Niezwykłe spacery
Niezwykłe spacery
A ja jeszcze raz powtórzę brawo Roksa ! i dodam dla wyjaśnienia:
To nie jest INSTRUKCJA , ani PRZEPIS do zastosowania , tak samo jak na filmie prowadzenie 2 koni po bokach jadącego motocykla, to nie byłą INSTRUKCJA! Natomiast i jeden i drugi przypadek to przyczynek do zatanowienia się nad relacjami człowiek - koń. Do zastanowienia się jakie są relacje miedzy mną a moim koniem? Czy potrafię zachowywać się i postępować tak ,by te relecje były jeszcze lepsze i do jakiego stopnia. Jeśli mnie się nie udaje coś do końca w tych relacjach to gdzie leży przyczyna i czy da się ją usunąć. Coraz więcej jest przykładów , (choćby cała masa filmików zamieszczanych w sieci,) ,że relacje człowiek - koń mogą wyglądać zupełnie "nadzwyczajnie" , bo "zwyczajnie" ( jak tu już jedna pani usiłowała innych przekonać) to niestety ciągle jest wówczas , kiedy człowiek jest panem i władcą , a koń "musi" się panu podporządkować. Wybór rozwiązań należy do człowieka , któremu Stwórca dał rozum , ale pozostawił w jego gestii kwestię odpowiedniego z niego korzystania.
mi sie bardzo podoba!
i tez jestem pod wrazeniem, bo moje choc kochane to jakby bylo luzem to albo by zaparkowalo przy pierwszym jedzeniu albo przy drugim
ja kiedys poszlam z koniem na grzyby
jak ciaglam tego biednego konia po najwiekszych krzakach (na sznurku, a i tak bylo ciezko bo chcial wszystko zjesc) spotykalismy tez innych - mocno zdziwionych - grzybiarzy...
komentarze byly zabawne, ze kon trufli szuka
ale fakt zupenie luzem bym sie chyba bała...
ale zazdroszcze i podziwiam
Ma pan rację - to nie jest instrukcja ani przepis. Chciałm tylko pokazać że można inaczej, że koń nie musi być lonżowany czy chodzić w karuzeli. Lonżować nie umiem a karuzeli nie mam więc korzystam z tego co mam czyli górzystych terenów. Klacz jest młoda więc nie jeżdżę na niej a codzienny pobyt na padoku jest dla niej niewystarczający więc te spacery pozwalają się jej wybiegać, są nauką i jescze bardziej wzmacniają nasze relacje. Nie pisałam o tym ale na takich spacerach uczymy się np. skakać przez zwalone drzewo. Zamiast uczyć się tego na hali czy padoku my mamy naturalne warunki. Chciałabym aby klacz była koniem rekreacyjnym do jazdy po okolicy i na wyprawy ze znajomymi więc gdzie mam ją do tego przygotować jak nie w terenie?
Co do uwag na temat samotnego wychowywania konia: zgadzam się że to źle i jest mi ciężko z tym że taki los ufundowałam mojej klaczy ale myślę że niedługo to się zmieni i pojawi się nowy lokataror - jeśli nie baranek na początek to drugi koń. Pozdrawiam
No oczywiście że to jest porozumienie!
Ja znam i Roksie i jej włąscicielke i wiem jak ten koń chodzi za Ela jak piesek!
Ta klacz jak tylko zobaczy swoją panią to rży jak szalona i przygalopowuje do niej! mało kiedy widziałam żeby koń tak reagował na człowieka! A mam z nimi doczynienia 10 lat bez przerwy.
Jeśli chodzi o pusczanie konia luzem ja bym swoich koni nie puszczała bo wiem że one mogłyby uciec ale klacz ktora od żrebaka uważa Ele za swojego "konia" i tak jej ufa woli z nią pozostać i to z własnego wyboru i to jest najpiekniesze!
Wiaodmo nie każdego konia można tak puścić. Ale Ela ma to szczęscie że nawiazala kontakt ze swoim koniem i on chce przy niej pozostac choc ma drogę wolną. Czuje sie bezpieczniej przy niej ...przy swoim "stadzie" bo przeciez gdyby sie oddalila to w przyrodzi grozi jej niebezpieczenstwo samej. Prawda?
Monty Roberts o tym pisal.
A jeśli chodzi o kantarek to ja sie spotkalam z opisem że kantar sznurkowy może być uzywany jako stajenny i na padok... szczerze mnie sie to dziwne wydawalo i ja bym go tak nie użyła . ale spacery.... nie wiem może i macie racje że to niebezpieczne. Nie znam się na tej kwestii wiec sie nie wypowiadam.
A pozatym myślę żę na tym forum powinniśmy się wspierać i pomagać tym którzy pewnych rzeczy nie wiedzą a chcą się dowidzieć a nie odrazu ich krytykować. Bądzmy dla siebie wyrozumiali
Ja u siebie spacerowałam tak
Troche ponad roku temu
puszczałam Weksla , bo on musi wybiegać się ( zdjęcie niewyraźne bo pod słońce)
ale niestety u mnie uprawy ozime, więc wolnosć szybko kończyła mu się
Przyłączam się do zachwytów. Coś pięknego takie spacery!
Z tego co kojarzę to chyba jeszcze co najmniej dwie osoby się na forum przyznawały, że spacerują ze swoimi kopytnymi luzem.
A ja mam jedno pytanie do Roksy - spotykacie na trasie czasem inne konie? I jeżeli tak to jak kobyłka reaguje?
Roksa,
trasznie fajnie się ogląda, jak tak koń chce być z ludziem, uważa go za swojego :-) Śliczne sceny...
