Rajdy - turystyczne i wyczynowe
Rajdy - turystyczne i wyczynowe
Yasmine Masz może więcej zdjęć polskiej ekipy z Dubaju?
DuchowaPrzygoda Dagmara też miałaś przybyć.....
Yasmine Masz może więcej zdjęć polskiej ekipy z Dubaju?
DuchowaPrzygoda Dagmara też miałaś przybyć.....
U mnie sezon rajdowy udanie rozpoczęty- majówka na końskim grzbiecie Subway spisał się świetnie, poznaliśmy dwie nowe stajnie i koniarzy z którymi być może wyruszymy kiedyś na wspólny szlak. A poza tym okazuje się, że:
* rajd to dla konia nie tylko wysiłek fizyczny- jechaliśmy wolno, koń był przygotowany, nie zmęczył się nadmiernie- ale spory psychiczny. W nowym miejscu mało jadł, był rozkojarzony, pierwszego dnia jakby obrażony troche, drugiego już bardziej pogodzony z losem. Na popasach nie chciał pić, a pasł się na nich dopiero drugiego dnia. Pierwszy popas to po prostu stał i czekał lub próbował zawracać do domu.
* kiedy kupowałam sakwy do siodła, najważniejsze dla mnie było, żeby były jak najbardziej pakowne- to niekoniecznie najlepsze podejście: duże sakwy na małym koniku wiszą za nisko, gdy są niedopakowane do końca, ciasno- rzeczy w nich przesuwają się. Lepsze mniejsze sakwy a ciasno spakowane; myślę też, że dokupię sakwy przednie żeby rzeczy lepiej porozdzielać i żeby nie tylko tył siodła był obciążony.
* nauka spokojnego chodzenia obok człowieka, nawet bez trzymania za uwiąz, bardzo procentuje podczas wyprawy- można ulżyć koniowi i część odcinków przebywać pieszo.
* czego nie zabrałam, a warto byłoby: więcej par skarpet (na obtarte stopy jak znalazł); cienkie, najtańsze ale jednak klapki- żeby stopy odpoczęły od butów; kopystka druciana zamiast grubej plastikowej zajmowałaby dużo mniej miejsca.
A w ogóle to: dostałam wspaniałą mapę "szlak konny woj. łódzkiego im mjr Hubala", jest na nim zaznaczone ok 170 stajni, kto chętny ze mną odwiedzić je wszystkie? (niekoniecznie za jednym zamachem)
Ja osobiście podróżuję konno najczęściej w siodle wojskowym (nota bene to powyżej to wojskowy Mc Cleen jeśli dobrze widzę ) - używam siodła wz 36 szeregowego, a ostanio wz 25 oficerskiego. Sakwy są małe, ale za to można w nich zmieścić ciasno wszystko co potrzebne, łączeni z zapasową podkową, garścią gwoździ i specjalnym uniwersalnym narzędziem do awaryjnego przybijania i dociągania podków (kupiłem kiedyś na targach Equitana). Jako że jestem kowalem - przydaje się taki rodzaj samowystarczalności.
Co do map - uzywam wojskowych w skali 1:25000 + busola, a ostatnio również nawigacji GPS, ale z wgranymi mapami wojskowymi topograficznymi. Idealnie pomaga to w szukaniu własciwej drogi i oszczędza wysiłku koni nieraz nadmiernego z powodu błądzenia
Tak, siodełko to mcclellan mam je jakieś 8 lat, bardzo się dobrze spisuje. Mapa moja niby dość dobra (skala 1:75 000) i trasy częśc jeździłam wczesniej rowerem, ale i tak sie raz zgubiliśmy, całe szczęście okazało sie że niechcący zrobiliśmy skrót a to m.in dlatego, że jak juz czułam że coś źle jedziemy i zatrzymywałam kierowców (dwóch na 10 minut, leśna droga) to oni zamiast sie zatrzymać, zwalniali, mijali mnie, ja ich goniłam, a oni mi uciekali Nie wiem jaki sygnał im dawać, bo na wyciągnięta rękę i konia w poprzek drogi reagują własnie tak. hmmm może tekturka z wielkim białym znakiem zapytania?
Co do bycia kowalem hmm brzmi świetnie, tarnikiem zadziałać umiem, ale nożem już nie
GPS- marzy mi się taki zegareczek który pokaże dokładnie ile przejechałam.
Teraz urządzenia GPS są niedrogie. Ja uzywałem telefonu komórkowego z wgranym programem nawigacyjnym oraz osobnego modułu GPS który łączy się przez bloototh. Moduł ma wielkość pudełka zapałek i siedzi sobie w kieszonce, a telefon słuzy jako nawigacja a przy okazji... jest telefonem. Ważne tylko, żeby telefon miał mozliwość wgrania takiego softu - powinien mieć system operacyjny Symbian (np. nokie z serii N i E). W razie potrzeby słuzę radą na priva.
Zegarek pokazuje Ci tyko współrzędne geograficzne, ale mapy turystyczne sa na ogół kiepsko skalibrowane i te dane nie są szczególnie przydatne...
