Szukam instruktora
Szukam instruktora
Z góry przepraszam, jeśli jest już taki temat (na przykład zbiorczy), ale nie mogę się doszukać.
Jak w temacie, szukam instruktora. Mój koń "stoi" kilka kilometrów od Olesna, woj. opolskie.
Szukam instruktora, gdyż wiem, że ja sama sobie z moim koniem nie poradzę, a instruktor, który opiekuje się końmi w "mojej" stajni nie do końca mi odpowiada. Niby nie jest źle, ale na pewno też nie jest dobrze. Już mam pewne obawy czy swoimi metodami (i moim przyzwoleniem na to, niestety) troszkę się moja konica nie zepsuła. Nie chodzi mi o to, że mój koń jest "be", bo wiem, że nie jest, tylko jej nie zawsze dobre zachowanie jest wynikiem moich błędów. A mam wrażenie, że to co mi proponuje ten instruktor nie zawsze jest ok. Choć są to też tylko moje przypuszczenia, bo nie mam doświadczenia zbyt wielkiego z końmi, żeby oceniać metody kogoś, kto jest trochę bardziej doświadczony. Jeżdżę tak naprawdę od 4-5 lat, a "świadomości" nabieram tak naprawdę dopiero od listopada, odkąd mam swojego konia.
Sama mam dylemat czy nadal pracować z koniem na zasadach tego instruktora czy dać jej spokój na razie. Może jego metody nie zawsze są złe, ale nie umiem tego ocenić.
Dziękuję za odpowiedzi.
To jest 4 letnia folblutka. Zaczęliśmy nią pracować z ziemi w grudniu. Kilka razy coś w rodzaju join-up i założyliśmy siodlo. Najpierw pochodziła trochę sama z siodlem, potem wsiadła na nią moja koleżanka na 2 minuty stępa. Na następnej "lekcji" dostała wędzidło do pyska. Trochę pracy z ziemi na długich lonżach, ale jak dla mnie za krótko, może dwie lub trzy sesje po 10-15 minut i od razu w teren. I mimo moich próśb, żeby te pierwsze tereny były spacerami, to był prawie od razu normalny dość długi i intensywny teren. Chodzi mi o to, że niby nie było jakieś straszliwe "zajeżdżanie" czy też "podjeżdżanie", na pewno nikt konia nie łamał, ale mam wrażenie, że jednak to wszystko było nieco za szybko, jak na tak młodego konia z nieuksztaltowanym kręgosłupem i dopiero uczacym się równowagi pod jeźdźcem, a także nie do końca była wzięta pod uwagę jej psychika i gotowość do uczenia się nowych rzeczy. Gdy próbuję jakoś przedstawić swoje wątpliwości najczęściej jestem zbywana słowami, że przesadzam. Ostatnio konia nie chodziła, trochę z nią pracowałam z ziemii tylko i nie chodziła pod siodłem 2 tygodnie. Chciałam pojechać na spacer stępowany w teren, ale skończyło się jak zwykle czyli "co to za teren bez galopu". I to jeszcze nie chodzi o wolne "patataj", tylko "a niech idą, skoro chcą", a moja konia się wtedy ściga. I to mi nie odpowiada, bo zwyczajnie boję się o zdrowie mojego konia, który chodzi na razie za mało i zbyt nieregularnie żeby tak przeciążać organizm, nie mówiąc o tym, że w takich wypadkach zwyczajnie nad nią nie panuję. Generalnie jak na razie mam większy problem z ludźmi, bo moja konia jest przekochana i mądra. Ale nie chcę "jeździć" tak dalej. Bo wiem, że łatwiej jest czegoś dobrze nauczyć od początku, a nie pózniej naprawiać to, co zostało zepsute. A ostatnio dowiedziałam się, że skoro "przestaje" reagować na wędzidło podczas takiego szaleńczego galopu, to powinnam ją polonżować na wypinaczach.
Tak jak pisałam, ja nie mam kompletnie doświadczenia w pracy z młodym koniem, jeśli się mylę i te metody pracy są dobre, to proszę, oświećcie mnie.
