Język jeździecki
Język jeździecki
Czy zad jest zaangażowany czy nie jest ważne, ale jeździec nie powinien się nad tym zastanawiać, podobnie jak nad tym gdzie stawia nogi. Wszystko trzeba upraszczać w opisie. Jeździec powinien czuć, że koń się odpycha zamiast ciągnąć przodem; wbrew pozorom to łatwo wyczuwalne. Przy skracaniu powinien czuć, że zad jest aktywniejszy niż przód; to też jest łatwe i wyczuwalne w ręce.
Ps. Podoba mi się zad konia na zdjęciu.
A moim zdaniem jeździec powinien mieć to cały czas na uwadze. Od strony anatomicznej tak naprawdę mógłby nie skupiać się na niczym innym, tylko na tym, żeby uwolnić (rozluźnić) mięśnie grzbietu, co pozwala mięśniom brzucha "wygrać", zmienić pozycję miednicy i unieść grzbiet. Nie istnieje w koniu ważniejszy anatomiczny mechanizm niż ten i według mnie każdy jeździec powinien mieć w małym palcu jak to się powinno odbywać, ze wszystkimi szczegółami - jakie mięśnie mają się rozluźnić, jakie stawy mają się otworzyć, jakie mięśnie mają się z kolei napiąć i jak w następstwie tego ma ustawić się miednica. I powinien nauczyć się to dostrzegać obserwując konia z ziemi, a potem z pełną świadomością tego co się konkretnie dzieje - wyczuwać to z siodła.
Niewykonalne. Za dużo elementów w jednej krótkiej chwili.
Nie rozumiem - co jest niewykonalne?
Julia z Orla żeby uwolnić (rozluźnić) mięśnie grzbietu, co pozwala mięśniom brzucha "wygrać", zmienić pozycję miednicy i unieść grzbiet.. Maksymalne czas na działanie wodzy to prawidłowo nie więcej niż 3 sekundy. I w tym czasie masz się zastanawiać nad napięciem mięśni brzucha i zmiany pozycji miednicy :?: To jest niewykonalne.
Piszę o oeracji myślowej w trakcie której jeździec zastanawiać się powinien nad tym...
Julia z Orla żeby uwolnić (rozluźnić) mięśnie grzbietu, co pozwala mięśniom brzucha "wygrać", zmienić pozycję miednicy i unieść grzbiet.. Maksymalne czas na działanie wodzy to prawidłowo nie więcej niż 3 sekundy. I w tym czasie masz się zastanawiać nad napięciem mięśni brzucha i zmiany pozycji miednicy :?: To jest niewykonalne.
Cytat:ciekaw jestem kto zastanawia się nad ułożeniem miednicy konia przy przejściu ?JA ! Właściwie to się nie zastanawiam , ja to czuję a żeby koniowi udało się to wykonać staram mu się pomóc swoim zachowaniem ( dosiadem , inaczej sposobem bycia na koniu , czyli całym moim zachowaniem , wszystkim co robię za pomocą mojego ciała )
Spahis napisał
Cytat:ciekaw jestem kto zastanawia się nad ułożeniem miednicy konia przy przejściu ?JA ! Właściwie to się nie zastanawiam , ja to czuję a żeby koniowi udało się to wykonać staram mu się pomóc swoim zachowaniem ( dosiadem , inaczej sposobem bycia na koniu , czyli całym moim zachowaniem , wszystkim co robię za pomocą mojego ciała )
Ja o tym myślę cały czas - myślę o tym i czuję to, czy ten mechanizm działa czy nie. Jeśli nie działa to nie robię nic więcej, tylko pracuję nad tym, żeby to zmienić. Jeśli koń ma mnie nosić na swoim grzbiecie to mam obowiązek, żeby zadbać o to, żeby nosił mnie jak najwydajniej na ten moment potrafi - z mniej lub bardziej uwypuklonym grzbietem. A żeby mógł tak właśnie mnie nosić to musi mieć rozluźniony grzbiet, żeby mięśnie brzucha mogły robić swoje, czyli umożliwić pracę tej "sprężynie", o której pisała Magda, tej dźwigni, której poszczególne ogniwa to: staw lędźwiowo-krzyżowy (zawias na którym "wisi" miednica - otwiera się tylko kiedy puszczą mięśnie grzbietu) i wszystkie inne poszczególne stawy tylnych kończyn. Odkąd to wszystko zrozumiałam to nie muszę się szczególnie nad tym zastanawiać kiedy siedzę na koniu - po prostu o tym wiem i mam to z tyłu głowy. Najlepszym testem na to czy ten mechanizm działa sprawnie jest cofanie - ma być swobodne, z "przysiadem", uniesieniem szyi w podstawie i luźnym opuszczeniem głowy do pionu. Jeśli tak nie jest to znaczy, że mięśnie grzbietu są zbyt napięte i koń nie jest gotowy do pracy.
