Dylemat siodłowy
Dylemat siodłowy
Tak się zastanawiam :mam dwa siodła.Jednego nie używam. Ale... to moje pierwsze własne siodło i mam sentyment.Poza tym to siodło australijskie - wysiedziane przeze mnie.Jakby co to na dłuższą wedrówkę by było.No i mam syna,któremu się może przydać.
Z drugiej strony-leży i się kurzy tylko.
Powinnam sprzedać/oddać komuś?
Czy trzymać "just in case"?
Sprzedać, albo pożyczyć chcoiaż.
Ja trzymałam 2 lata swoje pierwsze siodło i w końcu sprzedałam(choć wciąż czekam na kasę od znajomej, której odsprzedałam je :evil: ). Też je tak trzymałam i to było bez sensu jak sobie teraz myślę. Jak nie używasz i nie będziesz w ciągu tego rou, to nie trzymaj :wink:
Nie mam sensownych argumentów zadnych, ale wydaje mi się, że słuszniej się pozbyc nieużywanego sprzętu.
chyba ze do wystroju wnętrza pasuje :wink:
Moje pierwsze ... ee drugie siodło wisi w salonie i zdobi (chyba ;-)
Taniu, jeśli nie potrzebujesz pieniędzy a siodło dobre, to jaki siens sprzedawać? Może koń jakiś się jeszcze trafi, może Twoje aktualne trzeba będzie oddać do naprawy (nie życzę) ... dobrze mieć zapas...
Ja mam 3 siodła (w tym wspominane zdobiące) a za przeproszeniem tyłek jeden ;-)
Trudno oceniać sentyment. Ja generalnie jestem za pozbywaniem się rzeczy, których się nie używa, wolę komuś oddać, niż mieć na wszelki wypadek. Ale z drugiej strony trzymam stary rower, bo właśnie mam do niego sentyment. I rozumiem sentyment do pierwszego siodła (chociaż do swego pierwszego sentymentu nie mam, jak zdecyduję się na nowe to oddam albo sprzedam).
A ja mam siodło rocznik 1971! Dostałem je przed Igrzyskam Olimpijskimi w Monachium i nie sprzedam go ,bo to kawałek mojego życia i na paru końskich grzbietach leżało. Choć produkcji angielskiej to do dzisiejszych trochę mu brakuje .(twarde jak deska).
No tak, ale wasze siodła to jakieś tam fajne, a moje pierwsze to było takie nie pasujące na mojego konia, za duże na mnie i w ogóle po pół roku jeżdżenia z dwoma podkładkami musiałam je odstawic i kupić inne(nie miałam kasy na inne wtedy - mój koń kosztował 1500zł, więc siodło powyżej 300zł wydawało mi się ogromnym wydatkiem), ale potem zażyczyłam sobie lepsze na gwiazdkę)
Więc po co mi trzymać takiego rupiecia za 300zł :wink: Cieszsię, ze sie go w końcu pozbyłam!
a ja mam ogłowie z roku 1985 i już nawet pękło, ale je zszyłam i dalej wkładam go na kobyłkę tak je lubię.
Mam też siodło stare na którym jeździć już się nie da...ale fajne....w ogóle lubię takie różne starocia. Ale nowszych rzeczy, jak mi niepotrzebne to sie pozbywam!
Fajne porównanie z tymi ptakami Taniu!