Adiutant - planowanie treningu sportowego.
Adiutant - planowanie treningu sportowego.
tomira...................................... :| To było pchnięcie w samo serce. Pchnięcie godne derwisza. Teraz to się nazywa "sympatyk naturalu".Cytat:Nie ma porozumienia ponad podziałami, jest jedynie wspólny mianownik. Wspólnym mianownikiem jest dobro koni. Coś mi się wydaje, że to dla ciebie nie takie oczywiste.
tomira...................................... :| To było pchnięcie w samo serce. Pchnięcie godne derwisza. Teraz to się nazywa "sympatyk naturalu".Cytat:Nie ma porozumienia ponad podziałami, jest jedynie wspólny mianownik. Wspólnym mianownikiem jest dobro koni. Coś mi się wydaje, że to dla ciebie nie takie oczywiste.
Po burzy wracam do planowania treningu. Mamy poczynione założenia jak może wyglądać wkkw za parę lat, jak opisać konia oraz co chcę osiągnąć. Teraz czas na strukturę czasową i rzeczową, czyli zadanie o sprzężeniu zwrotnym - od celu zależy jak mam trenować, a od tego jak mam trenować zależy ile potrzebuję czasu, a to wpływa na to jak trenować itd...).
Zacznę od najbardziej przejrzystej struktury czasowej.
Trening ukierunkowany wraz z realizacją wyznaczonego celu powinien zająć dwa lata - 2012 i 2013. Sposób treningu i jego okresy zależne są od kalendarza startów, które w wkkw odbywają się w sezonie otwartym. Będą zatem dwa, roczne okresy treningowe (makrocykle). Pierwszy wprowadzający trwać będzie od jesieni 2011 do późnej wczesnej zimy 2013; drugi od zimy do zimy 2013.
Każdy roczny makrocykl będzie się dzielił na 3 okresy - okres przygotowawczy, startowy i aktywnego wypoczynku. W pierwszym roku szkolenia dojdzie na początku okres aktywnego wypoczynku.
Okres przygotowawczy będzie się dzielił na cztery mezocykle - wprowadzający, szkolenia wszechstronnego, szkolenia ukierunkowanego i okres wprowadzający.
Okres startowy dzieli się na trzy mezocykle - I startowy, okres wypoczynku i II startowy. W założeniu w 2012 będą to starty w klasie P w ujeżdżeniu, skokach i wkkw, a w 2013 są to odpowiednia klasy N i 1* w wkkw.
Po okresie startowym mamy okres aktywnego wypoczynku, czyli regeneracja sił i nieskie obciążenia.
Okres startowy jest uzależniony od kalendarza imprez i specyfiki rywalizacji (największe obciążenia są przewidziane na soboty i niedziele).
Spahis Magdo, film fajny i podobał mi się. Widzę na nim świetnie zrobionego konia, ale nie bardzo metody naturalne. No bo chyba munsztuk z takimi czankami i ostrogi to nie są metody naturalne :?:
.
Spahis Magdo, film fajny i podobał mi się. Widzę na nim świetnie zrobionego konia, ale nie bardzo metody naturalne. No bo chyba munsztuk z takimi czankami i ostrogi to nie są metody naturalne :?:
.
Cytat: Pchnięcie godne derwisza. Bo ja jestem z tej bajki 8) Spahis, dlatego Allah zesłal mi arabkę :mrgreen: Derwisz służy bogom, jako święty wojownik, zawsze jest w centrum konfliktów....w obronie koni :wink:
Cytat: Pchnięcie godne derwisza. Bo ja jestem z tej bajki 8) Spahis, dlatego Allah zesłal mi arabkę :mrgreen: Derwisz służy bogom, jako święty wojownik, zawsze jest w centrum konfliktów....w obronie koni :wink:
Pojawiły się wątki muzułamńskie (Allah), gwiezdne wojny ("niech Moc będzie z tobą") i zmyślone (derwisz walczący w obronie koni) - jednym słowem New Age.