Również odczuwa się zad łatwo w przejściach, zmianach tempa. Jeśli koń robi każde przejście w lekkości i jeździec naprawdę dobrze siedzi, w pełni rozluźniony to poczuje obniżenie zadu. Oczywiście nie można tu nic wymusić, koń musi sam wpaść na to że tak jest łatwiej i skuteczniej. Widać to u Liberii: przód jest nisko (w western takie ustawienie jest pożądane), a mimo to zad pracuje bardzo mocno: koń wie, że za chwilę będzie cofanie albo dynamiczny zwrot (rollback) i przygotowuje się do tego. Mi pozostaje dać sygnał i nie przeszkadzać
Wojciech Mickunas Spahis napisałCytat:ciekaw jestem kto zastanawia się nad ułożeniem miednicy konia przy przejściu ?JA ! Właściwie to się nie zastanawiam , ja to czuję a żeby koniowi udało się to wykonać staram mu się pomóc swoim zachowaniem ( dosiadem , inaczej sposobem bycia na koniu , czyli całym moim zachowaniem , wszystkim co robię za pomocą mojego ciała )
Spahis Jeździec powinien czuć, że koń się odpycha zamiast ciągnąć przodem; wbrew pozorom to łatwo wyczuwalne.
Wojciech Mickunas Spahis napisałCytat:ciekaw jestem kto zastanawia się nad ułożeniem miednicy konia przy przejściu ?JA ! Właściwie to się nie zastanawiam , ja to czuję a żeby koniowi udało się to wykonać staram mu się pomóc swoim zachowaniem ( dosiadem , inaczej sposobem bycia na koniu , czyli całym moim zachowaniem , wszystkim co robię za pomocą mojego ciała )
Spahis Jeździec powinien czuć, że koń się odpycha zamiast ciągnąć przodem; wbrew pozorom to łatwo wyczuwalne.
A co jest złego w tym, żeby wiedzieć co się dzieje, żeby potem lepiej to czuć? Po kim jak po kim, ale po Tobie Spahisie nie spodziewałam się, że możesz uznać coś za nadmiar informacji Rozumiem, że możesz mieć z przyczyn tajemniczych awersję do końskiej anatomii, ale żeby jawnie nawoływać do niewiedzy...?
Uważam również, że najpierw należy pojąć za pomocą intelektu gdzie i w którym konkretnie momencie koń stawia każdą z nóg z osobna, żeby potem móc zawsze to wyczuć i precyzyjnie zaaplikować sygnał. Na uproszczonym przykładzie: jeśli koń podnosi prawą tylną nogę to moje prawe biodro opada, a w fazie podparcia - unosi się. I żeby umieć to wyczuwać to należy najpierw głęboko to przemyśleć.
Na koniu nie wymusi się podstawienia zadu, ale znając mechanizm można do niego łatwo doprowadzić. O ile, rzecz jasna, ma się wystarczające wyczucie
Zapewne nie chodzi o nadmiar informACJI w sensie ogolnym , a o to ,że człowiek nie jest w stanie przemyśleć W TRAKCIE tylu rzeczy na raz. Mozna pomyśleć PRZED, a potem to odczuć i zanalizować PO.
Julia z Orla ale żeby jawnie nawoływać do niewiedzy...?hock: To jakaś pomyłka i potworne niezrozumienie. Oczywiście nie nawołuję do niewiedzy :!: Na Miłość Boską :!: Jak tu pisać wyraźniej :?: Napiszę więc jeszcze raz, a jak nie zostanę zrozumiany, to pójdę do Adiutanta i z nim pogadam, bo najwyraźniej łatwiej mi złapać porozumienie z koniem (co w sumie nie jest takie złe).
Julia z Orla ale żeby jawnie nawoływać do niewiedzy...?hock: To jakaś pomyłka i potworne niezrozumienie. Oczywiście nie nawołuję do niewiedzy :!: Na Miłość Boską :!: Jak tu pisać wyraźniej :?: Napiszę więc jeszcze raz, a jak nie zostanę zrozumiany, to pójdę do Adiutanta i z nim pogadam, bo najwyraźniej łatwiej mi złapać porozumienie z koniem (co w sumie nie jest takie złe).
Zapomniałam, że mam do czynienia z prawnikiem Mam ich w rodzinie od maleńkości, a nie mogę przywyknąć do tego meandrowania.
Tak, jesteś zrozumiany
No cóż, skupiłem się na konkretnym etapie wykonania i rozważałem sytuację instrukorską. Następnym razem będę czynił więcej zastrzeżeń.
Jak już jesteśmy przy podstawianiu zadu to myślę, że warto by omówić zebranie. To też jest pojęcie często co najmniej dziwnie rozumiane. Np ludzie mylą zebranie ze zganaszowaniem czyli poddaniem potylicy w pionie.
Zebranie jest to jak dla mnie pojęcie troszkę szersze od samego pojęcia zaangażowania zadu. Tzn koń zebrany porusza się w kadencji (czyli w wolnym rytmie i odbijając się do góry bardziej niż do przodu)-w piaffie lub pasażu choćby. To nie podlega dyskusji. Ale rozważając pojęcie zebrania u konia skoczka idącego parkur-koń jest skupiony, idzie z mocno podstawionym zadem, gotów w każdej chwili dodać lub skrócić, czeka na pomoce jeźdźca. A więc zebranie (jak wszystko co robimy z koniem) ma też pewien aspekt "psychiczny"
Klasycznie koń zebrany ma też mieć uniesioną szyję i być na wodzy (co nie znaczy oczywiście że koń nie może takiej postawy przyjąć sam z siebie)
Posłużę się jeszcze raz zdjęciem Liberii z czasów jak jeździłam na niej ujeżdżenie: