Dojrzewanie koni i jak nie szkodzić
Dojrzewanie koni i jak nie szkodzić
Zaczynam od skopiowania linka do artykułu podanego przez Ailusię w innym wątku.
http://www.equinestudies.org/knowledge_base/ranger.html
Przyznam, ze przeczytałam ten artykuł po raz kolejny, a dopiero teraz doszłam do wniosku, że nie wiem, jak prawidłowo rozumieć podawany tam wiek konia, w jakim to czy tamto można zacząć z koniem robić. Czyli jeśli coś mogę robić z koniem, gdy on ma trzy lata, czy oznacza to okres po jego trzecich urodzinach, czy okres po drugich urodzinach, bo wtedy wkroczył w trzeci rok życia? Dodam, że nie jest to dla mnie pytanie teoretyczne, bo Truskawka w lutym skończy 3 lata i chce być pewna, że dobrze interpretuję wszystkie "można i nie można"
wiek pewnie zależy od rasy też...
u mnie wszystkie konie: hucuł, moja obecna klacz małopolanka i arab są zajeżdżane w wieku 4, 5 lat.
Aż dziwne, ale wszystkie te konie trafiły do mnie surowe dokładnie w tym samym wieku! Mimo, że od rożnych właścicieli i w rożnym czasie. I wszystkie gniade. I wszystkie urodzone wiosną!
Na ten temat też są zdania podzielone. Wg linkowanego artykułu nie ma ras wcześnie czy póżno dojrzewających szkieletowo.
All Horses of All Breeds Mature Skeletally at the Same Rate
Now I want to discuss the concept of skeletal maturity and deal with that concept thoroughly. Ranger is not mature, as I said, as a 2 ½ year old. This is not because Ranger is a "slow-maturing" individual or because he comes from a "slow maturing" breed. There is no such thing. Let me repeat that: no horse on earth, of any breed, at any time, is or has ever been mature before the age of six (plus or minus six months). So, for example, the Quarter Horse is not an "early maturing" breed - and neither is the Arabian a "slow maturing" breed. As far as their skeletons go, they are the same.
Tak naprawdę to chyba do 10 - ale na końcu jest miednica więc to tylko ważne dla tych co uczą wysokiego zebrania i figur nad ziemią
Z tymi limitami to jest tak, że jak chciałam znaleźć potwierdzenie że nie zaszkodzi wsiadać na 2,5latka, to znalazłam.
Jak chciałam znaleźć że dobrze jest wsiadać na 3latka, też znalazłam.
Więc żeby skończyć z tą łatwizną postanowiłam że nie wsiądę zanim nie skończy 4 i koniec. I tak jest dużo do zrobienia w międzyczasie
Po za szkieletem jest jeszcze psychika, która dojrzewa ... choć u niektórych nie hihi
Znalazłem ten artykuł przetłumaczony na polski:
http://www.konie.biz/modules.php?name=Ne...le&sid=560
Czyli tak naprawde zajezdzanie hucułow jako 2,5 latkow chociazby nie ma najmniejszego uzasadnienia?
Ech, Kary z konie.biz nie zajmuje się takimi szczegółami, więc dopiszę - to tłumaczenie podlinkowane przez T.B. jest by dea (zarejestrowana tutaj zresztą ) a na fragmenty patrzyłam i ja.
Ja z tym artykułem mam problem. Brzmi logicznie, wiarygodnie, przekonuje. Ale nie mam wiedzy, która pozwoliłaby mi go zweryfikować. I jeśli ktoś mi przedstawia inne argumenty, to zostaje mi trzymać się "wydawania się" a nie suchych faktów. To znaczy wydaje mi się, że Deb Bennett podaje sensowne granice, ale zupełnie nie wiem, czy tak jest. Może ktoś zna jakieś inne badania, które by jej zdanie potwierdzały (lub nie)?
BTW zastanawiam się, gdzie się spotkałam z takim schematem: koń dojrzewa fizycznie w wieku lat pięciu, emocjonalnie siedmiu, intelektualnie dziesięciu (albo jakoś podobnie).
Mnie ciekawi opinia Trenera, w jakim wieku jego zdaniem nalezy zaczynac z koniem pracę pod siodłem - mam na mysli już etap wsiadania, obciązania strzemion itd.
W ostatnim "Koniu Polskim" jest poruszony temat ruchu wymuszonego u młodych koni.
Pojawia się on też w ksiazce "Hodowla koni".
Zastanawiam się, czy przykładacie do tego wagę? Od razu napiszę ze nie chodzi mi tu o padokowanie a o zmuszanie konia - roczniaka, dwulatka do ruchu bardziej aktywnego.
Czy to robicie? Jak "zaczynaliscie"?
Wypytuję bo od czwartku jest z nami klaczka 1,5 roczna, mieszanka hc/oo. W sumie na padoku ze straszą sporo kolezanką nie ruszają się nader aktywnie, raczej kursują siano - woda. I zastanawiam się czy po prostu nie aplikowac im codziennego ruchu - chodzi mi głownie o harmonijny rozwoj malucha.
Tylko jak? Na lonżowniku? Czy swobodnie po prostu poganiać?
Były tez ciekawe artykuły o hodowli, szkoleniu koni w XVII wieku w Polsce..
Stajnie polączone z pastwiskami, specjalnie przygotowanymi.
źrebaki przebywały razem z matkami w stadzie do jednego roku.
Miały soecjalnie przygotowane pastwiska na dosyc łatwym terenie.
Po odłączniu do właściwych stad, teren pastwiskowy miały coraz bardziej urozmaicony.
Duzo pagórków, wodopój własnie za górkami, żeby poprzez tego rodzaju ruch budować mięśnie.
W trzecim roku teren jeszcze trudniejszy.
Po ukonczeniu trzeciego roku zycia , konie odławiano i zaczynano pracę z ziemi, bez wsiadania.
Do tego czasu pilnowano, żeby nikt ich nie dotykał.
Wsiadano dopiero jak kon kończył 4 lata.
Już wtedy doskonale zdawano sobie sprawę, jak ważny jest trudny , urozmaicony teren dla rozwoju fizycznego koni.
Wydaje mi sie, że samo snucie sie konia po równym, płakim podłozu nie wpłynie na prawidłowy rozwój konia.
Wiele osób zabiera źrebaki, młodziaki w tereny razem ze starszymi konmi
Pamiętam czasy kiedy w bardzo dobrze prowadzonych polskich państwowych stadninach koni ( nie wiem jak jest teraz bo mam mniejszy kontakt i stadnin jest zdecydowania mniej) były specjalne bieżnie do wymuszonego ruchu dla koni, poczynając od żrebiąt, a kończąc na 2-3 latkach. W Nowielicach np. widziałem bardzo sprytne ustrojstwo w postaci masztalerza na traktorku. Traktorek miał z przodu doczepioną deskę na szerokość bieżni i pyrkał sobie, a przed nim maszerowały żrebaki.Jak pyrkał to stępowały , jak przyspieszył to kłusowały. W ten sposób wymuszał na nich ruch , a potem szły na pastwisko.