że nadleśniczy może , ale wcale nie musi , wyznaczyć drogi do jazdy konnej. Jeśli wyznaczy to tylko tymi drogami wolno się poruszać konno. jeśli nie wyznaczy to nie wolno po lesie jeździć konno innymi drogami z wyjątkiem dróg tzw. publicznych , czyli dopuszczonych do ruchu.
Zam ten temat dobrze bo 3 lata toczyłem boje z leśniczym o możliwość jazdy po drogach leśnych.
W tej samej ustawie jest "madrze " zredagowany punkt który +- brzmi tak ;" drogami leśnymi nie wolno poruszać się pojazdami mechanicznymi . Nie dotyczy to inwalidów poruszających się pojazdem przystosowanym do ich inwalidztwa" Teoretycznie więc gdyby inwalida poruszal się czołgiem przystosowanym do jego inwalidztwa mógłby zgodnie z prawem jeździć po drogach leśnych.
Póki więc będzie obowiązywała ta ustawa z tak napisanymi paragrafami jazda konno po drogach leśnych będzie uzależniona jedynie od dobrej woli nadleśniczego.
Współczuję ... tym bardziej , że widać iz porozumienie może być trudne.Ale nie niemożliwe i może ktoś ruszy sprawę "końskich ścieżek".
Na szczęście u nas problemów nie ma , a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
Trzeba jedynie uważać na pola i nie zostawiać kup na chodniku ( przy przekraczaniu rzeki - most ).
Po lesie poruszać się można po większości duktów leśnych .
Gaga może warto zebrać cos w rodzaju petycji z podpisami wszystkich pobliskich stajni , z prośbą o wyznaczenie tras typowo końskich.Podobno przy wyznaczaniu takich tras turystycznych , pomagają pieniążki z Unii. :wink:
Oczywiście nie oznacza to , że nie będą tam wchodzić ludzie.
U nas też trzeba uważać.
I rzeczywiście quady robią się coraz bardziej uciążliwe ... nie tylko z powodu hałasu , ale przede wszystkim strasznie "rozjeżdżają " drogi tworząc bardzo duże koleiny.
Wózek wpadając w taką koleine może spowodwać prawdziwy karambol. 8)
Znam przypadki i słyszałem o miejscach gdzie zostały wyznaczone drogi leśne dostępne do jazdy konno. Są one nawet oznakowane specjalnymi tabliczkami tak, że inni użytkownicy lasu nie mogą być zaskoczeni pojawieniem się konnych. Wszystko jak zwykle zależy od ludzi , ich dobrej woli, oraz zrozumienia . W Godnowej podczas kręcenia scen do filmu w lesie, pojawił się samochód a w nim pan leśniczy. Po krótkiej sympatycznej rozmowie , leśniczy wyraził zgodę na korzystanie z leśnych dróg , bedąc przekonanym ,że nie spowoduje to żadnego zagrożenia , ani szkody dla lasu i jego mieszkańców . " Idzie się dogadać ", chyba ,że trafi się na wyjątkowy "beton". Ale tak bywa wszędzie, nie tylko w lesie.
Skandal! :evil:
Ja jestem tylko ciekawa:
a. jakim cudem lasy przetrwały do naszych czasow, skoro człowiek jeździ po nich odkąd konia udomowił?
b. jak policja konna będzie sama sobie wlepiac mandaty..
O bezpieczenstwo im chodzi? A zdazył sie kiedykolwek w Szcz-nie przypadek stratowania kogoś w lesie?
My jesteśmy stonka? A pan radny jest pozorant i nierób..za nasze pieniadze! :evil:
Jestem w stanie wyobrazić sobie wypadek z pieszym z winy jeźdźca. Tak jak choćby z winy rowerzysty. W obu przypadkach - jeśli ktoś źle z drogi korzysta, szaleje itd., to jest jego wina. Ale to IMHO nie powód, żeby w ogóle rowerzystów czy jeźdźców tępić... Tylko złą jazdę.