I jak ja Ci zazdroszczę takich rozległych, pięknych i bezpiecznych terenów! Ja bym się nie czuła komfortowo, gdyby (tu u nas) koń tak daleko luzem biegał. Duże drogi dość daleko, ale to jednak wsie, nie odludzia. Więc też sobie luzem spacerujemy, ale jednak nie aż tak swobodnie, jak biegamy, to razem...
2007
wszystkie Wasze zdjęcia są cudne...ja niestety nie umiem jeszcze wgrywać do komputera więc niczym sie nie podzielę...
luzem z koniem mogę tylko chodzić w głębi lasu...Raz próbowałam wyjść z podwórka to konik zaliczył otwarta stodołę jedynego sąsiada, którego mam.
Owszem nie trwało to długo, przygalopowała do mnie....ale sąsiad do tej pory nie umie mi tego wybaczyć! Więc już nie ryzykuję.
morwa Przyłączam się do zachwytów. Coś pięknego takie spacery!
Z tego co kojarzę to chyba jeszcze co najmniej dwie osoby się na forum przyznawały, że spacerują ze swoimi kopytnymi luzem.
A ja mam jedno pytanie do Roksy - spotykacie na trasie czasem inne konie? I jeżeli tak to jak kobyłka reaguje?
morwa Przyłączam się do zachwytów. Coś pięknego takie spacery!
Z tego co kojarzę to chyba jeszcze co najmniej dwie osoby się na forum przyznawały, że spacerują ze swoimi kopytnymi luzem.
A ja mam jedno pytanie do Roksy - spotykacie na trasie czasem inne konie? I jeżeli tak to jak kobyłka reaguje?
samotne konie szukają sobie towarzystwa i jak członków stada traktują inne też zwierzęta czy ludzi. Wtedy są bardzo blisko nas.
Zauważyłam, ze moja kobyłka dopóki była samotna bardzo się ze mną związała, dłuugo, bardzo dłuugo nie mogła zaakceptować araba.
Z kolei po zaakceptowaniu araba trochę się to zmieniło. Np. wcześniej kochała jeździć ze mną w tereny i w stronę domu szła niechętnie. Nie chciała nawet skręcać w bramę...tylko iść naprzód /jeżdżę na niej bardzo delikatne tereny/.
W ręku chodziła cała rozluźniona daleko, daleko.
Po zaakceptowaniu araba , a trwało to 4 miesiące mniej więcej klacz oddaliła się ode mnie . W tym sensie, ze z terenu do domu już przyśpieszała, do bramy to była pierwsza. POdwórko opuszczała niezbyt zadowolona.
Ciekawa jestem jak będzie u Ciebie gdy pojawi się nowy koń? Czy nie będzie chciała np. z takiego spaceru uciec do domu? I w ogóle wyjść?
Dodam, że mój koń też wybierał moje towarzystwo niż innych koni gdy dochodziło do takich spotkań. Owszem była podniecona...ale zawsze blisko mnie.
Roksa , ale moja klacz przez jakieś 4 miesiące wolała być ze mną niż z arabem! Sama byłam zdumiona....jednak samotny koń jak Ciebie zaakceptuje to dłuuugo jest wierny!
I chyba oddala się tylko dlatego, ze i Ty dając mu innego konia -sama też się oddalasz najpierw.
Martwiłam się z tego powodu: klacz ganiała araba, kopała, na nic mu nie pozwalała....do mnie nie miał absolutnie prawa podejść. Horror...ktoś mnie pocieszał, ze po 2 tygodniach będzie ok.
Nic z tego, musiałam konie rozdzielić bo arab wychudł, zaczął mieć przykurcze z braku wody /pic mu też nie dawała/. Także i koń może wybrać człowieka ponad innego konia.
Roksa zazdroszczę takich terenów! Oj, wybrałabym sie na spacerek z piesą i koniną..... Niestety nie mam takich możliwości by puścić mojego potworka zupełnie luzem- gdy tylko mam czas i okazje chodzimy sobie na spacerki " na trawkę". latem często jest tak że najpierw jakas tam praca a potem szybkie rozczyszczenie, schłodzenie nóg ( czasem kąpiel całego konia) a potem idziemy schnąć na spacerku- a to jakas łąka, a to mały zagajnik itp. Kantarek, lonża i jest fajnie bo ja nie musze cały czas "wisieć" koniwi nad głową, czasem puszczam ją luzem i ma jakąs maleńka namiastkę wolności. Cisza i spokój, Z dala od innych ludzi i koni, pracy moej i "końskiej" na ujeżdżalni. Nie mogłabym jednak pozwolic jej na bieganie luzem w czasie spaceru- za duzo pól uprawnych,łąk, psów, innych koni itp ( w okolicy jest kilka stajni, domy itd więc dośc często trafia sie ktos komu przeszkadza koń na spacerze. Poznałam już nawet pana , któremu "koń robi dziury w drodze" ( droga dojazdowa do paru domów, wysypana żwirem, utwardzona) -czasem wracamy tamtedy z terenów i za każdym razemsa awantury bo "niszczymy"
Parę lat temu dośc regularnie pracowałam po pare tygodni/ miesięcy w Bieszczadach w miejscach gdzie zdecydowanie nie było nadmiaru cywilizacji i od kiedy mam swojego konia to marzy mi sie by móc kiedyś zabrać ja na takie małe wakacje podczas których kobyła będzie mogła obijac sie od pracy ile sie da- choć czasem może jakiś spacerek pod siodlem sie trafi . Dawniej lubiłam włóczyc się po okolicach z psem, teraz chciałabym z koniem....