Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Wędzidła (+ ogłowia bez wędzideł)
Mam film Karen Rohlf i w żadnym momencie tego filmu nie siedzi ona na zielonym koniu bez ogłowia. Tak samo jak pani Małgosia Morsztyn na hipologicznym filmie - jej koń jest doskonale ujeżdżony. Próbuję powiedzieć, że konia powinno się szkolić za pomocą ogłowia (właściwego ogłowia, z właściwym wędzidłem lub nachrapnikiem), a potem droga wolna - można robić co się żywnie podoba. Kontakt o jakim ja mówię, to jest kontakt poprzez wodzę i jest to inna rzecz niż kontakt poprzez skupienie konia na jeźdźcu, który powinien istnieć od samego początku i trwać nadal, gdy zdejmie się koniowi ogłowie.
Jest po prostu tak, że jeśli ma się w ogóle zamiar uczyć konia czegokolwiek, a nie tylko korzystać z niego, to trzeba nauczyć się kontaktować z nim za pomocą rąk, poprzez wodze. Można w alternatywie unikać nabierania wodzy całe życie i czekać na cud, ale cudu nie będzie, bo cuda są tylko w filmach.
Ja z uporem maniaka :lol: wrócę do tych koni westernowych.
Tutaj CEL szkolenia jest inny niż w klasycznym dresażu (mam na myśli inną ramę, czyli inne ułożenie całego ciała konia w czasie pracy pod jeźdźcem) I docelowo jeździ się bez kontaktu, oczywiście w jego rozumieniu typowym, czyli jako kontaktu poprzez wodze-powinno go być jak najmniej.
No i co za tym idzie inny jest tez tok szkolenia młodego konia, bo do tej pracy bez kontaktu zdąża się jak najszybciej-czyli kontaktu (podkreślam: na wodzach!) Używa sie tylko wtedy gdy jest on absolutnie niezbędny (przynajmniej część trenerów tak pracuje, bo jak w każdej dziedzinie jeździectwa co trener to metoda :lol: )
A więc młody koń bardzo szybko zaczyna pracowac BEZ kontaktu z ręką jeźdźca. A pokazałam zdjęcia na których konie bardzo ładnie "niosą się" grzbietem. Przy czym jedno z tych zdjęć (to gdzie koń po porstu idzie galopem) to jest na pewno młody koń!
W ogóle w west, zwłaszcza w Stanach najważniejsze konkursy są dla 3, co najwyżej 4 letnich koni! Czyli czas, jaki możesz przeznaczyć na prace na kontakcie jest naprawdę krótki bo do takiej jazdy bez kontaktu też koń musi sie przyzwyczaić przecież!
Ciężko to porównać z naszymi końmi ujeżdżeniowymi, które mają za sobą całe lata pracy, zanim osiągną najwyższy etap!
Zmierzam do tego, że DA SIĘ pracować konia bez kontaktu (z ręką!!!) i nauczyć go poruszać się dobrze: w odpowiedniej dla jego potrzeb i zadanych mu zadań równowadze i bez szkody dla jego zdrowia.
Co nie zmienia faktu, że na kontakcie jest łatwiej-przynajmniej bardzo często
Oczywiście zakładając, że jeździec zachowuje POPRAWNY kontakt, który koniowi nie przeszkadza, a sama wiesz Julio jakie wypaczenia jazdy na kontakcie widuje się czasem!
Ze mnie znawca żaden ale mogę do dyskusji dodać iż we Włoszech jest jedna[tylko w tym miejscu byłam] stajnia sportowa gdzie jeździ się tylko dosiadem, nie działa się wodzami i to bardzo trudne elementy. Z kolei miałam ostatnio "przyjemność" jeździć w jednym ośrodku gdzie trzeba konie mocno trzymać w ręku bo inaczej po minucie nie panuj się nad koniem, a jeżeli nie daj Boże popuści się wodze na cawaletti lub stacjinacie kończy się to bardzo źle i nie chodzi o wyłamanie ale o lądowanie konia na łokciach np.
-pozdrawiam Kamila
No to jest świetny przykład ile można zepsuć złym kontaktem...
W tej stajni chodzi pod rekreacją i to bardzo początkującą dorosłą rekreacją...4letnia klacz...szkoda jej biedaczki bo ma ze sobą teraz tyle problemów, z galopem na prawą nogę, z ruszaniem [kiedy to się z bezsilności zbiera, podstawia i strzela zadem...] Zresztą koń, który pracował pod jeźdźcem w opatrunku na nodze?! kopyto i pęcina cieplutkie, on kuleje i jeszcze wsadzają jeźdźca...a jak wygląda opatrunek na kopyto każdy wie...wielka gula. Szkoda bo dobry koń
No najwyraźniej nie mamy monopolu na idiotów prowadzących stajnie rekreacyjne...
