Rajdy - turystyczne i wyczynowe
Rajdy - turystyczne i wyczynowe
Cejloniaro , bardzo chętnie. I dziękuję.
Taniu , pewnie nie wypróbuję... :lol: ...ale na czym to polegało?
Działając na wyobraźni to myślę , że konie do takiego treningu musiały byc zbliżone wzrostem .... 8)
Czołem,
Dioda co do hucułka przy takiej częstotliowści jazd jaka masz to po mojemu możesz spokojnie jechać na taki rajd 4-5 h, hucuł na pewno poradzi i nie będzie kwękał, a jak zrobisz popas to w ogóle. Prędzej jeźdźcy będę stękać.
Jędrek z Lasu Prędzej jeźdźcy będę stękać.:lol: :lol: ...pewnie ci , którzy pojadą w zwykłych siodłach. 8)
Jędrek z Lasu Prędzej jeźdźcy będę stękać.:lol: :lol: ...pewnie ci , którzy pojadą w zwykłych siodłach. 8)
Mysle, że jak będziesz stopniowo wydłużać czas pracy o kilkanaście minut, z przewaga stępa dla kondycji, to śmiało wytrzymają kilka godzin
Kon przeciez , nawet bez specjalnego przygotowania i bez żadnej szkody dla siebie pokona ok 40 km dziennie.
Dioda wyznaczenie nowego " szlaku" do Piekła
Cytat:Oczywiście nie będzie to szlak oficjalny Wink , ale myślę , że ciekawy.
Dioda wyznaczenie nowego " szlaku" do Piekła
Cytat:Oczywiście nie będzie to szlak oficjalny Wink , ale myślę , że ciekawy.
Czołem,
no nie, my się przygotowywaliśmy. I konie też, konie były "rozchodzone" sezonem a na jakieś 2-3 tygodnie przed rajdem zwiększyliśmy im obciążenie w pracy poprzez częstotliwość i długość jazd. Ale rajd trącił komercją więc nie chcieliśmy nawalić - My i konie hi hi hi.
Ale rajd nasz to 4 dni średnio z 8 - 10 h w siodle. więc tym bardziej trzeba było je przygotować.
Jednak czasem zdarzy się nam wyciagnąć nasze hucułki tak prosto ze "stajni" - hi hi tzn. zabrać z łąki, po 2-3 tygodniach nieróbstwa na 4- 6 h w teren i nie ma problemu z jazdą, ale bez warjactw: tępo: stępo - kłus i następnego dnia też nie ma problemu. Więc myślę że i u Ciebie będzie spoko.
Wiem z doświadczenia że obaw jest więcej przed niż problemów w trakcie. Ale warto spróbować
Bardzo ciekawa dla zainteresowanych rajdami powinna być strona
http://www.kikkulimethod.com a także książka The Kikkuli Method nof Horse Trainng. napisna przez dr. Ann Nyland.
Historia jest z gatunku nieprawdopodobnych. W roku 1345 przed narodzeniem Chrystusa wśród ludu Hetytów znanych z sukceców wojennych , które zawdzięczali wspaniałym koniom żył facet o imieniu Kikkuli. Ten gość był wojskowym i ekspertem od kondycyjnego przygotowywania koni do walki. Na czterech glnianych tabliczkach, pismem klinowym , zapisał dzień po dniu 7- miesięczny trening konia do wojny.
W 1991 roku grupa entuzjastów po przetłumaczeniu tych tabliczek na angielski postanowiła stosując się dokładnie do zaleceń tego gościa przeprowadzić przygotowania koni rajdowych. Efekty były zdumiewające. Szczegóły pod podanym adresem strony i w wymienionej książce wydanej w 2006 roku.
Co do tematu tzw. "parówek" stosowanych w Stadach Ogierów , to tamtej wersji "stadowej" nie polecam . Ogiery były wypinane dść krótko , tak by "nie śmiały się śmiać", a luźny ogier był przypinany specjalnym paskiem do ogiera ,na którym siedział masztalerz. Konie szły w porządku , para za parą i to zwykle po bieżni , czy innej do tego używanej drodze , lub wokół jakiegoś placu. Chodziło o zapewnienie ogierom ruchu w okresie dla nich "martwym" kiedy przebywały w Stadzie , a nie na punkrtach kopulacyjnych. Dla koni to była mało atrakcyjna i wygodna forma ruchu.