Rozumiem problem z ryciem dróg. Rzeczywiście po drodze przemłóconej końskimi kopytami nie chciałabym jeździć ani rowerem, ani pchać wózka. Tam, gdzie Teo stał poprzednio, było trochę rowerzystów, mieli swoje ulubione trasy. Bardzo się starałam, żeby im ich nie psuć. Wybierałam inne części drogi, inne ścieżki, jak już przejeżdżałam przez nie, to stępem. Tam nie było uregulowane, gdzie komu wolno jeździć. Więc tak na wyczucie działałam, żeby jakoś razem sobie z lasu "korzystać".
Natomiast jak słyszę, że jeźdźcy "płoszą dzikie zwierzęta", czy "zaprószają ogień", to mi się tylko śmiać chce. A jeźdźców zasadniczo łatwo gnębić - wiadomo, gdzie mają konie, wiadomo, jak ich znaleźć, i że będą raczej potulni - bo nie mają wielkiego wyboru. Dużo łatwiej nimi się zajmować, niż tymi, co szaleją na motorach albo wyrzucają w lesie śmieci...
Dla koniarzy z warmińko-mazurskiego. W tej chwili trwa nabór wniosków do Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury, oś priorytetowa turystyka, działanie 2.1 ...bla bla bla... generalnie można dostac dofinansowanie na wyznaczneie i wypromowanie tras turystycznych,w tym UWAGA! jeździeckich. W tym pierwszym konkursie (termin do 7 maja) jest ponad 5,6 mln PLN :-)
Wojciech Mickunas Znam przypadki i słyszałem o miejscach gdzie zostały wyznaczone drogi leśne dostępne do jazdy konno. Są one nawet oznakowane specjalnymi tabliczkami tak, że inni użytkownicy lasu nie mogą być zaskoczeni pojawieniem się konnych. Wszystko jak zwykle zależy od ludzi , ich dobrej woli, oraz zrozumienia .Na przykład na Pojezierzu Drawskim są takie ścieżki, każdy może otrzymać mapkę szlaków konnych, a leśnicy zasadniczo "normalni", tj jeśli zejdzie się z trasy - co najwyżej pogrożą palcem - nie robią z tego problemu, o ile nie schodzi się z leśnych traktów...
Wojciech Mickunas Znam przypadki i słyszałem o miejscach gdzie zostały wyznaczone drogi leśne dostępne do jazdy konno. Są one nawet oznakowane specjalnymi tabliczkami tak, że inni użytkownicy lasu nie mogą być zaskoczeni pojawieniem się konnych. Wszystko jak zwykle zależy od ludzi , ich dobrej woli, oraz zrozumienia .Na przykład na Pojezierzu Drawskim są takie ścieżki, każdy może otrzymać mapkę szlaków konnych, a leśnicy zasadniczo "normalni", tj jeśli zejdzie się z trasy - co najwyżej pogrożą palcem - nie robią z tego problemu, o ile nie schodzi się z leśnych traktów...
Uważam Gaga, że nic nie dostaniecie, jesli jasno i wyraźnie nie zaczniecie się domagać. Mówię "wy" w sensie szczecińscy koniarze. Powinniście się zebrać do kupy, wypracoiwać swoje stanowisko zawierające wasze potrzeby i uzasadnienie a także korzyści jakie miasto będzie miało z uregulowania tej sprawy, można przedstawić rozwiązania przyjete w innych miejscach... trzeba się zorientować kiedy jest najbliższa sesja, w ustawowym terminie poprosić w biourze, które obsługuje radę miasta o wpisanie do porządku obrad rady w wolnyych wnioskach (zwykle ostatni punkt). Można zaproponować radnym stworzenie wspólnego zespołu, który opracuje te trasy tak by wspólnie znaleźć kompromis. Myślę, że sprawa jest do załatwienia tylko trzeba mówić językiem żyrafy a nie wilka :-)
Dokładnie TAK , jak pisze Cejloniara. Pisałam już wyżej , że słyszałam o dotacjach unijnych do wyznaczania ścieżek turystycznych , w tym i konnych.
