Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Czy to źle, że koń ociera się o człowieka?

Czy to źle, że koń ociera się o człowieka?

Czy to źle, że koń ociera się o człowieka?

sekfana

Junior Member

8
09-18-2010, 05:23 PM #1
Moja klacz ociera się o mnie zawsze gdy się nią zajmuję(przy czyszczeniu, po treningach). Mi to nie przeszkadza, ale instruktorka w tej stajni powiedziała, że koniowi nie można pozwalać się spoufalać i trzeba go ukarać. Ja bardzo kocham mojego konika i lubię jak ona się o mnie ociera, ale czy instruktorka ma rację?

<t></t>
sekfana
09-18-2010, 05:23 PM #1

Moja klacz ociera się o mnie zawsze gdy się nią zajmuję(przy czyszczeniu, po treningach). Mi to nie przeszkadza, ale instruktorka w tej stajni powiedziała, że koniowi nie można pozwalać się spoufalać i trzeba go ukarać. Ja bardzo kocham mojego konika i lubię jak ona się o mnie ociera, ale czy instruktorka ma rację?


<t></t>

zorza.polarna

Junior Member

16
09-18-2010, 06:42 PM #2
A moze ta instruktorka zazdrosci Ci tego, ze Twoj kon akceptuje Ciebie i to co z nim robisz? Wink
To dobrze, ze sie ociera. Czasem to nas boli ale generalnie uwazam, ze to dobrze swiadczy o Waszych stosunkach Smile
Pozdrawiam

<r><COLOR color="#408000"><s></s><I><s></s>Proces uczenia powinien podlegać ciągłym zmianom i trwać w nieskończoność. <br/>
Jego podstawą jest otwarty umysł.<e>
</e></I><e>
</e></COLOR></r>
zorza.polarna
09-18-2010, 06:42 PM #2

A moze ta instruktorka zazdrosci Ci tego, ze Twoj kon akceptuje Ciebie i to co z nim robisz? Wink
To dobrze, ze sie ociera. Czasem to nas boli ale generalnie uwazam, ze to dobrze swiadczy o Waszych stosunkach Smile
Pozdrawiam


<r><COLOR color="#408000"><s></s><I><s></s>Proces uczenia powinien podlegać ciągłym zmianom i trwać w nieskończoność. <br/>
Jego podstawą jest otwarty umysł.<e>
</e></I><e>
</e></COLOR></r>

Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
09-18-2010, 08:05 PM #3
Instr ma rację. Nie pozwalaj, ale nie karz, najwyrzej daj kuksańca łokciem, odeślij konia, daj znać, że Ci to nie odpowiada (nawet jeśli to lubisz, to takie zachowanie nie powinno mieć miejsca, bo to brak szacunku do Twojej soby). Zwyczajnie nie pozwalaj, a jeśli koń chce się otrzeć, bo np.swędzi, podrap z własnej inicjatywy. Będziecie razem zadowoleni. Ja nie pozwalam, bo nie jestem "kołkiem do wycierania" i wychodzę z założenia, że partnerstwo opiera się na wzajemnym szacunku. Wówczas i w jeździe to widać.

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
09-18-2010, 08:05 PM #3

Instr ma rację. Nie pozwalaj, ale nie karz, najwyrzej daj kuksańca łokciem, odeślij konia, daj znać, że Ci to nie odpowiada (nawet jeśli to lubisz, to takie zachowanie nie powinno mieć miejsca, bo to brak szacunku do Twojej soby). Zwyczajnie nie pozwalaj, a jeśli koń chce się otrzeć, bo np.swędzi, podrap z własnej inicjatywy. Będziecie razem zadowoleni. Ja nie pozwalam, bo nie jestem "kołkiem do wycierania" i wychodzę z założenia, że partnerstwo opiera się na wzajemnym szacunku. Wówczas i w jeździe to widać.


