niebezpieczne wpadanie na ludzi
niebezpieczne wpadanie na ludzi
szukałam tematu ale nic nie znalazłam... chyba, że źle szukałam.
Otóż do mojej stajni przyjechał koń- ogier. Żył od 6 mies. życia sam w domu swojej właścicielki bez widoku na żadnego konia. U mnie został wykastrowany i puściłam go z wałachami. Pełna akceptacja. Pozwalał się każdemu głaskać, dotykać. Podczas padokowania nie było żadnych problemów. Jak codzień wypuściłam chłopaków na padok i usiadłam pod ogrodzeniem by poobserwować relacje jakie panują w stadku. Oczywiście na początku rytułał tarzania, galopowania i fikania
w pewnym momencie konie się uspokoiły a on dalej galopował. Nic w tym nie byłoby dziwnego że zaczął taranować wszystkie konie również mnie... rozpędzał się na konia i pchał dopóki się nie odsunął. Konie były zdenerwowane, że nie mogą poodpoczywać na świeżym powietrzu a ja zostałam zmuszona do ucieczki. Wróciłam z obstawą (również próbował wszystkich wyrównać z ziemią ale kiedy zobaczył, że odchodzi samiec alfa w stronę stajni to dał się złapać) i zabraliśmy konie do boksów bo mogło to się źle skończyć.
Na kolejnym padokowaniu historia się powtórzyła.
W mojej stajni są trzy wałachy i dwie klacze. Jedna z nich miała ruję ale była padokowana 200 metrów od niego i on nie okazywał zainteresowania jej zapachem... po prostu chciał rozjechać na padoku wszystko co żyło i było w zasięgu wzroku.
Co mam zrobić? Jak go tego oduczyć? Ma 4,5 lata więc chcę go zacząć układać. Proszę o szybką radę ponieważ z powodu wiosny nie wszystkie padoki są jeszcze trawiaste a one są spragnione zielonego dywanika.
Myślę, że mogło chodzić o tą grzejącą się klacz. On czuł jej zapach a więc czuł się ZMUSZONY odganiać wszystkich męskich konkurentów. Tak postępują ogiery: najpierw zdobyć stado, potem kryć! A więc instynk kazał mu dominowac inne konie, a ty "załapałaś" się przy okazji.
Przydałby się inny wałach na tyle dominujący, żeby mu na to nie pozwolił! A przy okazji, żeby nie było jatek...
Taki nie zsocjalizowany koń to duży problem, duże zagrożenie niestety...
Jak dawno temu była kastracja?
I jak najbardziej brać do pracy, tyle że to musi robić osoba mająca doświadczenie w pracy z takimi końmi, nie da się przez internet tego nauczyć.
Nam się kilka razy "przytrafił" taki koń do treningu i zwłaszcza na początku z takim koniem faktycznie ciężko idzie...
A ja mam "dyżurnego kilera" bo mam arabokonika, który był bardzo późno kastrowany (miał licencję i krył przez 3 lata) a więc jest bardzo mocno ogierowaty. I on bardzo pięknie pokazuje takim "rozpuszczonym" oraz "niesocjalnym" młodzikom, co im wolno a co nie
A że mały to młode chłopaki z reguły wychodza bez większych dziur dodatkowych...
A jeszcze: puszczać jak najdalej od kobył, tak żeby sie nie widziały i nie słyszały a najlepiej również nie czuły. Pamiętaj, że koń ma bardzo wrażliwy węch (porównywalny z psem).
Jak mieliśmy kiedyś takiego mocno pobudliwego ogiera to od razu było widać po jego zachowaniu, że ktoś jedzie z klaczą do krycia. Ogier zaczynał biegać po padoku, wydzierał się i sadził-szliśmy go zamknąć a za jakieś15/20 minut na podwórze zajeżdzał sąsiad bryczką :lol:
On czuł kobyłę chyba z sąsiedniej wsi :lol:
kastrowany był dopiero miesiąc temu... więc możliwe z tą kobyłą... na szczęście tak jak piszesz mój łaciak wczoraj doprowadził go do porządku i dziś już jak zaczyna fikać to Jaśmin go ustawia.
Lonżowanie rozpoczęłam 3 dni po kastracji... powoli zaczyna rozumieć, że na początku i na końcu jest stęp. Tydzień temu przyjął wędzidło i radzi sobie z nim książkowo.
Pamietam podobna sytuacje z mlodym ok 4 letnim koniem, tez jakis czas po kastracji. Chodzil na padok z klaczami i zrebakami i bylo ok. Pewnego dnia uslyszalam kwiki, tupanie, chmura pylu na padoku- i okazalo sie, ze H. goni wszystkie konie, zmusza do biegu, prawie wpycha zrebaka w rog ogrodzenia, napiera na inne konie; wszystkie byly zdenerwowane (zwlaszcza zrebak i jego matka) lataly w kolko i rzaly, H. w amoku i zadowolony z siebie, uszy polozone, straszy inne konie zebami i 'rzadzi'. I co zrobilam- weszlam tam, odpowiednio go nazywajac i wolajac po imieniu, jak zobaczyl ze po niego ide, to dalej deba stawac i straszyc, ale zrealizowal ze to nie dziala i ze jestem na niego naprawde wkurzona za to zachowanie, to jeszcze pare takich niezdecydowanych, mniejszych debow, grzebanie nozka. Zlapalam go i zamknelam za kare w stajni- i uwazam, ze wiedzial, ze ta separacja od koni jest wlasnie za kare, i ze taki jest skutek wyzywania sie na innych koniach i tak sie to konczy. Nie powtorzyl tego wiecej. Uwazam, ze jak kon nie potrafi z innymi bezpiecznie i spokojnie chodzic, niech chodzi sam. Potem mozna sprobowac z jednym koniem. I separacja natychmiast, jak zaczyna te swoje niebezpieczne zachowania. (oczwywiscie 'natychmiast' z uwzglednieniem tego, ze moze nie byc latwo go zlapac).
Acha, i skoro nie zwracal uwagi na klacz, i byl na padoku tylko z chlopakami, to niekoniecznie o klacz chodzi. Raczej o to, ze sie nudzi i ma za duzo energii. Praca tez moze pomoc, zmeczenie go troche, przekierowanie energii na inne cele; jak pochodzi, pobiega, to sie potem moze ladnie zajmie jedzeniem a nie wariacjami.
Dziękuję za odpowiedzi i czekam na kolejne rady...
Teraz codziennie lonżuję zbója i zachowuje się lepiej. Zaczęłam go wpuszczać na padok z przeszkodami... nie zajmuje się tak tratowaniem koni co obwąchiwaniu obchodzeniu przeszkód... a dobrze mu zrobi takie zaznajomienie się z drążkami.
Co sądzicie o tym sposobie?
Szefowa naszej stajni, mająca ogromne doświadczenie z końmi chodzącymi w stadzie wydała jednoznaczną opinię, że w jego stadzie brakuje klaczy. Klacze bowiem wprowadzają porządek, a stado wałachów to nie stado, tylko kupa luźna i swawolna, a najgłupszy pomysł jest tym najfajniejszym. W stadzie z klaczami panuje właśnie porządek i wystarczy krótki czas by koń zrozumiał, że pewnych rzeczy nie wypada. Przy czym nie zmienia to faktu, że może pozostać końskim mentem. Jak u ludzi.
Konia miesiąc po kastracji jeszcze bym nie puszczała z klaczami. On jeszcze będzie bardzo mocno zachowywał się jak ogier i agresja w stosunku do innych wałachów będzie moim zdaniem większa.
U nas jest tak: dwa ogierowate wałachy (tzn szef Nugat i jego "kapral" Legolas) jeżeli chodzą w grupie kawalerskiej to się zgadzają, nie walczą. Jeżeli wypuści się ich razem z kobyłami to Golas wraca z pewną ilością dodatkowych otworów w skórze!
Sytuacja samych ogierów czyli właśnie grupy kawalerskiej nie jest nienaturalna: młode ogierki po wypędzeniu ich ze stada w którym przyszły na świat takie właśnie grupy tworzą dopóki nie dorosną.
Ewentualnie można by spróbowac puścić takiego rozbójnika tylko z jedną klaczą, najlepiej z klaczą alfa. Ale będzie na nią skakał, prawie na pewno!
u mnie w stajni przewodniczącą stada jest 23 letnia klacz i czy jej nie zaszkodzi takie obskakiwanie? trzyma się doskonale, ale nie chcę żeby jej zaszkodziły takie moje eksperymenty z nadpobudliwym wałaszkiem.
a co z nasieniem? czy to nie prawda, że po kastracji nasienie utrzymuje się 6 miesięcy?
Mialam podobny przypadek - ogier od czasu odstawienia go od matki, byl trzymany zupelnie sam, i nie mial po prostu od kogo nauczyc sie manier i bycia w stadzie., po kastracji w wieku 4 lat, odczekalam jeszcze dwa miesiace, nim dolaczylam go do " stada" kucy ( klacz, ze swoim dwuletnim synem). Bylo ostro, ale ze wzgl. na roznice wzrostu, nowy, nie byl zbytnio posiekany. Bardzo szybko nauczyla go klaczka, ze teraz to stado rzadzi nim, ze ma najnisza w nim pozycje ( wciaz bronila, swojego, prawie juz doroslego synka), i nawet jak byla w rui, nie pozwalala, mu na czulosci, chociaz, jeszcze dlugo, mial ogierowate mysli ( pomimo tego, ze nigdy nie byl kryjacym ogierem).
Wg. mnie najlepsza,dla Twojego konia, bedzie pewna siebie, odwazna klacz, ale nie zlosliwa, taka co to przyleje jak bedzie trzeba, ale zignoruje, jak bedzie grzeczny.
Z taką straszą klaczą bym nie ryzykowała jednak... to już słuszny wiek. Niech chodzi z wałachami póki co.
Albo z jakąś młodszą kobyła ale mocną psychicznie. Nie masz wśród klaczy takiego "kaprala"?
Zresztą przy próbach obskakiwania ryzyko jest i dla klaczy i dla wałacha. Znajomy miał sytuację że młodego ogiera kopnęła klacz (2 latek wylazł gdzieś i zaplątał się między kobyły) w prącie i skończyło się to tragicznie pomimo natychmiastowej interwencji weta i to dobrego...
A taki nie zsocjalizowany zbój może próbowac skakać na siłę, mimo że kobyła mu powie NIE!
Ja bym poczekała jednak chyba jeszcze. Ogierowatość po kastracji mija wolno.
Szkoda że nie ma w stadzie jakiegoś wałacha który by Go ustawił. Sama mam czteroletniego ogiera który jako źrebak wychodził z matką i rówieśnikami a odkąd stał się już młodzieńcem przebywał na wybiegu z przedstawicielami swojej płci (zarówno ogiery jak i wałachy) ani przez moment w jego życiu nie było sytuacji że z racji na płeć wychodził sam lub nie wychodził wcale i do tej pory jest tak że wychodzi w męskim gronie, jest jednak idealnie ustawiony przez konie wyżej w hierarchii, na padoku jest spokój a ich zabawy są bezpieczne, gdy jednak Kares przesadza z młodzieńczą fantazją szef stada od razu pokazuje Mu że przegiął i momentalnie jest spokój.
Nie zaryzykowałabym mimo wszystko puszczania Go z klaczą, zwłaszcza w tym wieku-uważam że może to się źle skończyć, najlepszym rozwiązaniem byłby wałach z mocną pozycją, jeśli takiej możliwości nie ma to trzeba obserwować i trzymać rękę na pulsie żeby zareagować w odpowiednim momencie, gdyby coś złego się działo. Uważam też że należy dać mu troszkę czasu, miesiąc po kastracji to krótki okres, jeśli teraz zostanie ponownie izolowany problem będzie się jedynie pogłębiał i wówczas przyłączenie do stada nigdy się uda. Uważam że na razie powinien zatem wychodzić z wałachami pod kontrolą, a na puszczanie z klaczą przyjdzie czas gdy hormony przestana brać u niego górę i zapomni o ogierzych zwyczajach.
jest jescze jedna ale ona jest na tyle uległa, że pewnie sama mu się podstawi do obskoczenia :/
teraz zajęliśmy się lonżowaniem. jest zszokowany takim rodzajem aktywności... po lonżowaniu jest zmęczony fizycznie i umysłowo więc teraz gdy go wypuszczam to pozostaje mu tylko wytarzać się i zająć jedzeniem zielonki.
zakładam mu siodło... nie boi się, jest spokojny więc wszystko idzie w dobrym kierunku
dziękuję za rady na pewno się przydadzą, nie teraz to w przyszłości