Witam odświerzam temat.
Chciałabym dowiedzieć się ile max może koń dziennie przejść na rajdzie jeśli jedzie się przypuśćmy na 2-3 dni a jeżeli np na tydzień?
I jak takiego konia do tego przygotować?
Pytanie czy któś był kiedyś na rajdzie mieszanym np koń plus człowiek piechotom bądź rower?
Koń przygotowany, przy dobrym prowadzeniu rajdu (Zmiany chodów, odpowiednio długie nawroty stępa i kłusa), może bez szkody przejść 50 km dziennie.
Przygotowanie masz rozpisane w wątku o rajdzie "hipologiczów".
Przygotowanie konia do rajdu turystycznego nie jest szczególnie skomplikowane, ale - jak wszystko - wymaga systematyczności. Jeżeli koń regularnie codziennie pracuje, np. pod rekreacją w wymiarze 2 - 3 godzin - to w zasadzie już jest przygotowany kondycyjnie. Celowej jest jednak zwiększenie liczby wyjazdów w teren, jeżeli koń taki chodzi w większości na placu. Podczas rajdu jedziemy głównie stępem i kłusem, pewne odcinki prowadzimy konia w ręku (najlepiej co godzinę przez jakieś 10 min).
Jest to zatem dla konia głównie wysiłek wytrzymałościowy a nie szybkościowy czy siłowy. Nie ma więc większego sensu stosować intensywnego treningu w galopie, interwałów itd, bo to ma cel w przypadku rajdów długodystansowych sportowych, które mają kompletnie inną specyfikę.
Warto też przyzwyczaić konia do dźwigania większego niż zazwyczaj obciążenia. Jeśli jedziemy w dalszą drogę (na kilka dni) i nie przewidujemy regularnej obsługi taborów (samochód z zaopatrzeniem, wóz konny) - to wiele rzeczy trzeba mieć stroczone do siodła, łączenie z zapasem owsa itd. Wówczas stroczony rząd może ważyć 30 kg i więcej.
Stosowałem taki rodzaj jazdy szczególnie w górach, gdzie trudno o zaopatrzenie i dojazd "taborów"
Najlepiej sprawdzały się siodła wojskowe wz 36 (szeregowego).
Pozdrawiam
Przygotowanie do rajdu czytałam muszę sobie odświeżyć, Bardziej mi chodzi o to ile max możne przejść tj czy np da rade przygotować konia tak żeby robił dziennie 70-80km?
Owszem, ale zależy trochę w jakim tempie, w jakim terenie itd. Bywało, że jeździłem ponad 100 km dziennie bez szwanku dla konia, ale prawdę mówiąc to trochę hardcore
Warto pamiętać, że w kawalerii polskiej normą było ok. 50 km dziennie, a ich konie były bezsprzecznie wytrenowane doskonale. Przy długich dystansach powtarzanych przez szereg dni z rzędu problemem jest nie tylko kondycja konia, ale bardzo łatwo pojawiające się odsednienia, odparzenia, otarcia itd.
Ukazała się taka książka, bardzo praktyczna i pięknie ilustrowana jednocześnie:
"Najpiękniejsze szlaki konne w Polsce", Marzena Józefczyk
Opisuje około 30 szlaków konnych, trasę, jej charakter i trudność, atrakcje przyrodnicze, historyczne, etnograficzne; ludzi i stajnie spotykane po drodze, legendy związane z mijanymi miejscami; każdy szlak ma też oczywiście mapkę. We wstępie pięknie opisana historia długich wędrówek konnych, z nawiązaniami do tradycji kawaleryjskich. Książka bardzo treściwa, są wszelkie potrzebne adresy, telefony, wskazówki, mapki; a przy tym mnóstwo wspaniałych fotografii, dodatkowo porządnie opisanych- kto, gdzie, co to za stajnia, konie, to czego często mi w "końskiej" literaturze brakuje. Jest tez część dotycząca przepisów obowiązujących jeźdźców w lasach i na drogach, oraz podstawowe zasady doboru sprzętu i przygotowania do rajdu. Naprawdę dobra robota i wielka pomoc dla miłośnika rajdowania
Projekt szlaku im. mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala" był pierwowzorem Łódzkiego Szlaku Konnego już istniejącego. Jest kilka poprawek dotyczących przebiegu trasy, ale idea pozostała: czyli dwie główne pętle: jedna wokół Łodzi, druga wokół województwa Łódzkiego połączone ze sobą dodatkowymi szlakami.
Na trasie oznaczone są stajnie, które zaoferowały gotowość pomocy konnym pielgrzymom (nocleg dla ludzi i koni, miejsca postoju, zimne browarki, itd... )
ale również atrakcje turystyczne... ogólne bajka...aż się koniarzowi gęba cieszy.
Jest nawet strona internetowa z mapą i szeregiem udogodnień dla jeźdźca (fotokody, mapa gps do pobrania, zdjęcia ośrodków, kontakt do nich)
http://www.wsiodle.lodzkie.pl