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
09-18-2010, 08:20 PM #4
Dopóki robi to uprzejmie to wszystko w porządku :) Jeśli będzie Cię popychał i ocierał się jak o drzewo to wtedy możesz powiedzieć mu 'Koniu, stop! Tego nie akceptuję." (na ludzko-koński to będzie "e!" i na przykład wycofanie konia o dwa kroki) Wszystkie moje konie mają pozwolenie na delikatne ocieranie się i wzorowo pilnują się żeby nie przesadzić. Każdy koń (poza tymi "imprintowanymi") potrafi być bardzo, bardzo delikatny - nauczył się tego w stadzie od mamy, cioć i wujków :)

Delikatne ocieranie się to nie jest brak szacunku. Dopóki koń jest subtelny i Cię nie popycha, nie próbuje Cię przestawić, możesz mu na to pozwolić. U mnie to zwykle wygląda tak, że po pracy ściągam koniowi ogłowie i koń lekko wyciera się o moją nogę, potem ja go jeszcze dodatkowo drapię i po tym zabiegu idę przodem, a koń za mną, albo chodzimy noga w nogę po łące. Zwykle zajmuje kilka minut zanim koń schyli się po trawę. Gdyby ocieranie się było oznaką braku szacunku wytarłby się o mnie, wysmarkał i poszedł do kumpli. Zaryzykuję wręcz teorię, że takie pozwalanie na "otarcie czoła" to dodatkowe punkty do obustronnego porozumienia - wyświadczam koniowi przysługę, a on z niej korzysta trzymając się moich zasad :)

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
09-18-2010, 08:20 PM #4

Dopóki robi to uprzejmie to wszystko w porządku :) Jeśli będzie Cię popychał i ocierał się jak o drzewo to wtedy możesz powiedzieć mu 'Koniu, stop! Tego nie akceptuję." (na ludzko-koński to będzie "e!" i na przykład wycofanie konia o dwa kroki) Wszystkie moje konie mają pozwolenie na delikatne ocieranie się i wzorowo pilnują się żeby nie przesadzić. Każdy koń (poza tymi "imprintowanymi") potrafi być bardzo, bardzo delikatny - nauczył się tego w stadzie od mamy, cioć i wujków :)

Delikatne ocieranie się to nie jest brak szacunku. Dopóki koń jest subtelny i Cię nie popycha, nie próbuje Cię przestawić, możesz mu na to pozwolić. U mnie to zwykle wygląda tak, że po pracy ściągam koniowi ogłowie i koń lekko wyciera się o moją nogę, potem ja go jeszcze dodatkowo drapię i po tym zabiegu idę przodem, a koń za mną, albo chodzimy noga w nogę po łące. Zwykle zajmuje kilka minut zanim koń schyli się po trawę. Gdyby ocieranie się było oznaką braku szacunku wytarłby się o mnie, wysmarkał i poszedł do kumpli. Zaryzykuję wręcz teorię, że takie pozwalanie na "otarcie czoła" to dodatkowe punkty do obustronnego porozumienia - wyświadczam koniowi przysługę, a on z niej korzysta trzymając się moich zasad :)


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Joanna Dobrzyńska

Posting Freak

910
09-19-2010, 07:20 AM #5
Rzeczywiście Julio, masz rację. Trzeba zróżnicować rodzaje ocierania się, bo rzeczywiście takie "przestawianie"człowieka nie jest przyjemne, ale na ocieranie "potu z czoła" też pozwalam i czasem bywa przyjemne. Chyba zrozumiałam pierwszy post zbyt jednostronnie :oops: .

<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>
Joanna Dobrzyńska
09-19-2010, 07:20 AM #5

Rzeczywiście Julio, masz rację. Trzeba zróżnicować rodzaje ocierania się, bo rzeczywiście takie "przestawianie"człowieka nie jest przyjemne, ale na ocieranie "potu z czoła" też pozwalam i czasem bywa przyjemne. Chyba zrozumiałam pierwszy post zbyt jednostronnie :oops: .


<r>"Zdobądź serce swojego konia, potem dotrzyj do jego umysłu, a wtedy będziesz mógł użyć siły jego według swego zamysłu"<br/>
<br/>
<COLOR color="#400040"><s></s><URL url="http://www.stajniabartodziej.republika.pl">www.stajniabartodziej.republika.pl</URL><e></e></COLOR></r>

Marek Wiśniewski

Senior Member

253
10-19-2010, 08:21 PM #6
Julia z Orla Dopóki robi to uprzejmie to wszystko w porządku Smile Jeśli będzie Cię popychał i ocierał się jak o drzewo to wtedy możesz powiedzieć mu 'Koniu, stop! Tego nie akceptuję." (na ludzko-koński to będzie "e!" i na przykład wycofanie konia o dwa kroki) Wszystkie moje konie mają pozwolenie na delikatne ocieranie się i wzorowo pilnują się żeby nie przesadzić. Każdy koń (poza tymi "imprintowanymi") potrafi być bardzo, bardzo delikatny

Nie powiem nic nowego, jak powiem, że jestem Twoim fanem- więc nie mówię Big Grin
Szelinek często się o mnie ociera, bardzo wymownie domaga pieszczot- ba!-potrafi mnie czasem złapać za nos czy ucho, ale baaaardzo delikatnie Big Grin czasem nawet udaje jej się wysępić cukierka ekaliptusowego, którego wyciąga mi wprost z paszczy (ale tylko gdy jej na to pozwolę)... Wiem, wiem- zaraz posypią się gromy :lol: ale tak już mam- ufam jej i tyle.

<t></t>
Marek Wiśniewski
10-19-2010, 08:21 PM #6

Julia z Orla Dopóki robi to uprzejmie to wszystko w porządku Smile Jeśli będzie Cię popychał i ocierał się jak o drzewo to wtedy możesz powiedzieć mu 'Koniu, stop! Tego nie akceptuję." (na ludzko-koński to będzie "e!" i na przykład wycofanie konia o dwa kroki) Wszystkie moje konie mają pozwolenie na delikatne ocieranie się i wzorowo pilnują się żeby nie przesadzić. Każdy koń (poza tymi "imprintowanymi") potrafi być bardzo, bardzo delikatny

Nie powiem nic nowego, jak powiem, że jestem Twoim fanem- więc nie mówię Big Grin
Szelinek często się o mnie ociera, bardzo wymownie domaga pieszczot- ba!-potrafi mnie czasem złapać za nos czy ucho, ale baaaardzo delikatnie Big Grin czasem nawet udaje jej się wysępić cukierka ekaliptusowego, którego wyciąga mi wprost z paszczy (ale tylko gdy jej na to pozwolę)... Wiem, wiem- zaraz posypią się gromy :lol: ale tak już mam- ufam jej i tyle.


<t></t>

Julia z Orla

Posting Freak

1,409
10-19-2010, 10:55 PM #7
O, ja bym Szelce też na wszystko pozwalała, bo ja z kolei jestem wielką fanką Szelki Smile A tak serio, to ja nie mam nic przeciwko, ale pamiętaj, że tu czasami zaglądają młodziutkie osóbki, które pomyślą sobie "ale faza z tym cukierkiem" i poczęstują konia w ten sposób landrynką, a ten koń odgryzie im twarz. Pamiętaj, że Szelka jest wyjątkowa Wink To widać z bardzo daleka Wink

Mamy tu kucyka, też niebywałego, który jest tak nieprawdopodobnie dotykalski i ciekawski, że to się nie mieści w głowie! Pierwszy raz w życiu mam do czynienia z tak psim koniem - jest zawsze tam gdzie my, obserwuje z (bardzo) bliska wszystkie prace remontowe, przystawia nosek do twarzy (sonduje tym noskiem każdy fragment - nos, usta, policzki, czoło - zamykając przy tym oczy), przerzuca włosy na głowie, kładzie łeb na ramieniu i wtula się i zasypia - jest niesamowity! I wszystko to tak okropnie delikatnie, że nie da się tego nawet odwzajemnić w ten sam sposób, bo my ludzie nie mamy w sobie takiej delikatności. Gabryś jest jak motylek i ma dzięki temu specjalne przywileje. Ale to nie znaczy, że nie liczę się z tym, że kiedyś może mnie uszczypnąć. (P.S. zapomniałam do psich cech dodać, że goni kota.)

Oto kucyk - uczy się robić dywanik od mojej koleżanki Uli:
[Obrazek: 4807873361_2257d4c875.jpg]
A tu przystawia nosek do Marcina:
[Obrazek: 4807853353_348e028c90.jpg]

Mam też konia, który jest strasznym paszczakiem i wszystko bada za pomocą wsysania do paszczy (ma specjalnie do tego przystosowaną dolną wargę w kształcie chochli). I nawet podawanie mu smakołyka z ręki może skończyć się wchłonięciem tej ręki do jamy gębowej. Ulubiona pieszczota tego konia to masaż dziąseł Smile Wolę nie mieć jego gęby przy twarzy, mimo całej miłości jaką go darzę.

Trzeci koń natomiast pieszczotek nie uskutecznia zupełnie, bo jest na to zbyt dystyngowany. Daje buziaki za jabłka, ale są strasznie szorstkie.

