I co MY na to?
I co MY na to?
Postanowiłąm tu o tym napisać, bo mnie to zastanowiło i troche zmartwiło. Już drugi raz słyszę od osoby, którą chciałam zainteresować naszym forum, że nie chce się odzywać, bo się boi, że zaraz ktoś jej wytknie błąd i zaatakuje (w rękawiczkach, ale zawsze), że coś nie tak robi. Ona tak fajnie to ujęła, że "owszem, grzecznie, milusio, a jednak sobie dosrywają."
Czy naprawdę jesteśmy tacy czepialscy? Chyba trzeba się pouczyć sztuki zwracania uwagi lub trzymania języka za zębami, jesli sie nie potrafi tak zwrócić uwagi lub wyrazić swojego zdania, by rozmówca nie poczuł się zaatakowany lub ośmieszony.
Mnie osobiście to nie rusza, bo Guli mi słusznie poradziła, by zachować dystans. Ale chyba zależy nam na tym, by ludzie czuli się tu dobrze.
Co my na to? Jak się Nam taki odbiór podoba? Przyznam, że mi nie bardzo, choćby dlatego, że mam wysokie wymagania odnośnie naszego "forumńcza pluszaczka".
Nie chce wcale nikomu dokuczać tym tematem, ale wydaje mi się, że zawsze warto rozmawiać, w jaki sposób podnosić poziom :-)
to jest ciekawa sprawa
- każdy pogląd można zanegować lub skrytykować na wiele sposobów,
niby w dyskusji zmierzamy do przekonania adwersarza, ale wiadomo, że gdy go obrazimy, to przekonanie go będzie trudniejsze, o ile w ogóle możliwe,
z drugiej strony wiele osób nie potrafi dyskutować z poglądami, lecz koniecznie używa "argumentów" ad personam , często widać, że chociaż stać ich na więcej, ale chyba jednak wolą wyprowadzić rozmówcę (korespondenta) z równowagi, bo może liczą na łatwiejszy tryumf w parterze, często interlokutor daje się sprowokować i .... po wszystkim, cele i sens wymiany myśli i wiedzy idą na bok, do równowagi trudno wrócić.
ale to chyba domena znajomej naszej Ailusi badanie społeczności internetowych i może np. agresji wirtualnej,
jednak z dużą satysfakcją odbieram "dzielność" na forum osób, które nie dają się sprowokować i zbić z pantałyku, to mi imponuje, bo mnie czasem cierpliwości brakuje,
poza tym - nie da się ukryć, naprawdę nie jest tak źle, myślę, że na tym właśnie forum jest jednak dużo spokojniej i bardziej merytorycznie, stwierdzam to jako fakt, co nie znaczy, że nie ma porządnych forów w sieci - są, w mniejszości,
mam też obawy, że z czasem (bo to jakoś tak idzie) skala będzie tak duża, że statystyka popsuje trochę kameralność i rozsądek naszego forum - ale cieszę się nim póki co ;-)
INTERLOKUTOR!! Dawno tego słowa nie słyszałam :-)
No cóż - jesteśmy tylko ludźmi i na pewno czasami brak nam potrzebnego dystansu i cierpliwości... :oops: Czasami reagujemy zbyt emocjonalnie, pomimo, że to "tylko" Internet - jest czas na przemyślenie wypowiedzi...
Ale w pełni zgadzam się z Cezarym - jest wiele końskich forów, na których forumowicze są obrażani, wyśmiewani, itp. U nas tego nie ma, nawet, jeśli - jak piszesz - czasami traktujemy się zbyt ostro :-(
Od lat korzystam z forów internetowych i jest kilka, z których odeszłam tylko dlatego, że atmosfera stała się przytłaczająca... Może stało się tak właśnie przez zbyt wielką popularność, może za wielu było "czepliwych malkotentów" a może tak po prostu musiało być?
Mam jednak nadzieję, że to forum pozostanie stosunkowo kameralne , a malkontenci będą się trzymali z dala :-)
Jakby nie patrzeć to jednak forum dyskusyjne i jakby wszyscy mieli jedno zdanie to byłoby nudno a rozmowa by zgasła.
Dyskutanci wyraziści ,zatem i rumieńce się pojawiają.
Poza tym większość zna się z innych forów ,gdzie już jakiś obraz swojej osoby stworzyło .Najlepszy dowód,że ropoznajemy się pomimo zmienionych nicków -po fotkach,po stylu pisania. (chociaz ja się dałam jednej osobie nabrać,przyznaję)I różne zadawnione urazy dają znać o sobie.
Domyślam się a nawet wiem,że kulisami dyskusji są listy prywatne -
i dobrze,do tego są przeznaczone.
Podoba mi się jakość wypowiedzi-na przykład dbałość o język polski .