W dalszym ciągu czuję do urażony do żywego, kiedy fanatyk naturalu, po jednym kursie PNH czy jakiegoś innego pisze w dyskusji na temat programowania treningu, że nie jest dla mnie najważniejsze dobro koni. Wszystko po tym jak koleżanka nie doczytała.
Cytat:kiedy fanatyk naturalu, po jednym kursie PNH czy jakiegoś innego pisze w dyskusji na temat programowania treningu, że nie jest dla mnie najważniejsze dobro koni.Spahis jeżeli to wycieczka osobista pod moim adresem, to mam nadzieję że twój terning z Adiutantem ma wiecej sensu niż wysnuwanie wniosków na mój temat. Za mało wyobraźni i luzu za dużo presji w kierunku innych.
Cytat:jednym słowem New Age.oczywiści wiek XXI jest ogólnie łaskawszy dla koni :wink:
Cytat:kiedy fanatyk naturalu, po jednym kursie PNH czy jakiegoś innego pisze w dyskusji na temat programowania treningu, że nie jest dla mnie najważniejsze dobro koni.Spahis jeżeli to wycieczka osobista pod moim adresem, to mam nadzieję że twój terning z Adiutantem ma wiecej sensu niż wysnuwanie wniosków na mój temat. Za mało wyobraźni i luzu za dużo presji w kierunku innych.
Cytat:jednym słowem New Age.oczywiści wiek XXI jest ogólnie łaskawszy dla koni :wink:
To zadziwiające co piszesz. Napisałaś coś bardzo bardzo przykrego i dziwisz się, że nie mam dystansu. Robisz wycieczki osobiste i zarzucasz to mnie. I jeszcze bezczelnie piszesz o empatii :!: Nieprawdopodobna przewrotność :!:
Wracajmy do tematu, czyli projektowania treningu. Mamy zatem wyznaczony cel i strukturę czasową, która będzie w miarę postępów coraz bardziej uszczegółowiana. Co do samej struktury rzeczowej trzeba jeszcze powiedzieć parę słów.
Jeżeli piszę, że celem pośrednim jest start w klasie P wkkw, to konieczne staje się przeglądnięcie warunków startu - dystans, tempo i wysokość przeszkód. Koń winien być tak przygotowany by sprostać tym wymaganiom.
Jak nauczam konia skakać wyższe przeszkody na wyższym tempie. Jak zwykle w treningu kawaleryjskim wszystko odbywa się bardzo stopniowo. Załóżmy więc, że chcę doprowadzić do skakania przeszkód o wysokości 1,1 m w tempie 500 m/min.
Początkowo nauczam w ten sposób, by koń oswoił się z wysokością - podnoszę przeszkody zachowując tempo. Następnie po opanowaniu wysokości obniżam przeszkody i skaczę obniżone na wyższym tempie. Potem podwyższam przeszkody i skaczę na wysokim tempie. Później skracam najazdy. I tak aż do osiągnięcia założonego celu.
W coraz wyższych klasach pojawiają się nowe typy przeszkód z którymi koń musi zostać zaznajomiony. I znowu, zaznajomienie polega na stopniowaniu wymagać. Na jednej jeździe mogą być tylko dwie maksymalnie trzy nowe przeszkody.
Cytat:pchnięcie w samo serce. Pchnięcie godne derwisza.zarzucasz bezpodstawnie beszczelność hock: może to dla ciebie powód do dumy bo dla mnie nie i kończę ten "dziwny wywód", który niepotrzebnie zaśmieca twój wątek teningowy. Powodzenia
z całym szacunkiem ale czy nie traktujesz tego obiektywnego forum jak osobisty blog? wyzywasz ludzi od fanatyków, derwiszy. prawie morderców
Cytat:pchnięcie w samo serce. Pchnięcie godne derwisza.zarzucasz bezpodstawnie beszczelność hock: może to dla ciebie powód do dumy bo dla mnie nie i kończę ten "dziwny wywód", który niepotrzebnie zaśmieca twój wątek teningowy. Powodzenia
Ktoś zadał pytanie jak wg was wygląda klasycznie wyszkolony koń.