<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>
Julia z Orla
10-19-2010, 10:55 PM #7

O, ja bym Szelce też na wszystko pozwalała, bo ja z kolei jestem wielką fanką Szelki Smile A tak serio, to ja nie mam nic przeciwko, ale pamiętaj, że tu czasami zaglądają młodziutkie osóbki, które pomyślą sobie "ale faza z tym cukierkiem" i poczęstują konia w ten sposób landrynką, a ten koń odgryzie im twarz. Pamiętaj, że Szelka jest wyjątkowa Wink To widać z bardzo daleka Wink

Mamy tu kucyka, też niebywałego, który jest tak nieprawdopodobnie dotykalski i ciekawski, że to się nie mieści w głowie! Pierwszy raz w życiu mam do czynienia z tak psim koniem - jest zawsze tam gdzie my, obserwuje z (bardzo) bliska wszystkie prace remontowe, przystawia nosek do twarzy (sonduje tym noskiem każdy fragment - nos, usta, policzki, czoło - zamykając przy tym oczy), przerzuca włosy na głowie, kładzie łeb na ramieniu i wtula się i zasypia - jest niesamowity! I wszystko to tak okropnie delikatnie, że nie da się tego nawet odwzajemnić w ten sam sposób, bo my ludzie nie mamy w sobie takiej delikatności. Gabryś jest jak motylek i ma dzięki temu specjalne przywileje. Ale to nie znaczy, że nie liczę się z tym, że kiedyś może mnie uszczypnąć. (P.S. zapomniałam do psich cech dodać, że goni kota.)

Oto kucyk - uczy się robić dywanik od mojej koleżanki Uli:
[Obrazek: 4807873361_2257d4c875.jpg]
A tu przystawia nosek do Marcina:
[Obrazek: 4807853353_348e028c90.jpg]

Mam też konia, który jest strasznym paszczakiem i wszystko bada za pomocą wsysania do paszczy (ma specjalnie do tego przystosowaną dolną wargę w kształcie chochli). I nawet podawanie mu smakołyka z ręki może skończyć się wchłonięciem tej ręki do jamy gębowej. Ulubiona pieszczota tego konia to masaż dziąseł Smile Wolę nie mieć jego gęby przy twarzy, mimo całej miłości jaką go darzę.

Trzeci koń natomiast pieszczotek nie uskutecznia zupełnie, bo jest na to zbyt dystyngowany. Daje buziaki za jabłka, ale są strasznie szorstkie.


<r><SIZE size="85"><s></s><URL url="http://stajniaequila.blogspot.com/"><s></s><COLOR color="#80BF00"><s></s>★Stajnia Equila<e></e></COLOR><e></e></URL><br/>
<URL url="http://equimechana.blogspot.com/"><s></s>EQUIMECHANA - o biomechanice ruchu konia<e></e></URL><br/>
<I><s></s>"The horse already understands the human better than the human will ever understand the horse."<e></e></I> D.Bennet<e>
</e></SIZE></r>

Flittermouse

Junior Member

8
11-08-2010, 09:11 AM #8
To prawda, że nie należy pozwalać na zbyt mocne ocieranie się konia o człowieka, ale delikatne ocieranie się to znowu nic strasznego Smile Podczas praktyk w klinice dla koni miałam pod opieką kilku końskich pacjentów po ciężkich operacjach - wszystkie, jak jeden, przyjechały do nas ze skrętem jelit... Moja opieka nad nimi ograniczała się do podawania przepisanych wcześniej leków, kontroli tętna i krótkich spacerków, żeby zmobilizować jelita do pracy. Zwierzaki były strasznie obolałe i smutne, więc chodziłam do nich do boksów pobyć z nimi po prostu, dodać otuchy, poszeptać do uszek, że wszystko będzie dobrze... Biedne konie podchodziły do mnie, przytulały się, opierały o mnie głowy - ciężko im było stać, a położyć się, z powodu bólu i świeżych szwów, nie mogły. Kiedy już czuły się lepiej, chodziliśmy na dłuższe spacery - konie, nawet największe zawadiaki (młode, kompletnie nieułożone ogierki), z którymi właściciele nie bardzo sobie radzili, szły ze mną noga w nogę, przychodziły na zawołanie, nie odstępowały na krok, przy czyszczeniu stały jak wmurowane... Kiedy przyjeżdżałam na dyżur, rżały do mnie i domagały się drapania za uszami... Pewne spoufalenie się nie tylko nie burzy nam wypracowanej hierarchii, ale jeszcze wzmacnia naszą pozycję, jako osoby, do której koń będzie miał zaufanie, u której będzie szukał pomocy w trudnej chwili. Konie z kliniki darzyły nas, swoich opiekunów, ogromnym zaufaniem, mimo, że robiliśmy im naprawdę "straszne rzeczy" - zastrzyki, sondowanie, badania rektalne, denerwujące i częste (bo co pół godziny) kontrole tętna i oddechu.
Z każdym żal się było rozstawać, mimo że na początku jak obserwowałam rozbrykanego kopytnego łobuza (kiedy konie już trochę doszły do siebie, te młode zwłaszcza zaczynały po źrebięcemu szaleć), byłam przerażona - Boże, jak ja sobie z nim poradzę? No pięknie, młody ogier śląski, bojący się wszystkiego i nienauczony chodzić na uwiązie, a ja mam z nim wyjść na spacer?? Ale pomału, pomału z łobuziaków robiły się kopytne anielęta Smile Miło wspominam praktyki; naprawdę dużo się nauczyłam, sama nie wiem, od kogo więcej - od doktorów czy od koni...

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s>Wszystkie zdrowe konie są mistrzami Grand Prix, dopóki ludzie nie wdrapią się na ich grzbiety <e></e></I>- dr Deb Bennett<e></e></SIZE></r>
Flittermouse
11-08-2010, 09:11 AM #8

To prawda, że nie należy pozwalać na zbyt mocne ocieranie się konia o człowieka, ale delikatne ocieranie się to znowu nic strasznego Smile Podczas praktyk w klinice dla koni miałam pod opieką kilku końskich pacjentów po ciężkich operacjach - wszystkie, jak jeden, przyjechały do nas ze skrętem jelit... Moja opieka nad nimi ograniczała się do podawania przepisanych wcześniej leków, kontroli tętna i krótkich spacerków, żeby zmobilizować jelita do pracy. Zwierzaki były strasznie obolałe i smutne, więc chodziłam do nich do boksów pobyć z nimi po prostu, dodać otuchy, poszeptać do uszek, że wszystko będzie dobrze... Biedne konie podchodziły do mnie, przytulały się, opierały o mnie głowy - ciężko im było stać, a położyć się, z powodu bólu i świeżych szwów, nie mogły. Kiedy już czuły się lepiej, chodziliśmy na dłuższe spacery - konie, nawet największe zawadiaki (młode, kompletnie nieułożone ogierki), z którymi właściciele nie bardzo sobie radzili, szły ze mną noga w nogę, przychodziły na zawołanie, nie odstępowały na krok, przy czyszczeniu stały jak wmurowane... Kiedy przyjeżdżałam na dyżur, rżały do mnie i domagały się drapania za uszami... Pewne spoufalenie się nie tylko nie burzy nam wypracowanej hierarchii, ale jeszcze wzmacnia naszą pozycję, jako osoby, do której koń będzie miał zaufanie, u której będzie szukał pomocy w trudnej chwili. Konie z kliniki darzyły nas, swoich opiekunów, ogromnym zaufaniem, mimo, że robiliśmy im naprawdę "straszne rzeczy" - zastrzyki, sondowanie, badania rektalne, denerwujące i częste (bo co pół godziny) kontrole tętna i oddechu.
Z każdym żal się było rozstawać, mimo że na początku jak obserwowałam rozbrykanego kopytnego łobuza (kiedy konie już trochę doszły do siebie, te młode zwłaszcza zaczynały po źrebięcemu szaleć), byłam przerażona - Boże, jak ja sobie z nim poradzę? No pięknie, młody ogier śląski, bojący się wszystkiego i nienauczony chodzić na uwiązie, a ja mam z nim wyjść na spacer?? Ale pomału, pomału z łobuziaków robiły się kopytne anielęta Smile Miło wspominam praktyki; naprawdę dużo się nauczyłam, sama nie wiem, od kogo więcej - od doktorów czy od koni...


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s>Wszystkie zdrowe konie są mistrzami Grand Prix, dopóki ludzie nie wdrapią się na ich grzbiety <e></e></I>- dr Deb Bennett<e></e></SIZE></r>

 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 4 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 4 gości