Ale właśnie często w takich stajniach kontakt-zły kontakt, jest jednym z największych problemów. I wywołuje problemy u koni- różnego rodzaju... Dlatego ja chcę głosić tezę (i pokazywać) że da się jeździć bez kontaktu i bez uzdy nawet. Żeby ludzie jeżdżący w takich stajniach (bo instruktor albo właściciel, jeśli do czegoś takiego dopuszcza to moze byc już przypadkiem niereformowalnym) zobaczyli sobie, że MOŻNA INACZEJ!
Cytat:Tutaj CEL szkolenia jest inny niż w klasycznym dresażu (mam na myśli inną ramę, czyli inne ułożenie całego ciała konia w czasie pracy pod jeźdźcem)
Cytat:Tutaj CEL szkolenia jest inny niż w klasycznym dresażu (mam na myśli inną ramę, czyli inne ułożenie całego ciała konia w czasie pracy pod jeźdźcem)
OK. Z takim postawieniem sprawy mogę się zgodzić.
Ale jeszcze zapytam: wychodzi, że uważasz ramę bardziej westernową za lepszą?
Bo chyba się zagubiłam :lol:
Ja myślę, że to jest kwestia różnicy CELU do którego się dąży.
Dresażowiec (mam na myśli dresaż w wydaniu klasycznym a nie to co sie teraz widzi, bo że rolkur jest zły nie trzeba mnie przekonywać) będzie ustawiał konia inaczej niż westernowiec bo ma przed sobą inne zadania do wykonania. Od konia oczekuje się innych elementów, innego sposobu pracy na inne kwestie kładzie się nacisk w treningu.
Ale czy któraś z tych metod jest lepsza a któraś jest gorsza?
No nie wiem...
One są inne bo stawiają sobie inne cele ale przecież sama wrzucałaś (w wątku o instruktorach) zdjęcie konia w piaffie a więc "klasycznie" zebranego z uniesioną całą szyją.
Ja myślę po prostu, że nie istnieje jedna jedyna słuszna metoda, tak jak i nie istnieje jedno jedyne właściwe położenie szyi konia i układ jego ciała. Bo to się zmienia, w sposób dynamiczny nawet u jednego konia w czasie jednej jazdy (a przynajmniej powinno!)
A co dopiero u dwóch różnych koni, pracowanych różnymi metodami.
Do tego dochodzą jeszcze kwestie różnic anatomicznym między końmi...
Piaff i sliding stop to dwie funkcje ten samej maszyny Jeśli Josh Nichol chciałby nauczyć konia trudnych elementów dresażu to by to zrobił i wyszło by mu to pięknie. Gdyby Nuno Oliveira wymyślił, że da się trochę zwariować, to niejednemu panu w kapeluszu z rondem pokazałby jak jeździ się konno. Chodzi mi o to, że jedno nie wyklucza drugiego. Dla mnie pojęcie "rama" jest bardzo zgubne. Pokazałam po prostu zdjęcia bardzo pięknie zaokrąglonych koni, zebranych w mniejszym lub większym stopniu. Ja nie widzę na tych zdjęciach koni westernowych - równie dobrze mogłyby to być konie ujeżdżeniowe. I jak cudownie (dla tych koni!) byłoby, gdyby tak właśnie wyglądał normalny ujeżdżeniowy trening.
Zamiast tak:
A tu taki kontraścik:
U tego ostatniego konia widać w ogóle, że nie jest wcale trenowany 'zamordystycznie', bo ma piękną, gładką szyję. U koni trenowanych ciężką ręką pierwszą rzeczą jaką rzuca się w oczy jest charakterystyczna bulwa z nadmiernie rozbudowanych mięśni nadkręgowych szyi.
Magda Pawlowicz Ja z uporem maniaka :lol: wrócę do tych koni westernowych.Niekoniecznie. Na przykład pani Betty Staley, jedna ze znajomych Bucka Brannamana, zagania krowy na swoich koniach dresażowych, i nawet specjalnie się do tego nie przebiera
Tutaj CEL szkolenia jest inny niż w klasycznym dresażu
Magda Pawlowicz Ja z uporem maniaka :lol: wrócę do tych koni westernowych.Niekoniecznie. Na przykład pani Betty Staley, jedna ze znajomych Bucka Brannamana, zagania krowy na swoich koniach dresażowych, i nawet specjalnie się do tego nie przebiera
Tutaj CEL szkolenia jest inny niż w klasycznym dresażu
Cytat:Koń jest jeden (chociaż każdy inny...) więc czemu cel nie może być jeden - zaprowadzić tego konia tam, dokąd się chce?