Koniom " normalnym" można też zastosować kondycyjny trening w parach. Trzeba tylko nauczyć konie poruszania się jeden obok drugiego. Biorąc taką parę na wspólny trening , na jednym siedzimy , a drugi idzie obok prowadzony na kantarze z odpowiednim uwiązem , czy linką.
Tak też trenowano konie w czasach wspomnianego Kikkuli . W pierewszym okresie treningu koń bez obciążenia ciężarem człowieka , biegł obok "wytrenowanego" konia . Wsiadano na niego dopiero jak osiągnał wystarczający poziom sprawności fizycznej. A wszystko to 3,5 tysiąca lat temu !!.
No właśnie, w starożytności dużo już rzeczy było powiedzianych i wymyślonych, ale ten trening kondycyjny mnie zdumiał - nie czytałam tego, ale sam fakt że układano szczegółowy plan dzień po dniu na 7 miesięcy - niesamowite.
Co do rajdów, to ja byłam kiedyś na jednym w Bieszczadach - trwał 8 dni, było 8 koni - jeździliśmy po 30-40 km dziennie stępo- kłusem, przejechaliśmy kawał Bieszczad, było pięknie! Kocham bukowiny, a tam ich pełno, a jeszcze byliśmy w czasie, gdy na połoninach rosło mnóstwo jagód - mniam, i pełno kwiatów! Hucułki były odważne, sympatyczne, radziły sobie ze wszystkim, ja byłam na młodej 4 letniej klaczy więc dośc sporo się nachodziłam, bo nie chiałam jej forsować pod górę - ale ja lubię łazić po górach Zresztą na najwyższych podjazdach wszyscy zsiadali.
Poblem był w tym, że ona nie lubiła poruszać się zbyt szybko i często odstawałam od grupy nawet na 15 - 30 min, ale mi tam to nie przeszkadzało, potem często się rozdzielaliśmy nieco i kazdy jechał sowim tempem do jakiegoś ustalonego celu(może to było nieodpowiedzialne ze strony właścicieli koni i przewodnika, ale ja byłam wtedy zachwycona!)
Niestety kobyłka 2 dni przed końcem rajdu obtarła się od popręgu(był dość twardy, taki ze skóry, a przeprawialiśmy się wtedy przez wiele strumieni i jej to skórę podrażniło). No i kończylam rajd na oklep - koń był wygodny, ale dużo kłusowaliśmy i to było mniej wygodne - i wjazdy pod góre i w dół były okropne, bo sie ślizgałam po koniu. Ale dałam radę i jakoś ukończyłam ten rajd, choć wszystko mnie bolało
Wypinanie parówkowe -cofam.
Pan Trener ma rację.Miłe dla koni to nie było.
Ale za to zapraszam na rajd długodystansowy do nas w maju.
To już trzecia edycja tej imprezy.Są piękne okolice i miła atmosfera.
Jak się pojawią szczegóły -to zaraz zamelduję.
Normalnie dobrze wychowany koń , przyzwyczajony do towarzystwa drugiego konia , z którym idzie w parze ( a jeździło się też w 3 konie , siedząc na środkowym , tak jak Daria ze swoimi na motorze) nie powinien mieć powodu, by chcieć kopnąć sąsiada. Poza tym jeśli się ma oczy otwarte to nie trudno zauważyć zamiaru, czy przygotowania do złego zachowania . Przyciągając głowę prowadzonego luźnego konia , do siebie , stawia się go w pozycji utrudniającej użycie tylnych nóg do ewentualnego kopnięcia .
Tania Wypinanie parówkowe -cofam.Jaki potworny termin! Najpierw skojarzyło mi się z parówką typu efekt przebywania w bardzo gorącym miejscu, a potem z parówką-kiełbaską. A Trener tak goni za niektóre nazewnictwo, a parówkę przełknął! :wink: (przełknął parówkę - ale mi wyszła gra słów).
Tania Wypinanie parówkowe -cofam.Jaki potworny termin! Najpierw skojarzyło mi się z parówką typu efekt przebywania w bardzo gorącym miejscu, a potem z parówką-kiełbaską. A Trener tak goni za niektóre nazewnictwo, a parówkę przełknął! :wink: (przełknął parówkę - ale mi wyszła gra słów).