I to,że "malkontent" to najcięższe słowo jakie padło. :lol:
Kontrowersyjne poglądy i pomysły spotykają się z komentarzami krytycznymi i to mi się podoba.Dobro koni jest sprawą naczelną nawet jeśli różnie rozumiane.
Trzeba miec na uwadze gości czytających to forum i zakładać,że mogą pewne zachowania bezkrytycznie naśladować. I to,że nie czytają całości forum a nawet wątków i nie umieją oddzielić tego co słuszne od tego mniej."Czytanie ze zrozumieniem " to teraz w szkołach rodzaj przedmiotu do nauki.Czyli róznie z tym bywa.
Dlatego cieszę się,że dyskusja jest żywa i wielostronna.
Tania Kontrowersyjne poglądy i pomysły spotykają się z komentarzami krytycznymi i to mi się podoba.Dobro koni jest sprawą naczelną nawet jeśli różnie rozumiane.
Tania Kontrowersyjne poglądy i pomysły spotykają się z komentarzami krytycznymi i to mi się podoba.Dobro koni jest sprawą naczelną nawet jeśli różnie rozumiane.
Chyba mnie Taniu nie zrozumiałaś. Nie chodziło mi o to, że dyskusji ma nie być, a o bardzo specyficzny rodzaj uwag, jakie sobie grzecznie robimy, a także o uwagi, których publicznie nie powinno się czynić. To, że Internet bardzo ośmiela nikogo nie usprawiedliwia.
Bo wyobraźcie sobie taką oto sytuację:
Jesteśmy na pięknym placu treningowym. Właśnie trenuje około 10 jeźdźców, za barierkami jeszcze grupa obserwatorów, w rogu „loża szyderców” czeka na swój trening. Stoimy jak inni przy barierce i widzimy dziewczynę, która po 5 minutach kłusa prosto ze stajni zaczyna w kółko skakać jedną przeszkodę 110cm i to tak z 15 razy – spieszy się bardzo, bo chłopak czeka, żeby zabrać ją po treningu na romantyczne słomka w słomkę. I co robimy? Przecież nie przemilczymy, bo to nie leży w naszej naturze. Akurat pod ręką jest megafon (jak się skacze, to się słabo słyszy) więc trąbimy tak, że wszyscy słyszą „Ej! Nie szkoda Ci konia na takie głupoty? Chcesz mu załatwić nogi na amen? Narażasz jego zdrowie!! Jesteś nieodpowiedzialna! Jak tak możesz!”. No i teraz pytanie, czy czymś takich odnosimy skutek? Czy nasza krytyka jest skuteczna? Nie dość, że upokorzyliśmy człowieka przed innymi, to jeszcze automatycznie wzbudziliśmy bunt tej osoby, co do wszystkiego, co mówimy. A przecież można inaczej i na osobności. Można podejść i zagadać. „Cześć, patrzyłam jak jeździsz, fajny konik, ale wiesz, ładnie skaczecie i nie mogę się powstrzymać, by nie zwrócić Ci uwagi, bo widziałam jak takie nieostrożne postępowanie skróciło karierę nie jednego skoczka. Możesz o tym nie wiedzieć, ale tak bez rozgrzewki takie skakanie grozi tym i tym. Trzymam za was kciuki, powodzenia.”
Bo cała sztuka tkwi w intencji. Chcesz pomóc, czy skrytykować, żeby sobie podświadomie humor poprawić?
Taniu. Dyskusją może i musi być, ale na poziomie. Zdecydowanie zauważysz różnicę między:
„Musisz być bardzo zarozumiała osobą i mieć wysokie mniemanie o sobie, skoro uważasz, że masz prawo poprawiać wszystkich odnośnie postępowania z koniem i dbania o jego dobro. Powinnaś się nad tym zastanowić i dwa razy przemyśleć zanim zwrócisz komuś uwagę. I nie bądź kwoką, co się tak troszczy o biednego, głupiego i naiwnego czytelnika, którego trzeba za rączkę prowadzić.”
a..
„Taniu. Nie wiem, czy ta misja dbania o czytelnika, żeby przypadkiem nie przeczytał czegoś, czego z koniem się nie powinno robić, nie jest zwodnicza. Czytelnik i tak sam wybierze kogo posłuchać, ale posłucha argumentów w rzeczowej dyskusji, a nie w poprawianiu i czynieniu zarzutów w stylu „o matko! Jak możesz robić to swojemu koniowi! Więcej zaufania do czytelników. To naprawdę nie są głupcy, których trzeba prowadzić za rękę. Poza tym jesteśmy tu sami dyskutantami w swoich sprawach, nie trenerami ciemnej masy. Tak sądzę."
W obu wypowiedziach różni się nie tylko ton o dobó słów, ale i podejście do rozmówcy - mam nadzieję bardziej życzliwie, na równi i sympatyczne jest to drugie! :-)
PS. PS jak mi było ciężko to pierwsze napisać hehe
Cytat:"Ona tak fajnie to ujęła, że owszem, grzecznie, milusio, a jednak sobie dosrywają."A potem opisujesz całkiem podobną sytuację jako model do naśladowania.
Nie bardzo rozumiem czemu ten wątek jest sądem nad moją skromną osobą? Jakoś nie przypominam sobie ,żebym komukolwiek tu uchybiła.
Cejloniaro-piszesz w pierwszym poście :
Cytat:"Ona tak fajnie to ujęła, że owszem, grzecznie, milusio, a jednak sobie dosrywają."A potem opisujesz całkiem podobną sytuację jako model do naśladowania.
Odnoszę wrażenie, że raczej "nie skaczemy sobie do oczu" - tak, jak w pierwszej wypowiedzi Cejlonary... chociaż na pewno nie jestem obiektywna... :oops:
To pierwsze znane mi forum, które jak dotychczas trzyma wypowiedzi na stosunkowo wysokim merytorycznie i kulturalnie poziomie... Takie bynajmniej odnoszę wrażenie. Ludzie mogą bać siępisać - rozumiem , że ktos ma prawo bać się "ośmieszenia". Tu jest mniej "anonimowości" itp... Może stąd osąd o czepialsto... :?:
hm zgaduję tylko :?
1. w ani jednym słowie Taniu nie miałam zamiaru Cię zaatakować. Nie rozumiem zupełnie, dlaczego utożsamasz się z osobami i wypowiedziami na forum, które ja "krytykuję". Nagonki i konflikty sa w sferze wyobbraźni Tani, także ta o której piszesz teraz w stosunku do Ciebie.
2. uważam, że między dosrywaniem w miłych słowach a życzliwym zwróceniem uwagi (jak podkreśliłam ważna jest intencja) jest olbrzymia różnica.
3. nastepne dwie wypowiedzi są tylko przykładami a nie tym, co myślę,
4. szkoda, że o tym też nie możemy spokojnie rozmawiać.
Gaguś, wiem, że w sumie jest zupełnie fajnie, ale to nie powód, by spoczywać na laurach :-)
Chciałam tylko zauważyć, że to forum winno słuzyć pomocą ludziom, którzy pragną zmienić swój stosunek do koni, uczynić z pracy współpracę.
Zeby konie były z nami szczęśliwsze
Dlatego takie forum jest bardzo potrzebne i wazne dla wielu osób.
Więc przestańmy koncentrować się na sobie, a zacznijmy na koniach
Na sobie wtedy, kiedy chcemy zmienic swoje do nich podejście
Jakoś tak jest , ze prawdziwi koniarze lubiący, szanujący konie , zaczynają lubić również ludzi , a przynajmniej stają się bardziej pokorni i tolerancyjni wobec innych
Mam Taniu naturę takie zastanawiacza. Rozumie, że można się w zawiłościach pogubić :-) Może raczej powinnam poszukać forum socjologia albo psychologia społeczna :-) Nie miej mi proszę za złe, że głośno myślę czasem :-)
Zgadzam się Gili z tym, że niby więcej wiemy o psychice człowieka niż konia a i tak, mamy dla ludzi mniej wyrozumiałości, życzliwości i sympatii dla tych "człowieków" niż dla zwierzaków. Szkoda...
Ale ktoś zapomina że forum to nie kółko wzajemnej adoracji. A tu się okazało, że zwrócenie uwagi na nierozsądne zachowanie zostaje zrównane ze zjechaniem kogoś i czepianiem byle się doczepić, żeby dosrać jak ktoś tu to nazwał.
Ok. Zacznijmy przyklaskiwać a jak się nie zgadzamy z czyims zdaniem to przemilczmy. Nie zwracajmy uwagi że ktoś robi źle. Bo potem n osób na pw uświadamia jak to nieładnie pisac że ktoś jest nieodpowiedzialny i naraża zdrowie konia. Bo nie mowa o byciu anty-wędziudłu bo biedny konik a o narażaniu zdrowia konia. O narażanie na kontuzję. I mówieniu o tym w sposób kulturalny, bez obelg, wyśmiewania, wyzywania.
I przyjdą młodzi adepci jeździectwa, naczytają się o galopadach po zaoranym polu - bo konik jest ostrożny i o siebie zadba, będzie biegł tak żeby nic nie zerwać.
Miałam znacznie wyższe mniemanie o tym forum. Własnie dlatego że wypowiedzi były na wysokim poziomie. Sama obecność Pana Wojciecha i jego udział w dyskusji bardzo sobie ceniłam. Ale kiedy widzę jak przemilczane są pewne sprawy a zwrócenie uwagi na nie, że są złe i nie powinny mieć miejsca, jest potępiane i kończy się linczem zbiorowym nad osobami, które odważyły się powiedzieć, że coś jest nie tak jak powinno. Rozczarowanie. Nie tylko moje z tego co rozmawiam z ludźmi na pw.
A mogło to być naprawdę wspaniałe forum. Przykre..