Pani Betty Staley powiedziała w ogóle fajną rzecz, że jej koń podczas pracy nad elementami ujeżdżeniowymi myśli sobie "o, fajnie, trenujemy zaganianie krów bez krów" :) Strasznie mi się to spodobało. Inna pani, dr Deb Bennett, często mówi o podążaniu za niewidzialną krową, ale jeszcze w to nie wniknęłam.
Cytat:Koń jest jeden (chociaż każdy inny...) więc czemu cel nie może być jeden - zaprowadzić tego konia tam, dokąd się chce?
Julia z Orla zmiany chorobowe w kręgosłupie konia są uznawane przez lekarzy weterynarii za normę w przypadku koni wierzchowychZależy jakich lekarzy. Mój bada grzbiet i niegdy nie lekceważy problemów.
Julia z Orla zmiany chorobowe w kręgosłupie konia są uznawane przez lekarzy weterynarii za normę w przypadku koni wierzchowychZależy jakich lekarzy. Mój bada grzbiet i niegdy nie lekceważy problemów.
http://www.swiatkoni.pl/forum/topic/1107...ger-tanio/
te dwa wędzidła wydają się fajną sprawą
Julia zobacz: sama porównałaś kontakt za mocny z prawidłowym!
W swoim poprzednim poście (tam gdzie są zdjęcia "dresażowych zamordystów")
Przecież to jest kontakt nieprawidłowy! Te konie są za pionem, to nie jest kontakt, to jest "zaciągniety hamulec ręczny"!
A więc porównałaś konia żle jeżdżonego z dobrze jeżdżonym!
I znowu dotarłyśmy do kwestii sposobu sędziowania ujeżdżenia!
A wracając jeszcze do kwestii, ze koń jest ten sam: niby jest ten sam, niby nie jest:-)
Predyspozycje psychofizyczne koni poszczególnych ras różnią sie jednak między sobą, prawda?
Nikt nie twierdzi, że AQH będzie świetnym koniem do dresażu na najwyższym poziomie. tzn da się go nauczyć elemntów ale one nigdy nie będą takiej jakości jak u konia z dresażowej linii. I wiem co mówię, wiem też jaką łatwość ma moja kobyła do wykonywania elementów (w szczególności dotyczy to łapania kadencji-zawsze było to dla mnie najtrudniejsze: jak nauczyć konia poruszania się w kadencji. Teraz już wiem-tego nie trzeba uczyć. Koń z ujeżdżeniowej linii zaproponował mi to SAM!!! W terenie! Po prostu koń bocząc się na coś zaczął pasażować :lol: ) a jakie trudne były pewne sprawy do przerobienia jak się to usiłowało robić na koniach ze skokowych linii :lol:
To samo będzie ze spinem albo sliding stopem: koń innej rasy (nie selekcjonowanej do tego) jest się w stanie tego nauczyć i robić to nazwijmy to prawidłowo. Ale żebym nie wiem co robiła to wiem, że moja Liberia (SP, linia skokowa) nie pojedzie 10 m!
I oczywiście można robić na koniu dresażowym inne rzeczy (również ganiać krowy :lol: ) ale traktuje się to jako swego rodzaju ćwiczenie uzupełniające i urozmaicające trening a nie jako cel główny! Tak samo jak ja jeżdżę w teren (wszystkimi końmi, niezależnie od ich przeznaczenia i wszystkimi skaczę małe krosówki) ale teren nie jest celem samym w sobie. Jest elementem pracy!
A ganianie krów jest dobrym przykładem pracy, gdzie koń funkcjonuje całkowicie samodzielnie, idealnie jest jeśli robi to w ogóle bez żadnych sygnałów człowieka.
Zwróćcie też uwagę, że na tych zdjęciach Ailusi gdzie jest dresiaż ganiający krowy może cżłowiek się nie przebiera :lol: ale koń jest przebrany- w bosal! A więc pracuje na zupełnie innym kiełznie ( o innym sposobie działania, to jest bardzo istotna różnica!) niż będzie miał na treningu ujeżdżeniowym albo na zawodach.
Chyba Cię nie rozumiem Przecież pierwsze trzy zdjęcia ze wspomnianego posta to są właśnie przykłady złego kontaktu, tylko czwarte jest przykładem pozytywnym. I tym sposobem rzeczywiście porównałam "konia źle jeżdżonego z dobrze jeżdżonym". Co zrobiłam nie tak?