Rozgoryczenie w niczym nie pomoże , natomiast wspólne , ukierunkowane działania kilkunastu/kilkudziesięciu koniarzy napewno.
Trzymam za Was kciuki Gago , bo to przykre mieć piękną okolicę i nie móc doceniać jej piękna z końskiego grzbietu.
W piątek jest zebranie organizatorów ws teogorcznych zawodów - porozmawiam zanim zacznę robić wiekszą burzę, bo jakieś 2 tyg temu na zebraniu sędziów okazało się, że ścieżki końskie są w trakcie wytyczania...
Ale po przczytaniu tego artykułu po prostu szlag mnie trafił... nie wiedziałam - śmiać sie, czy płakać - czytając o powybijanych dziecięcych zębach i wstrząśniętych mózgach
na marginesie: na zdjęciu do artykułu przedstawiono asfaltową ścieżkę rowerową - tam nikt z nas nie jeździ, bo i po co?? Przepraszam - policja tam zagląda - konna policja :-)
Cytat:Ale po przczytaniu tego artykułu po prostu szlag mnie trafił... nie wiedziałam - śmiać sie, czy płakać - czytając o powybijanych dziecięcych zębach i wstrząśniętych mózgachA zakonczenie jakie milusie...że niby "niestety jeźdzcy nic sobie nie robia z zagrozenia dla spacerowiczów!"...dziwna sprawa, ale jakoś nie znam ani jednej osoby, która mając nadpobudliwego, płochliwego konia, pakuje się na ścieżki gdzie są tłumy ludzi z wózkami, dzieciakami z balonikami, głośnymi zabawkami itp lub rowery, raczej sie takich miejsc unika, bo przecież zaden koniarz nie jest samobójcą! A skoro sie jeździ tam gdzie są ludzie, znaczy kon przyzwyczajony, spokojny, na pewno sie nie spłoszy. Pomijam już to że spłoszony koń bedzie raczej uciekał od ludzi, niż pędził w grupe spacerowiczów. Pani Arletka Nalewajko trochę pojechała po bandzie :evil: Równiez jeździłam w okolicach Głebokiego konno i wypraszam sobie nazywanie przeż te dziennikareczkę nieodpowiedzialną, nie biorącą ryzyka pod uwagę..uhh, alem sie zdrzaźniła :evil:
Cytat:Ale po przczytaniu tego artykułu po prostu szlag mnie trafił... nie wiedziałam - śmiać sie, czy płakać - czytając o powybijanych dziecięcych zębach i wstrząśniętych mózgachA zakonczenie jakie milusie...że niby "niestety jeźdzcy nic sobie nie robia z zagrozenia dla spacerowiczów!"...dziwna sprawa, ale jakoś nie znam ani jednej osoby, która mając nadpobudliwego, płochliwego konia, pakuje się na ścieżki gdzie są tłumy ludzi z wózkami, dzieciakami z balonikami, głośnymi zabawkami itp lub rowery, raczej sie takich miejsc unika, bo przecież zaden koniarz nie jest samobójcą! A skoro sie jeździ tam gdzie są ludzie, znaczy kon przyzwyczajony, spokojny, na pewno sie nie spłoszy. Pomijam już to że spłoszony koń bedzie raczej uciekał od ludzi, niż pędził w grupe spacerowiczów. Pani Arletka Nalewajko trochę pojechała po bandzie :evil: Równiez jeździłam w okolicach Głebokiego konno i wypraszam sobie nazywanie przeż te dziennikareczkę nieodpowiedzialną, nie biorącą ryzyka pod uwagę..uhh, alem sie zdrzaźniła :evil: