Uciekanie od kontaktu.
Uciekanie od kontaktu.
Magda Pawlowicz "
Ja wrócę do mojego pytania z poprzedniego wpisu: czy jesteś w stanie jechac na zupełnie luźnej wodzy? Choćby stepem?
Magda Pawlowicz "
I kwestia pracy z ziemi jeszcze: jeśli problem jest w okreslonym miejscu na placu nie można by konia w tym miejscu polonżować? (W ogóle mało napisałas o pracy z ziemi, jak koń wspólpracuje i co z nim robisz?) Do momentu uzyskania zupełnie spokojnej pracy? A potem pochodzić z nim w ręku na wodzach aż przejdzie dookoła placu łatwo? Bez próby odejscia od ściany?
Magda Pawlowicz "Z tego co piszesz to koń nie tyle nie akceptuje kontaktu co w ogóle nie bardzo sie daje prowadzić...
Może za wczesnie zaczęłaś wsiadać?
Magda Pawlowicz "Jeszcze odnośnie działania twojej ręki: jeśli koń zgina szyję to znaczy że puszczasz w tym momencie drugą wodzę? Czyli ciągniesz jedną wodzą (zewnętrzną) do tyłu?
Takie działanie będzie dla młodego konia niezrozumiałe...
Magda Pawlowicz "W sumie to faktycznie wychodzi na to że trzeba zacząć jeszcze raz, od samego początku. I najlepiej, żeby pomógł ci ktoś kto ma doświadczenie w pracy z młodymi końmi. Mozesz próbować sama ale popełnisz jeszcze pewnie wiele błędów...
Magda Pawlowicz "
Ja wrócę do mojego pytania z poprzedniego wpisu: czy jesteś w stanie jechac na zupełnie luźnej wodzy? Choćby stepem?
Magda Pawlowicz "
I kwestia pracy z ziemi jeszcze: jeśli problem jest w okreslonym miejscu na placu nie można by konia w tym miejscu polonżować? (W ogóle mało napisałas o pracy z ziemi, jak koń wspólpracuje i co z nim robisz?) Do momentu uzyskania zupełnie spokojnej pracy? A potem pochodzić z nim w ręku na wodzach aż przejdzie dookoła placu łatwo? Bez próby odejscia od ściany?
Magda Pawlowicz "Z tego co piszesz to koń nie tyle nie akceptuje kontaktu co w ogóle nie bardzo sie daje prowadzić...
Może za wczesnie zaczęłaś wsiadać?
Magda Pawlowicz "Jeszcze odnośnie działania twojej ręki: jeśli koń zgina szyję to znaczy że puszczasz w tym momencie drugą wodzę? Czyli ciągniesz jedną wodzą (zewnętrzną) do tyłu?
Takie działanie będzie dla młodego konia niezrozumiałe...
Magda Pawlowicz "W sumie to faktycznie wychodzi na to że trzeba zacząć jeszcze raz, od samego początku. I najlepiej, żeby pomógł ci ktoś kto ma doświadczenie w pracy z młodymi końmi. Mozesz próbować sama ale popełnisz jeszcze pewnie wiele błędów...
Magda W-K. Najnormalniej w świecie mi żal, bo jest naprawdę fajnym koniem. Dlatego też chciałabym zacząć jeździć z trenerem.
Magda W-K. Najnormalniej w świecie mi żal, bo jest naprawdę fajnym koniem. Dlatego też chciałabym zacząć jeździć z trenerem.
Od pewnego czasu obserwuję dyskusję w tym wątku i postanowiłem zabrać głos.
Sądzę, że należałoby uznać konia za surowego i przyjmując taki punkt wyjścia rozpocząć pracę. Zastosuj konsekwentnie jedną metodę treningową na młodego konia (jak zwykle zachęcam do metody kawaleryjskiej, którą możesz prześledzić na wątku "początkowa praca z młodym koniem"). Spokojna, cierpliwa i systematyczna pracy przyniesie znakomite skutki. Rozwiązywanie natomiast problemów wyrwanych z kontekstu, bez początku, końca, przyczyny i wizji docelowej tylko Cię umęczy i konia zresztą też.
Z pewnością dasz sobie radę, stwórz jednak solidny i spójny plan treningowy.
Powodzenia :!:
Z tym, że kontakt jest albo za luźny albo nierówny zgodzę się. Na pewno nie za mocny, bo ja jestem strasznie przewrażliwiona na tym punkcie i zdarzało się, że wręcz jeździłam na koniach na luźnych wodzach.
Dlatego też planuję brać jazdy z trenerem, na tyle ile starczy finansów i czasu, ale przydałby się ktoś kto wytknął by mi moje błędy i dał kilka wskazówek jak pracować z tym koniem, by nie umęczyć siebie i jego.
Jak tak teraz sobie przypominam, to w sumie z tym koniem, od momentu kiedy wrócił z miejsca, w którym go zajeździli i ponoć nauczyli podstaw, to nikt z nim solidnie tych podstaw nie ćwiczył i nie utrwalał. Stąd pewnie koń nie zawsze wie, czego się od niego wymaga.
Nie mam zbyt dużej wiedzy i doświadczenia, ale miałam ten sam problem. Młody koń jadąc po ścianie w prawo spływał do środka. Wynikało to z jego braku równowagi. Koń przy tym przyspieszał i nie dało sie go utrzymać prostego i na ścianie. Od dwóch miesięcy pracuje z trenerem i mogę powiedzieć, że jest dużo lepiej. Jeszcze czasem zdaży mu się spłynąć, ale nie wsystępuje to w takiej ilości jak wcześniej. A teraz jak z nim pracowałam. Na początku tylko w stępie i w kłusie. Jadąc po ścianie, pilnowałam równego tępa. Zewnętrzną wodzę odstawiałam lekko w bok, ale absolutnie nie do tyłu, bo to jeszcze bardziej wytrąca konia z równowagi i utrudnia mu poprawną postawę. Wewnętrzną rękę delikatnie zamykałam i otwierałam na wodzy, tak by koń szedł z głową ustawioną prosto, a nie na zewnątrz i podjeżdżałam wewnętrzną łydką. Wewnętrzną wodzą działałam bardzo delikatnie, by nie skręcać mu głowy na siłe. U mnie ważniejsze było prawidłowe trzymanie zewnętrznej wodzy. Ważne by przy tym siedzieć prosto, nie przechylać się. Czasem warto zrobic w tym momencie koło, by wygiąć konia i dopiero wjechać spowrotem na ścianę, co pomoże mu się wyprostować.
Według mnie powinnaś uzbroić się w cierpliwość, odpuścić galopy, zanim koń nie będzie szedł po ścianie w stepie i kłusie.
Warto byłoby wziąć lekcje z trenerem, to naprawde bardzo pomaga i może wskazać ci w jakim kierunku powinnaś z tym koniem pracować.
Pozdrawiam
Magda W-K. Chodzi o jazdę na luźnych wodzach bez próby ich wyrywania przez konia? Na początku jazdy i w połowie jest dobrze. Idzie w miarę spokojnie. Rzucać głową zaczyna dopiero w połowie jazdy i pod koniec, kiedy dostaje luźne wodze.
Nie, nie puszczam drugiej wodzy. Wodza wewnętrzna jest napięta, nie luźna. Delikatnie ciągnę zewnętrzną do tyłu. Ostatnio zauważyłam, że na takie działanie zaczyna reagować.
Magda W-K. Chodzi o jazdę na luźnych wodzach bez próby ich wyrywania przez konia? Na początku jazdy i w połowie jest dobrze. Idzie w miarę spokojnie. Rzucać głową zaczyna dopiero w połowie jazdy i pod koniec, kiedy dostaje luźne wodze.
Nie, nie puszczam drugiej wodzy. Wodza wewnętrzna jest napięta, nie luźna. Delikatnie ciągnę zewnętrzną do tyłu. Ostatnio zauważyłam, że na takie działanie zaczyna reagować.
Koń zaczyna wyrywać wodze w połowie jazdy. Bardzo możliwe, że może za długo jeżdżę i jest to dla niego za dużo, bo nie ma ani kondycji ani mięśni. Galop zdecydowałam, że narazie odpuszczę, póki nie będzie lepiej w kłusie.
Koń ma problem z jakimi kolwiek skrętami, kołami, wyjeżdżaniem narożników. Ciężko na nim zrobić zarówno małą jak i dużą woltę. Ale podejrzewam, że przy młodym koniu na takim etapie edukacji, nie jest to niczym dziwnym.
W miarę rozwoju dyskusji, stwierdzam, że faktycznie niefortunnie nazwałam temat. Problemy wynikają pewnie z wieku i poziomu ujeżdżenia konia, a ja pewnie mylnie założyłam, że koń powinien chodzić już w miarę dobrze. Nie widziałam jak jeździły na nim inne osoby i jak pod nimi chodził, więc tak na dobrą sprawę nie wiedziałam czego się spodziewać. Dopiero jak sobie przeanalizowałam ile osób na nim jeździło, w jakim czasie i ile ten koń miał przerwy, uświadomiłam sobie, że nie można spodziewać się dobrze chodzącego konia.
Myślę, że teraz zaczynasz dochodzić do słusznych wniosków
Trzeba dostosować sposób pracy do realnego poziomu konia i cieszyć się (i nagradzać konia) z kazdego najdrobniejszego postępu.
Ja w zasadzie każdego nowego w stajni konia traktuję jak konia surowego, chyba że konia znam albo mam bardzo duże zaufanie do osoby od której koń przyszedł. I zaczynam zawsze "od początku" i staram się "czytać" co koń mi mówi, na co jest gotowy. Oczywiście z koniem już zrobionym można pewne etapy bardzo szybko przejść.
Ale postępując w ten sposób można zdiagnozować problemy jesli ktoś "przeskoczył" jakis etap w treningu, jednym słowem jesli koniowi brak postaw.
Nie można sugerować się wiekiem konia, trzeba dotrzeć do tego co koń faktycznie potrafi i z czym ma problem.