Dodam jeszcze, że ona nie ma "objawów" konia nie chcącego iść na jazdę, tzn. z czyszczeniem, siodłaniem, kiełznaniem nie mam problemów, nawet jak wsiadam, to stoi "jak przyspawana". Nie wiem czy to coś oznacza czy po prostu jest aż tak pogodziła się z losem.
I dodam jeszcze tylko, że raczej szukam instruktora, a nie konkretnych porad na forum, bo wydaje mi się, że przez internet ciężko jest pracować ze zwierzęciem, które nie umie posługiwać się komputerem
I moim skromnym zdaniem masz rację . Życzę powodzenia w skutecznym poszukiwaniu odpowiedniej osoby !
Marta Dziurkowska Generalnie jak na razie mam większy problem z ludźmi, bo moja konia jest przekochana i mądra. Ale nie chcę "jeździć" tak dalej. Bo wiem, że łatwiej jest czegoś dobrze nauczyć od początku, a nie pózniej naprawiać to, co zostało zepsute.Nic dodać, nic ująć. Konik ma szczęście, że Ciebie ma. Powodzenia i nie ugnij się pod presją środowiska, w którym jesteś.
Marta Dziurkowska Generalnie jak na razie mam większy problem z ludźmi, bo moja konia jest przekochana i mądra. Ale nie chcę "jeździć" tak dalej. Bo wiem, że łatwiej jest czegoś dobrze nauczyć od początku, a nie pózniej naprawiać to, co zostało zepsute.Nic dodać, nic ująć. Konik ma szczęście, że Ciebie ma. Powodzenia i nie ugnij się pod presją środowiska, w którym jesteś.
Witaj Marto ! Nie piszesz nic o swoich dalszych losach , a jestem ciekawa jak się potoczyły . Jestem koniarzem i instruktorem z długoletnim stażem , z młodymi końmi trochę pracowałam i pracuję nadal. Mistrzem żadnym nie jestem ale wiem że tak się z młodym koniem NIE pracuje i kropka. Gratuluję intuicji , mam nadzieję że się nią kierowałaś w dalszej pracy. A tak w ogóle to też jestem z ziemi oleskiej . Pozdrawiam
Aktualnie jestem na obozie hipologicznym w Karolewku
Pracuję z Herezją z ziemi, jeżdżę na koniu z ośrodka, bo Herezja odbudowuje kopytka. Po obozie konia jedzie na dwuletnie wakacje związane z tym, że wyjeżdżam daleko i na długo. A po powrocie będziemy się uczyć porządnie ale gdzie i z kim...to się okaże
A nie myślałaś o tym, żeby na te 2 kata dać ją komuś do pracy?
Po2 latach będziesz zaczynać całkowicie od zera.
Co prawda to w sumie dobrze, że koń zapomni takie ujeżdżanie " na wesoło" ale z drugiej strony będziesz zaczynać od zera z koniem 6 letnim, o już ukształtowanych nawykach!
Może troszkę nieprecyzyjnie się wyraziłam. Miałam na myśli to, że nie bedzie pracowała bardzo intensywnie. Raczej mi zależy, żeby sobie spokojnie rosła i nie była obciążana nadmiernie treningiem. Ale na pewno nie bedzie pozostawiona sama sobie. Zresztą podobno kiedyś, w tzw. starych dobrych czasach podjeżdżano konie 6-7 letnie. A jest szansa na to, że się "zresetuje" i będzie ją można "zrestartować" po tych dwóch latach.
To ja bym puściła konia na łąki na 3,4 miesiące całkiem nic nie robienia. Wtedy koń odpocznie faktycznie fizycznie i psychicznie. A jesienią można coś zacząć robić bardzo wolno, zaczynając jeszcze raz od poczatku, bardzo spokojnie, tak zeby skupić sie na uzyskaniu spokoju w pracy.
Wtedy po 2 latach mozesz miec konia "gotowego"
Dzięki za podpowiedź, mam nadzieje, że tak to właśnie będzie wyglądać