Wg mnie tak http://www.youtube.com/watch?v=nry5H7TMSuM sam Sałacki wypowiadał się że "naturasem" nie jest, a jeździ jak jeździ. Wg mnie tu jest właśnie sedno klasyku pełne zaufanie i harmonia tak samo jak w naturalu. Tylko drogi są inne no i natural też jest dużo bardziej efektowny, jednak wg mnie zapożyczono wiele rzeczy z tzw klasycznej szkoły jazdy. Jednak nie tej co widzimy na codzie a tej obecnie już zapomnianej gdzie dobro konia było na pierwszym miejscu a harmonia z koniem najważniejsza.
Sucha zgadzam się absolutnie. Można ująć to jeszcze inaczej - jest dobre i złe jeździectwo - dobre prowadzi do pełnego porozumienia, a złe do wynaturzeń czyli agresji lub załamania nerwowego. I o to cały czas mi chodziło - wynaturzona klasyka to przemoc fizyczna, wynaturzony natural to przemoc psychiczna. I tyle.
Poza tym nie piszę o mistrzach, lecz o szarej rzeczywistości. Zawsze też znajdziemy piękne przykłady jak choćby praca naszej forumowej koleżanki z niewidomym koniem (co mi się szczególnie podoba). Cała masa nie jest już jednak tak przyjazna, stąd to co napisałem o obrazie konia naturalnego.
Ps. Tomira - "prawie morderców" :?: Żartujesz chyba...
Ta "naturalna" sprzeczka mnie zniechęciła, ale przebrnęłam w końcu i staję w obronie konia klasycznego! Koń wyszkolony szkołą klasyczną to nie to samo co koń sportowy czy rekreacyjny wyszkolony płytką "metodą ogólnie przyjętą". Adiutant na ten przykład będzie koniem sportowym wyszkolonym metodą kawaleryjską, nie klasyczną. Nie ma czegoś takiego jak wojna naturalu z klasykami, bo klasyczna szkoła jazdy to panie i panowie na koniach w typie iberyjskim w harmonijnym superior equilibrum, którym koło nosa latają kantarki sznurkowe.
Ktoś napisał powyżej - jest dobre albo złe jeździectwo. I zgadzam się z tym w całej rozciągłości. Podpiszę się też pod obserwacją Spahisa, że 90% koni szkolonych sposobami powszechnymi jest zmaltretowana, a 90% 'zdepresjonowana'. To jest oczywiście uproszczenie, bo jedni i drudzy, jeźdźcy zwykli i naturalni, stosują środki przymusu, a to zawsze zostawia ślad na końskiej psychice. Pomijając czyjeś skłonności sadystyczne - wszystko bierze się z powierzchownego (nie)zrozumienia tematu. Z całym szacunkiem dla wszystkich naturalsów, bo wiem że mają najlepsze intencje - PNH to totalna manipulacja, tak samo jak Amway, Herbalife czy popularna ostatnio Akuna. Monty Roberts podobnie (aczkolwiek uważam, że jest malutki procent koni, które rzeczywiście mogą na tym sposobie komunikacji skorzystać). Ich sztuczki działają - i to jak! Tylko, że są to środki przymusu - wywieranie na konia takiej presji, że nie ma wyjścia i musi się podporządkować. I tu, chcąc nie chcąc (nie bardzo wiedząc co tak naprawdę robią) naturalsi stają się tacy sami jak ich "przeciwnicy", a ich marchewkowe kijki są tym samym co ostrogi przy piętach tych, którzy stosują "metodę ogólnie przyjętą". Klikera też można nadużyć lub użyć źle i wywołać u konia agresję lub panikę.
Wspólnym mianownikiem, jak napisał Spahis, niech będzie dobro koni. Tylko, że to nie może być tylko slogan - żeby być dobrym dla koni, trzeba o nich dużo wiedzieć. To są stworzenia z 'innej orbity' niż my, trzeba je wnikliwie studiować żeby móc (a nie tylko chcieć móc) być dla nich dobrymi ludźmi. Ci co dają Wam gotowe przepisy na doskonałego konia i podają 'innowacyjne' narzędzia do ręki, mówiąc, że "to jeszcze nigdy nie było takie proste" okłamują Was - dla kasy. To zawsze było i będzie bardzo trudne do pojęcia i przełożenia na praktykę.
Polecam fragment artykułu "Truskawki i popiół" Zbigniewa Mikołejki - między innymi o tym ile warta jest edukacja bez wysiłku.
I wracając wreszcie do tematu wątku: czytałeś może Spahisie o tym, że kwas mlekowy nie powoduje "zakwasów"? Zbadano to i okazuje się, że to same tylko mikrourazy są przyczyną bólu. Ale nadal chyba można wykorzystać poziom kwasu mlekowego w mięśniach jako wytyczną poziomu wyszkolenia. To bardzo ciekawe, ta cała biochemia.
I oczywiście ogromnie żałuję, że nie chcesz przy okazji zgłębić lepiej biomechaniki - od samego początku Waszej przygody z Adiutantem mam wrażenie, że dałoby to bardzo fajne rezultaty I podsumowując - poza tym, że jesteś okropnie uparty i troszkę despota uważam, że mądrze i odpowiedzialnie podchodzisz do sprawy. Gdybym mogła coś zmienić to poczekałabym z treningiem jeszcze 3 lata, ale cóż Mam nadzieję, że nigdy nie zapomnisz o tym, że koń jest w tym wszystkim najważniejszy i będę mogła Ci kibicować bez żadnych wątpliwości, kiedy już zaczniecie startować w zawodach. Fajnie by było.
Czy Adiutant to pierwszy koń, którego ujeżdżasz od podstaw?
Dla mnie nie ma znaczenia czy koń jest wyszkolony taka metoda czy taka ...
Wazne by konisko czuło się dobrze i jezdziec był zadowolony .
No właśnie Spahis dołaczam się do pytania Julki..
O kwasie mlekowym i biomechanice napiszę jutro. Dzisiaj odpowiem na to ile było koni.
Cztery razem z Adiutantem. Nie wszystkie jeździłem od samego początku (od przyjęcia jeźdźca), ale z wszystkimi przechodziłem początkową pracę.
Pierwszy był Spahis. Koń, który wiernie mi służył 8 lat i padł na kolkę w wieku 11 lat, 10 kwietnia 2001 roku o godz. 5.30. Walka z Charonem trwała 12 godzin, ale w końcu przyjaciel odszedł. Pozostaje jednak w mojej pamięci, jako mój pierwszy, jako przyjaciel z rajdów, wspólnego spania w boksie i na stanowisku, wspólnych pokazów (robiliśmy pokazy władania białą bronią i dżigitówkę), pracy jako wynajęty lis na hubertusy i wiele, wiele innych... w moim domu na właściwym miejscu jest jego tabliczka, podkowa i wiersz z XVII wieku, który znalazł mój Ojciec...
"Nie umiejętność moja to sprawiła
Ale natura dobrym Cię czyniła;
Ta zaś łaskawość i kochanie z tobą
Z tej okazyjej żeśmy rośli z sobą."
kiedyś napiszę ten wiersz w całości, jest bardzo wzruszający, ale tu muszę przytoczyć ostatnią zwrotkę:
"Gdy wojska staną w zwykłej batalijej,
Ja nie wygodzę swojej fantazyjej.
Więc ciężko westchnąć i zapłakać cale,
Na cię wspomniawszy, mój kasztanie - Vale!"
Spahis jak napisałem zamknął oczy o 5.30. Wiem to, bo trzymałem jego głowę na kolanach.
Oj Spahisie, łzy wyciskasz