Mowa konia
Mowa konia
Bo przeciez nie jest niemy
Rży , parska, wzdycha i prycha.
Rży donosnie i cichutko.
Na powitanie, wołając o jedzenie , z rozpaczy , czy tęsknoty za kumplem ze stada.
Na widok innego konia, rywala lub chęci poznania?
Wzdycha z ulgą jak zobacy jedzenie na własne oczy
Czasem w czasie jazdy też :roll:
Parska przy jedzeniu sieczki , czasem w terenie .
Co to oznacza?
Charczy ze strachu .
Co jeszcze ?
Jest książeczka p.t "dlaczego kon rży" ale nie czytałam.
Zapraszam do wymiany mysli, doświadczeń
Magda Gulina Bo przeciez nie jest niemy
Rży , parska, wzdycha i prycha.
Rży donosnie i cichutko.
Na powitanie, wołając o jedzenie , z rozpaczy , czy tęsknoty za kumplem ze stada.
Magda Gulina Bo przeciez nie jest niemy
Rży , parska, wzdycha i prycha.
Rży donosnie i cichutko.
Na powitanie, wołając o jedzenie , z rozpaczy , czy tęsknoty za kumplem ze stada.
O odgłosach "paszczą" to nawet czasem trudno rozmawiać - strasznie mało słów mamy na opisanie końskiego gadania. U Teo jakiś czas temu pojawiło się takie specyficzne mamrotanie przy naukach klikerowych. Kiedy złapiemy falę, szybko coś robimy, odchodzi dużo częstego nagradzania, koń czuje, że mu wychodzi, zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
Mój Tajo należy do bardzo rozdartych koni. Każdy powód jest dobry aby pape rozedżeć. Ma to po mamusi. Tylko ją było słychać w całej stajni.
Zawsze się śmieje z niego i mu mówie, że dzięki Bogu nie jest dzikim koniem, bo na wolności to by nawet pół dnia nie przeżył. Zaraz stał by się pokarmem dla jakiegoś drapieżnika, jak by się tak darł w niebogłosy
zapomnieliscie o tym,że koń czasem jeszcze kwiczy.
mój siwek jest bardzo gadatliwy, i tak np gdy do niego przychodze(wchodze do stajni) i mówię cześć Sereciu to on na to tak delikatnie rzy tak hrrr hrrr , tak chrapkami i wogóle gdy do niego mówię a rozmiawiam czesto to on mi tak odpowiada, albo gdy wołam go na padoku. to jest bardzi miłe.
natomiast drugi rozmawia ze mną głównie przez ciałko :lol:
Jeździłem kiedyś konia, który w kłusie od czasu do czasu włączał "mruczankę". W rytm kłusa wydawał z siebie takie "pojękujące mruczenie". Często w trakcie takiego pomrukiwania nagle uskakiwał w bok z powodu "strasznego wróbelka ", który wyfrunął z krzaków. Po pewnym czasie wiedziałem już ,że jak zaczyna sie "mruczanka" to trzeba podwoić uwagę, by nie znaleźć się na ziemi. Kiedy przestało to byc zabawne , a zaczęło być uciążliwe , zdecydowałem się przerywać "pomrukiwania" na samym początku ,pytając go zdecydowanym głosem : "czego mruczysz?" Milkł na to i już nie był skłonny uskakiwać w bok z byle powodu. Z czasem wystarczyło moje ostrzegawcze : " Eee" i już była cisza i spokój . To był typ konia "wojownika ", który nigdy nie pogodził się z koniecznośćią zaakceptowania człowieka jako przewodnika. Wiem gdzie jest , wiem że ma już teraz "naście" lat, wozi na grzbiecie młodą adeptkę i chyba bardziej jest pogodzony z losem i życiem.
OO moja nieleśna też "włącza mruczka" czasami - właściwie chyba tylko w lesie... hock: Jakieś wspólne cechy może?
Na początku wystraszyłam się nie na żarty, że z koniem coś nie tak - rzeczywiści brzmi to jak marudzenie, hm jak cierpienie nawet. Takie mrumrumrumru - jakby wysiłek wielki wykonywała... Po badaniach spowodowanych m.in. dziwnym zachowaniem w terenie wykluczyłam fizyczne powody mruczenia... Widać ona także nie do końca zgadza się na jeźdźca na grzbiecie
A rodzajów rżenia są dziesiątki - hm szkoda, że nikt tego nigdy nie badał jakoś... ;-) Inaczej rży Kara, inaczej Darco na przywitanie. Darco dosłownie drze się i leci galopem, Kara burknie uprzejme "dzieńdobry" i rusza w moją stronę stoickim stępem... Darco drze siew niebogłosy, kiedy Kara wyjdzie w teren (nie jest sam, ale bez matki czuje się niepewnie). Oba potrafią gardłowo domagać się kolacji/ wpuszczenia do stajni, marchwi obiadowej, etc... Najszerszą gamę rżenia ma chyba jednak Darco - z matka"gada jeszcze" jak źrebię piskliwie - do innych koni rży nisko wręcz ogierzo a do mnie zwyczajnie się drze (może wątpi w mój słuch ;-))
Gaga Najszerszą gamę rżenia ma chyba jednak Darco - z matka"gada jeszcze" jak źrebię piskliwie - do innych koni rży nisko wręcz ogierzo a do mnie zwyczajnie się drze (może wątpi w mój słuch ;-))
Panie trenerze właśnie idealnie Pan określił typ mojego konia. Do końca nigdy nie uzna wodza człowieka, ale muszę powiedziec ze niezwykle satysfakcjonujące jest gdy taki kon wojownik współpracuje mimo swojej indywidualności.
Gaga Najszerszą gamę rżenia ma chyba jednak Darco - z matka"gada jeszcze" jak źrebię piskliwie - do innych koni rży nisko wręcz ogierzo a do mnie zwyczajnie się drze (może wątpi w mój słuch ;-))
Takiego konia "wojownika" da się namówić do współpracy, ale pod warumkirm ,że będzie się go traktowało jak partnera, a nie jak niżej stojącego w hierarchii. Porozumienie z takim koniem wymaga zaakceptowania jego osobowości i niestosowania przymusu na rzecz zachęcania do wspólnych działań.
Wojciech Mickunas Takiego konia "wojownika" da się namówić do współpracy, ale pod warumkirm ,że będzie się go traktowało jak partnera, a nie jak niżej stojącego w hierarchii. Porozumienie z takim koniem wymaga zaakceptowania jego osobowości i niestosowania przymusu na rzecz zachęcania do wspólnych działań.
Wojciech Mickunas Takiego konia "wojownika" da się namówić do współpracy, ale pod warumkirm ,że będzie się go traktowało jak partnera, a nie jak niżej stojącego w hierarchii. Porozumienie z takim koniem wymaga zaakceptowania jego osobowości i niestosowania przymusu na rzecz zachęcania do wspólnych działań.
Są ludzie , którzy chcą mieć konia "niewolnika" bo uważają ,że tak jest bezpieczniej. Nie podejmują trudnej próby porozumienia się z koniem bez zdominowania go w obawie ,że to koń ich zdominuje i będą bezradni. Tracą przez to coś co w obcowaniu z koniem jest najpiękniejsze. Jest to świadomość tego ,że ma się do czynienie z dużo od nas silniejszym zwierzeciem , które nie użyje nigdy swej siły przeciwko nam.
Teolinek , zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
Teolinek , zaczyna jednocześnie tak jakby cicho rżeć, nisko, samymi chrapami, jakby ponaglał "wiem, wiem, cudownie mi idzie, dawaj te nagrody".
czasami zastanawiam się czy to kwestia tego że chcą tak czy raczej tego że boją się wyjść przed szereg, i być tymi innymi którzy słuchają a nie tylko wymagają.
charczenie jak się czegoś boi
wysokie darcie japy jak zostaje sam na hali
takie rżenie na początku niższe i coraz wyzej idące jak się witamy z kumplami
takie ciche "ihaha"- dosłownie jak mnie wita
czasem mruknięcie za marchewką
no i kwik jak bryka albo na padoku dokazuje innymi słowy radosny koń
i inny kwik- niższy jak sie poznaje z innym koniem 8)